Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 2978
Strona z 75 < Poprzednia Następna >
Franciszek Skąpski
Chmieliński polecił swemu adjutantowi, podówczas Juljanowi Wiśniewskiemu, zaprowadzić nas i czasowo przydzielić do kompanji kapitana Franciszka Skąpskiego, z tem nadmienieniem, że po odbytej bitwie i wolnych od nieprzyjaciela okolicach mamy być uwolnieni i odesłani napowrót do oddziału majora Iskry, jako tam przynależni. Służąc pod Chmielińskim od samego początku organizacji jego oddziału, właśnie z kompanji strzeleckiej kapitana Skąpskiego odkomenderowany zostałem do oddziału Iskry w charakterze podoficera instruktora piechoty. Można więc wyobrazić sobie moją radość, gdy najmniej spodziewanie, szczególnym tylko zbiegiem okoliczności, dostałem się napowrót pod rozkazy tak wybitnego wodza, który nadzwyczajną sprężystością i energją, wzorowym w obozie ładem, szczególną dbałością o potrzeby żołnierzy i umiejętnem oszczędzaniem tychże w staczanych bojach, wyrobił sobie markę jednego z najlepszych dowódców w powstaniu 1863 roku. Kapitan Skąpski, ten ukochany przez wszystkich żołnierzy kolega, powitał mnie z całą serdecznością, na jaką go tylko stać było, żałując jednocześnie, że dotychczas nie osiągnąłem wyższego awansu (...). Zakończył wreszcie nadzieją, że Chmieliński może się rozmyśli i nie zechce nas majorowi Iskrze odesłać, a wówczas mogę być pewnym niepominięcia przy najbliższym awansie. (...) Główną część naszej mikroskopijnej armji stanowiły dwie kompanje piechoty pod kapitanami: Skąpskim i Szaneckim. O jakich 500 kroków za tą centralną częścią kolumny ruszyły wszystkie furgony z żywnością, zapasowem umundurowaniem, bronią i amunicją, kotłami do gotowania, kuźnią polową i wszelkiemi innemi rekwizytami, niezbędnemi dla wojska. Za ostatnim wozem pędzono trzy pary nieźle wypasionych wołów. Za tym drogocennym dla wszystkich skarbem, w pewnym znowu odstępie podążał kapitan Nowicki na czele strzeleckiej kompanji. (...) Kompanja kapitana Skąpskiego otrzymała polecenie rozstawienia strzelców w ten sposób, aby cały brzeg lasu od strony, z której spodziewaliśmy się nadejścia Moskali, był zupełnie na przestrzeni prawie kilkuset metrów należycie przygotowany na ich powitanie. Za każdem więc grubszem drzewem dość gęsto rozstawieni byli ukryci pojedynczy żołnierze. Z trzema pozostałemi kompanjami piechoty i z resztą konnicy Chmieliński wszedł głębiej w las i stanął narazie w nieznacznem od rozstawionej tyraljery oddaleniu. (...) Kiedy Kapitan Franciszek Skąpski poległ w bitwie pod Ciernem, wówczas Chmieliński powierzył dowództwo osieroconej kompanii porucznikowi Albinowi Tylmanowi.
Zdzisław Leonard Józef Skarbek-Kozietulski
Zdzisław Leonard Józef Skarbek Kozietulski. Syn Władysława Skarbka Kozietulskiego herbu Habdank i Honoraty z Wierzejskich, ur. 30.3.1843 r. w Radzyniu na Podlasiu, ochrzczony w dniu 6.06.1843 r. w Międzyrzeczu, żonaty z Bronisławą Marianną z Sikorskich (córką Józefa, redaktora Gazety Polskiej i Marii z Chrzanowskich).[1] Zdzisław był zapisany w Księgach Genealogicznych Szlachty Guberni Podlaskiej w dniu 1/13 sierpnia 1850 r.[2] Według informacji zawartej w życiorysie jego bratanka Bolesława Skarbka Kozietulskiego Zdzisław wziął udział w Powstaniu Styczniowym. Zgodnie z innymi przekazem rodzinnym -pozostawionym przez Jerzego Skarbka Kozietulskiego syna bratanka Zdzisława - Zdzisław początkowo studiował razem ze swoim rodzonym bratem Karolem Skarbkiem Kozietulskim i bratem ciotecznym Karolem de Saxe w Instytucie Politechnicznym w Puławach. Stamtąd razem ze wszystkimi studentami tej uczelni wstąpili do partii powstańczej. Później studiował podobno chemię na Uniwersytecie w Heidelbergu. Zapewne ukończył Wydział Matematyczno-Fizyczny Szkoły Głównej Warszawskiej (tak wówczas nazywał się Uniwersytet Warszawski), Twierdzenie, że ukończył tę szkołę opiera się na fakcie, że w roku akademickim 1866/1867 znalazł się na liście studentów czwartego roku - ostatniego roku nauki. Nie występuje jednak w żadnym innym spisie studentów Szkoły Głównej (nie ma go na liście studentów trzeciego roku w roku akademickim 1865/1866) – spisy z owego okresu częściowo nie zachowały się. Napisał rozprawę filozoficzną pt. „O granicach pojęć ludzkich” , Warszawa 1884. Na ostatniej stronie pracy jest adnotacja, że ukończył ją w Sokołówce w lutym 1883 roku. Według Bolesława Skarbka-Kozietulskiego Zdzisław był dyrektorem cukrowni Hermanów. [4] W dokumentach rodzinnych zachowała się notatka, że był również dyrektorem cukrowni w Rudzie Guzowskiej i Sannikach. W roku 1896 Zdzisław wystąpił do Heroldii o przywrócenie jego synowi Władysławowi podwójnego nazwiska (tzn. Skarbka Kozietulskiego) uzasadniając i dokumentując, że jego dziadek Jan Chrzciciel był zapisany w Heroldii pod podwójnym nazwiskiem, do czego prawo udowodnił przedkładając dokumenty rodzinne (sprzedaży majątków od 1635 r.). Heroldia przychyliła się do jego wniosku.[5] Mniej więcej w tym samym czasie Zdzisłąw kupił dla syna Władysława majątek Kąty koło Sochaczewa, gdzie zmarł w 27 lutego 1905 r. Został pochowany w Szymanowie w grobie swego syna Zygmunta zmarłego dzieckiem.[6]
Jan Skibicki
ur. 27. grudnia 1841 w Lubarze na Wołyniu, pracował przy gospodarstwie swego brata, Kazimierza. Gorąco organizacyą powstańczą zajmował się właściciel tej miejscowości (zdaje się hr. Dunin), on też na folwarku »Bite jezioro«, leżącym w pobliżu Lubarza stworzył główne środowisko przygotowawczej akcyi. Z Lubarza wyszedł Skibicki z Grzegorzem Michalskim, Janem Jatkiewiczem, Ludwikiem Zielińskim z wiosną i wstąpił do Jazdy Wołyńskiej, pozostającej pod dowództwem pułk. Różyckiego. Służył w trzecim szwadronie jazdy i po raz pierwszy brał udział w potyczce pod Salichą, gdzie pierwsze dwa szwadrony walczyły na prawem skrzydle i odciągnęły nieprzyjaciela z bagnistej łąki w pole a trzeci oddział, w którym pozostawał Skibicki tylko chwilowo był zaatakowany przez kozaków. W pierwszem starciu został Skibicki raniony w rękę lancą przez kozaka, mimo jednak rany tak szybko wywinął i tak silnie ugodził kozaka, iż nieżywy stoczył się na ziemię. Szybkim pochodem otaczany zewsząd przez mnogie roty moskiewskie parł oddział ku granicy w nadziei połączenia się z oddziałem gen. Wysockiego i przekroczył granicę koło Palczyniec. Opowiada Skibicki o drobnym epizodzie, jaki zdarzył się przy przejściu granicy w tej miejscowości, gdzie jeden z włościan rozbroił powstańca, stojącego na pikiecie i wydał go w ręce Moskali, którzy go odarli z ubrania i ciężko poraniwszy na miejscu pozostawili. Gdy do pikiety zbliżył się następnie oddział powstańczy i dowiedział się o zaszłym wypadku wdrożył poszukiwania za owym chłopem. Ten tymczasem dowiedziawszy się o nadejściu oddziału zaszył się w strzesze zagrody a odkryty wyrokiem skazany na śmierć, poniósł ją bezwłocznie. Po drugiej stronie kordonu zjawiła się tymczasem piechota austryacka i żandarmi, powstańcy złożyli broń, żandarmerya aresztowała cały oddział, zabrała konie a wojsko eskortowało powstańców furami do Tarnopola, gdzie osadzeni zostali w tzw. »Popowej kasarni«. W drodze wielu umknęło, niejeden zdołał zbiedz w Tarnopolu, którego ludność bardzo serdecznie witała naszych powstańców i tak materyalnie, jak i moralnie starała się ich dolę osłodzić. Furami powieziono ich dalej do Lwowa, gdzie ludność entuzyastycznie i wśród serdecznego a rzewnego nastroju zachowywała się wobec zwycięzców z pod Salichy. Koleją przewieziony został Skibicki do Ołomuńca i w więzieniu tamtejszem przesiedział około 9 miesięcy a z wiosną opuściwszy wraz z 25 towarzyszami więzienie wyjechał do Szwajcaryi. W miejscowości Grosswangen, w kantonie Luzerny, pracował na roli przez 15 lat tj. do r. 1880 zyskując uznanie władzy miejskiej za wzorowe, nienaganne zachowanie się, poczem powrócił do Galicyi i osiadł na małem gospodarstwie w Petrykowie pod Tarnopolem pojąwszy za żonę Szwajcarkę z Grosswangen.
Antoni Skrzetuski
syn Józefa i Teresy z Hebdów, wnuk Wiktora i Konstancji z Kamieńskich. Urodzony w 1843 w Górach (Kieleckie). Wkrótce rodzice przenieśli się na Zamojszczyznę. Uczęszczał do szkół im. Zamoyskich w Szczebrzeszynie. Uczestnik Powstania Styczniowego. Do powstania przystąpił jesienią 1863 roku. Znalazł się w szeregach jazdy litewskiej, dowodzonej przez Walerego Wróblewskiego, operującej wtedy na Podlasiu i w Lubelskiem. Uczestniczył w bitwach pod Rossoszą, Kolanem, Ossową i w kilku innych potyczkach. Pod Ossową 31.12.1863 r. został ciężko ranny. Kozak z którym walczył wytrącił mu szablę i ciął w głowę. Antoni zdołał osłonić się ręką. Stracił trzy palce prawej dłoni, ale to złagodziło cios w głowę, na której pozostała głęboka rana. Dostał się do niewoli, a po wyleczeniu ran został skazany na zesłanie na Syberię. Wkrótce władze carskie karę złagodziły i w 1865 roku podjął pracę w lasach Ordynacji Zamojskiej. Pełnił kolejno funkcje nadgajowego, podleśnego i leśniczego (Trzęsiny - rewir Tereszpolski, Cacanin - rewir Kocudzki, Struża k/Kraśnika, Wilkołaz). Będąc na emeryturze zamieszkiwał u syna Zygmunta w Tworyczowie. W dniu 20 lipca 1922 roku za udział w Powstaniu Styczniowym porucznik Antoni Skrzetuski został odznaczony przez marszałka Piłsudskiego krzyżem Virtuti Militari. Zmarł 9.04.1926 roku w Lublinie. Pochowany został na lubelskim cmentarzu wojskowym. Dwukrotnie żonaty: Po zgonie pierwszej żony Stefanii Żukowskiej poślubił pochodzącą z francuskiej rodziny Annę Malhomme (1862-1930).
Strona z 75 < Poprzednia Następna >