Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Powstańcy styczniowi

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 274
Strona z 7 Następna >
Kazimierz Asnyk
Artykuł | (Asnik, Aśnik), ur. 4.3.1797 Warszawa (chrz, 13.3.1797[6]), zm. 05.11.1885 Piasek par. Kraków św. Szczepan [2] Syn Jakuba (kowala, zm. 1811 Warszawa, lat 38 [18]) i Marianny Adamskiej po mężu Asnyk (zm. 1813). Rodzeństwo: Magdalena Marianna Asnyk po mężu Najszewska [19] (ślub 180 r Warszawa [19] mąż: Michał Najszewski [19]) i Agnieszka Karolina Asnyk (zm. 1806) oraz Leon Asnyk (kowala, żonaty z Magdaleną Dębińską i zmarły bezdzietnie 1837). Powstaniec Listopadowy [1], 1,5,1822 otrzymał awans na podporucznika 4 Pułku Strzelców Pieszych Wojsk Polskich[3][7] gdzie służył do 1830[11]. Awans na porucznika otrzymał w Powstaniu 6.2.1831. 25.2.1831 pod Grochowem dostał się do niewoli. Zesłany do Urzum w gub. Wiatskiej do służby wojskowej. Przebywał tam 5 lat m.in. z Wojciechem Gałczyńskim. Powrócił na mocy amnestii. Droga powrotna zajęła im dwa lata. (wg innych danych wrócił w 7.1833 i złożył przysięgę na wierność carowi, która pozwalał mu pracować w granicach Królestwa Polskiego[12]). 27.7.1837 w Kaliszu ożenił się z 35-letnia Konstancją Zagórowska (zm. 1871 Piasek par. Kraków św. Szczepan[20], c. Stanisław Kostki i Małgorzaty Czarnosiewicz)[15], guwernantką dzieci Adama Bogumiła Helbicha z Konar (który też był ich świadkiem) - lekarza w oddziale gdzie obaj służyli. Rok później urodził im się syn - , przyszły poeta i powstaniec styczniowy. W 1850 był w Kalinowej świadkiem ślubu Jana Gwalberta Boblewskiego i Marii Róży Chylińskiej.[9] W Kaliszu prowadził handel skórami. . W 1855 wszedł w skład zarządu Resursy Kaliskiej.[13] Uruchomił wkrótce hotel i księgarnię wraz z czytelnią i wypożyczalnią książek przy placu św. Józefa. uczył syna musztry i drygu wojskowego. Zaangażowany w Powstanie Styczniowe.[1] . Pod koniec życia mieszkał u syna w Krakowie przy ul. Łobzowskiej 7[3], choć więcej czasu spędzał w Konarach. Zmarł jako wdowiec, 05.11.1885 Piasek par. Kraków św. Szczepan [2] Pochowany w na cm. Rakowickim w Krakowie, pas. 30 "" Dzieci: 1___Adam Asnyk - poeta, powstaniec styczniowy ur 1838 Kalisz zm. 1897 Piasek par. Kraków św. Szczepanl lat 59 [21] Wnuki 1.1_Włodzimierz Asnyk - syn Adama Asnyka
Zygmunt Baczyński
( ok. 1846 Lwów - 1913 Lwów) - Powstaniec Styczniowy [1] dziadek poety Krzysztofa Kamila Baczyńskiego [1] Urodził się 05.05.1846 r ,we Lwowie [7], syn Józefa Baczyńskiego [7] i Agnieszki Mondzelewskiej [7]. Ślub - żona Józefa Kowalska [2], rodzice jej : Józef [3], [4] Sebastian [4] Kowalski [3], [4] i i Maria Kloss [3] Zmarł 1913 we Lwowie. [1] Zmarł 31.03.1913 r w wiosce Lawendówka pod Lwowem parafia Lwów św. Elżbieta, w wieku 68 lat, mąż Józefy Kowalskiej. [6] Pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, kwatera weteranów 1863 r. [1] Rodzeństwo: 1____Eleonora Baczyńska [8] ur 10.12.1842 Lwów [8] zm 01.06.1846 Lwów [11] 2____Zygmunt Baczyński [9] ur 20.12.1844 Lwów [9] 3____Władysław Baczyński ur. 06.1848 zm. 04.09.1849 Lwów , 1 rok i 3 miesiące Rodzice: 1____Józef Baczyński [3], [4], [7] 2____Agnieszka Mondzelewska [3], [4], [7] - slub przed 1842 Dziadkowie: 1.1___................ Baczyński 1.2.___................ po mężu Baczyńska 2.1___Ignacy [8] Mateusz Mondzelewski [7], [8] 2.2___Marianna ....................... o mężu Mondzelewska Dzieci: 1____Kazimierz Łukasz Baczyński ur 18.10.1880 Lwów [3], chrzestni Jan Krupski malarz i Cecylia Jabłońska zm. 1881 Lwów [5] 2____Stanisław Augustyn Baczyński - pisarz, krytyk literacki, publicysta, działacz socjalistyczny, żołnierz Legionów Polskich, kapitan piechoty Wojska Polskiego ur. 05.05.1890 Lwów zm. 27.07.1939 Warszawa ślub - 1911 Warszawa [2] żona - Stefania Zieleńczyk 1-vo Baczyńska - nauczycielka, autorka podręczników, katoliczka z zasymilowanej rodziny żydowskiej. Rodzice: Maks Zieleńczyk i Karolina Hirschman 3____Marian Jan Baczyński ur 30.06.1892 Lwów [4] Wnuki: 2.1___Krzysztof Kamil Baczyński (22.01.1921 Warszawa - 04.08.1944 Warszawa) - poeta, Powstaniec Warszawski
Konrad Błaszczyński
Jego imię i nazwisko budzą wątpliwość, gdyż w literaturze przedstawiany jest różnie. Tożsamość "Bończy" została ustalona przez autorów niniejszego portalu. Wg ustaleń GP można stwierdzić, że faktycznie nazywał się Konrad Antoni Błaszczyński. Z racji przyjętych pseudonimów i fałszywych nazwisk występuje w literaturze jako Kazimierz, Konrad, Bohdan, Bogdan - Błaszczyński, Błeszyński, Tomaszewski. Pewne jest także to, że w czasie dowodzenia używał pseudonimu "Bończa" i pod takim został pochowany. Potwierdzeniem tożsamości Konrada Antoniego jest raport policji narodowej donoszący o dwóch agentkach carskich: Julii i Ludwiki Ritterband - sióstr Teofili (raport spotkał się z krytyką za niewłaściwe oskarżenia, ma jednak znamiona celowego mylenia tropów). Z kolei Antoni Winnicki z Niegosławic, rejent jędrzejowski, który dobrze znał Bończę twierdził, że faktycznie ma na nazwisko Tomaszewski i pochodzi z Galicji gdzie był oficerem austriackim. Taka wersja miała prawd. służyć do ukrycia prawdziwych koligacji z rodziną. Tożsamość tę potwierdzają także informacje o wczesnej śmierci rodziców, zawodzie ojca i inne. , ur. 17.2.1835 Warszawa (chrzest wpisany w roku 1841)[1]. Zmarł w leśniczówce koło Przezwodów[17], z ran dzień po , która odbyła się 18.6.1863. Syn Józefa i Teofili Berty Ritterband. Jego ojciec, syn Antoniego i Heleny Kozłowskiej[2] był pod koniec życia prezydentem Siedlec, a wcześniej pełnił funkcję naczelnika powiatu ostrołęckiego. Matka urodziła się we Włocławku w religii żydowskiej - córka Maurycego (Mojżesza) Manasse Ritterbanda i Łucji Cholewińskiej. Siostra Rozalia prowadziła kantor loteryjny w Warszawie. Rodzice Konrada wcześnie zmarli (ojciec już w 1851). Konrad był przystojnym wysokim i eleganckim mężczyzną, zawsze jednak o melancholijnym wyrazie twarzy, często oddawał się zadumie. Wcześnie wstąpił do artylerii rosyjskiej. W 1859 został wykładowcą w Michajłowskiej Szkole Artylerii w Petersburgu w stopniu kapitana. W 1862 stacjonował w 5. Brygadzie Artylerii - mieszkał na terenie Cytadeli Warszawskiej. Był członkiem spisku oficerów w 1863. 13 stycznia wziął urlop zajmując się przygotowaniem do działań powstańczych. Zaraz po wybuchu Powstania został mianowany naczelnikiem woj. płockiego gdzie prowadził organizację sił wojennych w stopniu pułkownika. Po nieudanym napadzie na Płock wycofał się jednak, udając się do Galicji. W marcu był widziany w oddziale Langiewicz pod Sosnówką. Zapewne brał udział w bitwie pod Grochowiskami. Dołączył potem do Czachowskiego, a następnie w okolicach Radomia, Skrzyńska, Przytyku starł się zebrać oddział kawalerii. Sformował jazdę składającą się z ok. 200 jeźdźców. Działał od kwietnia głównie pod Czachowskim. Rozgromił jazdę moskiewską (22.04), następnie . 6.5. na czele 250 jazdy, wypędził nieprzyjaciela z tegoż miasta. Niepokoił oddziały moskiewskie wycofując się z bitew, ale zmuszając je do ruchów. Tak się stało w bitwach pod Rusinowem i Przysuchą. Wykonywał też wyroki na zdrajcach i donosicielach. Mówiono że za gremialne wysługiwanie się Moskalom spalił wiś Lipie - w rzeczywistości spalono 4 zabudowania i powieszono dwóch chłopów. 13 maja w Bogucicach wykonał wyrok na 2 donosicielach, którzy wskazali Moskalom tabor powstańczy, przez co doszło do rzezi zaopatrzeniowców i sanitariuszek takich jak [psi]74304|Zofia Dobronoka[&psi] przeszyta 8 kulami. Wykonał też wyroki w Klemęcicach i Gniewięcinie Wrócił do Deszna i tu podczas wesołej zabawy tanecznej wieczorem 17 czerwca otrzymał rozkaz zrobienia pewnej dywersji moskalom celem odwrócenia ich uwagi od pogranicza Galicyi, skąd właśnie w tym czasie miał wkroczyć dwoma oddziałami Jordan. Natychmiast wyprawił kwatermistrzów do Gór i zaraz za nimi, nocą, podczas ulewy, wyruszył tam ze swym oddziałem. Przybył nad ranem pod wieś, nie wiedząc, że tam już czyha w zasadzce powiadomiony wcześnie przez jakiegoś szpiega, major Pleskaczewski z Pińczowa z dwoma rotami piechoty, dragonami i kozakami. Będąc chorym jechał na wozie, dosiadł jednak konia i poprowadził szarżę. Przywitany bardzo silnym ogniem został postrzelony a następnie skłuty lancą w pierś. Miał też cięte rany na głowie. Został zawieziony do gajówki koło Przezwodów. Reszta rannych z tej bitwy została przewieziona do Krakowa, jego jednak z racji na bardzo ciężki stan nie można było wieźć tak daleko. W parę godzin, przybyło kilku lekarzy z okolicy, którzy wraz z lekarzem obozowym starali się opatrzyć rany. Resztki oddziału przeszły na drugą stronę szosy krakowskiej, aby zmylić pogoń. Dla bezpieczeństwa pułkownika, starano się ślad miejsca gdzie się znajduje, przed ogółem utaić, i innego rannego, jako pułkownika wywieziono w inną stronę, jednak wiadomość o jego śmierci rozeszła się szybko po okolicy i boleścią wszystkich przejęła. Pomimo starań lekarzy, m.in. Olszewicza, zmarł na rękach proboszcza Chawłowskiego następnego dnia. Został pochowany na pobliskim cmentarzu w Nawarzycach w grobie dwóch księży, obok grobu Winnickich. W akcie zgonu figuruje jako Bohdan Bończa, kawaler stanu szlacheckiego lat 32. Moskale stratowali grób, lecz pamięć o nim przetrwała. Obecnie znajduje się w kącie cmentarza, na domniemanym miejscu jego pomnik z nazwiskiem Bogdana Tomaszewskiego. Osobistą książeczkę do nabożeństwa Bończa oddał przed śmiercią Winnickiemu, którego brat Edward przekazał do muzeum w Kielcach. O śmierci pisało wiele dzienników. Rok po tym wydarzeniu miała miejsca Msza żałobna za jego duszę w kościele oo. Kapucynów w Warszawie. Jego pseudonim "Bończa" przyjął gen. Kazimierz Załęski, ur. 1919 uważający się za potomka Konrada, jednak genealogia nie potwierdza tego pokrewieństwa.
Ignacy Błeszyński
urodzony w roku 1839, z ojca Błes:tyńskiego i matki z Malczewskich, właściciel małego folwarku w pobliżu Częstochowy, jedynak, w roku już ósmym utracił oboje rodziców z tymi całe mienie. Zaopiekował się sierotą daleki krewny, mieszkający w Petersburgu jako niższy urzędnik - chcąc pozbyć się kosztów i kłopotów, umieścił sierotę w szkolę wojskowej, wyższa też szkoła wojskowa stała mu się dostępną i tą ukończył chlubnie ze stopniem oficerskim w 22 roku życia.. Było to przy końcu roku 1861 w czasie manifestacji obudzenia się, za tyle 'doznanych krzywd, ducha narodowego i pracy organizacyjnej. Wkrótce Ignacy dostał się w koło czynnych - i temu pozostał wiernym do końca. Gdy nadeszła chwila zbrojnego powstania styczniowego, Błeszyński, pod nazwiskiem Malczewskiego, znalazł się w powiecie Wieluńskim przy boku dowódcy Oksińskiego i tam pierwszy oddział powstańczy organizował, nieraz stawiając czoło wojskom rosyjskim. Kiedy oddział Oksińskiego wzrósł do znaczniejszej liczby, delegowano Błeszyńskiego w Piotrkowskie jako wytrawnego organizatora. W lasach Lubienia powstała partia przy pomocy Turczynowicza, która wysłana została w strony Wieluńskie dla połączenia się z Oksińskim, Cieszkowskim, Taczanowskim, Jungiem i in. pod którymi walczyli nasi piotrkowscy weterani jak: Czartkowski rotmistrz, Pajewski, Jaśkiewicz, Jakubowicz i inni. Odtąd Błeszyńskiemu groziło :nieustanne niebezpieczeństwo dostania się w ręce kozackie, niejednokrotnie groziła mu śmierć, zręcznie jednak Błeszyński unikał przychwycenia, lecz w końcu tak był wyczerpany i zmęczony, że znalazłszy schronienie we dworze państwa Buczyńskich, w Ciężkowicach, tam do początku stycznia 1864 roku pozostał. Tuż po wyjściu z Ciężkowic, udał się do Wieigomłyn, otoczony sotnią kozaków., został ujęty i do więzienia w Piotrkowie odstawiony (zawsze jako Malczewski).Po paru miesięcznym badaniu, przez kolegę oficera Dubelta zdradzony - w Piotrkowie został powieszony. Wykonanie na Błeszyńskim kary śmierci przez powieszenie, a nie przez rozstrzelanie, jak innych byłych wojskowych, tłumaczy się tym, że Błeszyński przez czas jakiś należał do żandarmów wieszających w Wieluńskim .W parę dni po straceniu, grabarz z cmentarza katolickiego Józef Łopaciński powziął zamiar wydobycia zwłok ks, Mosińskiego i Błeszyńskiego i przeniesienie ich na cmentarz. W tym celu dobrał sobie do pomocy paru mieszczan: Tomasza Silę, Mateusza Ciesielskiego i z nimi udał się w nocy na błonie. Ciało ks. Mosińskiego wydobyto, ułożono na wozie, przykryto piaskiem i odesłano na cmentarz przez Bijaka. Dniało gdy Bijak wrócił po Błeszyńskiego - gdy wtem niespodziewanie spostrzeżono cwałujących od miasta kozaków. Dwóch pracujących nad odkopywaniem grobu Błeszyńskiego zdążyło uciec i ukryć się, pozostałych jednak spotkał los straszny. Bijaka zabito nahajkami, Łopacińskiego i Ciesielskiego, z okrucieństwem pobitych zabrano do szpitala, gdzie wkrótce Ciesielski zmarł. Łopaciński wyzdrowiał lecz za czyn swój został skazany na Sybir.
Karol Boberski
Po srogiej klęsce, jakiej doznał w d. 1. lipca r. 1863. pod Radziwiłłowem oddział pułkownika Franciszka Horodyńskiego, przesiedziałem dzień cały nieruchomo pomiędzy trzcinami bagniska — ukryty przed pościgiem kozaków. Opodal leżały gęsto trupy. Nie jestem pewien, ale, zdawało mi się, w jednych ze zwłok poznawać Antoniego Kotarbińskiego, studenta z Petersburga. Około północy wyruszyłem wśród ulewnego deszczu, przemoczony i przeziębnięty, w drogę. Nagle w debrze — błysk światła. Było to ognisko sześciu rozbitków oddziału Młotka (Gustawa Strawińskiego), którzy nie wiedząc o przegranej pod Radziwiłłowem, dążyli do naszej chorągwi! Głową tych ochotników był kapitan Tadeusz Janowski, ongi podoficer legii polsko-węgierskiej z r. 1848. Z brzaskiem dnia puściliśmy się razem na dalszą wędrówkę, natknąwszy koło południa na ośmnastu naszych kolegów, z oddziału jenerała Józefa Wysockiego. Borykając się z kilkudziesięciu kozakami, odpierali oni dzielnie ich ataki strzałami, bagnetem, kolbą. Bez namysłu pospieszyliśmy im w pomoc i z okrzykiem: »Za Boga i Ojczyznę!« uderzyli z tyłu na przeciwnika, a ten przerażony niespodziewanym napadem, rzucił się do ucieczki. Tak ocalało 11-tu kolegów zdrowych, 3-ech lekko rannych, podczas gdy 4-ech pokładło się na pobojowisku. Powiększeni w trójnasób zyskaliśmy wprawdzie na sile odpornej, ale straciliśmy za to możność ukrywania się przed wrogiem. Linia graniczna, od strony Austryi, była szczelnie obsadzoną, liczne piesze i konne patrole snuły się wokoło, chwytając rozbitków przy pomocy poruszonych chłopów i psów wiejskich.. Dążąc wciąż lasami powiększamy się znów o ośmiu rodaków\ Zbiegli oni przed tygodniem z szeregów rosyjskich. Odziani w mundury, poszukiwali pierwszego lepszego oddziału, iżby zaciągnąć się pod sztandar narodowy. Gromadka więc nasza wynosiła już teraz 29-ciu uzbrojonych ludzi. Potrzeba było tylko przeczekać gdzieś w gąszczach, zanim nie uspokoi się na granicy. Obliczenie nasze zdawało się teoretycznie dobre, ale robione bez moskali. Zaledwie bowiem jedna noc przeszła w bezpiecznem miejscu, zaledwńe zaczęło świtać, gdy któraś wedeta dała sygnał o zbliżaniu się nieprzyjaciela. Będzie rozprawa! Miejscem przez naczelnika wybranem był pagórek /prawd. /, grzązkiemi błotami wokoło otoczony, a gęstym kryty lasem. Znaleziono nas i otoczono. Już z dala brzmiały okrzyki: »Zdaj sia! kryczy pardon! nie ujdiosz!« Położenie wprost bez wyjścia, a poddanie się jedyną możliwością ocalenia życia, ale, niestety, nie dla wszystkich. Biedni dezerterzy skupili się razem, oświadczając, że muszą iść przebojem, nam zaś zostawiają zupełną swobodę ruchu. Honor zabrania! nam wszakże — z jednej dwie czynie sprawy, więc bez słowa, uściskawszy się wszyscy po raz ostatni, w odpowiedzi na wezwanie do poddania się, stoczyliśmy się jak lawina na ogłupiałych sałdatów. Zanim zaś mogła paść jakakolwiek komenda, rozprysły się rozbite szyki, a my znaleźliśmy się po za obsaczeniem. Nie wszyscy! Chociaż nieregularne, nieliczne, dane z blizka wystrzały, odniosły przecie swój skutek. Biegnąc tuż przy kapitanie, uczułem nagłe uderzenie w łokieć. Za chwilę dojął mnie ból piekielny. Broń wypadła mi z dłoni. Przyszedłszy do przytomności, ujrzałem się w niewoli, ze związanemi w tył rękami, przytroczonym do siodła kozackiego. W ręce opuchniętej nie czułem ani bólu, ani władzy, tylko palenie w głowie, w którą, jak mi później powiedziano, otrzymałem trzy cięcia. Inni, ocaleli prawie wszyscy! Ku wieczorowi, razem z rannym towarzyszem, odstawiono nas do Ostroga /prawd. chodzi o Ostrów/. Komendant tamtejszej załogi, stary major, Warchołow, zdjęty litością, kazał nas nie do kazamat, lecz odstawić do »bolni«, czyli szpitala. Zapełniali go zaś ranni i chorzy żołnierze, tak, że zbrakło już dla nas miejsca. Poczciwy major i na to poradził ; kazał pozsuwać tapczany, przynieść jeden dla nas dwóch i ustawić go tuż koło drzwi, gdzie o wiele lepsze było powietrze, przyczem obdarował nas pożądanemi zawsze papierosami. Po dniach kilkunastu troskliwej opieki naszego dobrodzieja, miałem się o wiele lepiej, rany moje goiły się zwolna, kości ze strzaskanego łokcia wyjął felczer. Mój kolega, 18-toletni student ze Stanisławowa, Ludwik Gorzycki /lub Górzycki/, postrzelony w obie nogi, czuł już również w nich władzę, kiedy zjawia się zacny major i oświadcza, że dziś wieczór maszeruje dalej. — Opuszczam was moje dzieci — mówił rozrzewniony stary moskal — a na moje miejsce przychodzi wasz, »polaczek«, pies najgorszego gatunku! Radzę wam więc nie czekać na jego przybycie i odesłanie was do kazamat. Dziś wieczór, jak tylko pościągam warty, zanim drugie zajmą stanowiska, zbierajcie siły i uciekajcie co żywo! Do granicy zaledwie 3 mile, możecie próbować dostania się do waszej Galicy i... Mówiąc te słowa, wcisnął każdemu z nas po parę rubli srebrem i nakreślił jeszcze krzyż nad nami... Obmyśleliśmy pospiesznie plan ucieczki. Umykać trzeba było w szpitalnej bieliznie. Na dwóch — przypadła jedna para pantofli i szlafrok. Gorzyckiemu więc oddałem te skarby, sam okrywając się kocem. Kiedy już dobrze zmierzchło, przeprowadzamy zamysł nasz do skutku... Już jesteśmy przy parkanie. Pomagam Gorzyckiemu przeleźć przez deski... Ha, wolność, w dali las gęsty i ciemność dokoła... Ale przeceniliśmy nasze siły. Ja naruszyłem przy parkanie strzaskaną rękę, jemu otworzyły się rany na nogach. Aż ustał i ze łzami w oczach prosił, aby go zostawić własnemu losowi. Oburzony — chwyciłem go zdrową ręką, usadziłem na ramionach, ruszając ku granicy. Już tak do niej blisko!... Dobywam więc resztek sił, lecz sam krwawić poczynam... Ot... tam... o kroków kilkanaście zjadą się warty i rozejdą za chwilę. Moment do przemknięcia się jedyny! Rzucam się więc prawie ku ochronnej stronie. Na nieszczęście spostrzega mnie objeszczyk... Daje już strzał ku mnie... Po strzale uczułem ciało kolegi zsuwające się z ramion bezwładnie. Nie wiedząc, jak rzeczy stoją — przebywam kordon, jestem w gęstwinie leśnej, po tej stronie. Pierwsze promienie słońca... oświecają martwą twarz Gorzyckiego. W najbliższej wsi pochowano kolegę broni, a w najbliższym szpitalu amputowano mi prawą rękę. Ale i bez niej można chwalić P. Boga i kochać Ojczyznę!
Kazimierz Bogdanowicz
Kazimierz Józef Bogdanowicz h. {{Bogdanowicz I|własnego}}, mylnie h. Łada. (W literaturze zwany czasem Bohdanowicz). Ur. 8.4.1837 Nadrybie[7], zm. 9.3.1863 Lublin (rozstrzelany). Syn Grzegorza i Marianny Piramowicz[7]. Rodzina pochodzenia ormiańskiego z terenów lwowskich. Dzieciństwo spędził w Nadrybiu. Uczył się w Gimnazjum w Lublinie. Odziedziczył majątek po ojcu a także dzierżawił wieś Łowcza.[17] Wielce zaangażowany w poprawę bytu włościan, za co był lubiany przez nich. Pierwotnie przeciwnik wybuchu powstania, związany ze stronnictwem białych -podobnie jak starszy brat , członek Komitetu Centralnego, który jeszcze w 1862 został zesłany wraz z żoną na Sybir. W działania powstańcze zaangażowana była też siostra z mężem . Bracia Kazimierz i Jan zmienili poglądy popierając szybkie działania zbrojne. Kazimierz wystawił swój własny oddział składający się z 60 konnych i 400 (lub 200) pieszych ludzi. Umundurowanie piechoty: brązowe świtki z czarnymi pasami i czarnymi barankowymi konfederatkami o różnokolorowych kokardach. Umundurowanie konnicy: granatowe mundury, barankowe czapki i brązowe burki. Piechota była uzbrojona w myśliwskie strzelby, kawaleria w lance z biało-czerwonymi chorągiewkami, pałasze i pistolety. Został powołany na naczelnika wojennego powiatu krasnostawskiego. Zaniechał ataku na garnizon w Chełmie, został jednak zaskoczony przez Moskali dostając się do niewoli. Został odbity przez włościan uzbrojonych w kosy i pałki, którzy pobili rosyjskich jezdnych. Dowodził swoim oddziałem w , a następnie po dołączeniu do oddziału Radziejowskiego walczył . Zwycięstwo to zakończyło się stratą 9 ludzi i 13 rannych - podczas gdy Moskali poległo 40. Zabrał kasy moskiewskie w Nadrybiu i Łęcznej. Następnie ruszył na Puchaczów proklamując Rząd Narodowy. Został napadnięty 26 lutego gdy sam wracał bryczką do oddziału po organizacji zaopatrzenia. Po szybkim procesie został skazany na karę śmierci. Odrzucił namowy o poddanie się łasce carskiej. Kiedy go wyprowadzili na plac egzekucji, rzekł do niego Chruszczew: [i]—Podaj się pan do łaski, jesteś młodym. —Ja jestem młody, ale sprawa nasza stara — odrzekł nieustraszony Kazimierz. — Pan masz majątek —Matka moja wstydziłaby się, gdybym o łaskę prosił. Ale na co pan grasz ze mną komedję? Miałeś mnie rozstrzelać o godzinie 6, a teraz jest już z 10 minut po 6[/i] Rozstrzelany został w Lublinie za koszarami świętokrzyskimi. W 1917 jego prochy ekshumowano i przeniesiono na cmentarz przy ul. Lipowej. Spoczął tam w mogile wspólnej 30 powstańców. W okolicach Łęcznej znana była ludowa elegia o Kazimierzu Bogdanowiczu, mająca 13 zwrotek śpiewana dzieciom: [i]Już ojczyzna, dzieci, traci, Prawdziwego bohatera Już niejeden z naszych braci Widział, jak Polak umiera. Bogdanowicz się nazywał, Liczył lat dwadzieścia parę, W młodych latach okazywał Jak ojczyznę czcić i wiarę (...)[/i] Seweryn Liniewski, szwagier Kazimierza, współpracujący z nim w działalności podziemnej, postawił ku jego pamięci krzyż w Lejnie.
Kajetan Brudnicki
Artykuł | Kajetan (Józef) Brudnicki. Karmelita bosy, pochodzenie chłopskie. Ur. 1836 Ursynów (lub w pobliskich Zawadach) gm. Brzoza, pow. kozienicki, gub. radomska. Ochrzczony 15 marca w Jedlińsku, syn Jana i Józefy z Michalskich, rodzeństwo: brat Michał i cztery siostry. Do 18 lat był przy ojcu, gospodarzu, następnie ks. Lisikiewicz z pobliskiej wsi Brzoza umieścił go w lipcu 1855 r. w zakonie karmelitów w Warszawie dla nauki. Stąd w 1860 wysłany do Lublina, gdzie jako „wolny słuchacz" uczęszczał na nauki do seminarium lubelskiego. Wyświęcony na kapłana w 1862 r., był kaznodzieją. W 1863 r. przystąpił do powstania i walczył jako kapelan w oddziałach Deputowicza i Wierzbickiego. Uczestniczył w wielu bitwach. Pojmany z bronią w ręku (prawdopodobnie pod w sierpniu 1863 r.), starał się ukryć swój stan kapłański, podając się za austriackiego poddanego Józefa Niedzielskiego. Pozbawiony wszelkich praw i zasądzony na 12 lat katorgi w kopalniach rudy, namiestnik konfirmował wyrok 15 marca 1864 r. Odprawiony z Warszawy 30 marca tego roku. 25 listopada 1864 przybył do Irkucka, 29 stycznia 1865 odprawiony za Bajkał. Na robotach od 13 marca 1865 w kopalni , 3 czerwca 1866 uczestniczył w buncie z innymi przeciwko pracom w święta. Na podstawie amnestii carskiej z 16 kwietnia 1866 r. zmniejszono mu wyrok o połowę, a 28 października tego roku jeszcze raz do jednej czwartej. Latem 1868 (na mocy amnestii z 28 maja t.r.) odprawiony do Irkucka, skąd 24 września - do Tunki, tam zajmował się krawiectwem. 4 sierpnia 1875 wysłany „porządkiem etapowym" z Irkucka do Europy, od 1876 r. zamieszkiwał stale w Cywilsku gub. kazańskiej. 5 maja 1876 r. naczelnik lubelskiej żandarmerii przesłał gubernatorowi kazańskiemu informacje dotyczące urodzenia i przeszłości Brudnickiego, ojciec jego Jan już nie żył, brat Michał i wszystkie siostry (zamężne za chłopami) mieszkali w Ursynowie. W 1878 przebywał w Cywilsku, w 1882 r. z zakonnym br. Wawrzyńcem Drozdysem zajmowali jedną kwaterę. Później osiedlony w Kurlandii w Subbacie, wbrew zakazowi chodził w sutannie i wykonywał posługi religijne. Zwolniony z zesłania w 1885 r. wyjechał do Galicji, najpierw do Krakowa, a później zamieszkał u proboszcza w Rudzicy na Śląsku austriackim. 5 kwietnia 1890 r. zwracał się za pośrednictwem konsystorza krakowskiego do przeora klasztoru w Czernej o. Rafała Kalinowskiego, także byłego zesłańca, o ponowne przyjęcie do zgromadzenia. Pomimo zgody władz zakonnych nie przybył do Czernej, ale w 1891 r. znalazł się w klasztorze Karmelitów Trzewiczkowych we Lwowie, prawdopodobnie z tej przyczyny, że u Karmelitów Bosych o. Rafał Kalinowski wprowadzał w tamtym czasie zbyt ostre rygory życia zakonnego, albo też nakłoniony przez współbrata Drozdysa. W 1892-1896 przebywał w klasztorze w Bołszowcach. Schematyzmy za dalsze lata nie wymieniają już jego nazwiska, nie podają też, że zmarł. Możliwe, że odszedł z klasztoru albo przeniósł się do klasztorów niemieckich; nie występuje w spisach duchowieństwa archidiec. lwowskiej i krakowskiej.
Stanisław Brzóska
ksiądz, (Brzozka)urodził się w r. 1832 z rodziców stanu włościańskiego w pow. Bialskim, po ukończeniu szkół w 17 roku życia swego wstąpił do Uniwersytetu Kijowskiego, a po latach trzech opuścił takowy i wszedł do Seminaryum w Janowie Podlaskim. W r. 1857 wyświęcony został na księdza, poczem pełnił obowiązki wikaryusza w Sokołowie, następnie w Łukowie. W r. 1861 posłyszawszy o strzałach w Warszawie, nadzwyczaj zbyt jasno przewidując dalszy konieczny rozwój wypadków, zaczął prace przygotowawcze. Wszedł więc pomiędzy lud i mieszczan, wszędzie objaśniając wypadki i podnosząc ducha. Gdzie tylko była jaka uroczystość narodowa lub religijna, tam wszędzie widzimy księdza Brzozkę przemawiającego do ludu. Za jedno właśnie z podobnych kazań przez niego w Białej na uroczystości św. Józefa został przyaresztowany i na ok więzienia w Zamościu skazany, po kilku miesiącach uwolniony, wszedł do organizacyi Narodowej i był najczynniejszym jej członkiem w pow. Łukowskim, a zarazem wraz z sp. księdzem Leonem Korolcem przyczynił się w Podlaskiem do uznania Komitetu Centralnego przez duchowieństwo i oddania się pod jego rozkazy. W dzień powstania uderzył na Moskali w Łukowie konsystujących, a rozbroiwszy ich i zabrawszy broń, pociągnął wraz z oddziałem do Lewandowskiego, pod którego komendą aż do śmierci ciągle w charakterze kapelana przebywał. Poczem zebrawszy rozproszone szczątki oddziału, połączył się z Lelewelem i pod jego rozkazami walczył jako prosty żołnierz podczas bitwy, pełniąc gorliwie obowiązki kapłańskie po bitwie. Następnie sformował oddzielny oddział konny i z takowym prowadził partyzantkę w ciągu całego 1864 roku, a ścigany wciąż przez Moskwę, zawsze szczęśliwie się wymykał. W miesiącu listopadzie 1863 roku mianowany był przez Rząd Narodowy jeneralnym kapalanem. Wreszcie w roku 1864 gdy oddział jego częścią rozproszony, częścią wyłapany, zmuszony był wyczekując lepszej przyszłości zaprzestać partyzantki, ukrył się więc u sołtysa Ksawerego Bielińskiego, we wsi Sypitkach pod Sokołowem, gdzie przez marzec i kwiecień wraz z swym adjutantem Franciszkiem Wilczyńskim przebywał. Wyśledzony przy pomocy zdrady, pomimo obrony zaciętej, ranny w rękę, przytrzymany został wraz z Wilczyńskim i do Cytadeli odstawionym. W dniu zaś 23 maja tegoż roku w mieście Sokołowie obydwa powieszeni zostali. Ostatni to zbrojny żołnierz tego powstania, któremu z zapałem, wiarą, a zupełnem poświęceniem służył od początku aż po koniec życia swego. Energiczny, niezmordowany, dzielił wszystkie trudy obozowe, nie zrażony żadną klęską, w niepowodzeniu czerpiący siłę do nowych wysiłków, a ogniem swej duszy i wiarą w żywotność sprawy, zagrzewał do wytrwałości innych. Nigdy nie spoczął, owszem był pierwszym w opatrzeniu rannych, pocieszaniu umierających, tam gdzie zmęczenie zawładnęło wszystkimi, on nie strudzony nie spoczął, dopóki oddziału nie nakarmił, przyczem najniższe posługi pełnił. Był sprawiedliwym na słabości ludzkie wyrozumiałym a dla zdrady i zbrodni nieubłaganym. Wychodzqc z łona ludu, posiadał jego nieograniczone zaufanie i miłość, które do ostatniej chwili go otaczały i przed Moskwą zasłaniały. Lud patrząc na jego życie pełne zaprzania się, otoczył go aureolą świętości za pełne trudów poświęcenie, które napróżno Moskwa do prostej szarlataneryi sprowadzić usiłowała. (Dz. Poz. Nr 121, Inwalid ruski).
Wincenty Anastazy Chlumna
Według przekazu rodzinnego był Powstańcem Styczniowym. Nekrolog jego żony - Marii Chlumny z d. Pągowskiej mówi o niej jako emerytce P.K.P. i wdowie po powstańcu 1863 r.[1] Podobnie zapisał też jego wnuk - Wincenty (ur. 1917) na odwrocie zdjęcia swojego dziadka.[5] Wincenty Anastazy Chlumna, ur. ok. 1847 Kraków, syn Ferdynanda Chlumny pochodzącego z Ołomuńca (Morawy) oraz Barbary Józefy Kustowskiej pochodzącej z Krakowa. Ferdynand Chlumna był czeladnikiem profesji krawieckiej, a Barbara Kustowska była córką Wojciecha, pisarza prywatnego, jak wynika z aktu ślubu Ferdynanda i Barbary w Krakowie w 1834 r. [2]. Wincenty Chlumna ożenił się z Marią Zofią Pągowską 8 września 1873 r. w parafii w Długiej Kościelnej (mazowieckie)- [metryka ślubu nr 14/1873 Archiwum Państwowe w Warszawie, oddział w Grodzisku Mazowieckim]. Był już wtedy konduktorem kolei warszawsko-wiedeńskiej, na co wskazuje treść metryki. Wiadomo mi o jego dziesięciorgu dzieci, spośród których wieku dorosłego dożyło na pewno pięcioro. Zmarł w wieku 48 lat w Pruszkowie dnia 11 grudnia 1895 [3] "Ś.p. Wincenty Chlumna, nadkonduktor kolei warsz.-wied., przeżywszy lat 48 zakończył swój pracowity żywot dnia 11-go grudnia r.b. w Pruszkowie. Wyprowadzenie zwłok do kościoła i pochowanie na cmentarzu w Żbikowie nastąpi dnia 14-go b.m., w sobotę, o godzinie 10-ej z rana. Na te smutne obrzędy zrozpaczona żona i dzieci zapraszają krewnych, przyjaciół i znajomych" Nagrobek istnieje nadal na cmentarzu parafialnym w Pruszkowie, przy ul. Domaniewskiej (stan na październik 2021 r.), kwatera Ł 216.[4]
Włodzimierz Cielecki
Mieczysław Włodzimierz Cielecki h. Zaremba. Ur. 3.10.1831, zm. 18.9.1882. Syn Ferdynanda i Honoraty Pstrokońskiej, prawnuk Wojciech - pułkownika Wojsk Koronnych. Kuzyn powstańca Ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Lwowskiego. W tym czasie działał aktywnie w Legii Akademickiej w 1848 roku. Aktywnie rozwijał działalność Gwardii Narodowej. Doskonale wysportowany, znakomity jeździec, utalentowany też artystycznie literacko i malarsko. Następnie gospodarował w Byczkowcach (pow. czortkowski) w majątku rodzinnym. Poseł Sejmu Krajowego w 1861. Współzałożycieli Koła Polskiego oraz grupy konserwatystów Podolaków austriackiej Rady Państwa. W 1863 r. był rzecznikiem przyjęcia w Galicji uciekających przed branką do wojska rosyjskiego. Zabiegał o to m.in. u gubernatora Galicji Aleksandra Mensdorffa, w związku z tym wysłany został do Warszawy dla zbadania sytuacji. W ramach komitetu krakowskiego czuwał nad postępowaniem młodzieży. Następnie jeździł w misjach Dyrekcji białych oraz po zakup broni do Wiednia. Już w czasie Powstania, w kwietniu 1863 w Krakowie, zawarł ślub z Zofią Genowefą Marią Moszyńską (siostrą świeżo poległego pod Miechowem ) a córką wielce cierpiącego dla Ojczyzny i szanowanego Piotra. Z racji na żałobę, ślub, zawarty w parafii św. Mikołaja, był cichy i miał charakter rodzinny. Aktywnie działał w Radzie Powiatowej w Czortkowie. Zmarł we Lwowie, lecz pochowany został w Byczkowcach. Sportretowany przez Jana Matejkę w Bitwie pod Grunwaldem w postaci Jana Zizki. Miał czworo dzieci: Maria (1864); Roman (1867), Zofia (1868), Juliusz (ur. 1870, żona: Józefa Tyszkiewicz-Łohojska. Poległ w 1914 pod Limanową) Z wnuków (dzieci Juliusza): Piotr poległ 1920 pod Brodami zaś Zofia wyszła za Henryka Józefa Sienkiewicza (syna pisarza).
Jarosław Dąbrowski
(..) zjawił się w tej dobie w Warszawie człowiek obdarzony od natury niezwykłą energią, stanowczością i szybkością w działaniu. On to ocalił Komitet miejski i nadał mu tak szaloną siłę pędu, źe zmiatał i druzgotał wszystko przed sobą i jego biegowi w nieznaną dziedzinę przeznaczeń nikt i nic oprzeć się nie mogło. Tym człowiekiem, który tak decydujący wpływ wywarł na losy komitetu miejskiego, na losy spisku, a co najważniejsza na losy Polski, był znany nam ze swej działalności rewolucyjnej w Peters burgu, Jarosław Dąbrowski. Był to jeszcze w tej porze bardzo młody człowiek, liczący zaledwie 25-ty rok życia (urodzony w 1837 roku w Żytomierzu 2 ), a jednakże miał już za sobą całą przeszłość pełną przygód i twardych kolei. Oddany przez matkę Zofię z Falkenhagenów w dziesiątym roku życia do korpusu kadetów do Brześcia Litewskiego, stąd do szkoły artyleryjskiej w Petersburgu, wysłany został jako porucznik na Kaukaz, gdzie w strasznej wojnie wytępieni jaką tam prowadzono, urobił się na bardzo zdolnego oficera. Z ciężkiej tej szkoły życia, przez którą tyle młodzieży polskiej przechodziło, szkoły znaczonej krwią, wyniósł or der św. Stanisława, stopień porucznika artyleryi i opinią świetnego oficera. Dzięki tej opinii, po pięcioletnim pobycie na Kaukazie, pozwolono mu wstąpić do akademii sztabu jeneralnego w Petersburgu, jednego z najlepszych bezwątpienia zakładów tego rodzaju w Europie. Tutaj to, w tej szkole, w której podówczas bardzo wielu znajdowało się Polaków, Dąbrowski zawiązał liczne stosunki z młodzieżą polską, w celu obudzenia w niej drzemiących uczuć patryotycznych. W jego mieszkaniu w domu Kułagina na ulicy Oficerskiej, wynajętem na współkę z kolegami: Michałem Heidenreiehem, który miał w parę lat później stać się postacią historyczną pod pseudonimem Kruka, Ferdynandem Waraskim, niegdyś oficerem ułanów pułku Nowomirgorodzkiego i Hieronimem Staniewiczem, stale co środę schodzili się uczniowie trzech akademij wojskowych: artyleryjskiej, inżynierskiej i sztabu jeneralnego, oraz studenci uniwersytetu, instytutów: technologicznego, komunikacyi i z akademii leśnictwa (...) Zaopatrzony w list rekomendacyjny od Sierakowskiego do Karola Majewskiego, sam zresztą nie bez pewnych stosunków w Warszawie, jako krewny znakomitego pisarza i wysokiego urzędnika w Komisyi oświecenia, Józefa Korzeniowskiego, puścił się w tę podróż. W Warszawie zawiązał stosunki z całem stronnictwem ruchu, ze wszystkimi jego odcieniami, słuchał ich gorących mów i widząc wyraźne ich dążności powstańcze, zrazu zachowywał się bardzo chłodno, a nawet tu i owdzie mówił ze znajomością rzeczy człowieka fachowego, że na dzieje i zamiary, jakie przed nim rozwijano, nie mają żadnych szans powodzenia. (...) Ale to, czego nie mogły zrobić najbardziej płomieniste mowy spiskowców warszawskich, zrobiły pię kne oczy kobiety. W czasie swego pobytu zapoznał się z niejaką panną Pelagią Zgliczyńską, namiętną, czerwoną patryotką, jakiemi były prawie wszystkie kobiety tej epoki. (...) Wszelkie wątpliwości, wszelkie chłodne obliczanie szans zniknęło z jego umysłu; owładnęła nim, odurzyła go jak wyziew niezdrowy, miłość do kobiety i wszystko oblała jakiemś światłem, całkiem inaczej rzeczy przedstawiającem. W takiem usposobieniu duszy i serca, po dwutygodniowym pobycie w Warszawie, powrócił do Petersburga. (...) Sprawozdanie wygłoszone z właściwą Dąbrowskiemu siłą i energią słowa, w którem zdawał się brzmieć głuchy pomruk gotującej się do wybuchu Warszawy, wywarło rozmaite na słuchaczów wrażenie. (...) Ukończywszy świetnie swe egzamina, odkomenderowany został do Warszawy, nie bez usilnych o to zabiegów ze swej strony, gdyż ciągnęły go tam, nad Wisłę, piękne oczy ukochanej i wir gotującej się burzy. W randze adjutanta sztabu jeneralnego szóstej dywizyi piechoty, konsystującej stolicy polskiej i jej okolicach, puścił się w drogę. W Warszawie stanął w dniu 6 lutego 1862 r. i zamieszkał w hotelu Saskim pod Nr. 9, skąd później przeniósł się na Nalewki i stale się ulokował w domu Charczewskiej (Nr. 2256). Wkrótce jego figurka mała, szczupła, drobna, ale niezmiernie ruchliwa, przybrana w mundur adjutancki, znaną była wszystkim spiskowcom wielkomiejskim, i z właściwą Warszawiakom bystrością w odgadywaniu charakterów ludzkich i określaniu ich odpowiedniem, przezwano go ''Łokietkiem'', i ta nazwa została mu na zawsze, wielu go tylko pod nią znało, nie wiedząc, jakie właściwie miano nosi ten młody oficer, ruchliwy i czynny. (...) Dąbrowski lubiał chodzić pojedynkiem, działać na własną rękę, nie pytając się nikogo i nie radząc, znajdując chyba odpowiedzialność tylko przed własnem sumieniem ....
Konstanty Dalewski
syn Dominika i Dominiki z Narkiewiczów, ur. w Kunkułce w pow. lidzkim (gub. wileńskiej), w r. 1837, zginął rozstrzelany w Paryżu 27 maja 1872 r., rodzony brat wymienionych w „Pamiętnikach" Franciszka, Aleksandra i Tytusa, szwagier Sierakowskiego. Po ukończeniu nauk gimnazjalnych, wstąpi! na uniwersytet do Moskwy, lecz, wskutek, podniesionej kwestji włościańskiej, przechodzi na miernictwo, w tem przekonaniu, że na tem polu lepiej potrafi służyć krajowi. Po ukończeniu studjów mierniczych objął posadę w gub. kowieńskiej, lecz wkrótce później, po wybuchu powstania, gdy Sierakowski objął dowództwo nad siłą zbrojną w gub. kowieńskiej, Konstanty D. staje przy nim z garstką młodzieży (wśród której między innem i byli ze wzmiankowanych w pamiętnikach trzej synowie Stefana Gieysztora: Bolesław, Józef i Bronisław, dwaj Stengelmejerowie i inni). Zrazu walczy jako szeregowiec, później, po bitwie pod Birżami, pozostaje pod .dowództwem Laskowskiego, a wreszcie kieruje własnym oddziałkiem. Odważny, zawsze spokojny, nawet wówczas, gdy z placu boju pod gradem- kul unosi rannych lub broń po poległych, ciężko ranny zdaje dowództwo nad swym oddziałkiem Rutkowskiemu, uchodzi za granicę, wraca atoli kilkakrotnie dla ratowania resztek swojego oddziałku. Za granicą wynalazł zajęcie dla siebie i dla kilku Żmudzinów, którzy z ni.m przyjechali, w St.-Gallen, gdzie pracuje w fabryce wyrobów żelaznych, później, gdy byt towarzyszy był już zabezpieczony, — jedzie do Paryża i otrzymuje pracę w księgarni Wł. Mickiewicza. W czasie oblężenia Paryża, K. D. zaciągnął się do 6-go bataljonu gwardii narodowej i zyskał wielkie swej zwierzchności uznanie. Po zawarciu rozejmu K. D. podał się do dymisji, w wojnie cywilnej udziału nie brał i wrócił do swej pracy wi księgarni, 27 maja 1872 r., wskutek fałszywego doniesienia, że z domu, w którym znajdowała się księgarnia, padł strzał — stawiony przed trybunałem wojskowym, został rozstrzelany w ogrodzie Luksemburskim. Według charakterystyki, którą posiadamy, „był to człowiek prawy, nieustraszony, sumienny pracownik wszędzie, gdzie go nieubłagany los rzucał. Cichy, zamknięty w sobie, skory w niesieniu pomocy potrzebującym
Konstanty Dalewski
syn Dominika i Dominiki z Narkiewiczów, ur. w Kunkułce w pow. lidzkim (gub. wileńskiej), w r. 1837, zginął rozstrzelany w Paryżu 27 maja 1872 r., rodzony brat wymienionych w „Pamiętnikach" Franciszka, Aleksandra i Tytusa, szwagier Sierakowskiego. Po ukończeniu nauk gimnazjalnych, wstąpił na uniwersytet do Moskwy, lecz, w skutek, podniesionej kwestji włościańskiej, przechodzi na miernictwo, w tem przekonaniu, że na tem polu lepiej potrafi służyć krajowi. Po ukończeniu studjów mierniczych objął posadę w gub. kowieńskiej, lecz w krótce później, po wybuchu powstania, gdy Sierakowski objął dowództwo nad siłą zbrojną w gub. kowieńskiej, Konstanty D. staje przy nim z garstką młodzieży (w śród której między innem i byli ze wzmiankowanych w pamiętnikach trzej synowie Stefana Gieysztora: Bolesław, Józef i Bronisław, dwaj Stengelmejerowie i inni). Zrazu walczy jako szeregowiec, później, po bitwie pod Birżami, pozostaje pod dowództwem Laskowskiego, a w reszcie kieruje własnym oddziałkiem. Odważny, zawsze spokojny, nawet wówczas, gdy z placu boju pod gradem kul unosi rannych lub broń po poległych, ciężko ranny zdaje dowództw o nad swym oddziałkiem Rutkowskiemu, uchodzi za granicę, wraca atoli kilkakrotnie dla ratowania resztek swojego oddziałku. Za granicą wynalazł zajęcie dla siebie i dla kilku Żmudzinów, którzy z nim przyjechali, w St.-Gallen, gdzie pracuje w fabryce wyrobów żelaznych, później, gdy byt towarzyszy był już zabezpieczony, — jedzie do Paryża i otrzymuje pracę w księ­garni Wł. Mickiewicza. W czasie oblężenia Paryża, K. D. zaciągnął się do 6-go bataljonu gwardii narodowej i zyskał wielkie swej zwierzchności uznanie. Po zawarciu rozejm u K. D. podał się do dymisji, w wojnie cywilnej udziału nie brał i wró­cił do swej pracy w księgarni, 27 maja 1872 r., w skutek fał­szywego doniesienia, że z domu, w którym znajdowała się księgarnia, padł strzał — stawiony przed trybunałem wojskowym, został rozstrzelany w ogrodzie Luksemburskim. Według charakterystyki, którą posiadamy, „był to człowiek prawy, nieustraszony, sumienny pracownik wszędzie, gdzie go nieubłagany los rzucał. Cichy, zamknięty w sobie, skory w niesieniu pomocy potrzebującym"
Julian Danicz
(1822 Kamieniec Podolski - 1903 Lwów) - Powstaniec 1848 r i Powstaniec Styczniowy, emigrant w Londynie i w Genewie, drukarz we Lwowie [1] W 1848 r walczył w legionach [1] "Urodził się w 1822 r w Kamieńcu Podolskim, W r. 1848 przybył do Lwowa w chwili, gdy bombardowali austriacy miasto. Jako 27 letni młodzieniec brał czynny udział w legionach w r. 1849 pod komendą Józefa Bema. Po walce musiał szukać schronienia na obczyźnie. Śp. Danicz wyjechał do Londynu. Tam wydawano wówczas rewolucyjne pismo w języku rosyjskim "Kołokoło" (Dzwon). Z konieczności stanął do pracy przy tem piśmie i kształcił się już dalej w drukarskim zawodzie. W r. 1863 pospieszył Danicz do walki przeciw Moskwie, biorąc czynny udział w kilku potyczkach. Po powstaniu tułał się znowu na emigracji. W Genewie należąc do Tow. wzajemnej pomocy emigrantów, został prezesem tego towarzystwa. Do Lwowa przybył sp. Danicz w r. 1871 i wstąpił do drukarni "Dziennika lwowskiego" śp. Jana Dobrzańskiego. Później należał do założycieli drukarni Związkowej i pracował tam przez szereg lat. Pogrzeb odbył się przy licznym udziale kolegów zawodowych, delegatów tow. uczestników powstania, stwo. "Gwiazda" ze sztandarem, Kapeli narodowej i licznej publiczności. Zwłoki złożono na cmentarzysku towarzyszy z r. 1863. Zmarły z oszczędności swoich zapisał między inemmi 1.000 koron dla personelu żeńskiego przy maszynach w drukarni Związkowej. Cześć pamięci patryoty-robotnika," [1] Pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. [2] kwatera weteranów 1863 r , rząd VIII. [4]
Abram Dawid
vel Adolf Kantorowicz (1835–1912), lekarz-felczer, powstaniec styczniowy, zesłaniec. Kantorowicz urodził się 3 III 1835 r. w Wieluniu jako Abram Dawid, syn Teofila (Tobiasza) Kantorowicza i Prywy z Dawidowiczów. Był stałym mieszkańcem miasta Wielunia. Miał starszego, „przybranego” brata, Anastazego (Natana) Kantorowicza, doktora nauk medycznych, lekarza wolno praktykującego w Tomaszowie Mazowieckim w latach 1851–1865. Otrzymał staranne wykształcenie domowe i podobnie jak brat studiował medycynę w Akademii Medyko-Chirurgicznej w Warszawie. A. Kantorowicz dwukrotnie przybywał do Tomaszowa Mazowieckiego z pomocą bratu, który w 1852 r. (po śmierci dra Franciszka Antoniego Stryckiego) i ponownie w 1853 roku (po nagłym opuszczeniu miasta przez dra Joszuę Sternschussa) obejmował w zastępstwie obowiązki lekarza miejskiego w Tomaszowie Mazowieckiego. Po raz pierwszy Kantorowicz przybył 5 XII 1852 r. na rok czasu, wyjechał zaś 23 VI 1853 r. do Wielunia. Po raz drugi przybył w grudniu 1853 r. i został zameldowany na rok czasu. W trakcie pobytu w Tomaszowie mieszkał „u brata lekarza” w budynku murowanym położonym przy pl. Św. Józefa (obecnie pl. Tadeusza Kościuszki)27. Prawdopodobnie pod okiem brata 17-letni Adolf (Abram Dawid) Kantorowicz przygotowywał się do przyszłych studiów medycznych. W warszawskiej Akademii Medyko-Chirurgicznej A. Kantorowicz uzyskał papiery uprawniające do wykonywania zawodu felczera. Prawdopodobnie w trakcie studiów przystąpił do powstałego w Akademii kółka konspiracyjnego. A. Kantorowicz brał udział w powstaniu styczniowym (wg ustaleń sądu rosyjskiego, „Принимал участие в мятеже”). Szczegóły jego działalności konspiracyjnej nie są znane. Wiadomo jedynie, że przy aresztowaniu posługiwał się fałszywym paszportem wystawionym na inne nazwisko. Zarzucono mu, że niósł pomoc medyczną rannym „buntownikom”. Wyrokiem Audytoriatu Polowego z dnia 14/26 XII 1863 r. Adolf (vel Alfred) Kantorowicz za udział w powstaniu został zesłany na Syberię Wschodnią na osiedlenie i pozbawiony wszelkich praw stanu. Namiestnik Królestwa Polskiego zatwierdził wyrok 29 I/10 II 1864 r. Źródła archiwalne podają szereg informacji o podróży Kantorowicza, felczera, na Syberię. 29 I/10 II 1864 r. wyruszył na zesłanie. 21 II/5 III dotarł pocztą do Tobolska. Stamtąd 28 II/12 III 1864 r. podążył do guberni jenisejskiej. Drogę z Tobolska odbywał w jednej partii z Henrykiem Wiercieńskim (1843–1923), który doskonale opisał warunki pieszej wędrówki zesłańców do Wschodniej Syberii. Żołnierze konwojujący bili i torturowali więźniów na etapach. W kwietniu 1864 r. podczas postoju we wsi Kopiowa (123 wiorsty za Tarą) pijani żołnierze etapowi ciężko pobili Kantorowicza. ski wspomina, że: „jeden z towarzyszów naszych, niejaki Kantorowicz (mojżeszowego wyznania, felczer z zawodu), wciągnięty w jakąś sprzeczkę został przez żołnierzy etapowych dobrze już pijanych, srodze poturbowany". W 1865 r. Kantorowicz pracował jako lekarz w gminie tasiejewskiej okręgu kańskiego guberni jenisejskiej. W marcu 1868 r. podczas podróży służbowej z Jenisejska do Kopalni Iwanowskiej zgubił dokument wydany na jego nazwisko przez kańskiego naczelnika ziemskiego, co znalazło odzwierciedlenie w prasie lokalnej. 27 I/8 II 1870 r. szef żandarmerii wydał zezwolenie (nr 290) na jego powrót do Królestwa Polskiego. 3/17 V 1871 r. został uwolniony spod nadzoru miejscowej policji, a 21 IX/3 X 1871 r. opuścił miejsce zsyłki, udając się w drogę powrotną do Polski. W listopadzie 1871 r. dotarł do miejsca przeznaczenia (Wielunia), gdzie został ponownie oddany pod nadzór policyjny. Nie zdobyłem informacji o jego życiu i działalności po powrocie z zesłania33. Prawdopodobnie wykonywał zawód felczera (lekarza) w rodzinnym Wieluniu. Adolf (Abram Dawid) Kantorowicz zmarł 15/28 X 1912 r. o godz. 2 w nocy w Wieluniu w wieku lat 77.
Wacław Jerzy de Makay
(1835 Płock -1916 Warszawa ) - Powstaniec Styczniowy [1] Zmarł w Warszawie, lat 82. Jeden z ostatnich wychowańców Instytutu Rolniczego w Marymoncie. Po powrocie z Syberii gospodarował w "rodzinnym zagonie". Sędzia gminnych wyborów. [1] Zmarł 1916 w Warszawie przy ul. Marszałkowskiej 25, w wieku 82 lat, były obywatel ziemski [5] Pochowany na Cmentarzu Stare Powązki w Warszawie, kwatera 112 rząd 5, miejsce 2,4. [2] W tym samym grobie są pochowani min [2].: - Zofia de Makay (zm. 1885), - Józefa de Makay (1854 - 1938) [2] drugie imię Joanna [3], wdowa lat 83 , jej rodzice: Tadeusz Puciatycka [3] i Natalia Korczakowska [3] urodzona w Podliszewie [3] - Władysław de Makay (1880 - 1939). [2] Urodzony 1836 (na nagrobku błędna data 1935 [2]) Płocku [5]. Rodzeństwo 1__Cecylia Henryka Wirginia Natalia Makay - ur 1828 Płock ale metryka urodzenia w Warszawie [8] 2__Przemysław Makay - ślub 1858 Warszawa św. Andrzej akt nr 140 , żona Franciszka Julia Rzeszotarska Rodzice: 1__Demetriusz Józef Antoni Makay [5] [6] ur. w Sandomierzu [7] w 1836 r Adiunkt Wydziału w Płocku zamieszkały w Płocku lat 42 [6] 2__Leokadia [5] Tekla Józefa [7] Lechowicz [5] vel Lechoniewicz [6], [7] lat 29 w 1836 r , po mężu Makay [6] ur. Łabu..... [7] - ślub 1826 Warszawa [7], on kawaler lat 32 Dziadkowie 1.1__Józef de Makay [7] 1.2__Antonina de P......iwlle 1-vo de Makay 2.1__ Ignacy Lechoniewicz ur. ok. 1780, zamieszkały w Warszawie , w 1828 r lat 48 , zm. 1835 Warszawa, żonaty lat 59, rodem z Ropczy (?) Galicji Austriackiej [9] 2.2.__ Józefa Naumow (?) 1-vo Lechoniewicz zamieszkała w Warszawie .; jej brat Wiktor Karol Antoni Lechonowicz ur 1812 Biała Podlaska św. Anna akt nr 74 Ślub: 1878 Warszawa [4], on trojga imion: Wacław Jerzy Stanisław, ona Józefa Joanna Puciatycka [3] Dzieci: 1__Janina Makay 1-vo Mikoszewska - ślub 18.10.1902 Warszawa, mąż Edward Teodor Mikoszewski [4]
Henryk Dmochowski
Henryk Alojzy Michał Dmochowski, "Henry D. Saunders" ur. 26.10.1810 Zabłocie, (ceremonia chrztu 17.10.1811 Wilno św. Jan[9]) poległ 11.5.1863. Syn Michała i Anny Deslebert (córki majora dawnej artylerii litewskiej). Wnuk Alojzego, bratanek Kazimierza - arcybiskupa mohylewskiego. Studiował prawo na Uniwersytecie Wileńskim m.in pod kierunkiem Aleksandra Mickiewicza - brata Adama. Walczył w Powstaniu Listopadowym w oddziale Józefa Zaliwskiego, próbując z nim wzniecić powstanie ponownie w 1833 w witebskim. Musiał uciekać za granicę. Więziony przez Austriaków od 1834 do 1841 w Kufstein. Po walkach w 1846 na ulicach Lwowa udał się do Paryża gdzie kształcił się rzeźbiarsko pod kierunkiem Davida D'Angers'a, Londynu i USA gdzie rozwinął talent snycerski. W Europie wykonał m.in-. słynną rzeźbę satyryczną przedstawiającą medalion w kształcie spluwaczki, przedstawiający Jakuba Szelę i kanclerza Metternicha. W USA wykonał wiele popiersi sławnych osób, m.in. Pułaskiego i Jeffersona, zyskując wielką sławę. Otrzymał nawet w USA patent masoński. W 1853 ożenił się z Heleną Schaaff (pianistką filadelfijską), która zmarła niedługo po poronieniu drugiego dziecka w 1857 (wcześniej zmarło też pierwsze dziecko) - z wielkiego żalu wykonał wówczas przepiękny marmurowy nagrobek. Do kraju wrócił po amnestii w 1861. Tu stworzył między innymi pomnik Włodzimierza Syrokomli i posąg świętego Władysława dla tutejszej katedry. W Powstaniu naczelnik wojenny powiatu dziśnieńskiego. Uformował oddział ok 100 ludzi, sam poległ jednak szybko od pierwszego strzału w bitwie pod Porzeczem 11.5.1863. Wzrostu wysokiego, włosów jasnych i tak samo brwi, oczy ma błękitne, nos trochę zadarty, twarz okrągłą; bokobrodów i wąsów do 1831 nie nosił.
Strona z 7 Następna >