Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 87
Strona z 3 < Poprzednia Następna >
Anna Henryka Pustowojtów
Anna Henryka Pustowójtówna, zam. Lewenhard Urodziła się 26 lipca 1843 r. w majątku babci Brygidy Kossakowskiej w Wierzchowiskach koło Lublina. Od wczesnych lat dziecięcych słyszała wiele o powstaniu listopadowym, w którym walczył jej dziadek - major kawalerii. Dzielna babcia Brygida wcześnie owdowiała i całą miłość, najszlachetniejsze marzenia i nadzieje wiązała z ukochaną wnuczką. Chociaż była osobą schorowaną, bardzo często brała udział w kwestach kościelnych na rzecz osób biednych, sierot i kalek. Często bywała w Lublinie, gdzie była też właścicielką niewielkiej kamienicy. Właśnie tu, w jej domu, odbywały się spotkania artystów i patriotycznie usposobionej młodzieży. Od najmłodszych lat Henryka wzrastała zatem i wychowywała się w atmosferze polskiej i katolickiej. W roku 1853, za zgodą matki Marii, babka oddała Henrykę i starszą o dwa lata siostrę Julię do Instytutu Wychowania Panien w Puławach. I mimo, że instytut był bezpośrednio nadzorowany przez carową, a spośród uczennic była spora gromadka córek rosyjskich oficerów, królował tu duch polski. Działo się to za sprawą ofiarnych i solidarnych pań wychowawczyń i wielu nauczycieli przedmiotów humanistycznych. W tym przedziwnym instytucie nie odczuwało się skutków rusyfikacji w takim stopniu, jak w innych tego typu szkołach w imperium rosyjskim. Dziewczęta polskie były pod nieustannym urokiem tego wszystkiego, co w Puławach było dziełem Izabeli Czartoryskiej. Nieobce też im były utwory poetyckie A. Mickiewicza i J. U. Niemcewicza. Henryka znała na pamięć "Redutę Ordona" i poemat "Grażynę". Patriotyczny duch Puław był tak silny, że wszystkie dziewczęta nie zgadzały się na nabożeństwa cerkiewne. I wówczas to Henryce marzyła się sława Emilii Plater, a nawet oddanie życia za wiarę i ojczyznę. Instytut Puławski ukończyła po sześciu latach z biegłą znajomością języka francuskiego i rosyjskiego. Wkrótce wyjeżdża na wakacje do Żytomierza, gdzie zamieszkuje jej matka i rodzeństwo, jednak najchętniej przebywa w Lublinie z babcią. Zaprzyjaźniła się z wieloma studentami przebywającymi na wakacjach w Lublinie bądź w Żytomierzu. Szczególnie ceniła tych, dla których walka o wiarę katolicką, o język polski, o wyzwolenie narodowe - było najświętszą sprawą. Nie było jej w głowie zamążpójście. Przeciwnie, wielu adoratorów otrzymało tzw. kosza. Po tragicznych wydarzeniach warszawskich w 1861 r. organizuje patriotyczne manifestacje młodzieży w Lublinie, Zamościu i Żytomierzu, wygłaszając płomienne, patriotyczne przemówienia. Mimo kordonów wojska i żandarmerii rosyjskiej jako pierwsza składa pod pomnikami pamięci narodowej wiązanki kwiatów i szarfy biało-czerwone. Po religijno-patriotycznej manifestacji pod Dubienką w 70. rocznicę bitwy, zapadła w Petersburgu decyzja o zesłaniu Anny Henryki do monastyru w guberni kostromskiej. Rodzina i przyjaciele wiedzieli, co znaczy zamknięcie Henryki w tego typu "klasztorze". Biczowano tam i głodzono, a bardziej krnąbrne dziewczęta podlegały jeszcze wymyślniejszym metodom "nawracania" na prawomyślną wiarę i szacunek do samodzierżawia. 28 sierpnia 1862 r. wywieziono Henrykę pod eskortą do Lublina. Szczęśliwym trafem na postoju w Żytomierzu udało się jej uciec przy pomocy przyjaciół. Po wielu perypetiach, przedostała się w przebraniu do rumuńskiej Mołdawii, gdzie w pogranicznym miasteczku Michaleny płk Z. Miłkowski organizował polskie oddziały zbrojne. W Michalenach przebywała Pustowójtówna do wybuchu powstania. Nieustannie ćwiczyła się w strzelaniu i władaniu szablą. Każdego dnia modliła się na różańcu i polecała Matce Najśw. udręczony naród polski i ukochaną babcię Brygidę. W wolne wieczory grywała na fortepianie i śpiewała pieśni patriotyczne dla młodych polskich spiskowców. Na wieść o wybuchu powstania wyruszyła Henryka z ks. kapelanem i grupą młodzieży w kierunku Lwowa, a w kilka dni później przez tzw. kordon w lasy świętokrzyskie. W Staszowie gen. M. Langiewicz mianował ją adiutantem nieustraszonego płk. Czachowskiego. Nastały dni i noce wypełnione walką i cierpieniem. 24 lutego 1863 r. w bardzo krwawej bitwie pod Małogoszczą, a następnie pod Grochowiskami, Pustowójtówna wykazała się nadzwyczajną odwagą w boju i bezprzykładnym poświęceniem w ratowaniu rannych powstańców. W ogniu armat i broni strzeleckiej, jak błyskawica przelatywała wśród walczących, przekazując rozkazy gen. Langiewicza. W tym dowódcy widziała zbawcę Ojczyzny. Czy słusznie? Na to pytanie historia ma już odpowiedź. W oddziałach powstańczych nazywano ją "Michałkiem", a złośliwcy przezywali "Pustym Wojtkiem". W sztabie wodza miała pseudonim "Michał Smok". Do legendy przeszły jej zasługi w usuwaniu zawiści i pseudoambicji poszczególnych dowódców. Potrafiła m. in. przekonać płk. A. Jeziorańskiego do podporządkowania się gen. Langiewiczowi jako naczelnemu wodzowi i naczelnikowi województw sandomierskiego i krakowskiego, a następnie jako dyktatorowi powstania. Koło Pieskowej Skały, gdy w zamku grała na fortepianie "Warszawiankę", zapłonęły serca oficerów do dalszej walki. Wielu marzyło o pozyskaniu jej ręki. Ale ta nieustraszona dziewczyna miała jedną miłość - udręczoną ojczyznę. Po aresztowaniu gen. Langiewicza przez patrol austriacki w czasie przeprawy dyktatora do Krakowa na tajną naradę, Pustowójtówna czyniła wszystko, aby uratować wodza dla walczącego narodu. Przykładem może być próba zorganizowania ucieczki generała z aresztu w Tarnowie. Jak wiadomo, gen. Langiewicz został wywieziony do aresztu na Wawelu, a następnie do Tyszniowa na Morawach. Po uwolnieniu Henryki z krakowskiego aresztu, miejscowy komitet kobiet zaopatrzył ją w większą sumę pieniędzy, by mogła wyjechać za granicę. 3 kwietnia wyjechała do Pragi, a później zamieszkała u p. Romerów koło Krakowa, skąd bacznie śledziła dalsze losy powstania. Na wieść o bohaterskiej śmierci pułkownika D. Czachowskiego - ciężko zachorowała. Wiosną 1864 r. wyjechała do Szwajcarii, a następnie do Francji. Z pełnym poświęceniem rzuciła się w wir działalności charytatywnej i patriotycznej polskiej emigracji w tych krajach. Ze szczególnym oddaniem angażowała się w zbiórki funduszy dla byłych powstańców. Brała udział w wielu manifestacjach patriotycznych wychodźstwa polskiego we Francji. Kiedy car Aleksander II przybył z wizytą do Paryża, stała na czele polskiej młodzieży, wołającej: "Vive la Pologne!" Bardzo przeżywała proces A. Berezowskiego, który usiłował dokonać zamachu na życie cara. We Francji miała dużo przyjaciół. Nie była jednak wolna również od plotek i pomówień. Unikając tzw. oficjalnych spotkań, pochwał i komplementów za czyny powstańcze, zarabiała na życie przy modelowaniu i produkcji sztucznych kwiatów. Spod jej rąk wychodziły wręcz arcydzieła goździków, róż i orchidei. W Paryżu jakiś czas zamieszkała u rodziny J. K. Janowskiego, b. członka Rządu Narodowego. Przy tej okazji poznała wielu wybitnych rodaków, jak malarza Juliusza Kossaka czy Władysława Mickiewicza - syna wielkiego Adama. W kontaktach z ludźmi była niesłychanie skromna, budząc zarazem podziw swą inteligencją, miłością wobec ojczyzny, miłosierdziem względem ubogich i pięknym śpiewem pieśni religijnych czy patriotycznych. Często przystępowała do spowiedzi i Komunii św., a póki żyła ukochana babcia Brygida - pisywała do niej listy pełne nadziei na odzyskanie niepodległości przez Polskę. Przeżycia obozowe i rozterki osobiste dwukrotnie przyprawiły ją o zapalenie płuc. Za radą p. Janowskiej wyjechała na leczenie do Amelies les Bains u stóp Pirenejów. Zaczęła nawet myśleć o wstąpieniu do klasztoru. W roku szkolnym 1869 była nauczycielką muzyki i śpiewu w klasztorze Auteuil. Kiedy wybuchła wojna francusko-pruska, raz jeszcze wykazała męstwo i hart ducha. W stroju sanitariuszki, ciągle z krzyżem powstańczym na piersi, służyła ofiarnie rannym i konającym żołnierzom. W takich to okolicznościach odnowiła przyjaźń z lekarzem St. Lewenhardem, który jako ochotnik służył w oddziałach powstańczych M. Langiewicza. Po wojnie za ofiarną służbę sanitariuszki na polu walki Francuski Czerwony Krzyż uhonorował ją Krzyżem Zasługi. W dniu 8 sierpnia 1873 r. zawarła ślub ze Stanisławem Lewenhardem. Z tego udanego małżeństwa przyszło na świat czworo dzieci. Pan Stanisław zawsze był dumny ze swej szlachetnej małżonki podkreślając, ze Henryka jest najtroskliwszą matką dla dzieci. Jednak siły witalne Anny Henryki wyczerpały się. Zmarła nagle 2 maja 1881 r. w przeddzień patriotycznej manifestacji. Jej przedwczesna śmierć wywołała powszechny żal wśród wszystkich grup emigracji polskiej. Pochowano ją na cmentarzu Montparnasse w Paryżu wśród mogił wielu szlachetnych naszych braci i sióstr.
Anna Henryka Pustowojtów
W grudniu przybyła do Zdakowa Henryka Pustowójtów z panną służącą z Dąbie od Hrabstwa Romczów. Tutaj bawiła blisko trzy miesiące, gdzie jej babka pani Zofia Kosakowska przysyłała znaczniejsze kwoty pieniężna z Królestwa polskiego. Mówiono powszechnie we dworze, że istniał plan ożenienia Henryki Pustowójtów z Zygmuntem hr. Romczem, który z matką dość często przyjeżdzali do Zdakowa, gdyż byli spokrewnieni z grabiną Wiesiołowską. Po ogłoszeniu stanu oblężenia w Galicyi, zjawił się z końcem 1864 r, w Zdakowie naczelnik powiatu z Mielca p. Roht, z poleceniem, aby Henryka Pustowójtów wyjechała natychmiast z Galicyi. Rzeczywiście w dwa dni później wyjechała ona w stronę Szwajcaryi. W Pradze zatrzymała się jakiś czas, skąd nadesłała swoją fotografie. W dworze mówiła często hr. Wiesiołowska o Henryce Pustowójtów, że wyjechała do Paryża i założyła zakład z kwiatami i że miała otrzymać od swej babki Zofii Kosakowskiej trzydzieści tysięcy rubli, wreszcie wyszła za mąż za emigranta polaka Dra Medycyny. Pustowójtówna była córką jenerała rosyjskiego, lecz matka polska i córka były gorącemi patriotkami i w czasie rozruchów w Warszawie została Pustowójtówna aresztowana i umieszczona w cytadeli. Już w pierwszych dniach powstania wykradziona została z cytadeli i zaraz udała się do powstańczego obozu. Była to osoba wykształcona, władała kilkoma językami, grała ślicznie na fortepianie i miała głos przepiękny, więc bardzo wesoło przepędzaliśmy czas z nią w Zdakowie.
Mieczysław Rey
Urodzony 22 II (lub 1 I) 1836 r. w Słupiu, pow. pilzneński, syn Dominika i Karoliny z Ankwiczów. W czasie rabacji chłopskiej (1846) zginął jego ojciec[zt=1000], a 12-letni Mieczysław uratował się dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. Uczył się w Instytucie Technicznym w Krakowie, a później studiował we Wrocławiu i prawdopodobnie w Pradze. W wyniku działu rodzinnego, przeprowadzonego ok. 1860 r., otrzymał m.in. majątek przecławski w pow. mieleckim. W latach 60. uczestniczył w działalności konspiracyjnej i m.in. był reprezentantem Komitetu Galicyjskiego w Rządzie Narodowym w Warszawie (1863). Po upadku powstania 1863, zagrożony aresztowaniem wyjechał na Zachód (Niemcy, Francja, Szwajcaria). W 1867 r. powrócił do Przecławia i zajął się sprawami rodzinnymi, a następnie działalnością społeczną i polityczną. Od 1867 r. do 1893 r. reprezentował grupę większych posiadłości w Radzie Powiatowej w Mielcu i pełnił m.in. funkcję prezesa Wydziału Powiatowego w latach 1871-1877 i 1880-1891. Wykupił (za 40 tys. złr.) pożyczki powiatu mieleckiego w Banku Włościańskim we Lwowie i założył w Mielcu Kasę Pożyczkową. Był także m.in.: członkiem Wydziału Okręgowego Galicyjskiego Towarzystwa Kredytowego w Mielcu (1871-1886) i delegatem do Kontrolującej Rady Nadzorczej we Lwowie, prezesem Okręgowego Towarzystwa Rolniczego w Mielcu, członkiem Towarzystwa Gospodarczo-Rolniczego w Krakowie oraz członkiem Komisji Szacunkowej Wydziału Okręgowego. W 1873 r. uczestniczył w założeniu Galicyjskiego Towarzystwa Tatrzańskiego i do 1895 r. był jego prezesem, a następnie – członkiem wydziału i od 1900 r. – członkiem honorowym. Od 1874 r. do 1899 r. posłował z tarnowskiego okręgu wyborczego do Sejmu Krajowego we Lwowie, starając się m.in. o zreformowanie i unowocześnienie oświaty, kształcenie urzędników gminnych, rozbudowę linii kolejowych, poprawę organizacji służby zdrowia i uporządkowanie spraw łowieckich. W 1891 r. wziął udział w zorganizowaniu w Mielcu Powiatowego Komitetu Towarzystwa Oświaty Ludowej (TOL). Od 1901 r. zasiadał w Radzie Nadzorczej Macierzy Polskiej. Sprawnie zarządzał własnym majątkiem i systematycznie pomnażał go. Wyremontował zamek w Przecławiu i wyposażył go w stylowe meble i liczne dzieła sztuki uznanych artystów. Dbał także o bogaty księgozbiór (m.in. dzieła francuskie i niemieckie). Gościł wiele znakomitych postaci, m.in. w 1903 r. urządził polowanie, w którym uczestniczył Henryk Sienkiewicz. Wspierał różne przedsięwzięcia i akcje społeczne, m.in. kwotą 40 tys. złr. zasilił fundację im. Mikołaja Reja z Nagłowic, której celem było wydawanie najcenniejszych dzieł polskich i nagradzanie wybitnych utworów współczesnych pisarzy, m.in. nagrodzono H. Sienkiewicza (1911) i W. Reymonta (1917). Około 1905 r. przeniósł się do Mikuliniec, gdzie także posiadał majątek. Tam m.in. próbował malować obrazy i zaczął pisać utwory literackie. Wydał m.in.: dramat „Stefan Marcel” (Lwów 1906, 1910, w przekładzie francuskim Władysława Mickiewicza – Kraków-Paryż 1910) oraz sztuki dla teatrów ludowych: „Obrazek sceniczny” i „Bolesław Chrobry”. W 1914 r. wsparł finansowo Legiony Polskie. Pisał też pamiętniki. Został odznaczony m.in. papieskim Orderem Św. Grzegorza. Zmarł 12 I 1918 r. Spoczywa w rodzinnym grobowcu na cmentarzu w Mikulińcach.
Henryk Schmitt
Ur. 5.7.1817 Lwów, zm. 16.10.1883 Lwów. Syn rzeźnika. Studiował filologię na Uniwersytecie Lwowskim Jana Kazimierza. Historyk, publicysta, bibliotekarz. Wiezień stanu w 1846 roku, skazany na śmierć, lecz potem ułaskawiony. Bibliotekarz zbiorów rodziny Pawlikowskich. Członek honorowy Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Żonaty z Leokadią Mitraszewską. Syn: Mieczysław. Pracował w organizacji lwowskiej. Należał do grupy "czerwonych". Działał w redakcji pisma "Prawda". W dodatku do Gońca z 30.5.1863 ogłosił rozprawę "Kilka uwag do sposobu prowadzenia dziś wojny w Polsce". W jego mieszkaniu na ul. Zimorowicza 3 "Dom Turasiewicza-Koralnika"[3], odbywały się często spotkania Wydziału Miejskiego organizacji. Był też członkiem organizacji (został nim w lipcu lub sierpniu 1863). Wg. Zienkowicza brał udział w przygotowaniu ustawy organizacyjno-policyjnej z dnia 14.9.1863. Był głównym organizatorem ucieczki z więzienia Milowicza.[3] 28.11.1863 właściciel Hotelu "Pod Różą" w Krakowie upominał się że Henryk Schmitt, mianujący się byłym komisarzem wojennym przebywał u niego i nie zapłacił, pozostając winnym 226 złr. i 67 c.. W lutym 1864 zadenuncjowany prawd. przez Pawlewicza (który wyjechał potem do Rosji) odbyła się w jego mieszkaniu rewizja. Dokumenty zdołano spalić, ukryć bądź wynieść. Pomimo to został jednak skazany na rok więzienia (lub wg innych na 14 dni zaostrzonego więzienia).[4] Skazana została też jego żona. Aresztu uniknęli wyjeżdżając ze Lwowa. Rozłączył się z żoną która udała się do Bilcza do rodziny Celestyna Chołodeckiego, sam zaś z Wróblowic Tarnowskich, przez Mościska, Tarnów, Wadowice, Białę, Ołomuniec i Pragę do Cieplic gdzie przemknął się przez granicę i przedostał do Paryża. Został zaproszony przez Agatona Gillera do współredagowania dziennika "Ojczyzna". Wydał tam też broszurę analizując sprawy zaangażowania patriotycznego. Z emigracji wrócili po amnestii. Po powrocie inspektor Rady Szkolnej Krajowej we Lwowie. Zdrajca Kaczkowski opisywał go: "błazen pierwszego rzędu, który wszakże teraz dopiero po raz pierwszy sam się o tym przekonał"[2] Zmarł w nocy. Całe życie poświęcił dla ratowania Ojczyzny, a służba ta nie była na pokaz. Pogrzeb zgromadził 30.000 ludzi. Wieńców było 40. Żona zmarła pół roku później. Oprócz grobu na Łyczakowie miał też tablicę u oo. Dominikanów we Lwowie. Żona: Leokadia Mitraszewska h. Nałęcz. Syn Mieczysław.[4]
Maciej Smoleński
Ks. Maciej Zagłoba Smoleński, używający kryptonimu M.S. (ur. 23 lutego 1832 we wsi Grabienice Małe k. Ciechanowa – zm. 8 października 1899 r. w Krakowie). Miał braci Juliana, księdza i tłumacza oraz Władysława, historyka Mazowsza. Syn rodziny szlacheckiej Józefa i Balbiny ze Smosarskich. Nauki pobierał w Mławie, Płocku i Akademii Duchownej w Warszawie, którą ukończył w 1858r. Początkowo pracował jako wikariusz w Lipnie. Po roku pracy przy parafii lipnowskiej otrzymał nominację na profesora Seminarium Duchownego w Płocku. W 1862r. na skutek prośby parafian lipnowskich został mianowany katechetą pięcioklasowej szkoły w Lipnie. Nominację tę Komisja Rządowa WRiOP (Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego) w Warszawie odrzuciła. Od 2 marca 1861 r. był proboszczem w Dulsku w ziemi dobrzyńskiej oraz administrował Dobrzyniem nad Drwęcą. Razem z właścicielem tej wsi, Aleksandrem Wysockim prowadził śmiałą działalność w okolicy przeciwko zaborcy rosyjskiemu, za co otrzymał od władz surowe nagany. Za sprzyjanie Powstaniu Styczniowemu został postawiony przed sądem i zesłany do Rosji. Wkrótce wrócił i 1 sierpnia 1865r. otrzymał parafię w Lipnie. Za patriotyczne kazania został aresztowany rozkazem generała – policmajstra Królestwa Polskiego z dnia 2 lutego 1866r. i 24 lutego zesłany na dwa lata do klasztoru w Oborach, gdzie internowano księży oskarżanych o udział lub popieranie powstania. Zbiegł w dniu 30 października 1866r. za granicę, na wiadomość, że władze carskie zbierają dalsze informacje o jego działalności patriotycznej. Przez kilka lat pracował jako wikariusz w czeskim Hradczynie pod Praga, a następnie przeniósł się do Galicji. Pełnił funkcję kapelana Sióstr Szarytek w Załoźcach (obecnie Ukraina), a następnie wikariusza w Wielopolu. Od 1876r. był proboszczem w Domosławicach koło Brzeska. Zasłużony dla miejscowej szkoły – 4 października 1888r. dokonał poświęcenia murowanego – parterowego budynku szkolnego, określanego jako: …wspaniały i drugi po kościele – świątynią ducha” (będący). Pozostawił po sobie wiele cennych prac: m.in. skończoną 15 sierpnia 1868r. w Załoźcach i wydaną w 1869 we Lwowie pracę p.t. „Cztery kościoły ziemi dobrzyńskiej” (Obory, Ruże, Dulsk, Dobrzyń n. Drwęcą) oparte na materiałach przejrzanych podczas internowania w klasztorze oborskim.” (Cztery Kościoły).
Michał Stępniak
ur. w r. 1830 we wsi Barłogach, parafii w Markuszowie w pobliżu Lublina, w guberni warszawskiej. Ojciec jego był stelmachem w skarbie Zbyszewskiego, w czwartym roku życia stracił ojca, w ósmym matkę. Od tego też czasu podobnie jak ojciec służy we dworze najpierw jako chłopak stajenny, później jako stangret. Gdy młodszy Witold Zbyszewski puścił Barłogi w dzierżawę, pozostawał Stępniak na służbie u dzierżawcy Kulczyckiego, pens. generała rosyjskiego. W r. 1853 przed wybuchem wojny krymskiej podczas poboru wzięty do wojska, miał już wyruszać na plac toczącej się wojny, gdy dzięki zabiegom generała został z wojska uwolniony. Z Kulczyckim udał się do zakupionej przez niego wsi Tarła, poczem wstąpił na służbę do Markuszowa. Tymczasem wybuchło powstanie styczniowe, do którego wyszło z Markuszowa we wrześniu około 80 ochotników, którzy formowali się w miasteczku Kaźmierzu, oddalonem o trzy mile od Markuszowa, gdzie liczba ochotników wyniosła około tysiąca. Z Kaźmierza ruszył oddział do Sandomierza, gdzie w tym czasie organizował się inny oddział pod kierunkiem Ulatowskiego. Zorganizowany oddział przybył nad Wisłę koło miasteczka Zawichosta, gdzie poprzednio przeprawiali się Moskale, którzy zawróciwszy skierowali się przeciw niemu w liczbie około półtora tysiącznego zastępu i od strony Sandomierza rozpoczęli strzelaninę. Z początku krwawej utarczki, tern krwawszej, że nieprzyjaciel napadł z nienacka, Zdenowicz z garstką, liczącą około stu ludzi umknął z placu boju a aresztowany następnie przez Ulatowskiego i osadzony w Sandomierzu korzystając z braku straży umknął. Nielicznych rozbitków zabrał Ulatowski i ruszył z nimi w kierunku Gór Świętokrzyskich. Podczas utarczki pod Sandomierzem kozak ubił konia pod Stępniakiem, który pieszo umykał wąwozem, osłaniającym go przed kulami, czyniącemi wielkie spustoszenie wśród oddziałów powstańczych. Tylko szczęśliwym trafem uniknął śmierci, zanim bowiem dostał się do wąwozu musiał wśród kul kozackich przebiegać znaczniejszą przestrzeń. Oddział pod Ulatowskim ruszył w Góry Świętokrzyskie, gdzie Stępniak wraz z całym oddziałem przeszedł pod dowództwo Langiewicza i pod nim też odbył całą dalszą kampanię aż po dzień 18. marca 1864 r., brał udział w siedmiu znaczniejszych potyczkach, następnie walczył pod Rochebrunem. W nocy 15. marca walczył w bitwie pomiędzy Wełeczem a Grochowiskami, gdzie Moskale zaatakowani ponieśli znaczne straty, później otrzymawszy posiłki napierali na oddział, który cofał się ku granicy galicyjskiej w okolicy Krakowskiego w nadziei, że znaczny zastęp z. tej okolicy poprze ich w dalszej walce. Rachuby jednak zawiodły, zamiast większych sił nadeszły jedynie trzy fury, wobec czego oddział cofnął się ku granicy. Stojące nad nią oddziały pułku węgierskiego rozbroiły powstańców, których zaprowadzono do Krakowa, potem do Ołomuńca, wkońcu do Telczu. Z tego ostatniego więzienia umknął jednak a przytrzymany w Pradze, internowany został w lgławie. Wobec grożącej ewentualności wydania go Rosyi zgłasza się Stępniak do wojsk meksykańskich i przez Lublanę wyjechał do Tryestu a następnie statkiem do Meksyku, gdzie jako ułan służył w szeregach walczących przebywając w Ameryce w latach od r. 1864—1867. Brał udział w kilku większych potyczkach nie licząc mniejszych utarczek. W jednej z nich otrzymał ciężką ranę, został bowiem pchniętym na wylot pałaszem, wskutek czego przez dziewięć miesięcy leczyć się musiał w szpitalu. Podczas powstania w jednej z bitew kula nieprzyjacielska przebiła mu palec tak, że aż łożysko pistoletu odleciało. Obiecanego wynagrodzenia za udział w wojnie meksykańskiej nie otrzymał a wysłany do Galicyi osiadł w Tarnopolu, pełnił obowiązki stangreta w kilku dworach okolicznych i przy magistracie tutejszym a gdy wiek późny upominał się o należny mu odpoczynek, umieszczony został w miejskim Domu ubogich.
Franciszek Trzankowski
Franciszek Trzankowski. Mając lat 20, należał do manifestacji, za co był kilkakrotnie aresztowany. Brał udział w nabożeństwie w kościele Ś-go Jana, skąd zabrany, odsiedział 3 tygodnie w Cytadeli. Po uwolnieniu - za zbieranie różnych proklamacji i odezw, zadenuncjowany przez kogoś ze znajomych, został znowu aresztowany i osadzony w X-ym pawilonie. Skazany po przeprowadzeniu śledztwa do Orenburskich bataljonów, dzięki manifestowi wraz ze 150 przestępcami politycznymi odzyskał po 4 tygodniach wolność i wrócił do Warszawy. Tu zaciągnął się niezwłocznie do żandarmerii polowej, w następstwie czego zmuszony był wkrótce w przebraniu kobiecem umknąć na Pragę w towarzystwie 2-ch pań, a stąd w ubraniu chłopskim przedostał się za Petersburską rogatkę. Tam czekali nań wtajemniczeni przewodnicy, którzy go odstawili do lasów Nieporęckich, gdzie złączył się z oddziałem Jankowskiego. Oddział Jankowskiego wkrótce został rozbity pod Zastawiem, Trzankowski wraz z 2 kolegami ukrył się we wsi Małe Dęby, gdzie przebył 2 tygodnie. W niedzielę chłopi powrócili z kościoła, oznajmiając, że nakazano im obwieścić, iż wyszedł ukaz, mocą którego każdy powstaniec, który w przeciągu miesiąca podda się z własnej woli, będzie ułaskawiony. Trzankowski z towarzyszami poddał się najbliższym władzom i po złożeniu przysięgi na wierność Carowi, odstawiony został do Warszawy i oddany pod dozór policyjny.
Strona z 3 < Poprzednia Następna >