Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 317
Strona z 8 < Poprzednia Następna >
Aleksander Wiktoryn August Krukowiecki
(25.02.1827 Warszawa - 20.07.1896 Aksamanice) - 1896 Aksamanice) - hrabia, [4] h. Pomian [5] powstaniec 1863 r , [9], [10],[11] , pseudonim "Żubr" [11] dziedzic dóbr Popień w Powiecie Rawskim [4] i właściciel dóbr Aksamanice [11] na podkarpacju. Poseł na sejm z ziemi przemyskiej" [9] Urodził się w 25 lutego 1827 r w Warszawie, w domu przy ul. Leszno pod nr 792. [12] Jego urodzenie zgłosil" jego ojciec gen. Jan hrabia Krukowiecki [12] oraz Seweryn Lalkiewicz podporucznik adjunkt Pułku Szóstego Piechoty Liniowejj, pełnoletni zam. w Warszawie [12] oraz Wincenty Cyprisiński kandydat prawa, pełnoletni zam. w Warszawie [12] Rodzicami chrzestnymi zostali - trzy pary: Tekla z hrabiów Dzieduszyckich Wolska jenerałowa [12] i Tadeusz Witoski, były pułkownik wojsk polskich. [12] oraz Julia Wolska [12] i Kajetan Wolski [12] oraz Eleonora Wolska [12] i Stanisław Wolski [12] W 1850 r zgłosił w Jeżowie zgon swojego ojca [3] [obecnie woj. łódzkie] W 1859 r zgłosił w Koźlu zgon swojej matki [4] [obecnie woj. łódzkie] , miał wówczas 33 lata, był hrabią, dziedzicem bóbr Popień w Powiecie Rawskim i tam mieszkał. [4] Zgon zgłosił wraz ze swoim bratem Adamem Krukowieckim, hrabią, lat 29, dzierżawcą dóbr ..... w Powiecie Sieradzkim i tam zamieszkałym [4] Żołnierz Powstania Styczniowego - pseudonim Brzeziński oraz Żubr. Posiadał własny oddział, przez niego sfinansowany. [7] Oddział ten "był dobrze uzbrojony i doskonale wyćwiczony, mając za dowódców znakomitych oficerów artyleryi moskiewskiej, braci Edwarda i Gustawa Habichów, a liczył 600 ochotników, z ktorych atoli wieczorem 14 sierpnia [1863 r] na punkcie zbornym znalazło się tylko 400 z powodu przeszkód stawianych ze strony austryaków."[7] Walczył min. 14.08.1863 pod Obiechowem [krakowskie] [7], 15.08.1863 r w bitwie pod Pieskową Skałą i Glanowem [7] "Zmarł Aleksander Krukowiecki, Syn jednerała wojsk polskich z r. 1831, naczelnik oddziału powstańczego z r. 1863 w Krakowskiem. Zmarły był posłem na sejm z ziemi przemyskiej" [9] Zmarł w 1896 r [1] w Aksamianicach [1] [obecnie gm. Fredpol, woj. podkarapckie]. Pochowany na cmentarzu komunalnym w Nieżankowicach [obecnie na Ukrainie, obwód lwowski, rejon starosamborski, tuż przy granicy z Polską], grób nadal (2023 r.) istnieje. [10] Symboliczny nagrobek znajduje się przy grobach rodzinnych Krukowieckich w Jeżowie [obecnie miasto woj. łódzkie, powiat brzeziński, na trasie Łódź - Rawa Mazowiecka] Rodzeństwo: 1___Konstanty Leon Krukowiecki - ur 01.09.1821 Warszawa [15] - zm.1839 Jeżów [22] lat 18 2___Władysław Ignacy Wiktor Krukowiecki - ur 1824 Warszawa [16] - zm. 1827 Popień par. Jeżów [21] lat 3 3___Helena Tekla Krukowiecka - ur 24.02.1829 [13][18] w Rawie Mazowieckiej [18] zm. 16.08.1897 [13] - hrabina [13] właścicielka dóbr Osse [13] kurier w Powstaniu Styczniowym [14] 4___Adam Bronisław Karol Krukowiecki - hrabia - ur 1831 Warszawa - zm. 1861 Górka Klonowska par. Jeżów [20] lat 30 [20] 5___Ignacy Stanisław Zdobysław Krukowiecki - ur 1837 Popień par. Jeżów [19] - zm. 1841 Osse par. Kożle [23] lat 4 Rodzice: 1____Jan [1] Chrzciciel [2] Stefan [5] Krukowiecki [1] h. Pomian [5] - generał [1] dywizji byłych wojsk polskich [3], Komandor Legii Honorowej, [3], Orderów Virtuti Militari [3], Obojga Sycylii [3], św. Anny klasy pierwszej z korony [3], św. Stanisława klasy drugiej [3] i św. Włodzimierza klasy trzeciej [3] - uczestnik wojen napoleońskich i Powstania Listopadowego - ur. - we Lwowie [3] - zm. 19.04.1850 r Popień par. Jeżów lat 81 [3] 2____Helana Wolska po mężu Krukowiecka - chrzest z wody 1803 Popienek par. Jeżów [6] - zm. 17.05.1859 Osse par. Koźle, tam zamieszkała, hrabina lat 56, dziedziczka dóbr Osse [4] ____ślub 1820 r Jeżów [2] Dziadkowie: 1.1.____Piotr [3] Paweł [5] Krukowiecki [3] - hrabia [3], h. Pomian [5] - prezes Sądu Apelacyjnego [3] 1.2____Apolonia Horodyńska z Horodni h. Sas [5] po mężu Krukowiecka [3] - hrabina [3] ____ślub 2.1.____Józef Frydrych Wolski [4] - generał byłych wojsk polskich [8] dziedzic wsi Popienia i innych miejscowości [8] , w 1809 r w wieku 45 lat zgłosił urodzenie swojej córki Eleonory Dominiki Marianny [8] 2.2_____Tekla Dzieduszycka [4] - hrabina [8] - zm. 1840 Popień par. Jeżów, lat 64, generalowa [7] ____ślub Pra-dziadkowie 1.1.1___Wojciech Krukowieck h. Pomian [5] - cześnik bracławski [5] 1.1.2___Teofila Sławikowska [5] ___ślub 1.2.1____Stefan Horodyński [5] 1.2.2____Wiktoria Kobylińska z Kobylina po mężu Horodyńska [5] ___ślub 2.1.1___Wolski 2.1.2____ ___ślub 2.2.1_____Dominik Dzieduszycki [7] 2.2.2_____Juliana ................... po mężu Dzieduszycka [7] ___ślub Pra-pradziadkowie: 1.1.1.1____Franciszek Jan Krukowiecki h. Pomian [5] - cześnik bracławski [5] 1.1.1.2____Krystyna Piasecka h. Pierzcha [5] ____ślub Pra-pra-pradziadkowie 1.1.1.1.1_____Maciej Krukowiecki h. Pomian [5] 1.1.1.1.2____ Anna Przyłęcka h. Nieczuja [5] _____ślub 1.1.1.2.1___Piasecki h. Pierzcha [5] 1.1.1.2.2___ [5] ____ślub Pra-pra-pra-pradziadkowie: 1.1.1.1.1.1___Franciszek Krukowiecki h. Pomian [5] - ur. ok. 1550 1.1.1.1.1.2____Krystyna Łubińska [5] _____ślub 1.1.1.2.1___ Stanisław Przylęcki h. Nieczuja [5] 1.1.1.2.2____Joanna Gruszecka h. Lubicz [5] ____slub
Ludwik Kubala
Ur. 9.9.1838 Kamienica, pow. sądecki, zam. 1.10.1918 Lwów. Syn Ludwika i Wilhelminy Piaseckiej. Jego ojciec posiadał niewielkie dobra Łukowicy w sądeckim a także zarządzał majątkiem Maksymiliana Marszałkowicza w Kamienicy, gdzie urodził się jego syn. Matka, po śmierci ojca (w 1853) wyszła powtórnie za Łuczkiewicza. Ludwik kształcił się w szkole trywialnej Starym Sączu, w Nowym Sączu a później Krakowie w Gimnazjum św. Anny i na Uniwersytecie Jagiellońskim, oraz we Wiedniu, gdzie studiował na wydziale filozoficznym. Już w 1857 wszedł w działalność patriotyczną. Razem z Alfredem Szczepańskim był przywódcą radykalnej młodzieży akademickiej, a później razem kierowali Ławą Krakowską. Był początkowo zwolennikiem wybuchu powstania trzójzaborowego. W okresie powstaniowym podjął prace zarządzie Rady Naczelnej Krakowskiej kierującej poprzez Ławy organizacją powstańczą w Galicji. Współpracował tu m.in. z . Jeździł z jej ramienia do Warszawy i nawiązał w jej imieniu układ z Komitetem Centralnym, w myśl którego wszystkie środki i całość organizacji była oddana na użytek działań w zaborze rosyjskim. Trwało to aż do upadku dyktatury Langiewicza, kiedy to wycofał się z aktywnego poparcia działań zbrojnych i był przeciwny wykrwawianiu się młodzieży przez oddziały przekraczające granicę. Podjął wówczas dwukrotnie próbę wydawania czasopisma "Ojczyzna", które jednak za każdym razem ukazała się w 1 numerze i było w zasadzie polemiką polityczną. Prowadził jednak dalej działalność patriotyczną. We wrześniu 1863 gdy do władzy w Krakowie doszli Czerwoni został dowódcą policji narodowej. Skończyło się rewizją w jego domu w dniu 13 grudnia 1863. Zaaresztowany spędził dwa lata w ciężkim śledztwie posądzany o przygotowanie wybuchu powstania w Galicji. Skazany na 5 lat ciężkiego więzienia w Josephstadt został po roku zwolniony w wyniku ogólnej amnestii. Po uwolnieniu dokończył doktorat w 1868 i podjął działalność historyczną i pedagogiczną. Ni uzyskał posady na Uniwersytecie Jagiellońskim, więc zwrócił się do Lwowa. w 1872 zdał egzamin nauczycielka gimnazjalnego. Chwilowo uczył we Lwowie, przez rok w Złoczowie a następnie wiele lat ponownie we Lwowie w Gimnazjum im. Franciszka Józefa. Rozpoczął pracę wydawniczą w "Przewodniku Naukowo-Literackim" Wydał kilkaset poczytnych opracowań na temat szczególnie bitew polskiego rycerstwa w XVI i XVII wieku. Krytykowany przez krakowskich "Stańczyków", szczególnie przez Michała Bobrzyńskiego. Sławę przyniosły mu "Szkice Historyczne". Pod ich wypływem Henryk Sienkiewicz odstąpił od wcześniejszych planów i napisał Trylogię. Na szczególną uwagę zasługuje też wyśmienita monografia . Należy też wspomnieć o młodzieńczych próbach poezji w postaci dramatu "Gliński" wystawianego na deskach teatru w Poznaniu. Był prezesem Towarzystwa Historycznego we Lwowie, Koła Literacko-Artystycznego, Towarzystwa Miłośników Przeszłości Lwowa. Pracował także jako bibliotekarz w Bibliotece Pawlikowskich. W 1894 zorganizował zjazd pisarzy i literatów. Był organizatorem wystawienia we Lwowie pomnika Aleksandra Fredry. Uniwersytet Franciszkański z okazji 80-tych urodzin nadał mu tytuł doktora honoris causa. Zmarł niedługo po obchodzonych uroczyście i publicznie 80-tych urodzinach. O jego zgonie pisały praktycznie wszystkie dzienniki i tygodniki w kraju. Pochowany jest na Łyczakowie w kwaterze 59. Miasto Lwów uczciło go przemianowując ulicę Kamienną (przytykającą do budynków gimnazjum) jego imieniem. Obecnie jest to ulica generała UPA - Romana Szuchewycza. W 1875 zawarł związek małżeński z Leoną h. Pobóg Dzieci: Tomasz, Wawrzyniec (wiceprezydent Lwowa), Maria i Jadwiga.
Apolinary Kurowski
Właściwie: Apoloniusz Eustachy Kurowski, herbu Szreniawa*. Ur. 26.3.1819 Bolewice, par. Trzciel[5], zm. 11.5.1878 Baden.[1] Syn Antoniego (1786-1838), właściciela Ptaszkowej, posesora Siercza i dzierżawcy Bolewic w Wielkopolsce, oraz Martyny (Martianny) Piętkiewicz. Chrzest: Siercz 1.4.1819, chrzestni: gen. Marcin Trojer i jego żona: Nepomucena Drozdowska.[5] Rodzeństwo: * Kordula [3] (ok. 1820-1907 Orchowo) * Leopold [3] * Nepomucen [3] * Hieronim Józef, ur. 1824 Czempiń [3][4], mąż Albertyny Szyperskiej, rodzice Stanisławy[2] * Emilia [3] * Tomasz (brak potwierdzenia**) [1][2], ojciec Szczepana (młodocianego powstańca, drukarza socjalistycznego) Początkowe nauki otrzymał od nauczyciela domowego, później chodził do szkoły Iwowieckiej pod Pniewami, a następnie do gimnazjum w Lesznie. Po śmierci ojca przerwał szkołę, uczył się gospodarstwa u matki swojej, która została w dzierżawie dóbr Bolewic, należących do hrabiego Łąckiego i wziął sam na swój rachunek dobra te w dzierżawę r. 1844. Był członkiem towarzystwa agronomicznego w Poznaniu. Prowadził działalność patriotyczną współpracując w Władysławem Łąckim. Przemycał i przechowywał broń. Był członkiem Towarzystwa Demokratycznego Polskiego. W 1846 przystąpił do spisku Ludwika Mierosławskiego, mającego na celu m.in wywołanie wojny z Rosją. W efekcie uwięzienia w Moabicie, został uznany najwinniejszym i skazany na ścięcie toporem, od czego uratowała go rewolucja w Berlinie w 1848. Dalej prowadził działalność konspiracyjną mając kontakty z emigracją londyńską. Ożenił się z Marcelą Jeżewską h. Lis odm., c. Nikodema i Konstancji Zaborowskiej. W 8.1858 przeniósł się do Królestwa, gdzie nabył od teściowej dobra Tyniec w jędrzejowskim.[25] Tu włączył się w przygotowania do powstania jako stronnik czerwonych. Organizował broń, oddziały, gromadził kontakty. Gdy wybuchło powstanie w okolicach Jędrzejowa zaczął formować oddział przeznaczony dla , który jednak nie przyjechał zza granicy. Kurowski rozstawiał więc pikiety wokół miasta i odbijał poborowych. Został mianowany pułkownikiem i pełnił przez pewien czas faktycznie funkcję naczelnika woj. krakowskiego. Szybko jednak przeniósł kwaterę do Ojcowa przejmując komendę nad oddziałem . Jego działania likwidacji komór strażniczych miały otworzyć granicę na przemyt broni i wyposażenia. Zgrupowanie liczyło do 2000 osób, choć jednak z powodu początkowych braków wyposażenia pewną część rozpuszczono do domów. Po zwiększeniu oddziału i lepszym zaopatrzeniu przeprowadził z sukcesem co zakończyło się całkowitym uwolnieniem Zagłębia Dąbrowskiego od Rosjan, przejęciem pokaźnych sum i opanowaniem dwóch ważnych nitek kolei. Przez 2 i pół tygodnia był to jedyny wyzwolony obszar w czasie Powstania. Założona tu została administracja, pobierane cło i nawiązywane zostały stosunki polityczne w imieniu państwa polskiego. Ogłaszano tu uwłaszczenie włościan. Kwaterą Kurowskiego była Dąbrowa a później znowu Ojców. Zachęcony dobrze działającymi oddziałami i informacjami o rzekomym opuszczeniu Miechowa przez Rosjan podjął decyzję o ataku na miasto. Nie mając dużego, zaktualizowanego doświadczenia wojskowego doprowadził do klęski, a nierozważne rozkazy powiększyły straty, całkowicie rozpraszając oddziały i niwecząc wszystko co udało się zdobyć. 23.2.1863 Ława Główna odbyła sąd cywilno-wojskowy, w którym uwolniono Kurowskiego od zarzutów, dano mu jednak ostre upomnienie.[28] Przez resztę roku 1863 przebywał zapewne w Galicji wracając na pole bitwy w lutym 1864 do zgrupowania Hauke-Bosaka. Został tu szefem sztabu. Jednak i tutaj został autorem klęski oddziałów powstańczych , przejmując dowodzenie pod koniec zdobycia miasta, wydając, podobnie jak w Miechowie nierozważne rozkazy bitewne - zmuszając do odwrotu zamiast do kontynuacji natarcia. Po porażce zajmował się krótko organizacją kolejnych oddziałów w Galicji. Po powstaniu udał się na emigrację do Szwajcarii. 7.3.1867 urodziła mu się córka Maria Józefina[30]. W 1869 zakupił ze spadku po matce swej żony zamek[24] w Kefikon[26][27]*** pod Zurychem (między Winthertur i Frauenfeld) i zamieszkał tam. Nie angażował się w działalność polonijną ani patriotyczną, lecz zawsze gościnnie przyjmował Polaków[21]. Ponadto w zamku ofiarował darmowe mieszkanie dla członków towarzystwa filozoficzno-demokratyczna oraz pomieszczenia na drukarnię[24]. Zmarł w Baden. Córka w 1888 wyszła we Freiburgu za Gustava Schinzinga i miała dwójkę dzieci: Alfreda Kazimierza (obserwatora lotniczego w wojsku niemieckim, zm. 1936 we Frankfurcie n. Menem)[32] i Marię Marcellę, zam. Hartmeyer (jej potomkowie żyją do dziś w Niemczech i USA) "" - pisał o nim płk Zygmunt Miłkowski. Osobiście odważny, ucierał się z nieprzyjacielem nie wahając się wystawiać na niebezpieczeństwo.[11] Był gorącym patriotą, zdolnym do największych poświęceń, dobrym organizatorem, skutecznym w pomysłach - ale bez wykształcenia wojskowego. Spowodowało to, poprzez doprowadzenie do dwóch klęsk, do utrwalenia się bardzo krytycznej opinii wobec niego i w efekcie jego wycofanie z życia publicznego.
Wincenty Kuźniewicz
(ok. 1845 - 31.10.1902 Lwów) - powstaniec styczniowy [1], żołnierz [1] wraz z licznym zastępem młodzieży samborskiej [1], radny miasta Lwowa [1] Po powstaniu został budowniczym-architektem i osiadł we Lwowie, "jeden z najsumienniejszych". [1] "Nabywszy tutaj praw obywatelskich, zajmował się gorliwie sprawami publicznemi z rzadką prawością charakteru, nie solidaryzując się z macherstwami koteryjnymi. '[1] "Był rzeczywistym członkiem "Gwiazdy" i naczelnym dyrektorem stowarzyszenia zaliczkowego "Wzanjemnego kredytu" mieszczańskiego. Z gmachu ratuszowego powiewa chorągiew żałobna. Zgon jego jest wielką stratą dla spraw technicznych miasta, do których przykładał się z wielką niezawisłością i rzetelnością. Pogrzeb w niedzielę."[1] Ślub - żona Maria [3], [4] Wolańska [4] (jej rodzice : Piotr Wolański [3], [4], Honorata Lisowska [3], [4]) Zmarł 31.10.1902 r we Lwowie [1], [2] w wieku 57 lat [2] Pochowany na Cmentarzu Łyczkowskim we Lwowie, nr kwatery 15, numer obiektu 580 [3] Inskrypcja na nagrobku: "szeregowiec z r. 1863.64 / Wincenty Kuźniewicz / budowniczy, obywatel m. Lwowa /1846 1902/ prosi o westchnienie/ Na cokole: MAr (...) olańskich / Kuźniewiczowa /1852 (...) 1914" [3] Dzieci: 1__Kazimierz Wincenty Józef Kuźniewicz - ur 1873 Kulparków par. Lwów św. Maria Magdalena [7] 2__Helena Maria Kuźniewicz - ur 1882 Lwów parafia św. Andrzeja [4] 3__Bronisław Franciszek Kuźniewicz - ur 1883 Lwów parafia św. Andrzeja [5] 4__Wincenty Zdzisław Kuźniewicz - ur 1892 Lwów parafia św. Andrzeja [6] Rodzeństwo 1__Wojciech Dominik Kuźniewicz - w 1881 r. żołnierz rezerwy lat 22, praktykant architektoniczny [8] - ślub 1881 r Sambor, żona Marianna Szuba wdowa lat 21 po Bartłomieju Szuba (jej rodzice Franciszek Rodzyn i Marcela [8] Rodzice: 1___Józef Kuźniewicz [4], [5], [6], [7] 2__Domicella Lisowska [4], [5] , [6], [7] __ślub Dziadkowie 1.1__Kuźniewicz 1.2___ _ślub 2.1___Jan Lisowski [8] 2.2__Maria Chomento [8' __ślub
August Kwaśnicki
doktor medycyny, zamieszkały w Krakowie przy ul. Basztowej 4. Urodził się 17 sierpnia 1839 roku w Toporach na Ukrainie, wyznania rzymskokatolickiego. W oświadczeniu o przystąpieniu do Towarzystwa Wzajemnej Pomocy Uczestników Powstania Polskiego 1863/64 r. podał, iż jest żonaty z Jadwigą Pietraszkiewicz i jest ojcem trojga dzieci: Józefa, Marii i Adama. Przed powstaniem był studentem Wydziału Lekarskiego na Uniwersytecie Kijowskim św. Włodzimierza, nie złożył tam końcowych egzaminów, dyplom doktora medycyny otrzymał w 1876 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W powstaniu walczył jako prosty żołnierz w oddziale generała Jeziorańskiego, jako dziesiętnik w oddziale kozaków, formułującym się pod komendą Adama Wyleżyńskiego i naczelnym dowództwem Edmunda Różyckiego. W oddziale generała Jeziorańskiego brał udział w bitwach pod Kobylanką 1 i 6 maja 1863 roku. Po ponownym wkroczeniu oddziału na teren Galicji został rozkazem Tomasza Winnickiego, szefa sztabu generała Jeziorańskiego, odkomenderowany do oddziału generała Różyckiego w Tarnopolskim. Nie był ranny. Do oświadczenia dołączył rozkaz odkomenderowania do oddziału Edmunda Różyckiego oraz powołał się na świadectwa towarzyszy broni z oddziału generała Jeziorańskiego a także uczestników bitew pod Kobylanką, w tym mieszkającego we Lwowie majora Dąbczańskiego. Zobowiązał się do wpłacenia wpisowego w wysokości 5 złotych reńskich oraz corocznej składki w tej samej wysokości. Zobowiązanie podpisał w Krakowie 16 lipca 1894 roku, zaznaczając dodatkowo, że w zaświadczeniu wystawionym przez sztab generała Jeziorańskiego wpisano mu pomyłkowo imię Gustaw, co było dość częstym błędem w przypadku wystawianych mu dokumentów. Przyjęto go do Towarzystwa w lipcu 1894 roku.
Józef Łagowski
lekarz, urodzony na Wołyniu, ukończył uniwersytet kijowski kosztem rządu, skutkiem czego musiał, spełniając przepisy prawa, wstąpić do służby rządowej jako lekarz wojskowy. Odbył kampanję krymską, był głównym chirurgiem pod Karsem w czasie szturmu tej fortecy, po ukończeniu _ zaś wojny mianowany został pomocnikiem inspektora Zarządu lekarskiego w Żytomierzu. W 1863 r. wziął udział w organizacji przedpowstańczej. Udając się do oddziału Edmunda Różyckiego jako lekarz, wraz z Wacławem Lasockim, zatrzymany był przez włościan wsi Tataiynówki i przewieziony do więzienia żytomierskiego. Sprawę Łagowskiego złączono ze sprawą Lasockiego, chociaż ostatni całą winę przewożonych hramot i proklamacyj brał na siebie. Pierwotnie też Łagowski miał być na śmierć skazany i dopiero zmniejszenie winy współobwinionego wpłynęło na' obniżenie kary Łagowskiego, którego konfirmowano na 6 lat ciężkich robót i wysłano do Usola, dokąd przybył w 1864 r. Tu dostał mieszkanie jak na ówczesne warunki dość wygodne i pełnił obowiązki chemika-laboranta przy warzelni soli. W kwietniu 1866 roku na skutek manifestu uwolniony został z ciężkich robót, przeniósł się do Irkucka, gdzie jako zdolny chirurg zyskał w krótkim czasie olbrzymią praktykę, nadto zaś jako botanik, czynił ciągłe wycieczki w okolice Irkucka i zwiększał nieustannie swe zbiory. Niestety, nieuleczalna choroba, rak żołądka i wątroby, którego rozwijanie się powolne oddawna przypuszczali koledzy lekarze wygnańcy w Usolu, ujawnił się ostatecznie i skrócił dni Łagowskiego. Osierocił żonę i sześcioro dzieci i pozostawił po sobie głęboki żal kolegów i ogólne uznanie w szerokich kołach publiczności irkuckiej. Ożeniony był Łagowski z Olgą Juszkiewicz, Rosjanką wyznania prawosławnego, którą poznał i poślubił na Kaukazie, a która była mu nieodstępną w niedoli towarzyszką i wzorową żoną i matką. Z dzieci, które przyszły na świat w kraju, towarzyszyły rodzicom w podróży Michał, Marja i Konstancja. Mikołaj pozostawał w Żytomierzu na opiece stryja i znacznie później przybył do Irkucka. Na wygnaniu urodziły się Wacława i Józef. Po śmierci męża, który mimo kolosalną praktykę pozostawił małe bardzo zasoby, wróciła Łagowska do kraju, a nie napotkawszy ze strony rodaków męża oznak współczucia i uznania, na które zasługiwała, tem bardziej jako Rosjanka, poświęcająca się bez granic dla męża, Polaka wygnańca, pociągnięta natomiast dotykalnemi dowodami sympatji Rosjan, dawnych kolegów Łagowskiego z czasów kaukaskich, a naonczas dygnitarzy w Kijowie, przeszła z całą rodziną do obozu rosyjskiego. Smutna konieczność, stanowiąca nieubłagane następstwa małżeństw mieszanych w Polsce, wystąpiła tu z całą jaskrawością. Temperatura stosunków dawnych kolegów wygnania z rodziną Łagowskich musiała stygnąć skutkiem zaszłych zmian, obniżając się aż do zera.
Zygmunt Władysław Laskowski
Ur. 19.01.1841 (lub 1840[1]) Warszawa [5] , 15.04.1928 Genewa [2]. Syn Mateusza[6] (syn Marcina i Annyur. ok 1787 we wsi Laskow(?) gub białostockiej[7], w 1836 były oficjalista skarbowym wdowiec po Franciszce Ciwińskiej), oraz Józefy Maraskiewicz[6] (córka Michała i Marianny Wierzbickiej, ur. we wsi Szymanów[7] w 1836 służącej w Warszawie[7]) - ślub rodziców 3.11.1836. W 1858 r wstąpił do Akademii medyczno-chirurgicznej (Szkoła Główna) w Warszawie. Po wybuchu powstanie 1863 r walczył w szeregach jako chirurg.[5] W powstaniu walczyło także jego dwóch braci[8][10]. Wydziałowy w organizacji Miejskiej, związany z białymi ułatwił Majewskiemu objęcie kierownictwa RN.[9] Następnie został członkiem Rządu Narodowego i naczelnikiem miasta Warszawy.[1][5] Zagrożony zesłaniem na Sybir.[10] Dzięki staraniom swoich przyjaciół zdołał się w lecie 1863 [9] ratować się ucieczką podczas wytoczonego mu śledztwa.[5][8] Jednocześnie Rząd Narodowy wysłał go do Paryża w charak­terze Komisarza wraz z członkiem Rządu Ruprechtem.[1][8] Udał się do Anglii, gdzie studiował w Cambridge Londynie[1], a następnie w 1867 uzyskał stopień doktora w Paryżu.[5] Pracując w laboratorium w Genewie prof. Sappey odkrył nową metodę parowania (konserwowania) ciał. Dla rozpowszechniania swojej metody napisał liczne dzieła, demonstrując tę metodę na Kongresach w Paryżu 1867 r i w Genewie 1878 r., następnie w Akademii Umiejętności. W odpowiedzi na to otrzymał szereg dyplomów i medali. W latach 1867-1857 wykładał anatomię w Szkole Praktycznej w Paryżu, jako profesor nadzwyczajny (..). [5] Był on jednym z inicjatorów zbiorów polskich w Rapperswilu i pierwszym Prezesem Zarządu tegoż Muzeum[5] Weteran Powstania, po odzyskaniu niepodległości liczba wykazu Sekcji Opieki Departamentu Sanitarnego Ministerstwa Spraw Wojskowych: XIV-34.[11] Rząd Polski w uznaniu zasług ś.p. Laskowskiego mianował go Kawalerem Orderu "Polonia Restituta"[5] Za zasługi oddane w powstaniu, odznaczony został orderem „Polski Odrodzonej" klasy III. [1] Mieszkał w Genewie przynajmniej od 1897 r [4]
Wacław Lasocki
lekarz syn Mateusza i Aleksandry z Budzyńskich, urodzony w 1837 roku na Wołyniu w powiecie ostrogskim we wsi Bisówce. Ukończył gimnazjum żytomierskie w 1854 r., zaś uniwersytet kijowski w 1859 r. ze stopniem lekarza z odznaczeniem. W 1859 i 60-tym roku, był asystentem przy klinice chirurgicznej szpitalnej uniwersytetu kijowskiego, a opuściwszy to stanowisko, osiadł jako rolnik w dzierżawnej wsi Ośniki na Wołyniu i ożenił się z Marją Mianowską kuzynką swoją w 1861 roku. W rok potem to jest w 1862 r. przenieśli się Lasoccy w okolice Żytomierza do wsi Prażowa. W kwietniu 1863 r., udając się do obozu Edmunda Różyckiego z dużym zwitkiem Złotych Hramot i proklamacyj, schwytany został przez włościan we wsi Tatarynówce, wraz z drem Józefem Łagowskim, ze studentem uniwersytetu kijowskiego Zygmuntem Husarowskim i ze służącym Ignacym Kamińskim, z którymi osadzono go w więzieniu żytomierskiem. Lasoccy odbyli etapami podróż do miejsca przeznaczenia w ciągu 25 miesięcy i stanęli w dniu 2 października 1865 roku w irkuckiej warzelni soli. Skutkiem pochlebnych przedstawień władz zachodniej Syberji o pracach podjętych w szpitalu, już w styczniu 1866 r. uwolniono go od ciężkich robót i przeznaczono na posielenie. Mimo ten awans pozostali Lasoccy w Usolu, gdzie nabyli mały domek i wyrestaurowali starannie, nadając mu cechy europejskie. W tym domku mieszkali do stycznia 1869 r., poczem przeniesiono ich do miasta powiatowego Galicza w gub. kostromskiej, gdzie przebyli dwa lata. W 1871 roku wyruszyli na pobyt czasowy do gubernjalnego miasta Kostromy, dla uzyskania u jenerał-gubernatora pozwolenia odwiedzenia stron rodzinnych. Zanim wszakże zdołali wynaleźć mieszkanie, wybuchła w tem mieście cholera, która dzięki kilku pomyślnym kuracjom stała się początkiem olbrzymiej praktyki Lasockiego. Niemniej wszakże zaraz po uzyskaniu pozwolenia na wyjazd udali się do kraju, skąd w końcu tegoż roku powrócili do Kostromy na prośby jej mieszkańców, aby w ciągu lat paru zdobyć potrzebne środki na pierwsze chwile pobytu w Królestwie, gdzie w owe czasy niewiele można było rachować na chlebodajną praktykę. W 1873 roku w sierpniu przybyli Lasoccy do Warszawy, a już w 1875 r. wezwany został Lasocki na stanowisko naczelnego lekarza kolei Nadwiślańskiej, na którem to stanowisku przebył lat dwadzieścia trzy, to jest do czasu przejścia tej kolei na własność rządu w 1898 roku. Jeszcze w 1879 roku przystąpił Lasocki do spółki udziałowej, mającej na celu wskrzeszenie zakładu leczniczego w Nałęczowie i pełnił w tej spółce w ciągu lat kilkunastu czynność członka Rady. Po usunięcie się ze stanowiska na kolei, w 1898 r. zamieszkał wraz z żoną w Nałęczowie, szukając w chwili rozpoczęcia siódmego krzyżyka zupełnego w tem ulubionem miejscu wypoczynku. Niestety, ciężkie ciosy spotkały go tu na samym niemal wstępie. We wrześniu 1898 roku stracił ukochaną matkę, a w listopadzie tegoż roku ubóstwianą żonę. Pod ciężkiemi razami losu uległ na razie obezwładnieniu i przygnębieniu, które go rok cały w odrętwieniu myśli i woli trzymały. Dzięki wszakże serdecznymstaraniom i radom zacnych i najlepszych przyjaciół i życzliwych, zabrał się powoli do spraw i czynności, w dawniejszych jeszcze czasach projektowanych, to jest do skatalogowania zbiorów, składających się z pokaźnej bibljoteki i cennej kolekcji rycin, oraz spisania swoich wspomnień. Uskuteczniwszy w znacznej części te zamiary, a mianowicie sporządziwszy katalogi zbiorów, pod kierunkiem pani Franciszki Walickiej, dawnej przyjaciółki rodziny, i przy chwilowym współudziale pantiy Amelji Malewskiej jako też kilku studentów uniwersytetu, bawiących czasowo w Nałęczowie, oraz spisawszy siedm rozdziałów pamiętnika, dzięki inteligentnej i niestrudzonej pomocy czcigodnej pani Walickiej, która zadała sobie niemało pracy i starań przy porządkowaniu i odcyfrowaniu notatek i spisaniu bruljona oraz dwóch egzemplarzy pamiętnika z aneksami, udał się Lasocki zagranicę, do Krakowa i Lwowa, by się rozpatrzyć, gdzie z największym dla kraju pożytkiem mógłby ofiarować pracą całego życia nagromadzone materjały do dziejów Polski w postaci rękopisów, autografów, ksiąg, rycin, map, planów itd. Muzeum Narodowe w Krakowie wydało mu się najwłaściwszem miejscem do umieszczenia zebranych skarbów, jako jedna z najszybciej rozwijających się w kraju naszym tego rodzaju instytucyj, a znacznie mniej jeszcze od innych uposażona, do czego nadto zachęciła go wyjątkowa energja administracji w osobie profesora Feliksa Kopery, pełniącego od lat kilku obowiązki dyrektora Muzeum. Tam więc, już na początku 1904 roku przelał Lasocki bez zastrzeżeń większość swych zbiorów, stawiając jedynie warunek, aby nie dalej jak w 1910 roku została otwarta w Krakowie przy temże Muzeum publiczna bibljoteka, do której wcielony być ma cały jego księgozbiór. Część zbiorów jeszcze przed zrobieniem daru dla Muzeum w Krakowie ofiarowana była spółce zakładu leczniczego „Nałęczów" celem utworzenia z nich w przyszłości Muzeum prowincjonalnego Lubelskiego, jako też bibljoteki naukowej przy niem. Niewielka tylko część książek, składająca się z pamiętników i opracowań historycznych, pozostała w posiadaniu dożywotniem właściciela i przejdzie po jego śmierci na własność Muzeum Narodowego i zbiorów nałęczowskich. Co do pamiętników Lasockiego, podjęła się gmina miasta Krakowa pośmiertnego ich wydawnictwa, na warunkach i zasadach przez autora wskazanych. W obecnej chwili, to jest w połowie 1905 roku, spisuje Lasocki w dalszym ciągu ósmy rozdział swoich wspomnień, których siedm rozdziałów złożonych już zostało do korekty i przechowania u profesora Marjana Dubieckiego w Krakowie, po dołączeniu zaś rozdziału ósmego do całości egzemplarz, do druku przeznaczony, spocznie w archiwum Muzeum Narodowego aż do śmierci autora.
Wacław Lasocki
Urodził się we wsi Bisówka na Wołyniu 8 października 1837 roku w rodzinie ziemiańskiej. Rodzicami jego byli Mateusz i Aleksandra z Budzyńskich. Staranne domowe wykształcenie i wychowanie pozwoliło mu podjąć naukę w Żytomierzu, gdzie uczył się w latach 1849-1854. Jednym z jego kolegów gimnazjalnych był Józef Talko, przyszły okulista, właściciel willi Tolin. Po ukończeniu z wyróżnieniem gimnazjum Lasocki podjął studia medyczne w Kijowie. Tutaj poznał Fortunata Nowickiego, późniejszego twórcę Zakładu Leczniczego w Nałęczowie. Po ukończeniu studiów przez rok pracował w Kijowie jako lekarz. W 1861 r. ożenił się z Marią Mianowską, porzucił praktykę lekarską i osiadł na roli w folwarku Ośniki. W tym czasie był sekretarzem Wołyńskiego Towarzystwa Lekarskiego w Żytomierzu i rozwijał swoje pasje historyczne. W styczniu 1863 r. wybuchło w Królestwie powstanie. Na Wołyniu trwały w tym czasie przygotowania. Doktor Lasocki włączył się w prace organizacyjne w powiecie żytomierskim. W maju, gdy wybuchło powstanie na Wołyniu, Lasocki został wydany przez chłopów ukraińskich Rosjanom. Skazano go na karę śmierci. Następnie car zamienił wyrok na 10 lat ciężkich robót w Usolu - warzelni soli w guberni irkuckiej. W połowie września 1863 r. Wacław Lasocki wraz z innymi polskimi patriotami wyruszył na syberyjskie zesłanie. Podczas wędrówki na Sybir leczył chorych zesłańców i mieszkańców tamtych terenów, walczył z epidemią duru i ospy w Tobolsku. Za to karę ciężkich robót zamieniono mu na przymusowe osiedlenie w Usolu. Po kilku latach Lasocki wraz żoną przenieśli się do Galicza. Wskutek carskiej amnestii Lasoccy powrócili do kraju i zamieszkali w Warszawie. W 1898 r. kiedy Lascoki przeszedł na emeryturę, przenieśli się oni na stałe do Nałęczowa. Z naszym miastem Lasocki związał się już wcześniej, od chwili wskrzeszenia Zakładu Leczniczego. Współpracował on wówczas z doktorem Fortunatem Nowickim i Konradem Chmielewskim, również sybirakami. Dzisiaj wszyscy trzej nazywani są "wskrzesicielami Nałęczowa". Doktor Wacław Lasocki prowadził w Zakładzie Leczniczym praktykę ogólną, a od 1884 r. także administrację uzdrowiska. Poza działalnością lekarską znany był jako gorliwy zbieracz dzieł sztuki (obrazy, ryciny, starodruki, medale, książki, zabytki architektoniczne wydobywane podczas prac wykopaliskowych w okolicach Nałęczowa). W 1904 r. wraz z doktorami: Malewskim i Puławskim zainicjował on utworzenie Muzeum Ziemi Lubelskiej w Nałęczowie. Pierwszą wystawę otwarto w Pałacu Małachowskich, potem zbiory przeniesiono do Domu Ludowego. Lasocki był także twórcą Szkoły Rolniczej mieszczącej się na pierwszym piętrze Ludowca. Nauka trwała w niej od 1 września do 1 marca. Ważną częścią życia Wacława Lasockiego w jego okresie nałęczowskim były kontakty z Sybirakami. Organizował on dla nich spotkania w Nałęczowie, nie tylko dla poratowania ich zdrowia, ale także dla pamięci narodowej; zainicjował zbieranie świadectw z ich osobistych przeżyć. Doktor Lasocki jako jedyny ze wskrzesicieli Nałęczowa doczekał odzyskania niepodległości. Zmarł w grudniu 1921 r. i spoczął na zawsze na nałęczowskim cmentarzu. Nałęczów uhonorował go ulicą jego imienia i tablicą pamiątkową umieszczoną na ścianie sanatorium "Książę Józef" w dniu 11 listopada 2003 r.
Walenty Lewandowski
Emigrant z 1864 r., po odbytej kampanii węgierskiej w stopniu oficera, wywieziony był razem z innymi do Turcyi, skąd po niedługim czasie udał się do Paryża i tam, pomiędzy innemi, w charakterze nauczyciela szkoły polskiej w Batignole, przyjmował wielkiego księcia Konstantego, późniejszego Namiestnika Królestwa. W. książę przy pożegnaniu, ofiarował swoją pomoc Lewandowskiemu w razie gdyby jej potrzebował. Można było przypuszczać, że zapomni prędko jego nazwisko. Jednakże, gdy po bitwie pod Różaną rannego Lewandowskiego wzięto do niewoli, posłał natychmiast swojego adyutanta Kirejewa do Siedlec, dla stwierdzenia tożsamości osoby, poczem kazał sobie całą sprawę przedstawić w Warszawie, a w rezultacie, zamiast rozstrzelania, skazano Lewandowskiego na osiedlenie do oddalonych miejsc Syberyi wschodniej. Szczególną opiekę, podczas swojego pobytu w szpitalu, przypisywał pułkownik jenerałowi Drejerowi i 3 innym spotkanym oficerom rosyjskim, którzy pamiętali ludzkie jego z nimi obchodzenie się, gdy byli w niewoli podczas kampanii węgierskiej. Po różnych przejściach i urządzanych z nim porozumieniach, przez spotykanych w drodze oficerów rosyjskich, należących do spisku, którzy przygotowywali rewolucyę w Rosyi, przywieziono Lewandowskiego na osiedlenie do wsi Barga w Rybińskiej włości, Kańskiego Okręgu, gdzie swojem taktownem zachowaniem służył nam młodszym za przykład i był prawdziwie duszą całego otoczenia. Odwiedziny przewożonych przez Kańsk rewolucyonistów rosyjskich Serno-Sołowjewicza i Michajłowa, oraz spotkanie się z Pawłem Landowskim i Józefem Szlenkierem w czasie ich ucieczki, zwróciło baczniejszą uwagę policyi na Lewandowskiego, skutkiem czego wezwano go do Kańska. Osadzony w więzieniu i badany przez dwa lata niezmiernie ciężkim systemem syberyjskim, był ponownie osądzony i deportowany do odległego Jakuckiego kraju. Dzięki późniejszym staraniom, po paru latach pozwolono mu zamieszkać w Irkucku, gdzie znalazł urzędnika, który, za dobre wynagrodzenie, zręcznie pousuwał z papierów Lewandowskiego wszelkie ślady jego działalności, a to dało mu możność skorzystania z manifestu i przeniesienia się do guberni Tambowskiej, skąd znów przy pomocy wspomnianego wyżej jenerała Kirejewa, w początku 1887 r. powrócił do kraju. Gdy nie mógł nigdzie znaleźć odpowiedniego zajęcia, koledzy Syberyjczycy złożyli potrzebny, kapitalik na założenie handlu herbatą, z którego przez kilka lat się utrzymywał, a otwarty lokal ułatwiał, bez zwracania uwagi policyi, podtrzymywanie rozległych stosunków z wygnańcami. Zaprowadzenie banderoli na herbatę znacznie powiększyło koszty handlowe, przytem straty materyalne, wynoszące kilka tysięcy rubli, jakie poniósł z powodu poręczenia, zmusiły Lewandowskiego do zlikwidowania interesów herbacianych. Po zwróceniu kapitału zakładowego kolegom, zamieszkał zabezpieczony gościnnie przez zacną obywatelkę, p. Wandę Cygańską, w jej folwarku Cygany pod Kutnem, niby w charakterze mentora jej syna. (Po śmierci Lewandowskiego w Cyganach, znalazł tamże opiekę i przytułek Jan Sadowski (Jeżewski Bolesław).
Kazimierz "Wszołczyk" Lipka
Syn Ignacego i Józefy. Dziedzic wsi Lipki. Mieszkaniec zaścianka Lipki Stare, być może szlachcic herbu Nałęcz. Zadenuncjowany przez szpiega został uwięziony w listopadzie lub grudniu 1863 r. w więzieniu w Sielcach. Żona: Julianna Bartosik. "W celi zastałem dwóch współlokatorów, zakwalifikowanych jak i ja do stryczka. W malutkiej, miniaturowej tej celce, zbudowanej dla jednego tylko więźnia, zamknięto nas aż trzech i nic w tym dziwnego, gdyż wszystkie cele przepełnione były, a było nas w tym czasie około dziewięciuset do tysiąca samych tylko więźni politycznych w gmachu, nie licząc więźni kryminalistów, złodziei. Było przyjętym, że pierwszy wstępujący na mieszkanie do celi zajmował owe na drągach żelaznych łóżko. Współlokatorowie moi nazywali się: Kazimierz Wsołczyk i Antoni Dobrski. Więc pierwszy z nich jako dawniejszy lokator miał w posiadaniu łóżko, ja zaś i Dobrski spaliśmy na gołej ceglanej posadzce, bez żadnej literalnie pościeli." "Wsołczyk był chłop, gospodarz spod Węgrowa, mężczyzna młody, lat trzydziestu kilku, wzrostu średniego, zdrów, barczysty. Miał żonę i czworo dzieci; był czynnym w organizacji i oskarżony był jako żandarm polski, czyli że należał do policji wykonawczej. W listopadzie czy też w grudniu 1863 roku zadenuncjowany przez szpiega, uwięziony został i przywieziony do Siedlec. Opowiedział on mi w celi o całej swej niedoli. Szpieg, który go denuncjował, aresztowany był z nim razem i oskarżony również jako żandarm. Był to jeszcze młody, kilkonastoletni chłopak. Przy indagacji Wsołczyka był zawsze obecnym i jak to u nas wówczas mówiono, „dowodził” w oczy, że Wsołczyk był żandarmem i powiesił paru szpiegów. Wsołczyk bronił się mocno, powołując się na to, że oskarżający go wiedząc, co go czeka jako żandarma, winy więc swoje zwalić chce na niego, aby siebie ocalić." "Otóż opowiadał mi Wsołczyk tak: Od czasu do czasu, to jest co parę tygodni prowadzono mnie przed audytora, który zmuszał mnie, abym się przyznał do tego, o co mnie szpieg oskarża. Zawsze odpowiadałem audytorowi, że o niczym nie wiem, do niczego nie należałem i że jestem niewinny. Aż pewnej nocy, a było to w styczniu, klucznik otworzył celę, a Dergaczow wszedłszy kazał mi się odziać i iść z sobą do komisji. Wdziałem na siebie kożuch i poszedłem za Dergaczowem. Gdym wszedł do audytorium, tam stało już kilku sołdatów, a czterech z nich z karabinami, pod ścianą leżał pęk rózeg powiązanych w miotełki. Audytor jak zwykle pyta się mnie: - Przyznaj się, Wsołczyk, żeś był żandarmem i żeś wieszał. - Jakże mogę się przyznać do czegoś - mówię - kiedym nic złego nie zrobił i o niczym nie wiem. - A więc zaraz się przyznasz - powiada i skinął na sołdatów. Ci ściągnęli ze mnie kożuch, rozesłali go na ziemi, obnażyli mnie prawie zupełnie i rozciągnęli na kożuchu. Czterech sołdatów siadło mi na ręku i na nogach, dwóch stanęło nade mną z bagnetami, a dwóch stanąwszy z obu stron zaczęli siec mnie owymi miotełkami. Od czasu do czasu audytor kazał przestać bić i pytał się, czy się przyznaję. Sołdaci, zmęczeni biciem, zmieniali się, zmieniali i miotełki na świeże, którymi mnie bili i bili. Pode mną na kożuchu stała ze krwi mej kałuża, w której leżałem. Z bólu strasznego ściąłem kożuch zębami, puściłem kożuch, krzyczałem, jęczałem, a kaci bili i bili. Zemdlałem raz, ocucono mnie i bito, zemdlałem jeszcze parę razy i znów mnie ocucono i bito. Dostałem już ze trzysta rózeg, a jednak dotąd nie przyznałem się do niczego. Nareście audytor krzyknął na sołdatów: - Komelkami jewo! Na rozkaz audytora bijący mnie sołdaci wziąwszy świeże miotełki, odwrócili je grubymi końcami i tymi skatowane, odpadające od kości ciało poczęli bić niemiłosiernie. Wtedy wytrzymać już nie mogłem. Krzyknąłem: - Stójcie, wszystko powiem. Audytor kazał zaraz przestać bić, a zwracając się do mnie, gdym wstał spod rózeg, powiedział: - Idź i przygotuj się na jutro jak do spowiedzi, abyś wszystko powiedział. Skatowany, cały krwią zbroczony, przyprowadzony do celi, położyłem się na ziemi na brzuchu, bo na plecach ani na boku położyć się nie mogłem. I tak jęcząc z bólu przeleżałem resztę nocy i dzień cały. Całe plecy od szyi aż do stóp pokryte było jednym strupem ociekającą po nim ropą. Dzień ten przeszedł spokojnie, nie wzywano mnie do komisji przed audytora. Myślałem, że zostawią mnie w spokoju, dopóki nie zagoi się cokolwiek skatowane ciało moje. Ale zawiodłem się niestety. Znów otworzyły się w nocy drzwi do celi i znów Dergaczow poprowadził mnie do komisji. Gdy wszedłem do audytorium ujrzałem znów to samo. Audytor za kratkami, kilku sołdatów i pęk rózeg pod ścianą. Audytor zwraca się do mnie i mówi: - Nu, gadaj wszystko. - Cóż - mówię - mam mówić, kiedy nie wiem o niczym. - Nu, wczora mówiłeś, że powiesz wszystko. - A boście - mówię - mnie katowali, tom z bólu sam nie wiem, com powiedział. Wtedy krzyknął na sołdatów: - Razdiewajtie jewo! Rozog! Sołdaci zdarli ze mnie kożuch i przyschłą do zranionego ciała bieliznę. Boże mój, Boże! cóż za okropna chwila! Noc głęboka, sam jeden, nikogo przy mnie z mych bliskich. Stoję otoczony dokoła okrutnymi katami. Powalono mnie znów na rozesłany na ziemi kożuch i zestrupiałe, ociekające materią me ciało zaczęli siec rózgami. Znieść już teraz tak strasznej katuszy nie mogłem. Po kilkudziesięciu jeszcze uderzeniach zerwałem się nadludzką jakąś siłą spod siedzących na mnie sołdatów i krzyknąłem: - Kazałem! Nie wieszałem sam, a kazałem powiesić! To moje powiedzenie wystarczyło dla audytora. Odprowadzono mnie do celi, gdzie dotąd siedzę, i nic nie wiem, co mnie czeka." "Oddział wojska ze skazanym przybył do wsi już wieczorem. Wsołczyka pod silną strażą, okutego na ręce i nogi umieszczono w obcym, nie zaś w jego własnym domu na nocleg. Szubienica tylko w jego własnym podwórzu stała gotowa. O całym przebiegu egzekucji opowiadał mi naoczny świadek, sąsiad Wsołczyka, którego spotkałem będąc już na Syberii. Jakaż to okropna noc była dla obojga małżonków! Żona nie wiedząc jeszcze o przybyciu do wsi męża swego patrzała nieszczęśliwa na to, jak czarne rusztowanie ustawiano w jej podwórzu i wtedy zrozumiała, że na nim odda życie jej mąż najmilszy i ojciec jej dzieci. Gdy go przywiedziono do wsi, zabrała swe dzieci, padła na ziemię opodal domu, w którym umieszczono jej męża, zwrócona twarzą ku mieszkaniu, w którym był i całą noc tam przebyła, a nieludzkie jej krzyki rozpaczy przeszywały boleścią serca mieszkańców wioski. Nazajutrz rano kozacy zegnali z okolicznych wsi sporo ludzi i ustawili wokoło szubienicy, aby patrzyli na kaźń swego brata-sąsiada, aby wiedzieli, jak karzą tych, co śmią kochać swą matkę – Ojczyznę, swą polską ziemię. Około godziny dziesiątej delikwenta przyprowadzono przed szubienicę, którą otoczono silnym kordonem wojska. Oficer odczytał skazanemu wyrok śmierci. Rozkuto go z kajdan, a ksiądz już obecny wysłuchał [je]go spowiedzi i zasilił wiatykiem na drogę wieczności, po czym skazany prosił oficera, aby mu pozwolił pożegnać się z żoną i dziećmi. Krótkie, lecz straszne, rozdzierające serca widzów było to pożegnanie. Po pożegnaniu kat przystąpił do delikwenta, ujął go pod ramię, wprowadził na szafot, włożył na niego z szarego płótna długą koszulę, związał w tyle ręce, postawił na schodkach, spuścił kaptur od koszuli na twarz, założył stryczek na szyję, wytrącił schodki spod nóg i biedny męczennik zawisł w powietrzu. Drgnął kilka razy, a po pięciu minutach męczarni zwisła mu głowa na piersi – skonał, a duch jego wzniósł się nad tę ziemię, którą za życia tak bardzo kochał. Żona widząc bezwładnie wiszące ciało męża zemdlała, dzieci wyciągając ku wiszącemu ich ojcu rączyny rzewnym zanosiły się płaczem, a lud otaczający szubienicę, padłszy na kolana, łkając głośno, modlił się za duszę zamordowanego. Naoczny świadek mi mówił, że nawet otaczający szubienicę żołnierze zwiesiwszy głowy pogrążeni stali w zadumie, a niektórym z nich łzy ukazały się na twarzach"
Jan Alfons Lippoman
, h. {{Schmelling}}, ur. 01.05.1834 Stojanka pod Kijowem[2], zm. 9.2.1900 Kraków[1]. Syn a Antoniego (służył ok. r. 1820 w ułanach rosyjskich , potem osiadł na roli. Wstawił się za swoim synem (bratem Jana Alfonsa) skazanego na śmierć za udział w powstaniu 1863). Jego dziadek pisał prace pamiętnikowe, min. pamiętnik o buncie kozackim i rzezi humańskiej[2] Pochodził z rodziny włoskiego pochodzenia (pierwotne nazwisko Lippomani), z Wenecji.Rodzina otrzymała indygenat polski [2] Osiedliła się najpierw w woj. poznańskim [1], a stamtąd przenieśli się na Ukrainę (pradziad Jana Alfonsa).[2] W 1846 jako 12 letni chłopiec wyruszył wraz z innymi powstańcami pieszo, do Galicji. W 1848 r. brał udział w powstaniu, w legii akademickiej na barykadzie we Lwowie [1][2]. Ukończył szkołę realną w Stanisławowie i wyjechał na studia rolnicze do Altenburga na Węgrzech zawsze pod przybranym nazwiskiem Jan Hamburger. Do właściwego nazwiska powrócił w 1861. Kupił wieś Pogorzyce w powiecie chrzanowskim. [2] Wice prezes rady powiatowej chrzanowskiej [1][2] W 1863 mianowany przez rząd narodowy naczelnikiem okręgowym na całą przestrzeń od Wisły po Tarnów. [2] Ofiarność na cele powstania narodowego sprawiła, że w kilka lat potem musiał sprzedać wieś Pogorzyce i przeniósł się do powiatu wielickiego. Próbował organizować szkołę wiejską, ale władze austriackie uniemożliwiały to. Przez wiele lat należał do rady powiatowej wielickiej. Jako członek komisji opracowującej nowy kataster podatku gruntowego, zszedł znaczną część Galicji Zachodniej, szacując grunta i lasy. Pracował nad rozwojem Towarzystwa oficjalistów prywatnych i został jego honorowym członkiem[1][2]. Brał czynny udział w pracach ogólnego Towarzystwa rolniczego krakowskiego, obejmującego całą Zachodnią Galicję. Założył wraz z Atanazym Bonoem Towarzystwo rolnicze okręgowe wielickie i został jego wiceprezesem. Szef biura statystycznego towarzystwa rolniczego krakowskiego dla monisterium rolniczego.[1] W 1885 r został wiceprezesem ogólnego Towarzystwa rolniczego krakowskiego, zrzekł się tej godności, gdyż osiadł w Krakowie i objął redakcję organu tego towarzystwa, czyli "Tygodnika rolniczego" redagował go przez 12 lat (od 1885 do 1897)[1][2] Profesor szkoły żeńskiej im. Baranieckiego Sodalis Maryanus. [1] Pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie pas 6, rząd wch., miejsce po lewej Miączyńskich [3] Razem z nim w jednym grobie są pochowani: - jego żona Klementyna Lippoman [3] - osoby z rodziny Bujas [3] - Józef Georgeon (1786 - 1862] [3] - Sabina Schopferowa (18-4-1901) [3] - Ludwik Zorżon (1979 - 1879) - Maryanna Georgeon (1873-1875) - Ludwika Georgeon (1802 - 1875) [3] - Marya Georgeon (1842 - 1915) - Ludwik Georgeon (1896 - 1932) - Maria Tofin [3] - Orzechowska [3] Żona Klementyna Czerwińska, h. Lubicz [2], zm. 12.04.1895 Kraków [3], pochowana razem z mężem.
Ignacy Łopaciński
Ur. 19 sierpnia (st. st.) 1822 r. w Sarji (w gub. witebskiej), zmarł 29 kwietnia (st. st.) 1882 r. Był synem Józefa i Doroty z Morykonich, wychowanie odebrał w domu pod światłym kierunkiem b. przeora pijarów połockich ks. Joachima Dębińskiego. W latach 1856—59 był marszałkiem pow. drysieńskiego z wyborów i w epoce uwłaszczenia włościan czynny brał udział w naradach w Witebsku, a następnie od r. 1860 w Wilnie, gdzie zazwyczaj od r. tego spędzał zimę, zaś część lata w poblizkich Kojranach, skąd parę razy tygodniowo wyjeżdżał do Wilna. Po zawiązaniu „Komitetu białych" wszedł do niego, jako jeden z sześciu członków, następnie po zlaniu się Komitetu tego z Komitetem ruchu, był członkiem t. zw. „Wydziału zarządzającego prowincjami Litwy". O działalności jego na tern stanowisku podają szczegóły pamiętniki niniejsze. Pomimo roli, jaką odegrywał, aresztowany nie był, i raz tylko (sierpień r. 1863) był przywieziony pod eskortą kozaków do Wilna do ówczesnego gubernatora Paniutina dla tłumaczenia się. Przyczyną tego uniknięcia kary było z jednej strony to, iż miał opinię człowieka wielce, spokojnego, z drugiej zaś ta okoliczność, iż nie był wydany przez żadnego z uwięzionych uczestników organizacji. W Dyneburgu wszakże przez sąd wojenny za otwarcie szkółki (r. 1862), w Sarji, skazany został zaocznie na wysłanie do gub. wschodnich cesarstwa. Wyrok ten Murawjew uchylił i zamienił na znaczną (około 10000 rs. wynoszącą) karę pieniężną, która, opłacona pośpiesznie, zachwiała stanem majątkowym rodziny. Po powstaniu mieszkał stale w Kojranach, pod silnym dozorem policyjnym, tak, iż dopiero w r. 1867 otrzymał po raz pierwszy pozwolenie na wyjazd do Sarji. Wskutek przejść lat ostatnich, interesa Ign. L. były mocno zachwiane, tak, iż zmusiły go do sprzedania Kojran (Józefowi hr. Tyszkiewiczowi) i wyniesienia się nawet na czas pewien do Warszawy. Umarł wszakże w swym gnieździe ojczystym w Sarji. Żonaty był Ign. Łop. z Marją Szumską, z którą miał troje dzieci: Józefa (zmarłego w dzieciństwie), Zofję (za Feliksem Rzewuskim) i Stanisława (obecnie żyjącego właściciela dóbr Sarja). Po śmierci Ign. Łopacińskiego wspomnienia pośmiertne zamieściły „Niwa" i „Wiek". Wiadomość powyższą zawdzięczamy synowi Ignacego Łop. p. Stanisławowi Łopacińskiemu. W broszurze Gieysztora p. t. Aleksander Chmielewski (wydanej bezimiennie), znajdujemy (na str. 19) następującą charakterystykę Ign. Łopacińskiego: „Człowiek wielkiej zacności, serdeczny i zdolny, ze wszystkich członków Komitetu obywateli najbliższe miał stosunki z ruchem. On miał wydział prasy i korespondencji i z pod jego pióra wyszła odezwa do duchowieństwa i inne".
Bolesław Łoziński
urodzony na Wołyniu, właściciel wsi Bereżyniec w powiecie ostrogskim, kształcił się w domu rodziców. Wyjątkowo był zdolnym do matematyki i miał niezwykłą łatwość zapamiętywania olbrzymich cyfr, tak, iż odczytaną parę razy kartkę tablic logarytmicznych potrafił bez omyłki powtórzyć. Nie będąc już młodym, pojął w 1862 roku za żonę najstarszą córkę J. I. Kraszewskiego, Konstancję, urodzoną z Woroniczówny, mającą wówczas lat 21. W 1863 r. kierował organizacją powstańczą w swoim powiecie (ostrogskim). Chociaż w tej części Wołynia do powstania nie przyszło, aresztowano Łozińskiego jako mocno notowanego przez policję i bez dostatecznych dowodów osądzono do ciężkich robót. Zona towarzyszyła mu z dzieckiem przy piersi w podróży etapami i dziecko to stracili, zanim doszli do miejsca przeznaczenia. W Usolu łączyła ich serdeczna przyjaźń i zażyłość z domem Romanowstwa Bnińskich. Nie otrzymując prawie żadnej pomocy od najbliższej rodziny w kraju, zmuszeni byli oboje Łozińscy do ciężkiej pracy. Ona wypiekała całemi pudami chleb na sprzedaż, on prowadził handel mąką, masłem, miodem itd. W kilka miesięcy po przybyciu na miejsce kary, powiła Łozińska bliźnięta, dwóch chłopców, którym na chrzcie dano imiona Józefa i Czesława, a których koledzy wygnania nazywali żartobliwie Romulusem i Remusem, chociaż ich matka nie do wilczycy była podobną, ale raczej do nadziemskiej istoty. Zawsze pogodna i zadowolona, mimo ciężką pozycję materjalną, pracowita, oszczędna, a w miarę możności miłosierna. Kochająca męża do zaślepienia, starała się być mu ulgą we wszystkiem, biorąc nieraz nad siły. W 1866 roku przenieśli się Łozińscy do Irkucka, gdzie w dalszym ciągu prowadzili handel i piekarnię. Tu im przybyła córeczka Konstancja. W kilka lat potem zmarł tamże Łoziński skutkiem pęknięcia wrzodu w mózgu, który się uformował od uderzeń głową o niskie odrzwia syberyjskich domów i chat, co przy dystrakcji Łozińskiego często się powtarzało. Pochowawszy męża w Irkucku i sprzedawszy ruchomości, wyruszyła pani Konstancja do kraju w 1871 r. z pięcioletnimi synami i córką, liczącą wówczas dwa lata. W czasie podróży, już w jednej ze wschodnich gubernij Rosji europejskiej, przerażona gwałtowną obawą o dzieci, gdy się sanie mocno nad przepaścią pochyliły, nagle życie skończyła. Towarzyszący w tej podróży, niemłody i niezamożny wygnaniec Szymkiewicz, którego pani Łozińska zaprosiła do towarzystwa, by mu ułatwić powrót do kraju, wywdzięczył się sierotom, zastępując im najbliższą rodzinę w tej tragicznej chwili. Zajął się on pogrzebem zmarłej, a następnie, spowiwszy dzieci i owinąwszy je wojłokami, wiózł bez przerwy do babki, to jest do pani z Woroniczów Kraszewskiej, zamieszkałej w Warszawie (pod Nr. 1 przy Nowym Świecie) i dowiózł pomyślnie. Dziś jeden z synów jest literatem w Krakowie, drugi gospodarzy na Wołyniu w cząstce dawnego majątku ojca. Córka wyszła zamąż za pana Staniszewskiego, który prowadzi biuro komisowe w Kijowie.
Jan Lubieniecki
Jan Lubieniecki, ur. 2.10.1845 Kaczyn, par. Daleszyce, zm. 12.11.1934 Kielce. Syn Grzegorza i Józefy Stępień (na jego akcie urodzenia matka wyjątkowo została zapisana z nazwiskiem Niewiadomska). Miał 7 rodzeństwa, z których pierwsze 4 urodziło się w miejscowości Maleniec. Ojciec (syn Józefa Lubienieckiego i Agaty Wiadernej) był kowalem, jak i jego ojciec i prowadził gospodarstwo rolne w Kaczynie. W okresie Powstania Styczniowego Jan – jak sam podawał w stosownej ankiecie – brał czynny udział w wielu potyczkach. Ranny w bitwie pod Małogoszczem trafił do szpitala. Został aresztowany i osadzony w więzieniu w Chęcinach. Stąd został przeniesiony do więzienia w Kielcach, gdzie przetrzymywany był w okresie od 25.11.1864 do 22.6.1865. Po zatwierdzeniu się wyroku sądowego został zesłany na Syberię, gdzie spędził 5 lat i powrócił do kraju. Pracował w fabryce i był fryzjerem. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, podobnie jak inni weterani, został poddany weryfikacji, po której otrzymał stopień honorowy ppor. weterana i został wprowadzony do Imiennego wykazu weteranów powstań narodowych 1931, 1848 i 1863 roku. W 1930 r. został odznaczony Medalem Niepodległości. Mieszkał w Kielcach przy ul. Dalekiej 6. Był trzykrotnie żona - najpierw z Marią Bieniek. Następnie u Józefą Cieślik (wdową po Wawrzyńcu Całce), która zmarał 12.1.1933 w szpitalu św. Aleksandra w Kielcach. Pod koniec tego samego roku, 26 grudnia, 88-letni Jan Lubieniecki zawarł po raz trzeci związek małżeński z wdową Stefanią Kowalską z Szymczyków w kościele św. Wojciecha w Kielcach. Jan Lubieniecki zmarł 12 listopada 1934 r. i został pochowany na kieleckim Cmentarzu Wojskowym opodal „śmigła” – grobu lotników. Po II wojnie światowej, gdy urządzano na tym cmentarzu kwatery poległych we wrześniu 1939 roku, jego grób został „wchłonięty” przez zbiorową mogiłę żołnierską i miejsce jego pochówku pozostało nieoznaczone. Był odznaczony Krzyżem Niepodległości z mieczami. Umierając został pochowany w stopniu porucznika (awans otrzymał zapewne niedługo przed śmiercią). Jan Lubieniecki potwierdził udział w insurekcji z 1863 r. innego Powstańca, Ludwika Jurkowskiego.
Franciszek Sebastian Łukomski
Syn Wincentego i Anny Stępowskiej, ur. 20.1.1839 Gęsina, zm. 25.12.1919 Łódź, parafia św. Józefa. Żona Maria Cielecka, ur. 1844, zm. 1924, c. Józefa Teodora i Prowdencji Głodzińskiej. Uczęszczał do Powszechnej Szkoły w Łęczycy. Zachowało się jego świadectwo ukończenia klasy czwartej w 1856 roku, na którym czytamy że „... Franciszek Łukomski (...) mający lat 17, stanu szlacheckiego, wskutek takowego (dobrego) postępu w naukach otrzymał promocję do klassy piątej”. W 1863 roku brał udział w powstaniu styczniowym. Komenderowany do oddziału generała Edmunda Taczanowskiego. Walczył w szwadronie 3 pułku 1 ułanów w bitwach pod Złoczewem, Zielęcicami, Sędziejowicami, Borowem i Kruszyną gdzie został kontuzjowany. Po powstaniu więziony przez miesiąc w warszawskim Pawiaku. Cały przebieg powstania, wszystkie bitwy i powrót do domu opisał we wspomnieniach. Ciekawostką jest fakt, że podczas powstania przechowywał w krypcie pod kaplicą grobową w Drużbinie broń i amunicję. 5 kwietnia 1864 roku w Charchowie Pańskim, par. Drużbin ożenił się z 19-letnią Marianną Cielecką. Zachowane dokumenty świadczą, że był właścicielem dóbr Borek Drużbińskich, a później Drużbina. Drużbin odkupił od teścia Józefa Teodora Cieleckiego. Franciszek i Marianna mieli pięcioro dzieci, z czego tylko dwoje dożyło wieku dorosłego. Po rozparcelowaniu Drużbina Franciszek przeniósł się do majątku w Jeżewie(obecnie woj. łódzkie), a ostatnie lata życia wraz z żoną spędził w Łodzi. 16 grudnia 1919 roku otrzymał zaproszenie od Ministerstwa Spraw Wojskowych do wzięcia udziału w pracach Komisji Kwalifikacyjnej mających stwierdzić udział weteranów powstań 1830/31 oraz 1863/64 i ustalić ich prawa do pobierania stałej pensji i stopnia oficerskiego. Prace Komisji rozpoczęły się 27 grudnia 1919 roku w Warszawie. Franciszek Sebastian Łukomski zmarł w Łodzi, dnia 25 grudnia 1919 roku w wieku 81 lat. Dzieci: Bronisław Aleksander, Antoni, Anna Franciszka Ewa, Stanisław Cyprian
Jarosław Magnuszewski
Jarosław Magnuszewski (1837-1911), należał do partii Krasławskiej, dla której dostarczał amunicję z Dyneburga. Być może 25 kwietnia 1863 r. brał udział w brawurowym zdobyciu rosyjskiego transportu broni pod Krasławiem, zorganizowanym przez Zygmunta Bujnickiego. Po przegranym powstaniu Jarosław zatarł ślady swojej patriotycznej działalności i wyjechał do Iłukszty, gdzie poznał Ludwikę Karłowiczównę (1852-1938). Uważany w społeczeństwie za buntownika, również przez część rodziny Karłowiczów, został aresztowany w 1866 r., wraz ze stryjecznym bratem Lubomirem Piotrowskim. Po procesie osadzono go w więzieniu, pozbawiono rodzinnego majątku, a w 1873 r. zesłano wraz z krewnym w okolice Omska do północnej Tajgi, gdzie przebywali do 1878 r. Tam, w miasteczku kupców i myśliwych, Jarosław zamieszkał w domu naczelnika powiatu, który zaproponował mu aby uczył jego dzieci. Nieco później dołączyły do nich dzieci innych mieszkańców tej miejscowości. Uczył je pisania, czytania i arytmetyki. Korespondował też z Ludwiką opisując w listach swoje przeżycia, nie ukrywając, że żywi do niej wielkie uczucie. Po odbyciu kary przez Jarosława naczelnik powiatu zaproponował mu pozostanie na miejscu, objęcie stanowiska kierownika szkoły oraz rękę swojej córki Tani. Ten zaś oświadczył, że w Polsce ma narzeczoną, z którą jest „po słowie”. Opuszczając miejsce zesłania niespodziewanie otrzymał wynagrodzenie za 5 lat swojej pracy w wysokości 4 tys. rubli. W drogę powrotną do domu udał się przez Moskwę, Tułę, Smoleńsk, Dyneburg. Po dotarciu do Iłukszty odnalazł Ludwikę, którą poślubił 10 lutego 1879 r. Zamieszkali w Krasławiu, zaś Jarosław podjął pracę urzędnika w sądzie okręgowym w Dyneburgu. Wraz z żoną wiedli spokojne życie, ciesząc się z przyjścia na świat swoich pierwszych dzieci Adama i Stanisława. Zakłóciło je śmierć niemowląt. Kolejnymi dziećmi byli Kazimierz, Włodzimierz, Alfred i Aleksander. Mając tak liczną rodzinę Jarosław musiał zapewnić jej odpowiedni byt. Jednak, jeszcze przed pojawieniem się Stanisława, sytuacja rodziny uległa pogorszeniu, gdyż dotknęły ją nasilające się represje, skierowane przeciwko Polakom. W ich wyniku Jarosław stracił pracę i posiadany majątek. Nie mając nadziei na znalezienie jakiejkolwiek posady państwowej, pracował w rolnictwie. W 1888 r. na świat przyszedł Stanisław, a po nim urodził się jeszcze Józef.
Kamil Małkowski
ur. w r. 1846. w Brodach, uczęszczał do gimnazyum Franc. Józefa we Lwowie, gdy wybuchło powstanie styczniowe. Wieść o niem pierwsza nieciła nadzwyczajny nastrój wśród młodzieży, w klasie zakotłowało, zapał i najpiękniejsze nadzieje zabłysły wszystkim. Młodzież odbywała ciągle narady, snuła plany na najbliższą przyszłość i rwała się do czynu. Jako pierwsi wstąpili się w szeregi Kamil Małkowski i Mieczysław Hirschler, koledzy z ławy szkolnej - zgłosili się w komitecie, który przyjąwszy ich zgłoszenie wydał zlecenie, by w każdej chwili byli gotowi do wyruszenia w pole. Porzucili tedy obaj szkołę, czynili niezbędne sprawunki a zakupione tornistry i naczynia zakopali na stokach Wysokiego Zamku. W oznaczonym dniu wybrali się wieczorem za miasto, gdzie za Żółkiewską rogatką zastali kilku towarzyszy i przygotowane podwody. Dniem i nocą dążono ku granicy, wstępywano do lezących po drodze dworów celem zmiany zaprzęgów, wreszcie zbliżyły się podwody do brzegów Bugu, przez który nowo zaciężni powstańcy mieli się przeprawić. Wśród drużyny było trzech teologów, ks. Korzeniowski, ks. Solecki i ks. Koncer, który później zginął pod Radziwiłłowem, dokąd wyruszył w oddziale Horodyńskiego. Pierwsze wozy przebyły szczęśliwie rzekę, dwa ostatnie utknęły tak, że trzeba było każdego małą czajką przewozić. Wiele czasu zabrał podobny przewóz a gdy stanęli wszyscy na przeciwległym brzegu wraz z nowemi podwodami, zjawili się żandarmi z urzędnikiem politycznym na czele i mnogą rzeszą włościaństwa, uzbrojonego w cepy, widły i łopaty. Komisarz oświadczył spieszącym do oddziału powstańcom, że są aresztowani i polecił odprowadzić wszystkich do budynku w pobliżu położonego, gdzie odbyło się przesłuchanie. Obaj towarzysze z ławy szkolnej tlómaczyli, iż wybrali się na wycieczkę w celu naukowym, by zbierać rośliny, ale straciwszy kierunek zbłądzili. Nie uwierzono zeznaniom i niebawem wszystkie podwody w towarzystwie lojalnej wsi ruszyły w stronę Kamionki Strumiłowej, gdzie dzięki wstawieniu się kolegi obu naszych studentów, Emila Van-Roy'a powodziło się powstańcom wcale dobrze. Z Kamionki odstawiono wszystkich do Lwowa pod silnym konwojem i oddano karnemu sądowi, który prowadził śledztwo o »zbrodnię zakłócenia porządku publicznego«. Wśród mitręgi więziennej, wśród zwykłych zbrodniarzy płynęły tygodnie, a gdy kilka już minęło, odstawiono Małkowskiego do policyi, która miała go szupasem odprowadzić do Zborowa. Dzięki staraniom Klemensa Malinowskiego cofnięto zarządzenie szupasowe a wydano tzw. »gebundene Route«, z którą miał się zgłosić u władzy politycznej w Zborowie bezwłocznie po przybyciu na miejsce przeznaczenia. Po przybyciu do Zborowa postanowił Małkowski wstąpić do oddziału, zwłaszcza że w okolicy organizowała się wyprawa na Radziwiłłów. Miejscowy poczmistrz, Antoni Matuszewski wyprawił tedy Małkowskiego i swego kuzyna Franciszka Nartowskiego, z którym Małkowski uczęszczał do ludowej szkoły brzeżańskiej do kwatery w Olejowie. Pospieszył z nimi Bronisław Sławiński, Antoni Hirschel, Edward Sobieraj, Andrzej Dutkiewicz, Adolf Ujazdowski. Gdy przybyli do Olejowa, gdzie już wielu było zebranych powstańców, z obawy przed rewizyą rozlokowano przybyłych po okolicznych dworach a Małkowskiego wysłano do dworu zacnego Izydora Białynia Chołodeckiego, znanego z patryotyzmu i szczodrobliwości, jak niemniej jego matki, znanej matrony Agnieszki z Górskich w Kudynowcach, w Zborowskim powiecie. Przez Perepelniki udał się Małkowski do Meteniowa, gdzie całymi dniami oddawał się mustrze w oddziale, pozostającym pod kierunkiem fachowych znawców. W oznaczonym dniu zgromadzili się wszyscy w lasach oleiowskich i w 400 wyruszyli do obozu. Przydzieleni byli do oddziału pułk. Horodyńskiego, przyczem Małkowski dostał się do czwartej kompanii strzelców. Oddział uzbrojony ruszył dalej, przyczem konno towarzyszył mu czas dłuższy Ada m ks. Sapieha. W dniu 1. iipca o wschodzie słońca oddział stanął pod Radziwiłłowem. Ze względu na znane opisy nie podaje Małkowski szczegółów nieszczęśliwej walki pod tą miejscowością, wspomina jednak o swych wrażeniach osobistych. Wszyscy uczestnicy tej walki dali żywy i przepiękny przykład wielkiej miłości ojczystej sprawy i ofiarności. Wódz działał, co mógł, podołać nie zdołał, gdyż dwa inne oddziały nie jawiły się. Na froncie przed nieprzyjacielem przy energicznem dowództwie nie czuł tej grozy, jaka zwykła ogarniać z chwilą, gdy zaczyna się cofać i gdy ciągle trapi myśl, że stać się można pastwą brutalnego i dzikiego żołdaka. Cofali się powstańcy gromadkami, jeden koń niósł po dwóch rannych. Wśród nadzwyczajnych trudów z Wincentym Bobrowskim z Manajowa przemyka się przez podwójny kordon graniczny i staje w końcu we wsi Nakwaszy po stronie galicyjskiej. Do szkoły wracać nie mógł, został bowiem z wszystkich w całej monarchii wykluczony, wstępuje zatem do urzędu pocztowego w Zborowie, przyjęty jako ekspedytor przez poczmistrza A. Matuszewskiego, narażonego na pewne szykany z powodu zatrudnienia u siebie »rebelanta«. W cztery lata po powstaniu uzyskał Małkowski amnestyę, pracował we Lwowie w charakterze manipulanta, następnie jako administrator poczty w Izdebniku, w Gorlicach, Bursztynie. Wzorowa praca przyświeca mu zawsze, zostaje urzędnikiem i sprawuje przez szereg lat naczelnictwo urzędów pocztowych w Husiatynie, w Złoczowie, wkońcu w Tarnopolu. Przyszedłszy w stan spoczynku przeniósł się do Lwowa, gdzie umarł w lipcu 1910.
Michał Marecki
Herbu Ślepowron, urodził się w Górnie (obecnie województwo podkarpackie) 1 września 1810 r. w zubożałej rodzinie szlacheckiej Tomasza Mareckiego i Reginy z domu Kowalskiej. Miał dwie siostry – Marię i Annę oraz brata Wawrzyńca. W wieku 23 lat ożenił się z Marianną, córką Józefa Marcińca. Mieli dzieci: Tomasza, urodzonego w 1834 r., który wkrótce po urodzeniu zmarł, córkę Ludwikę, urodzoną w 1837 r., syna Tomasza, urodzonego w 1839 r., który również zmarł zaraz po urodzeniu oraz Jakuba, urodzonego w 1844 r. Była to niezwykle barwna i zasłużona dla wielu krajów postać. Walczył na Węgrzech, w Turcji, na Krymie, Kaukazie, w legionie polskim po stronie Czerkiesów. Brał udział w obaleniu Burbonów w Neapolu i na Sycylii, walczył w Kalabrii i w Abruzzach przeciw brygantom, był w Rumunii, aż wreszcie na Lubelszczyźnie w powstaniu styczniowym. Można przypuszczać, że wydarzenia 1830 r., a zwłaszcza stacjonowanie w jego miejscowości i miejscowościach sąsiednich (Kamień) wojsk gen. Girolamo Ramorino, nie pozostały bez wpływu na jego dalsze losy. Zapoznał się wówczas z o cztery lata młodszym Józefem Sewerynem Liniewskim, przyszłym właścicielem dóbr Lejno, który nie jeden raz będzie dawał schronienie żołnierzom, powstańcom oddziału Mareckiego, przed Moskalami. Michał około 1848 r. opuścił rodzinne strony, zaciągnął się do wojska. Na wieść o wybuchu powstania (22/23 stycznia 1863 r.) Marecki wyruszył przez Rumunię do Polski, aby spełnić swe marzenia o życiu w wolnej Polsce. Po walkach z Rumunami pod Costangalą 15 lipca 1863 r. w oddziale pułkownika Zygmunta Miłkowskiego (Teodora Jeża), przedostał się wreszcie na Lubelszczyznę. W sierpniu 1863 r., koło Lubartowa rozpoczął formowanie oddziału powstańczego. Jak wynika z raportu kapitana Mareckiego do komisarza pełnomocnego Galicji Wschodniej, Izydora Kopernickiego, wysłanego 3 września tego roku z Kamionki, oprócz ludzi nie posiadał broni i amunicji. Prosił o pełnomocnictwa na odebranie broni z ukrytego magazynu. Ostatecznie udało mu się doposażyć ludzi w uzbrojenie. W październiku pułkownik Władysław Rucki powierzył mu dowództwo nad swoim oddziałem liczącym około 400 ludzi (dwie kompanie strzelców, jedna kompania kosynierów i 50 jeźdźców). Powierzono mu również pieczęcie i pełnomocnictwa dotyczące pełnienia obowiązków naczelnika sił zbrojnych województwa lubelskiego, do czasu wkroczenia gen. Waligórskiego. Według raportu komisarza pełnomocnego lubelskiego Ignacego Wysockiego do Rządu Narodowego o stanie organizacji w pow. lubelskim oddział Mareckiego liczył 800 ludzi i był na trzecim miejscu pod względem ilości żołnierzy. Według sprawozdania, oddziały dowodzone przez Mareckiego utrzymywały się przez siedem miesięcy. Późną jesienią Marecki współdziałał w akcjach wojennych z oddziałem majora Józefa Lenieckiego, w lasach na południe od Parczewa koło wsi Białka oraz między jeziorami: Piaseczno i Bikcze w pobliżu Kaniwoli. 17 listopada 1863 r. między jeziorami Piaseczno i Bikcze doszło do koncentracji oddziałów: mjr. Michała Mareckiego, mjr. Józefa Lenieckiego, ppłk. Józefa Jankowskiego-Szydłowskiego. Brał udział w starciu pod Puchaczowem, które należało do ważniejszych wydarzeń powstania styczniowego na ziemi łęczyńskiej. Była to bitwa zwycięska i dość nietypowa, jak na warunki powstania styczniowego. Toczyła się na otwartym polu i w zabudowaniach miasteczka Puchaczów. Decydującą rolę w zwycięstwie odegrał oddział mjr. Mareckiego. 10 grudnia 1863 r. w okolicy Korybutowej Woli skoncentrowało się kilka oddziałów powstańczych majorów Mareckiego, Lenieckiego, Etnera oraz piechota Kozłowskiego i Lutyńskiego. Rannych żołnierzy-powstańców, Marecki kierował do niedostępnych miejsc pod opiekę zaufanych ludzi. Jednym z nich był Józef Seweryn Liniewski, kolega z młodzieńczych lat. Waczył pod Markuszowem. Dnia 11 grudnia 1863 r. Rząd Narodowy rozkazem nr 12 potwierdził awans Michała vel Karola Mareckiego do rangi majora. 25 grudnia 1863 r. Michał Marecki wraz ze swoimi żołnierzami świętowali Boże Narodzenie w Łęcznej. W tym samym czasie kilkudziesięcioosobowy oddział dragonów moskiewskich penetrował okoliczny teren i wjechał do Łęcznej. 33 dragonów moskiewskich wpadło w ręce powstańców. Zabrano im konie i broń. Natomiast Święta Bożego Narodzenia według kalendarza prawosławnego powstańcy spędzili wśród unitów na Podlasiu. 14 stycznia 1864 r. major Marecki przebywał z oddziałem w okolicach Lubartowa. Jego oddział wzmocniły resztki żołnierzy Szydłowskiego. Po sześciogodzinnej walce niedaleko Skromowskiej Woli, napierane przez przeważające siły wroga, cofnęły się oddziały powstańcze w kierunku Pożarowa i Turkowic. Następnie oddziały Mareckiego wycofały się na południowy wschód. Według Andrzeja Dąbskiego i Tomasza Łazora, gospodarzy z Suchego Lipia, zgłaszających zgon do księdza w parafii, zgon Mareckiego nastąpił w południe 24 stycznia 1864 r. Michał Marecki w czasie trwania powstania styczniowego uczestniczył w wielu bitwach: pod Puchaczowem(18 listopada), Korybutową Wolą (3 grudnia), Markuszowem, Przybysławicami (19 grudnia), Skromowską Wolą (14 stycznia 1864), Chłaniowem (22 stycznia) i Suchem Lipiem (24 stycznia).
Julian Markowski
( ok. 1847 - 13.01.1903 Lwów) - weteran Powstania Styczniowego [1], rzeźbiarz [1], [4], [5], [9] "artysta-rzeźbiarz zmarł wczoraj w 56 r życia po 3 miesięcznej chorobie nerkowej. W r. 1863, jako 17 letni chłopak porzucił pracownię i służył w oddziale Czachowskiego. Był on twórcą pomnika Seweryna Goszczyńskiego, znajdującego się na Cmentarzu Łyczakowskim i Kilińskiego w Parku stryjskim , a przed kilku laty wykonał projekt pomnika Bartosza Głowackiego. Pogrzeb odbędzie się jutro 15 b.m. o godz. 3 popoł. z domu żałoby przy ul. Piekarskiej l 83."[1] Urodzony ok. 1847 r. [10] – dwojga imion: Julian [1], [4], [5], [6], [7], [8], [9] Marian [4], [5], [7], [8] Rodzice: Mikołaj Markowski [4], [5], [6], [7], [8], [9] i Maria [4], [5], [6], [7], [8], [9] Schimcer [4] vel Schimser [5], [6], [7], [8], [9], [12] ślub rodziców 1845 r Lwów [12] Ślub – 1878 r Lwów św. Antoni – żona Klara [2], [4], [5], [6], [7], [8], [9] Karolina [2], [8] Augusta [4] Szydłowska [4], [5], [6], [7], [8], [9] córka Ludwika Szydłowskiego [4], [5], [6], [7], [8], [9] i Franciszki [8], [9] Entzmann [4], [5], [6], [7], [8], [9]. vel Eutyman [14] vel Eutzman [14], [15] Jej rodzeństwo: 1/ Marceli Wojciech Szydłowski ur 1864 r. w Zaleszczykach [13], [15] ślub jako kawaler 03.02.1894 r. Lwów [13], żona Elżbieta Julia Markowska ur. 1874 panna, córka Juliana Markowskiego i Anny Czajkowskiej [13] 2/ Eleonora Szydłowska zm. 1863 r Zaleszczyki Stare [14], Dzieci: 1/ Zofia Maria Hedvigia Markowska – ur 12.05.1882 Lwów ul. Piekarska 59, ojciec rzeźbiarz [4] 2/ Tadeusz Stanisław Markowski – ur 08.10.1883 Lwów ul. Piekarska 59, ojciec rzeźbiarz [5] – zm. 1890 Lwów ul. Piekarska 59 [11] 3/ Mieczysław Stanisław Markowski – ur 06.05.1885 Lwów ul. Piekarska 59 [6] 4/ Maria Stanisława Helena Markowska – ur 08.05.1891 Lwów ul. Piekarska 59 [7] 5/ Julian Tadeusz Damazy Markowski – ur 11.12.1892 Lwów ul. Piekarska 59 [8] 6/ Władysław Mikołaj Jan Markowski – ur 17.06.1896 Lwów ul. Piekarska 59 [9] Przed śmiercią mieszkał we Lwowie przy ul. Piekarskiej 83. [2] Zmarł w Szpitalu Powszechnym [3] we Lwowie [2], [3] 13 stycznia 1903 r [2], [3] w wieku 56 lat [2], [3], pozostawił żonę Karolinę Klarę [2]. Autor nagrobków na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie: Nagrobek Markowskich autorstwa Juliana Markowskiego Markowski Pomnik generała Józefa Śmiechowskiego (1798–1875), dłuta Juliana Markowskiego. Uczestnik Powstania Styczniowego Śmiechowski Józef
Edmund Marcin Matejko
Na chrzcie otrzymał imiona Edmund Marcin[4], jednak używał często imienia Zygmunt[2][3]. Pod takim wziął ślub i został pochowany. Ur. 12.11.1829 Kraków, zm. 2.7.1907 Kraków[3]. Syn Franciszka Ksawerego i Karoliny Rossberg[4]. Brat m.in. i . Ukończył gimnazjum św. Anny w Krakowie. Studiów na UJ nie podjął (błąd w literaturze). Legionista 1848/9 na Węgrzech pod dowództwem, Leopolda Goszczyńskiego. Pod śmierci brata Zygmunta dalej brał udział w bitwach pod wodzą - pod Nagy-Bania, Zibo i Banffy-Hunyad, awansując do stopnia porucznika. Schwytany przez Austriaków w drodze powrotnej wysłany do kompanii karnych w Komornie, uciekł z transportu i przedostał się do ks. poznańskiego.[5] Tam działał jako elew gospodarczy w dobrach Turwi Dezyderego Chłapowskiego. Przeżył tam jako ostatni pozostający dramatyczną epidemię cholery[8], ale wyśledzony przez władze pruskie musiał emigrować.[5] Studiował w szkole w Mont-Parnasse i 1862 ukończył szkołę agronomiczną w Grignon.[2][5][12] Jednocześnie zarządzał majątkami w płockim hr. Wawrzyńca Engestroma (pozostając pod imieniem swojego zmarłego brata i w 1860 uzyskując tytuł członka czynnego Warszawskiego Towarzystwa Rolniczego) i następnie na Wołyniu (w dobrach Edmunda Łozińskiego, który w obronie honoru Matejki wyzwał na pojedynek Jana Głębockiego z Łaszek[11]). W czasie Powstania Styczniowego walczył w randze kapitana[2] w krakowskim i lubelskim, w oddziałach i .[5] Miał pod swoją komendą m.in. . Odznaczył się w przy rozbieraniu mostu na rzece Tanwi pośród gradu kul i kartaczy. W krakowskim walczył w oddziale . Jego brat Jan pisał do Stanisława Giebułtowskiego: "".[26] Dalej w oddziale , którego śmierć widział. Po rozbiciu oddziału dostał się do więzienia austriackiego na Wawelu, gdzie przebywał z .[5] Po powstaniu wykładowca Szkoły Rolniczej w Czernichowie.[1][5] Ożeniwszy się 31.10.1865 z Klarą Witaszewską (zapisany pod imieniem Zygmunt Hilary), ur. ok. 1841 c. Karola i Ludwiki Rieger, gospodarował w Rabie Niżnej i Bieńczycach (gdzie spędził 24 lata, założył czytelnię[10] i 1887 przeżył groźny pożar[9]). W latach 70-tych pozował bratu do postaci "Wacława Wilczka broniącego kościoła w Trzebowie" (Błędem[Wiki] jest natomiast informacja, że został sportretowany jako Jan Żiżka w obrazie "Bitwa pod Grunwaldem" - do którego to obrazu pozował inny powstaniec ). Po tym okresie przeniósł się do Krakowa gdzie pracował jako skromny urzędnik magistratu[15] i tam zakończył życie przy ul. Ogrodowej 3[22]. Pogrzeb odbył się 4 lipca przy udziale weteranów Powstania.[16] "". Pochowany w Krakowie na Rakowicach w .[3] Dzieci: Wacław (1872), Bronisław Metody Cyryl Jan (1881) [24]
Strona z 8 < Poprzednia Następna >