Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 2015
Strona z 51 < Poprzednia Następna >
Bonifacy Czerniak
Wspomnienie pośmiertne I znowuż ubył jeden z tych, którzy w roku 1863 chwycili za broń, by wywalczyć Ojczyźnie niepodległość i uwolnić ją z niewoli napoły kałmuckiego barbarzyńcy. W dniu 17 września 1919 roku, w czasie rozruchów łódzkich, zmarł na anewryzm serca uczestnik powstania 63 r. Bonifacy Czerniak, ur. 1841 roku w Turku, ziemi Kaliskiej, były obywatel ziemski, właściciel majątku Kokanin w powiecie kaliskim. Po ukończeniu 6-iu klas gimnazjum w Kaliszu, ś. p. Bonifacy Czerniak pracował jako praktykant agronomji w dobrach hr. Kwileckiego. Zastaje go tam rok 1863. Ś. p. Bonifacy Czerniak nie zostaje obojętny na otaczające go wypadki i razem z gromadą innych wstępuje do powstania, do oddziału Taczanowskiego i odtąd dzieli z nim dolę i niedolę. Kolejno jest uczestnikiem bitew pod Ignacowem, Dobrą, Kołem i bierze udział w całym szeregu drobnych potyczek, w czasie których zostaje ranny. Po stłumieniu powstania, schwytany przez moskiewskich siepaczy, odsiaduje 6-cio miesięczne więzienie na Pawiaku w Warszawie. Po wypuszczeniu na wolność, kończy studja agronomiczne, poczem osiada na roli. W okresie między powstaniem a wojną europejską pędzi życie w cichem ustroniu, przeżywając jedynie wspomnienia, tak drogie dla każdego Polaka! Wojna europejska zastaje go. w Łodzi, a kiedy, po opuszczeniu kraju przez Moskali, żyjący uczestnicy powstania 63 roku zaczynają gromadzić się i łączyć w stowarzyszenia, ś. p. Bonifacy Czerniak zostaje w 1917 roku prezesem w Łódzkiem Stowarzyszeniu Uczestników Powstania 1863 r. Na zajmowanem stanowisku, aż do chwili tragicznej śmierci, wykazał energję i dbałość o los swych towarzyszów broni. Bodźcem do wytężonej pracy był fakt odrodzonej Ojczyzny, dla której w swoich młodzieńczych latach nie szczędził sił i krwi.
Włodzimierz Czetwertyński
książę, syn Kaliksta, urodzony z Kropińskiej, córki jedynej jenerała Ludwika Kropińskiego, mój kolega z kijowskiego uniwersytetu, w którym zaliczał się do słuchaczy wydziału przyrodniczego. Aresztowany za udział w organizacji powiatu włodzimierskiego gub. wołyńskiej, przyjął na siebie jako bezżenny winy naczelnika powiatu, człowieka starszego i obarczonego obowiązkami rodzinnemi. Dzięki posiadanym stosunkom bawił w Usolu niedługo, w czasie zaś swego tam pobytu mieszkał współnie z Juljanem Kędrzyckim w domu wdowy Kołominowej, którego parter zajmowali Romanowie Bnińscy. Opuszczając Usol wpisał Czetwertyński do mego albumu kilka wierszy, które zakończył słowami:,,I ja byłem w Arkadji", a Arkadją tą miał być Usol! Po powrocie do kraju ożenił się z hrabianką Marją Uruską. Jest ojcem trzech córek, z których dwie zamężne, jedna za Zamojskim, druga za Tarnowskim, i trzech synów, którzy pokończyli wyższe zakłady naukowe. Najstarszy z nich Seweryn, ożeniony z hr. Przeżdziecką, córką Gustawa, zapowiada się jako myślący obywatel kraju. Czetwertyński Włodzimierz założył w dobrach żony Milanowie piękną rezydencję i starannie utrzymywany ogród, przeniósł tam, uporządkował i wzbogacił połączone bibljoteki dziadka jenerała Ludwika Kropińskiego i teścia hr. Seweryna Uruskiego, tudzież archiwa rodzinne, które utrzymuje we wzorowym porządku. Pracuje przytem stale w Komitecie Dyrekcji Szczegółowej Siedleckiej, jako radca wybierany przez obywateli. Stosunki z kolegami szkół i wygnania utrzymuje na stopie właściwej i jest zawsze uczynnym w miarę możności. Co do stosunków z władzami rosyjskiemi, nie zdołał utrzymać się na stanowisku, wymaganym od Polaka patrjoty, czego idealny przykład miał w postępowaniu księcia Tadeusza Lubomirskiego. W ostatnich czasach wybrany został Czetwertyński prezesem Towarzystwa Dobroczynności w Warszawie, który to obowiązek spełnia dotychczas.
Roman Czibulka
Roman Karol Czibulka, ur. 1839 Preszburga (Węgry), zm. 9.1.1900.[4][6][11]. Syn Romana i Marii Kolbay (lub Franciszki Waszek[13], albo Agaty Artz[14]). Brat kompozytora wiedeńskiego Alfonsa Czibulki[6][11][12] Z pochodzenia był Słowakiem. Porucznik 6-go pułku huzarów austriackich.[1][2] "chydy jak tyka".[10] W Powstaniu zabrawszy ze sobą 63 huzarów, wstąpił jako rotmistrz do oddz. Ćwieka. Walczył: pod Chełmem, Iłżą, Kowalami i Puławami. W ostatniej bitwie ciężko ranny w głowę i w lewą rękę od pałasza i przestrzelony na wylot kulą w bok.[1][2] Przez całe życie posiadał liczne blizny.[6][11] Został zaaresztowany, trzymany w śledztwie 4 miesiące, a następnie sądzony przez Sąd Wojenny w Rzeszowie pod zarzutem "zbrodni zaburzenia spokojności publicznej". W Październiku został uznany winnym i skazany na 6 miesięcy więzienia (z zaliczeniem na ten poczet aresztu), z braku dowodu uznany mniej poszlakowanym "udzielania pomocy". W drodze łaski całość reszty kary darowano.[5] Po powstaniu urzędnik kolejowy.[2] M.in. naczelnik stacji kolejowej w Nowym Zagórzu.[7] W 1873 w Warszawie wziął ślub z Józefą Durzyńską (wdową po Wojciechu Łapińskim).[13] 1898 członek Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie mieszkając w Podwołczyskach.[8] Oświadczenie przystąpienia do Towarzystwa Wzajemnej pomocy uczestników powstania polskiego z roku 1863/4 podpisał we Lwowie 21.06.1896r.[2] Pod koniec życia mieszkał w Krakowie, przy ul. Filipa 12. Pochowany 11.1.1900 Kraków, Rakowice kw. R (opisany w Księdze Zmarłych Urzędu Zdrowia: pas, od zachodu)[4]
Jarosław Dąbrowski
(..) zjawił się w tej dobie w Warszawie człowiek obdarzony od natury niezwykłą energią, stanowczością i szybkością w działaniu. On to ocalił Komitet miejski i nadał mu tak szaloną siłę pędu, źe zmiatał i druzgotał wszystko przed sobą i jego biegowi w nieznaną dziedzinę przeznaczeń nikt i nic oprzeć się nie mogło. Tym człowiekiem, który tak decydujący wpływ wywarł na losy komitetu miejskiego, na losy spisku, a co najważniejsza na losy Polski, był znany nam ze swej działalności rewolucyjnej w Peters burgu, Jarosław Dąbrowski. Był to jeszcze w tej porze bardzo młody człowiek, liczący zaledwie 25-ty rok życia (urodzony w 1837 roku w Żytomierzu 2 ), a jednakże miał już za sobą całą przeszłość pełną przygód i twardych kolei. Oddany przez matkę Zofię z Falkenhagenów w dziesiątym roku życia do korpusu kadetów do Brześcia Litewskiego, stąd do szkoły artyleryjskiej w Petersburgu, wysłany został jako porucznik na Kaukaz, gdzie w strasznej wojnie wytępieni jaką tam prowadzono, urobił się na bardzo zdolnego oficera. Z ciężkiej tej szkoły życia, przez którą tyle młodzieży polskiej przechodziło, szkoły znaczonej krwią, wyniósł or der św. Stanisława, stopień porucznika artyleryi i opinią świetnego oficera. Dzięki tej opinii, po pięcioletnim pobycie na Kaukazie, pozwolono mu wstąpić do akademii sztabu jeneralnego w Petersburgu, jednego z najlepszych bezwątpienia zakładów tego rodzaju w Europie. Tutaj to, w tej szkole, w której podówczas bardzo wielu znajdowało się Polaków, Dąbrowski zawiązał liczne stosunki z młodzieżą polską, w celu obudzenia w niej drzemiących uczuć patryotycznych. W jego mieszkaniu w domu Kułagina na ulicy Oficerskiej, wynajętem na współkę z kolegami: Michałem Heidenreiehem, który miał w parę lat później stać się postacią historyczną pod pseudonimem Kruka, Ferdynandem Waraskim, niegdyś oficerem ułanów pułku Nowomirgorodzkiego i Hieronimem Staniewiczem, stale co środę schodzili się uczniowie trzech akademij wojskowych: artyleryjskiej, inżynierskiej i sztabu jeneralnego, oraz studenci uniwersytetu, instytutów: technologicznego, komunikacyi i z akademii leśnictwa (...) Zaopatrzony w list rekomendacyjny od Sierakowskiego do Karola Majewskiego, sam zresztą nie bez pewnych stosunków w Warszawie, jako krewny znakomitego pisarza i wysokiego urzędnika w Komisyi oświecenia, Józefa Korzeniowskiego, puścił się w tę podróż. W Warszawie zawiązał stosunki z całem stronnictwem ruchu, ze wszystkimi jego odcieniami, słuchał ich gorących mów i widząc wyraźne ich dążności powstańcze, zrazu zachowywał się bardzo chłodno, a nawet tu i owdzie mówił ze znajomością rzeczy człowieka fachowego, że na dzieje i zamiary, jakie przed nim rozwijano, nie mają żadnych szans powodzenia. (...) Ale to, czego nie mogły zrobić najbardziej płomieniste mowy spiskowców warszawskich, zrobiły pię kne oczy kobiety. W czasie swego pobytu zapoznał się z niejaką panną Pelagią Zgliczyńską, namiętną, czerwoną patryotką, jakiemi były prawie wszystkie kobiety tej epoki. (...) Wszelkie wątpliwości, wszelkie chłodne obliczanie szans zniknęło z jego umysłu; owładnęła nim, odurzyła go jak wyziew niezdrowy, miłość do kobiety i wszystko oblała jakiemś światłem, całkiem inaczej rzeczy przedstawiającem. W takiem usposobieniu duszy i serca, po dwutygodniowym pobycie w Warszawie, powrócił do Petersburga. (...) Sprawozdanie wygłoszone z właściwą Dąbrowskiemu siłą i energią słowa, w którem zdawał się brzmieć głuchy pomruk gotującej się do wybuchu Warszawy, wywarło rozmaite na słuchaczów wrażenie. (...) Ukończywszy świetnie swe egzamina, odkomenderowany został do Warszawy, nie bez usilnych o to zabiegów ze swej strony, gdyż ciągnęły go tam, nad Wisłę, piękne oczy ukochanej i wir gotującej się burzy. W randze adjutanta sztabu jeneralnego szóstej dywizyi piechoty, konsystującej stolicy polskiej i jej okolicach, puścił się w drogę. W Warszawie stanął w dniu 6 lutego 1862 r. i zamieszkał w hotelu Saskim pod Nr. 9, skąd później przeniósł się na Nalewki i stale się ulokował w domu Charczewskiej (Nr. 2256). Wkrótce jego figurka mała, szczupła, drobna, ale niezmiernie ruchliwa, przybrana w mundur adjutancki, znaną była wszystkim spiskowcom wielkomiejskim, i z właściwą Warszawiakom bystrością w odgadywaniu charakterów ludzkich i określaniu ich odpowiedniem, przezwano go ''Łokietkiem'', i ta nazwa została mu na zawsze, wielu go tylko pod nią znało, nie wiedząc, jakie właściwie miano nosi ten młody oficer, ruchliwy i czynny. (...) Dąbrowski lubiał chodzić pojedynkiem, działać na własną rękę, nie pytając się nikogo i nie radząc, znajdując chyba odpowiedzialność tylko przed własnem sumieniem ....
Maksymilian Dalbor
Maksymilian Dalbor urodził się 15 października 1839 r. w Poznaniu. Szybko został sierotą. Od 14 roku życia pracował w kancelarii adwokackiej. Potem był elewem rolniczym w Miłosławiu (po poparciu go przez hrabiego Mielżyńskiego). W 1860 r. został wcielony do wojska pruskiego. Tam dosłużył się stopnia sierżanta. Gdy dowiedział się o wybuchu powstania styczniowego zbiegł z jednostki wojskowej z Wrocławia w ubraniu cywilnym. Po ucieczce z Wrocławia dotarł do dóbr nadgranicznych nad Prosną, których właścicielem był Aleksander Szembek. Współdziałał w przemycie broni przez granicę, a w sierpniu 1863 r. pod pseudonimem „Ćwikliński” był podkomendnym w oddziale pułkownika Edmunda Taczanowskiego. Walczył 26 sierpnia 1863 r. pod Sędziejowicami, 28 sierpnia pod Borównem i tego samego dnia pod Szczercowem. Dzień później został ranny w bitwie pomiędzy Nieznanowicami a Kruszyną. Wówczas to Rosjanie wzięli go do niewoli. Trafił do szpitala w Warszawie, a następnie otrzymał paszport od konsula pruskiego z nakazem powrotu do Prus. On jednak tego nie uczynił i znów przyłączył się do powstania. Walczył w oddziale pułkownika Ludwika Żychlińskiego i Pawła Landowskiego „Kosy”. Miał wówczas stopień kaprala i dowodził dwudziestoma ludźmi. Na początku 1864 r. znowu trafił do niewoli, tym razem w lasach koło Maciejowic. Trafił później do cytadeli warszawskiej. Tam odbył się jego proces. 7 maja 1864 r. ''za udział w zbrojnym powstaniu'' został skazany na osiem lat ciężkich robót w twierdzach syberyjskich. 9 maja 1864 r. wyrok konfirmował namiestnik Królestwa Polskiego Fiodor Berg. Po półrocznej trasie pieszo trafił do Nerczyńska (przy pograniczu Chin i Mongolii). Tam pracował w kajdanach na nogach w podziemnej . Z powodu ciężkich warunków panujących w kopalni w 1865 r. wybuchł bunt, w którym uczestniczył Maksymilian Dalbor. Za udział w buncie został skazany przez Sąd Wojenny w Aleksandrowsku na czterdzieści batów i na kolejne dwa lata pracy w kopalni. 16 kwietnia 1866 r. zmniejszono mu jednak karę o połowę. W 1869 r. weszła w życie amnestia carska zwracająca wolność poddanym pruskim i austriackim. Żandarmi rosyjscy przekazali go Prusakom na moście w Toruniu. Wolność miał tylko i wyłącznie od cara, a czekało go jeszcze rozliczenie z cesarzem. Władze pruskie postawiły go przed sądem wojskowym, a ten za dezercję z pruskiej armii skazał go na więzienie w twierdzy głogowskiej. Przesiedział tam tylko siedem miesięcy, gdyż w 1870 r. wybuchła wojna francusko-pruska. Znów wcielono go do wojska pruskiego. Był szeregowcem w kompanii niemieckiej korpusu okupacyjnego i nadzoru nad jeńcami francuskimi. Z wojska zwolniony został po zakończeniu wojny w 1871 r. Maksymilian Dalbor liczył już wtedy 32 lata i miał spory bagaż doświadczeń życiowych. Wrócił do rodzinnej Wielkopolski, lecz nie mógł znaleźć tutaj pracy. W tym samym roku przeniósł się do Galicji i ukończył Wyższą Szkołę Leśniczą we Lwowie. Najpierw zarządzał majątkiem Wola Justowska pod Krakowem, następnie pracował w administracji dóbr i lasów prywatnych na Podolu, następnie pełnił tę samą funkcję, ale u Włodzimierza Dzieduszyckiego we Lwowie. Tę pracę stracił w 1907 r. … gdy już miał 68 lat. Następnie podejmował się bardzo mało płatnych prac w magistracie lwowskim, dorabiał też wyjazdami na sekwestrację. Zmarł 13 lipca 1923 roku w Krotoszynie i tu jest pochowany na cmentarzu.
Roman Dallmajer
Ur. 5.2.1844 Sambor, zm. 23.12.1914 Obrenovac, Serbia. Syn Ferdynanda, oficjalisty w Samborze i oskarżyciela publicznego w Niemirowie. W powstaniu przeszedł długi szlak bojowy W 1863 uczeń gimnazjum w Drohobyczu. Stamtąd pod pozorem wyjazdu do dziadka udał się do Powstania. Służył w Żuawach Rochenbruna jak najmłodszy uczestnik (16 lat) od obozu w Ojcowie i bitwy miechowskiej. Walczył następnie pod Sosnówką, w Giebułtowie, Chrobrzem, Grochowiskami - gdzie otrzymał ranę ciętą w głowę. Wrócił do Galicji - do Tarnowa. Po wyleczeniu służył w oddziale Jana Zapałowicza w lubelskiem. Walczył pod Tyszowicami i Tuczapami - gdzie ponownie został ranny w ramię i w bok. Udało mu się zbiec ze stodoły podpalonej przez Kozaków i powrócić do Galicji. Ponownie na polu walki pod dowództwem Komorowskiego - pod Starą Wsią. Ukrywał się w Sokalu w klasztorze oo. Bernardynów, a następnie w Samborze, gdzie został aresztowany. Przez kilka lat pracował w Przemyślu, wielokrotnie zaskarbiając sobie olbrzymią wdzięczność za śpieszenie z pomocą każdemu we wszelkich warunkach. Od 1879 w Serbii - jego wyjazd z Przemyśla stał się wręcz manifestacją. W 1886 był lekarzem sztabu wojsk i szefem szpitala Islahana w Niszu. Był też referentem spraw sanitarnych dywizji a za swoją pracę otrzymał trzy ordery. Podjął starania aby przyjazdem królowej Serbii do wód w Krynicy wzmocnić pozycję uzdrowiska. W Serbii utrzymywał kontakt z Polakami - weteranami powstań, wielokrotnie wspierając zbiórki publiczne. W 1912 zostały wydane jego wspomnienia "Moje wspomnienia z powstania 1863 - 1864 roku" zawierający też liczne poezje jego autorstwa. W 1913 przyjechał do Krakowa z wizytą. Do końca życia pracował w Serbii. Tam zmarł i jest pochowany.
Hernyka Daniłowska
Zgon weteranki 1863 r. ś. p. Daniłowska zmarła w 94 roku życia Gdy przed półtora miesiącem cała Polska obchodziła uroczyście 70 lecie powstania styczniowego, wśród 240 żyjących jeszcze podówczas weteranów było także sześć kobiet, noszących ten zaszczytny tytuł i mundur za udział w powstaniu. Dziś pozostało ich przy życiu juz tylko pięć, gdyż weteranka Henryka z Podolskich Daniłowska poszła onegdaj w ślady swych ośmiu kolegów z powstania, którzy w międzyczasie przenieśli się do wieczności. Czapka granatowa z cyfrą 1863 na głowie kobiety należała do rzadkości. Tylko 33 kobiet na przeszło 4.000 weteranów dostąpiło tego zaszczytu za swój bezpośredni udział w powstaniu z bronią w ręku, albo za inną służbę żołnierską dla tej idei. Ś. p. Daniłowska spełniła tę służbę snać bardzo wiernie, skoro pierś jej ozdobił również, rzadki wśród kobiet order Virtuti Militari i Krzyż Niepodległości. Była kurierką Rządu Narodowego, w którym zasiadał brat jej męża Władysław Daniłowski, ojciec Gustawa, poety i legionisty pierwszej brygady. Władysław Daniłowski dwukrotnie zawdzięcza wolność i życie swej szwagierce, która uwolniła go z więzienia, gdy dostał się w ręce Moskali pod manifestacjach roku 1861, a następnie w 1867 r., gdy po powrocie z Paryża wpadł w nastawioną nań zasadzkę i groziła mu wtedy szubienica. Już na parę lat przed powstaniem i przez cały jego czas ś. p. Henryka Daniłowska przechowywała u siebie, z narażeniem życia, najtajniejsze rozkazy Rządu Narodowego i nielegalną bibułę, której była nieustraszoną kolporterką. Po powrocie rodziny szwagra z wygnania ś. p. Daniłowska przyczyniała się wydatnie do wychowania synów jego: Bronisława, Gustawa i Stanisława. Dożyła sędziwej starości – 94 lat – od dłuższego jednak już czasu nie opuszczała łóżka. Zmarła w schronisku dla weteranów na Pradze, otoczona troskliwą opieką. Pogrzeb dziś o godz. 10.30 po nabożeństwie w kościele garnizonowym. Z kroniki żałobnej Jedna z ostatnich... Śmierć weteranki 1863 roku – Henryki Daniłowskiej W Warszawie w schronisku dla weteranów 1863 r. zmarła w 94 roku życia Henryka z Podolskich Daniłowska, wdowa po Janie Daniłowskim, szwagierka Władysława, członka Rządu Narodowego i stryjenka znakomitego literata Gustawa Daniłowskiego, uczestniczka bojów o niepodległość Polski w Pierwszej Brygadzie Legionów. Przed 70 rocznicą powstania styczniowego na kilka tygodni przed śmiercią czcigodnej weteranki, miałam sposobność porozmawiać z ‘‘babunią’‘ Daniłowską. Starowina straciła już zupełnie władze w nogach, malutka i skurczoną przenoszono ją z miejsca na miejsce – ale świeżość i przytomność umysłu zachowała w całej pełni, jak również zadziwiającą w tym wieku pamięć... – W walkach orężnych nie brałam udziału – opowiadała mi – ale byłam kurierką przy Rządzie Narodowym i załatwiałam ważną korespondencję. W 1861 r. udało mi się uwolnić z więzienia mego szwagra Władysława. Aresztowano go po manifestacji narodowej w kościele Wizytek... A potem po raz drugi, kiedy go prowokatorzy zwabili z Paryża do Warszawy... Z jakąż przemiłą dumą staruszka pokazywała mi jaśniejące na jej piersi odznaki: order Virtuti Militari i Krzyż Niepodległości. Dostrzegłszy na stoliku kilka książek – zapytałam o lekturę... i dowiedziałam się, że ‘‘babunia’‘ Daniłowska czytała ostatnio ‘‘Topiel’‘ Sieroszewskiego i ‘‘Tętenty’‘ Gustawa Daniłowskiego... Lektorka i pielęgniarka staruszki – stwierdziła, że sędziwa weteranka żywo interesuje się życiem współczesnym, a treść czytanych jej książek i gazet nieraz ostro krytykuje... Słuch miała do ostatnich dni życia doskonały i na krótko jeszcze przed skonem słuchała muzyki przez głośni radiowy, ale tylko wtedy kiedy wykonywano Szopena i sentymentalne walce... Nowoczesnej synkopowej muzyki nie lubiła, rumby i foxtroty drażniły staruszkę... Dzięki ogromnej łagodności swego charakteru Henryka Daniłowska była ulubienicą wszystkich w schronisku – zarówno współpensjonariuszy, jak i personelu opiekującego się weteranami. Pogrzeb ś. p. Daniłowskiej odbył się w piątek 6 marca.
Abram Dawid
vel Adolf Kantorowicz (1835–1912), lekarz-felczer, powstaniec styczniowy, zesłaniec. Kantorowicz urodził się 3 III 1835 r. w Wieluniu jako Abram Dawid, syn Teofila (Tobiasza) Kantorowicza i Prywy z Dawidowiczów. Był stałym mieszkańcem miasta Wielunia. Miał starszego, „przybranego” brata, Anastazego (Natana) Kantorowicza, doktora nauk medycznych, lekarza wolno praktykującego w Tomaszowie Mazowieckim w latach 1851–1865. Otrzymał staranne wykształcenie domowe i podobnie jak brat studiował medycynę w Akademii Medyko-Chirurgicznej w Warszawie. A. Kantorowicz dwukrotnie przybywał do Tomaszowa Mazowieckiego z pomocą bratu, który w 1852 r. (po śmierci dra Franciszka Antoniego Stryckiego) i ponownie w 1853 roku (po nagłym opuszczeniu miasta przez dra Joszuę Sternschussa) obejmował w zastępstwie obowiązki lekarza miejskiego w Tomaszowie Mazowieckiego. Po raz pierwszy Kantorowicz przybył 5 XII 1852 r. na rok czasu, wyjechał zaś 23 VI 1853 r. do Wielunia. Po raz drugi przybył w grudniu 1853 r. i został zameldowany na rok czasu. W trakcie pobytu w Tomaszowie mieszkał „u brata lekarza” w budynku murowanym położonym przy pl. Św. Józefa (obecnie pl. Tadeusza Kościuszki)27. Prawdopodobnie pod okiem brata 17-letni Adolf (Abram Dawid) Kantorowicz przygotowywał się do przyszłych studiów medycznych. W warszawskiej Akademii Medyko-Chirurgicznej A. Kantorowicz uzyskał papiery uprawniające do wykonywania zawodu felczera. Prawdopodobnie w trakcie studiów przystąpił do powstałego w Akademii kółka konspiracyjnego. A. Kantorowicz brał udział w powstaniu styczniowym (wg ustaleń sądu rosyjskiego, „Принимал участие в мятеже”). Szczegóły jego działalności konspiracyjnej nie są znane. Wiadomo jedynie, że przy aresztowaniu posługiwał się fałszywym paszportem wystawionym na inne nazwisko. Zarzucono mu, że niósł pomoc medyczną rannym „buntownikom”. Wyrokiem Audytoriatu Polowego z dnia 14/26 XII 1863 r. Adolf (vel Alfred) Kantorowicz za udział w powstaniu został zesłany na Syberię Wschodnią na osiedlenie i pozbawiony wszelkich praw stanu. Namiestnik Królestwa Polskiego zatwierdził wyrok 29 I/10 II 1864 r. Źródła archiwalne podają szereg informacji o podróży Kantorowicza, felczera, na Syberię. 29 I/10 II 1864 r. wyruszył na zesłanie. 21 II/5 III dotarł pocztą do Tobolska. Stamtąd 28 II/12 III 1864 r. podążył do guberni jenisejskiej. Drogę z Tobolska odbywał w jednej partii z Henrykiem Wiercieńskim (1843–1923), który doskonale opisał warunki pieszej wędrówki zesłańców do Wschodniej Syberii. Żołnierze konwojujący bili i torturowali więźniów na etapach. W kwietniu 1864 r. podczas postoju we wsi Kopiowa (123 wiorsty za Tarą) pijani żołnierze etapowi ciężko pobili Kantorowicza. ski wspomina, że: „jeden z towarzyszów naszych, niejaki Kantorowicz (mojżeszowego wyznania, felczer z zawodu), wciągnięty w jakąś sprzeczkę został przez żołnierzy etapowych dobrze już pijanych, srodze poturbowany". W 1865 r. Kantorowicz pracował jako lekarz w gminie tasiejewskiej okręgu kańskiego guberni jenisejskiej. W marcu 1868 r. podczas podróży służbowej z Jenisejska do Kopalni Iwanowskiej zgubił dokument wydany na jego nazwisko przez kańskiego naczelnika ziemskiego, co znalazło odzwierciedlenie w prasie lokalnej. 27 I/8 II 1870 r. szef żandarmerii wydał zezwolenie (nr 290) na jego powrót do Królestwa Polskiego. 3/17 V 1871 r. został uwolniony spod nadzoru miejscowej policji, a 21 IX/3 X 1871 r. opuścił miejsce zsyłki, udając się w drogę powrotną do Polski. W listopadzie 1871 r. dotarł do miejsca przeznaczenia (Wielunia), gdzie został ponownie oddany pod nadzór policyjny. Nie zdobyłem informacji o jego życiu i działalności po powrocie z zesłania33. Prawdopodobnie wykonywał zawód felczera (lekarza) w rodzinnym Wieluniu. Adolf (Abram Dawid) Kantorowicz zmarł 15/28 X 1912 r. o godz. 2 w nocy w Wieluniu w wieku lat 77.
Strona z 51 < Poprzednia Następna >