Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 974
Strona z 25 < Poprzednia Następna >
Michał Jan Heydenreich
Zmarł w dniu 8 b. m. we Lwowie, po długich cierpieniach fizycznych i moralnych. Zamiast czczych frazesów, jak pisze Kurier Lwowski krótki szkic biograficzny nieboszczyka starczy, aby scharakteryzować człowieka, któregośmy stracili. Urodzony w Warszawie dnia 19 Września 1831 r. (a więc w 11 dni po zajęciu tej stolicy przez Paszkiewicza), z ojca Karola i matki Emilii z domu Chaignon, który poległ na polu sławy w walce o niepodległość Polski, gimnazjum ukończył w Żytomierzu i wstąpił do 2-go pułku dragonów rosyjskich. W roku 1852 został porucznikiem, a w siedem lat później, dosłużywszy się stopnia pod kapitana, został powołany do szkoły sztabu w Petersburgu i wyszedłszy z niej roku 1862 z ranga rotmistrza, pełnił nasamprzód funkcje kwatermistrza drugiej dywizji kawaleryjskiej, a później, otrzymawszy awans na majora, był szefem sztabu dywizyjnego. Gdy wybuchło powstanie w roku 1863 zażądał dymisji i otrzymawszy ją poszedł w szeregi powstańcze, obejmując komendę nad organizacją wojskowa na Podlasiu. Po kilku potyczkach (Mińsk, Żelechów) w stopniu pułkownika zbrojnych sił narodowych, objął naczelne dowództwo także w Lubelskiem. W trzech tygodniach szeregi jego w różnych oddziałach zwiększyły się do 6,500 ludzi i wojna podjazdowa rozgorzała na całym obszarze pomiędzy Wisła a Bugiem. Przypominamy świetna rozprawę pod dnia 8 Sierpnia, której wynik rzucił postrach nawet na załogę w Lublinie, Kruk został mianowany jenerałem brygady. Moskale tymczasem naprowadzali coraz tonowe siły z głębi Rossji i w dwa tygodnie później rozbili oddziały jego pod Fajsławicami. Mimo tej klęski jenerał trzymał się na swym stanowisku aż do Stycznia, stoczywszy na samo Boże Narodzenie walkę kawaleryjska w okolicy Kocka. Z upadkiem powstania poszedł na tułaczkę do Francji, i tu żył do roku 1872 jako inżynier cywilny, a później dostał się do Galicji. Po kilku latach żywota inżynierskiego na drogach krajowych i kolejach, założył we Lwowie pierwsza krajowa wyrobnię towarów pończosznikowych. Na nieszczęście odumarła go żona. Pozostał z dzieckiem, którego wychowaniu pragnął resztę poświęcić życia. Lecz nie doczekał owocu swych trudów. Ogólny zastój przemysłowy odbił się i na jego fabryce. Znękany przeciwnościami zapadał na zdrowiu z dniem każdym. W pamiętniku jego własnoręcznie pisanym, czytamy pod data 30 Grudnia 1885: « Przeczuwam koniec. Dla jedynego dziecka (13-letniej córki Ludwiki) nie pozostaje nic, jak tylko opieka narodu polskiego. Gzy opieka ta będzie skuteczna? Zdaje mi się, że tak. Wszak przez całe życie moje tylko dobro kraju miałem na celu. Radbym, aby dziecko moje otrzymało wychowanie czysto polskie. Gdyby babka mojej Ludwisi (p. Ostrowska w Paryżu), utrzymująca się z małej emerytury, chciała ja wziąć do siebie — stanowczo bym sobie tego nie życzył, albowiem w Paryżu dziecko moje byłoby pozbawione wychowania polskiego. Być może także, że pani Moszczańska, zamieszkała obecnie w Egipcie, która jest chrzestna matka mojej Ludwisi — i prawdziwie po macierzyńsku ja pokochała, zechce ja mieć u siebie. Byłoby to może najlepszem, ale nie wcześniej, aż kiedy Ludwisia skończy swoją pensję u Niedziałkowskiej i zda egzamin na nauczycielkę. » Oto testament obywatela, który dla cierpiącej Ojczyzny poświęcił świetna karierę, i mimo wysilającej pracy zginał w niedostatku. Mniemamy, że naród spełni ostatnie życzenie konającego. Cześć jego pamięci!
Michał Jan Heydenreich
Kruk Hejdenrejch, naczelnik województw podlaskiego i lubelskiego. Wsławił się w sierpniu dwoma bitwami 4 pod Chruśliną i 8 pod Żyżynem. Znajdując się na czele oddziałów Wierzbickiego, zamiast którego czasowo dowodził Wagner, Krysińskiego, Lutyńskiego i Jarockiego napadł na pułkownika Miednikowa pod Chruśliną. Rozbił go i ścigał przez Urzędów do Kraśnika. Powstańców było 800 strzelców, 600 kosynierów i 200 jazdy, Moskali 9 kompanii piechoty, 300 Kozaków i 3 działa. Dowiedziawszy się, że Moskale prowadzą kasę wojskową, której towarzyszyły 2 kompanie piechoty, 3 plutony urlopników, 75 żołnierzy garnizonowych, 40 Kozaków i 2 działa, czekał na nich pod Żyżynem i 8 sierpnia zadał im straszną klęskę. Wziął 150 żołnierzy i 2 oficerów do niewoli, zdobył 2 działa i zabrał 200 tysięcy rubli gotówką, lecz potem w Fajsławicach 24 sierpnia Kruk poniósł klęskę. Urodzony 19 września 1831 r. w Warszawie, zmarł 9 kwietnia 1886 r. we Lwowie. Gimnazjum ukończył w Żytomierzu. Wstąpiwszy do wojska rosyjskiego został w 1852 r. porucznikiem, a później majorem dragonów. W 1863 r. jako szef sztabu dywizji zażądał dymisji i wstąpił do powstania, po upadku którego dostał się do Paryża i tam jako inżynier prywatny do 1872 r. przy drogach pracował. Wyjechał do Galicji i tu założył fabrykę pończoch, lecz znękany niepowodzeniem i śmiercią żony zapadł na zdrowiu i po dłuższej słąbości umarł, zostawiwszy córkę Ludwikę.
Apolinary Hofmeister
[midipic_p]308258,300,akt chrztu Apoloniusza Hofmeistera[/midicpi_p]Apoloniusz Fryderyk Konstanty Hofmeister (Apollo, Apolinary, Hoffmeister, Hofmejster, Hofmeyster) Ur. 18.2.1825 Brześć nad Bugiem, nr domu 369[32], zm. 1.7.1890 Kraków. Ojciec: Paweł, pułkownik wojsk rosyjskich, katolik, z przekonań kosmopolita, usposobienia i charakteru gwałtownego, z języka przeważnie Niemiec, acz spokrewniony po kądzieli z rodzinami polskimi Budnych i Kurcjuszów, a przez nich z innymi polskimi domami, jak z Domaradzkimi na Kujawach. Matka z domu baronówna Stackelberg z Kurlandji, kobieta wyższego wykształcenia, protestantka, umiejąca zaszczepić w umyśle syna miłość Boga i cnotę, wiarę opartą na dobrych czynach w życiu. Pierwsze lata życia spędził w Symbirsku nad Wołgą, gdzie ojciec był policmajstrem. W wieku ok 7 lat rodzina przyjechała do , który matka odziedziczyła po wuju generale Albergu. Zawarł tu znajomość z , którego ojciec dzierżawił ten majątek. Uczył się w Świsłoczy, choć z racji na wiek nie mógł być początkowo przyjęty - uczył się więc prywatnie u rodziny Heltman. Szybko przeniósł się do Warszawy gdzie uczył się w szkole prywatnej Fergussona dla chłopców z zamożnych rodzin polskich ziemian, a później w gimnazjum warszawskim. Po ukończeniu szkoły podjął studia w Berlinie studiując filozofię i historię. Spotkał się tu m.in. z Witoldem Czartoryskim, Włodzimierzem Dorożyńskim, Janem Chryzostomem Janiszewskim, Henrykiem Szumanem. To tutaj w latach 40. XIX w. nawiązał stosunki z polskimi konspiratorami m.in. z Karolem Libeltem i zaangażował się w ruch narodowy. Miał on przygotowywać powstanie w okolicach Grodna działając z Józefem Rohrem Został aresztowany w 1845, osadzony w tzw "sekretnym więzieniu" w Wilnie na dwa lata. Skazany na powieszenie. Wyrok pod szubienicą zamieniony na pręgierz i siedem lat ciężkich robót w Orsku. Ukazem z 1.7.1846 skonfiskowano mu także majątek[25] i pozbawiono praw. Odbywając karę pręgierza przy huku bębnów[28] w Wilnie na ruchomym powozie zebranym tłumom krzyczał "Niech żyje Polska, niech żyje wolność". Wypominał też policmajstrowi Rzewuskiemu że on będąc hrabią jest stróżem przy skazanych współrodakach. W Orsku w więzieniu hodował koty. O ulżenie jego cierpieniom starał się komendant twierdzy Lewicki[27], gdy jednak napisał o tym do jego matki, poczytano mu to za zbrodnię i wysłano do Orenburga gdzie wkrótce zmarł.[19] Po kilku latach Apolinaremu pozwolono osiedlić się w Tobolsku. Przyjechała tam do niego wierna narzeczona (ur.1822), którą poślubił.[27] Tam też urodziły się dwie jego córki. Małżeństwo wzięło też na wychowanie Marię. Wrócił do kraju na mocy amnestii z 1857[26]. Objął majątek Szostaków (uchroniony przed konfiskatą przez ojca, który go formalnie wydziedziczył). Prowadził tu czynną działalność gospodarczą i reformatorską (przeprowadził m.in. uwłaszczenie, omijając zakaz symulowaniem szeregu sprzedaży. Zaprowadziło to wielką przyjaźń na wiele lat z mieszkańcami, co udowodniono licznymi listami pisanymi wiele lat później[21]). W połowie 1862 został powołany przez na naczelnika województwa grodzieńskiego. Po wybuchu powstania Wydział Litwy powołał go na naczelnika województwa brzesko-litewskiego. Stworzył on na tym terenie organizację cywilną oraz kobryński oddział powstańczy, którego dowódcą uczynił Traugutta. Po zakończeniu pracy uciekł przed terrorem rzekomo na kurację do Starej Rusy w Rosji. Został tam jednak aresztowany w 1864 przez Polaka w służbie moskiewskiej. Własność ziemska Szostaków została skonfiskowana, przy czym dokonano rabunku wszystkiego a wszelkie osoby tam przebywające zesłano. Apolinary też powtórnie został zesłany na Syberię w 1865. Przebywał tam w Usolu. Jego żona wysłana została osobno do guberni Ołoneckiej z siostrą, siostrzenicami i panią Domaradzką. Dopiero po 2 latach otrzymały pozwolenie przyjechać do Usola. 7.6.1868 żona wycieńczona trudami umarła. W tym samym roku przenieśli się wszyscy do Irkucka. Ożenił powtórnie z jedną z siostrzenic żony - Józefą Podgórską. Dzięki staraniom pewnego przyjaznego mu cudzoziemca, otrzymał paszport emigracyjny, bez prawa powrotu do Rosji. Zamieszkał wówczas w Galicji — najprzód w Brodach, później w Krakowie. Utrzymywał się tutaj z dawania lekcji muzyki. Jego mieszkanie było skromne i gościnne, a on sam gorących uczuć, miłej pogody duszy, prawości i otwartości staropolskiej. Zmarł 1.7.1890 w Krakowie na Placu Majteki pod nr 5, z imieniem Jezus na ustach. Pochowany na cm. Rakowickim kw. Fc. rz. wsch., gr 6, po prawej stronie od Bohmów. Żona z marła dwa miesiące wcześniej. Są pochowani we wspólnym grobie. Dzieci z 1. małżeństwa: Wiktoria, Olimpia, (oraz na wychowaniu Maria). Dzieci z 2. małżeństwa: Jadwiga (ur. w Irkucku, zm. 1883 w Krakowie)[12], Helena Anna Józefa (1876 Borzęcin-1877)[31]
Józef Ingwer
ur. w r. 1841 w Tarnopolu. Jako słuchacz uniwersytetu w kwietniu 1863 r. wyruszył bo powstania wyszedłszy z Tarnopola wraz z Alfredem Posuchowskim, auskultantem sądowym i Henrykiem Górskim, studentem gimnazyalnym. »Pocztą obywatelską* przybyli nad granicę do Rudy Różanieckiej i przez chłopa przewodnika przeprowadzeni zostali z kilkunastu innymi przez rzekę Tanew. Po drugiej stronie kordonu chcieli się połączyć ze znaczniejszym oddziałem, który w tej okolicy miał się zorganizować. Zamiast oddziału, jakiego się spodziewali, zastali jedynie naczelnika oddziału, Lelewela Borelowskiego, dalej adjutanta tegoż i jednego szeregowca, stojącego zdaleka od nich z rewolwerem w ręku na straży. Zwiększony w ten sposób oddział nie miał broni i dopiero w tydzień później doszedł lasami na miejsce, w którym oczekiwały bryki z bronią. Oddział zwiększył się tymczasem do liczby czterdziestu i zaopatrzył się w dobrą broń, w karabiny austryackie. W kilkanaście dni później oddział zwiększony do liczby około 300 ludzi, stoczył z Moskalami potyczkę pod Cnruśliną, gdzie opadły go cztery roty moskiewskie, liczące 1200 ludzi wraz z 2 armatami. Moskale otoczyli oddział z dwóch stron i zadali mu klęskę. Podczas utarczki został Ingwer raniony w ramię ponad obojczykiem i zaraz w nocy przewieziony bryką do miasteczka Opola, i tu w szkole opodal klasztoru Pijarów, zamienionej na tymczasowy szpital pozostało w lazarecie kilkunastu rannych, gdzie aptekarz z Tarnopola, Józef Pineles pełnił obowiązki aptekarza i felczera. W tym lazarecie leczył się Ingwer przez trzy tygodnie, poczem przez tydzień przebywał w pewnym domu obywatelskim w sąsiedniej wsi nad Wisłą. W pobliżu znajdował się oddział Wierzbickiego, b. pułkownika tureckiego, do tego też oddziału wstępuje Ingwer i z nim przebywa utarczkę pod Kraśnikiem a po złączeniu się z oddziałem Grzymały pod dowódctwem Kruka ponownie pod Chruśliną na szosie koło Janowa, gdzie atak moskiewski nie udał się, wreszcie oddział pod Żyżynem odnosi walne zwycięstwo wycinając w pień kilkuset nieprzyjaciół, zabierając kasę moskiewską, dwie armaty itd. Po potyczce tej zapadłszy na zdrowiu utrzymuje Ingwer urlop, z końcem sierpnia udaje się do Opola, gdzie pozostaje do końca września. Gdy w okolicy pojawił się oddział Leniewskiego, złożony z około czterystu ludzi, wstępuje do tego oddziału i pozostaje w nim aż do końca grudnia, stacza cztery potyczki mniejsze, w ostatniej z nich wraz z oddziałkiem z 10 ludzi zostaje odcięty od swego oddziału i z nimi, jak i z wozem, zawierającym broń, do końca grudnia przedziera się za swym dowódcą. W czasie tej włóczęgi napotyka pewnego razu na znakomicie zorganizowany zastęp Kruka, który nie przyjmując ze słusznych przyczyn oddziału pieszych, wskazał mu jednak kierunek drogi, którym postępując zetknął się Ingwer w dniu 24. grudnia z dawnym swym oddziałem. Wskutek choroby na zarządzenie Wrońskiego, adjutanta Leniewskiego, opuszcza oddział z powodu grasujących licznych rot moskiewskich wyprawiany z dworów czemrychlej w dalszą podróż napotyka na zastęp nieprzyjacielski, przed którym jednak zręcznie się usuwa wjeżdżając w parów, po raz drugi w kilka dni później zajeżdżają mu drogę kozacy i gdy »wykręty« nie budzą u nich zaufania, powstańca naszego prowadzą do Piasków Luterskich, gdzie przeprowadzony został przed majora Pawłowa, w kilka dni później przewieziony do Lublina i osadzony w zwykłem więzieniu. Po pewnym czasie odstawiony zostaje przed sąd wojenny a gdy wzbraniał się wydać nazwiska swych towarzyszy, skazany został na osiedlenie w Syberyi. Wraz z 40 towarzyszami prowadzony przez konwój udaje się następnie pieszo z Lublina do Warszawy, gdzie tydzień przesiedział w cytadeli i w dniu 19. marca wyrusza koleją z Warszawy w dalszą podróż do Petersburga, dalej do Moskwy, dokąd przybył w towarzystwie już tylko 29 towarzyszy. Tu skazańcy-towarzysze wspólnej doli przesiedzieli w cyrkułowem więzieniu policyjnem a następnie ze zmienionym konwojem a i wzmocnionym tak, że na jednego powstańca przypada! jeden żandarm, przybywają do ostatniej stacyi kolei żelaznej w Niżnym Nowogrodzie. W czasie wiosennych roztopów okropna droga do Tobolska trwała 23 dni dniem i nocą. Na miejscu tymczasowego przeznaczenia wstrzymano konwój, gdyż z powodu ciągłych roztopów dalsza droga była wprost niemożliwą. W Tobolsku przebywał Ingwer od marca do pierwszych dni lipca. Liczne rzesze skazanych dochodziły w tem mieście do trzech tysięcy, wykłady, pogadanki a nawet próba utworzenia teatru —urozmaicały życie wśród ponurego wyglądu sybirskiego krajobrazu. Porządkiem etapowym z początkiem lipca udał się Ingwer w dalszą drogę i wreszcie w grudniu stanął w guberni jenisejskiej, parafii aczyńskiej, we wsi Marjasowej, gdzie wraz z drugim towarzyszem Ks. Dr. Logą z Poznania przebywał półtora roku. Po jego upływie z polecenia władz zmienił miejsce swego pobytu i zamieszkał w drugim powiecie minusińskim we wsi Minusińsku. Gdy stopniały zasoby pieniężne, jakie miał przy sobie, żył z pracy rąk, pracował przy ścinaniu drzew i budowie promów. Wśród tych ciężkich warunków przebywał dwa lata, w końcu pełnił obowiązki nauczyciela domowego w domu urzędnika rosyjskiego. W r. 1868 wskutek reklamacyi rządu austryackiego, przeprowadzonej głównie zabiegami posła Ks. Ruczki, w styczniu 1868 r. opuszcza miejsce swego osiedlenia i powraca wraz z Czaplickim, autorem »Czarnej Księgi*, jego żoną i niejakim Florczakiem do Galicyi, gdzie w Krakowie stanął w dniu 26. sierpnia 1868 r. W powstaniu otrzymał w październiku 1863 r. nominacyę na podporucznika i w tym też charakterze dostał się do niewoli. Po powstaniu osiadł w Tarnopolu i tutaj piastował zczasem kierownictwo Miejskiej Kasy Oszczędności, później Banku powiatowego.
Ignacy Kajetan Jacewicz
H. Sulima. Ur. 8.1.1845 Troki. Syn Wiktora (dzierżawca folw. Jelszczyzna, Ołona, Markowszczyzna pod Rudziszkami) i Zuzanny Naniewicz. Uczeń gimnazjum wileńskiego. Wstąpił do 4 oddziału powstańczego w Markowszczyznie, w puszczy Rudnickiej nad rzeką Mereczanką i był pod dowództwem por. Jana Skarżyńskiego. Jeszcze w czasie formowania oddział został otoczony i rozbity przez Kozaków w potyczce pod Rudziszkami 21.06. W walce poległ nie tylko dowódca, ale i dwudziestu dwóch powstańców. Jacewiczowi udało się przeżyć atak, z kolegą Janem Wysockim przedostali się do Puszczy Białowieskiej. W pobliżu miejscowości Miedniki Królewskie, zastępca dowódcy 4 oddziału Józef Śniadecki zorganizował nowy oddział powstańczy, który brał udział w walkach pod Ostrołęką 15.07.1863 r. Niestety na skutek zdrady został on później rozbity. Po upadku powstania majątek Jacewiczów został skonfiskowany, jego nowym właścicielem został rosyjski pułkownik Jakubowski, a Ignacy był poszukiwany przez carską policję. Jacewicz przedostał się do Galicji, początkowo zamieszkał we Lwowie, skąd po jakimś czasie przeniósł się do Horyńca, gdzie przyjął posadę oficjalisty. Następnie zamieszkał w Rzeszowie, by ostatecznie w roku 1890 osiąść w Łańcucie, skąd pochodziła jego żona Olimpia Rylska h. Ostoja, córka powstańca listopadowego, którą poślubił w 1883 roku. Wykonywał zawód drogomistrza. Zmarł w Łańcucie w roku 1906.
Anastazy Jadachowski
Karmelita trzewiczkowy, kapłan. Ur. 17 czerwca 1836 r. w miejscowości blisko Warszawy, szkoły ukończył w Warszawie. W wieku 17 lat, w sierpniu 1853 r., wstąpił do klasztoru na Lesznie, studiował u księży misjonarzy u Św. Krzyża, a następnie w Akademii Duchownej. Później był kaznodzieją i profesorem teologii w zakonie w Warszawie na Lesznie. W 1861-1863 kaznodzieja w Gułowskiej Woli, w 1863 r. wikariusz w Baranowie. W podziemnej organizacji narodowej naczelnik miasta; dysponował pieczęcią, wydawał kwity, zbierał pieniądze, wyznaczył trzech chłopów do organizacji miejskiej (odbierał przysięgę od nich), rozstrzygał skargi i spory mieszkańców. Aresztowany 16/28 stycznia 1864 r. wraz z o. Fortunatem Jajko, był z nim pod śledztwem w Radzyniu od 24 lutego/7 marca, później w Siedlcach. Zwolnieni 24 grudnia, zostali przewiezieni do klasztoru bernardynów w Czerniakowie, gdzie wyznaczono im na zamieszkanie klasztor w Oborach; w styczniu 1865 wyjechali do Obór. W październiku tego roku znalazł się ponownie pod śledztwem, tym razem w Cytadeli Warszawskiej. 24 grudnia/5 stycznia 1866 r. namiestnik Królestwa Polskiego konfirmował wyrok: pozbawienie praw i osiedlenie na Syberii. Odprawiony z Warszawy 27 stycznia/8 lutego 1866 r., przybył w sierpniu bezpośrednio do Tunki w okolicach Bajkału (niekiedy w literaturze błędnie, że był na katordze). 8 stycznia 1873 r. odesłany etapem z Irkucka do gub. woło-godzkiej; osiadł w Ustiugu pod nadzorem. Przebywając w Europie, zajmował się organizowaniem pomocy dla duchowieństwa na zesłaniu; na jego ręce przesyłano pieniądze z kraju. Nie jest pewne, czy właściwie nimi gospodarzył; ks. Paweł Knapiński napisał, że marnował wielkie sumy. W1875 uwolniony całkowicie z zesłania; przywrócono mu prawa stanu i przyznano prawo powrotu do kraju, z wyłączeniem zamieszkania na „ziemiach zabranych". Nie powrócił, zachorował i znalazł się w szpitalu w Wołogdzie, gdzie dotarła do niego wiadomość o śmierci matki. Zmarł w Wołogdzie 20 maja/l czerwca 1876 r., Kubicki napisał, że w zupełnym ubóstwie. Właściwe brzmienie nazwiska Jadachowski; w źródłach i literaturze niekiedy także Jadochowski, Jaduchowski lub nawet Jagodziński.
Anastazy Jadochowski
Karmelita trzewiczkowy. Jak doniosła Specjalna Kancelarja nmka Kr. P. 20 lut. (3 mar.) 1868 r. Nr. 2460 4 do zarządzającego spr. d. obc. w., ksiądz A. J., wik. par. Baranów, pow. pułw., gub. lubi. „za udział w powstaniu i podtrzymanie tego ruchu, co się uwydatniło w tem, że a) zbierał od okolicznych mieszkańców pieniądze na rzecz powstania i składającym takowe wydawał kwity, które pisał własną ręką i przykładał do nich „rewolucyjną” pieczątkę, b) będąc naczelnikiem wojennym zrewoltowanego m. Baranowa rozsądzał skargi i niezgody ludności miejscowej, c) na znaczył 3-ch włościan do miejskiej organizacji powstańczej, jednego na feldfebla, a 2 dziesiętnikami i od wszy stkich 3-ch odebrał przysięgę, d) starał się o podwody dla powstańców, e) wychodził z krzyżem i w szatach li turgicznych na powitanie powstańców, którzy wracali po potyczce pod Żyrzynem, pow. pułw., gub. lubi., gdzie zdobyli działa rosyjskie. Władze wojskowe aresztowały księdza A. J. 24 lut. 1864 r. i osadziły w więzieniu w Radzyniu. Za powyższe przestępstwa na zasadzie decyzji nmka Kr. P., zapadłej 27 gr. 1865 r. i napisanej na raporcie Nr. 2221 Audytorjatu Polowego, ksiądz A. J. pozbawiony został wszystkich praw stanu i wysłany na osiedlenie do Syberji. Z akt urzędowych widać, że ksiądz A. J. był trzy krotnie aresztowany. Pierwszy raz 20 lut. 1864 r. razem z o. Fortunatem Jajko, a pod śledztwo dostał się 24 tegoż miesiąca. Z Syberji dla ulżenia mu doli władze rządowe prze niosły księdza A. J. do gub. wołog., gdzie umarł 20 maja 1876 r., jak to stwierdza świadectwo o jego śmierci, któ re nadesłał za Nr. 7 tamtejszy gubernator do kancelarji w. jen. gbra.
Ryszard Janicki
ur. w r. 1835 w Kipiaczce z ojca Michała, kawalera legii honorowej i porucznika wojsk Napoleońskich i matki Herberty z Małachowskich. W r. 1857 osiadł na gospodarstwie w pobliżu Odessy, które rozwinął wzorowo w ciągu lat kilku. Gdy wybuchło powstanie styczniowe opuszcza dzierżawę i z kilku tysiącami rubli w kieszeni udaje się na Kiszyniew przez Nowosielicę do Czerniowiec, gdzie spotkał się z Mieczysławem Borkowskim z Mielnicy. Poinformowy o przygotowaniach do powstania i wstępnej akcyi zbrojnej powziął Janicki niezłomne postanowienie współdziałania w akcyi organizacyjnej i w tym też celu udał się do Komitetu Rządu Narodowego, gdzie z powodu tego, iż znał kilka języków i byl w posiadaniu paszportu uzyskał początkowo misyę przewiezienia pieniężnej sumy do Gałaczu, później jednak zmieniono powyższe zarządzenie i polecono mu odbyć podróż informacyjną z Gałaczu do Tulczy i Bukaresztu. Pozyskawszy pewne informacye u Dra Gracowskiego w Gałaczu, zajmującego się tamże pracami organizacyjnemi, udał się do Tulczy, gdzie zgłosił się u Polaka, Cholewińskiego, naczelnika urzędu telegraficznego, pracującego również w organizacyi. Cholewiński udzielił Janickiemu żądanych informacyi, z któremi powrócił do Gałaczu, gdzie uzyskał polecenie udania się do Bukaresztu. W mieście tem pozyskał informacye u Polaka, Dra Gliicka, lekarza nadwornego ks. Kuzy. Informacye te dotyczyły składek na rzecz organizacyi powstańczej, nastroju wobec ruchu powstańczego, kwestyi różnych zaciągów. Z Bukaresztu wyjechał Janicki na Jassy do Lwowa, gdzie należący do organizacyi Michał Mrozowicki zawiadomił go, że postanowioną jest misya do Włoch celem pozyskania dla sprawy powstania poparcia ze strony Garibaldiego, bawiącego podówczas na Kaprerze. W Komitecie misyę tę powierzono Janickiemu z tem, by przybrał sobie bawiącego we Florencyi Zygmunta Sarneckiego, który zbiegiem okoliczności był kuzynem Janickiego. Sprawa misyi dotyczyła formowania oddziału ochotników włoskich. Zaopatrzony w papiery wyjechał Janicki do Włoch, we Florencyi porozumiał się z Sarneckim i obaj ruszyli do Genui, gdzie konferowali z Komitetem, organizującym oddział ochotników włoskich. W oddziale tym, jaki miał wylądować w Odessie, powierzono Janickiemu funkcye komisarza wojennego. Serdecznie przyjęci przez Komitet w Genui udali się następnie obaj do Garibaldiego, by zyskać poparcie jego dla sprawy. Z Magdaleny ruszyli łodzią na wyspę Kaprerę, gdzie podówczas bawił Garibaldi. Zastali go złożonego ciężką chorobą a gdy mówić mu wzbroniono, pisał na kartce na przemowę Sarneckiego. Garibaldi zachęcał do wytrwania i wobec obu polskich kuryerów zachował się bardzo uprzejmie, przyrzekł moralne poparcie powstaniu i obiecał wyjednać zezwolenie na uformowanie oddziału oficerów włoskich dla celów ruchu zbrojnego. Z polecenia ojca towarzyszył obu kuryerom w ich drodze powrotnej na wyspę Magdalenę syn jego Menotti Garibaldi, odnoszący się ze szczerem uznaniem dla powstania styczniowego. Na wyspie tej ofiarował Menotti Garibaldi z polecenia ojca lawetę dużego kalibru na rzecz powstania. Janicki przewiózł ją do Genui, skąd wysłał dar Garibaldiego do Krakowa. Garibaldi przedstawiał delegatom, że powstanie polskie budzi wśród włoskiego społeczeństwa wielką sympatyę, której dowodem miało być formowanie oddziału ochotników włoskich w Genui. Przez Turyn i Wiedeń wrócił Janicki do Krakowa. We Lwowie omal nie wpadł w ręce policyi i uniknął więzienia jedynie z tego powodu, że spisane na cienkiej bibule informacye w ostatniej chwili przed mającem nastąpić aresztowaniem połknął. Janicki po przybyciu do Lwowa udał się do Komitetu, któremu złożył obszerną relacyę ze swej misyi bo Włoch. Niebawem otrzymał Janicki nową misyę bo Obessy, bezwłocznie wyruszył w brogę, otrzymawszy papiery, które miał obbać w ambasabzie angielskiej w Konstantynopolu. Z paszportem wyrobionym bla siebie i furmana wyruszył Janicki w drogę, podczas której umożliwił ucieczkę Józefowi Krajewskiemu, naczelnikowi powiatu konstantynowskiego, któremu groziło aresztowanie — a uczynił to w ten sposób, że mimo ścisłej rewizyi przewiózł Krajewskiego przebranego za furmana swego bo Konstantynopola. W półtora boby przybyli bo tego miasta. W Konstantynopolu zgłosił się Janicki w Komitecie, w którym obok ks. Czartoryskiego zasiadali Tomasz Kwiatkowski, zegarmistrz, — Sokulski i inni. Janicki złożył informacye, podane przez Komitet lwowski i oddał papiery w ambasadzie angielskiej. Wobec możliwości pozyskania ochotników włoskich, zakupiono w Konstantynopolu statek, który miał im umożliwić przejazd. W ambasadzie angielskiej przyjęto Janickiego uprzejmie i zapewniano go o sympatyach bla ruchu zbrojnego polskiego a powziąwszy ob niego informacye o dotychczasowym stanie rzeczy zaznaczono, że odpowiedź będzie przesłaną Komitetowi przez konsulat w Odessie. Janicki udał się następnie Dunajem bo Wiednia a później bo Krakowa. Polki z Konstantynopola ofiarowały na rzecz powstania kwotę 5.000 fr., którą Janicki wręczył Komitetowi krakowskiemu, poczem udał się bo Lwowa. Tu powziął plan wstąpienia bo oddziału i został mianowany komisarzem w oddziale Miniewskiego. W Środopolcach, w żółkiewskim powiecie, przez dwa dni czekał w bomu P. Stecknich na ów oddział, który zbierał się w lasach. Po poświęceniu chorągwi odebrał imieniem Rządu Narodowego przysięgę ob oddziału, który następnie ruszył w kierunku na Radziwiłłów. Po rozbrojeniu oddziału przez wojsko austryackie objechał Janicki bo Środopolec 30 a stamtąd do Lwowa, gdzie przez czas pewien złożony był chorobą. Gdy powrócił do zdrowia czekała nań nowa misya z ekspedycyą polską do Konstantynopola. Tworzyli ją Tadeusz Oksza Orzechowski, Dr Jan Zaleski, T. Zawadyński z Ukrainy, Puchała z Królestwa i kilku innych. Ekspedycya wyruszyła w ośmiu przez Tryest do Konstantynopola, gdzie Orzechowski prowadził ciągłe konferencye z Wielkim Wezyrem, z krajem w ustawicznej też pozostawał korespondencyi. Janickiego wysłano do stacyi kolejowej Kistendże z poleceniem ukrycia broni, jaka miała nadejść statkiem a następnie wysłania jej do Odessy. W miejscowości owej przebywał Janicki przez przeciąg trzech tygodni, nie doczekał się jednak oczekiwanej broni. Tymczasem w kraju szło coraz gorzej. Janicki otrzymawszy urlop przez Odessę powrócił do Lwowa a gdy powrót w okolicę Odessy był już niemożliwy, osiadł na roli w kraju w majątku własnym, w Berezowicy Wielkiej pod Tarnopolem. Współpracował w organizacyi z tytułem komisarza województwa bracławskiego.
Józef Jankowski
Ps. "Szydłowski". Ur. 1832, pow. mariampolski. Powieszony 12.2.1864 Warszawa. (Z racji na kilku powstańców o tym imieniu i nazwisko trudno ustalić jest jego genealogię. Istnieje hipoteza że mógł być synem Jadwigi Hollak, siostry biskupa . Bratem Józefa Jankowskiego miałby być ks. Tomasz Jan Jankowski, ur. 1838 w Krawniszkach. Wynikałoby że jego akt chrztu powinien się znajdować w par. ). Krewniakiem Józefa Jankowskiego był powstaniec . Ukończył Instytut Agronomiczny w Marymoncie. Rządca dóbr Tarchomin, własności Muchanowa. W 1862 spotkali się tam po kryjomu członkowie Rządu Narodowego (m.in. Bronisław Szwarce i Józef Rolski). Wówczas też Jankowski został przypuszczony do tajemnicy, tym bardziej że w stodołach tarchomińskich była składowana broń. W lutym 1863 sformował oddział w lasach koło Nieporętu, gdzie 16 lutego odniósł pierwsze zwycięstwo pędząc Rosjan aż za Wołomin. Został po tym mianowany naczelnikiem powiatu stanisławowskiego. Zajął Okuniew w czerwcu i podsunął się 15 marca aż pod rogatki praskie na Bródno, gdzie przejął kolejny oddział ochotników. Połączywszy się następnie z Zielińskim i Matlińskim, 18 marca poniósł porażkę pod Dziecinowem i Zambrzykowem. Po zebraniu oddziału przedostał się na lewy brzeg Wisły, jednak 20 kwietnia pobił skierowane oddziały moskiewskie pod dowództwem Meller-Zakomelskiego. W tam czasie ukrywając się w lasach kozienickich jego oddział liczył blisko 400 osób. W Sandomierski, zostając pod rozkazami Czachowskiego brał udział 4 maja w bitwie pod Jeziorakami, 5 maja pod Rzeczniowem, a następnie 14 maja w zwycięskiej bitwie pod Rozniszewem, razem z oddziałem Kononowicza. Działał następnie na pograniczu powiatów. Razem z Krysińskim stoczył bitwę pod Sławatyczami, 18 lipca pobili dwie kolumny rosyjskie od Janowem w powiecie stanisławowskim i pędzili za nimi aż do Mińska Mazowieckiego. Następnie walczył pod Częstoborowicami. Miał spory udział w zwycięstwie , po którym rozpuścił jeńców moskiewskich darując im wolność. Skupił na sobie główną pogoń moskiewską, lecz przypłacił to rozpuszczeniem znacznej części oddziału. Do listopada gromadził kolejne siły, staczając m.in. potyczkę pod Białką. Niestety p2 grudnia poniósł klęskę pod Zastawiem. Współdziałał następnie z Heydenreichem w lubelskim i podlaskim kończąc szlak bojowy w bitwie 31-12 pod Małą Bukową. Walczył łącznie w ok. 42 bitwach i potyczkach na terenie kilku województw, dochodząc do stopnia pułkownika. Z racji na wysoką skuteczności i sprytne unikanie zasadzek Rosjanie nazywali go "Wołszebnikiem" - czyli czarownikiem. Słynął z rycerskiego postępowania wobec pobitych wrogów. 31.12. wziął urlop. 23.1.1864 gdy próbował udać się za granicę został schwytany, wraz z Szymonem Katyllą, pojmany i po krótkim śledztwie, na rozkaz Berga skazany na śmierć (Katyll przytomnie podając inne nazwisko został zesłany na Sybir). Jego kaźń została odroczona (powiedziano mu, że ma darowaną karę) z racji na zabawę organizowaną przez Berga. W ten sposób Jankowski był poddawany dodatkowym torturom psychicznym. Nie załamał się jednak do końca. Został stracony na stokach Cytadeli z okrzykiem "Niech żyje Polska".
Barbara Janowska
Barbara Krystyna Janowska, ur. 30.12.1837 Kraków, przy ul. św. Jana[6] Córka Wincentego i Katarzyny Zielińskiej. Miała 8 sióstr i brata Antoniego Ignacego - artystę dramatycznego. Wraz z dwoma siostrami - i prowadziły na rogu ulicy Szewskiej i Teatralnej (ob. Jagiellońska), pod nr 223 wytwórnię amunicji dla Powstania. W dniu 7 sierpnia miał tam miejsce tragiczny wybuch, w wyniku którego zginęła Barbara, Julia, i troje innych osób, w tym 2-letnie dziecko Ludka Królikowska. a wiele zostało poranionych.[1] "Przed‎ ‎obrazem‎ ‎Matki‎ ‎Boskiej‎ ‎paliła‎ ‎się‎ ‎lampa,panny‎ ‎J.‎ ‎tuż‎ ‎pod‎ ‎obrazem‎ ‎robiły‎ ‎ładunki.‎ ‎Stół zasypany‎ ‎prochem,‎ ‎worki‎ ‎z‎ ‎prochem‎ ‎na‎ ‎podłodze.‎ ‎Wtem‎ ‎pada‎ ‎iskra‎ ‎z‎ ‎knota‎ ‎od‎ ‎lampy,‎ ‎proch się‎ ‎zapala‎ ‎i‎ ‎straszna‎ ‎powstaje‎ ‎eksplozya.‎ ‎W‎ ‎płomieniach‎ ‎giną‎ ‎panny‎ ‎J.,‎ ‎drugie‎ ‎piętro‎ ‎kamienicy gdzie‎ ‎mieszkały‎ ‎zapala‎ ‎się,‎ ‎rozsypuje,‎ ‎a‎ ‎popłoch straszny‎ ‎i‎ ‎przerażenie‎ ‎okropne‎ ‎powstaje‎ ‎w‎ ‎całem‎ ‎mieście."[3] (relacja ta nie jest ścisła, - wybuch był na I piętrze, a na drugim mieszkał p. Dębowski zatrudniony w sklepie na dole, jego rodzina była nieobecna.)[6] Zaniżony był też podawany w prasie wiek obu sióstr.[7] W akcji brało udział wiele ekip strażackich. Dzięki temu udało się uratować od pożaru sąsiednie domy, a także składy zaplecza pałacu Krzysztofory.[2] Pochowana wraz z innymi ofiarami na Rakowicach w kwaterze Rb w pobliżu grobu weteranów.[4][5] Trzecia siostra - Anna, została odratowana i zamieszkała w Kamionce Strumiłowej.
Zygmunt Jaroszyński
Urodzony w majątku rodzinnym w Stawkach na Podolu rosyjskiem, dnia 9. stycznia 1842 r. z ojca Jana i matki Julii z Tyzenhauzów Jaroszyńskich. Po ukończeniu szkoły realnej i złażeniu matury w Warszawie w r. 1860. uczęszczał dalej w Paryża na kursu przyrodnicze. I Z końcem 1862 r. osiadł w swym majątku Staweckim, Olhopolskiego powiatu, guberni podolskiej. Ponieważ organizacja powstania została spóźnioną w guberni podolskiej, mianowano ś. p. Zygmunta dopiero w r. 1864 Naczelnikiem powiatu Olhopolskiego. Z poleconego mu zadania wywiązał się Naczelnik jak najsumienniej, nadto udało mu się zupełnie otrzymać broń potrzebna dla. powstania Wraz z ś. p. Zygmuntem Jaroszyńskim, mieszkał jego starszy brat Bolesław, były porucznik huzarów, który współdziałał z swym bratem w pracach Organizacji Narodowej. Bolesław polecił leśniczemu ukryć w sąsiednim lesie swą broń, na której było wyryte jego nazwisko, tudzież książki i inne papiery. Chłop zbierający w lesie chrust, znalazł tę paczkę w d/.iuplc starego drzewa i doniósł o tein sprawnikowi. Otoczono dwór, nastąpiła rewizja i uwięzieni*' Bolesława. Natomiast ś. p. Zygmunta jako właściciela majątku, który powinien był wiedzieć o u kryciu broni w jego lesie, a następnie że nie doniósł o tem władzy skazano na wygnanie („mieszkaniecstwa, puriadkom administracyjuom") w gubernię kazańską Bolesław wywieziony został zaraz, zaś Zygmuut w pół roku później do miasteczka powiatowego Jadrynia w guberni kazańskiej, skąd dopiero po przesło półtora roku. zostali obaj uwolnieni na mocy manifestu Wierzbołowskiego. Z końcem 1867 r. wrócił ś. p. Zygmunt Jaroszyński do Warszawy, a że wzbroniono mu powrotu do jego majątku, udaje się nasz wygnaniec do swej rodziny we Wiednia gdzie w r. 1860. wchodzi w związki małżeńskie z swą kuzynką Jadwigą z Tyzenhauzów, poczem zaraz osiada się w Krakowie. Nabywszy w r. 1873 majątek Błudniki w powiecie stanisławowskim, osiadł ś. p Zygmunt Jaroszyński w naszem sąsiedztwie oddając się cały niezmordowanej i wzorowej pracy gospodarskiej. Kto raz widział księgę rachunkową milionowego majątku ś. p. Jaroszyńskiego, o rocznym dochodzie 200.000 k., nie mógł nie zauważyć, że tam i przy pozycjach kilkunastu halerzowych więcej pewnie jak szeląg zaginąć nie mógł. Mrówcza skrzętność i zapobiegliwość, niezrównane przywiązanie i ukochanie swej gleby, tudzież wszystkiego co swojskie i nasze, tudzież pospolite przymioty wyniosły ś. p. Zygmunta do godności prezesa stanisławowskiego oddziału Galicyj. Towarzystwa Gospodarskiego, na którem to stanowisku obywatelskiem wytrwał jak długo mu zdrowie pozwalało, pełnych lat. W uznaniu położonych zasług, został zamianowany prezesem honorowym tegoż oddziału. Dla ludzi zasłużonych, którym los nie sprzyjał, był ś. p. Jaroszyński wspaniałomyślnym dobrodziejem. Kto przed 13 laty był w dworze w Błudnikach musiał poznać w otoczeniu właściciela, także i majora z r. 1831. Franciszka Sokulskiego, który po emigracji i kampanii węgierskiej 1819 r. a następnie po powrocie ze służby tureckiej, (po dokonanych zdjęciach topograficznych i jako naczelny inżynier wilajetu adrjanopolskiego) wiekiem złamany, znalazł serdeczny, wieloletni przytułek w domu ś. p. Zygmunta O wielu i bardzo wielu innych dobrodziejstwach tego wielkiego męża nie wspominam, posłuszny jednak dewizie nieboszczyka: „co daje prawica, nie powinna wiedzieć lewica", /wracam się do godnego następcy i syna Jego, do Ciebie Panie z gorącą prośbą, byś tym bezdomnym i już nielicznym biedakom z r. 1863, którzy jak dotąd w swej tułaczce o Twe furty zakołaczą, nie powiedział i odczuć nie pozwolił, że ich Dobroczyńca już nie żyje i będzie Ci to niewątpliwie największą ulgą w Twem złamanem sercu i po doznanych najboleśniejszych ciosach z powodu niedawnej straty najdroższej Matki i najukochańszego Ojca, jednego z najzasłużeńszych Mężów krajowi i Ojczyźnie! W Stanisławowie, 10. marca Leon Krzemieniecki, delegat Towarzystwa Uczestników Powstania z r. 1863 delegat Tow. Uczestników poWsl.c z r. Ib63.
Ignacy Jasiński
Ignacy Jasiński, ur. 7.12.1833 Kalisz, zm. 16.10.1878 Merana, Włochy. Polski malarz, powstaniec styczniowy, zesłaniec. Syn Franciszka (1870 Stopnica) i Marii Strzyżowskiej, brat Antoniego Ludwika (ur. 1832, zm. 1903). Wnuk gen. Jana, bohatera insurekcji kościuszkowskiej, który zginął w 1794 r. w Warszawie Mieszkał w Kaliszu, gdzie zaczął pracować jako rachmistrz w kontroli skarbowej województwa kaliskiego. Ukończył gimnazjum gubernialne w Suwałkach w 1852. W 1854 roku zaczął studiować w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie w klasie Rafała Hadziewicza, a zarazem studiował na Akademii Medyko - Chirurgicznej. Jako student zaangażowany był w ruch niepodległościowy. W 1861 roku pojawił się jego rysunek patriotyczny Polski przedstawionej jako "Obłąkana". W 1863 roku oskarżony o przynależność do partii Mierosławskiego i udział w spisku na życie carskiego namiestnika Berga został skazany na zesłanie w głąb Rosji do Wiatki wraz z Teofilią Błędkowską (Blendkowską). W archiwach Wiatki (obecnie Kirow), znajdują się akta policji carskiej z aresztowania obojga w Warszawie, wyroku w Pskowie i zsyłki do Wiatki w 1864 roku. W Wiatce spotkał się m.in. z poetą Aleksandrem Hercenem, malarzem Elwiro Andriollim, był nauczycielem rysunku Konstanina Ciołkowskiego (syn zesłańca do Witki i Rosjanki), Anny Bilińskiej-Bohdanowiczowej (córka zesłańca do Wiatki) oraz malarzy rosyjskich braci Wiktora i Apolinarego Wasniecow. Dokumentem zsyłki w Polsce pozostał notatnik malarza. Artysta zawarł w nim zapiski, wiersze, ale także recepty na lekarstwa, mydło itp, uzupełnione rysunkami ołówkiem, podmalowywanymi akwarelą. Są to głównie portrety i scenki rodzajowe z życia zesłańców i tubylców Czuwaszy i Czeremisów, oddające szczegóły o charakterze etnograficznym. W Polsce zachował się także wykonany przez Jasińskiego portret żony Gubernatora Wiatki, Sukorowa. Z zesłania wrócił do Warszawy w 1866 roku, gdzie wynajął pracownię w Hotelu Europejskim. Zachowały się narysowane ołówkiem, w tym samym roku, dwa portrety jego narzeczonej Celiny Mejer (ślub 1870). Spotkania artystów i studentów sztuk pięknych, w latach 1867 - 1880 dokumentował rysunkami z których większość znajduje się w kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie i jeden obraz w Muzeum Narodowym w Krakowie. W 1869 roku namalował autoportret ze sztafażem, niosącym wspomnienia zesłania, zatytułowany "Wygnaniec". Portret Arcybiskupa Wiatki znajduje się w Moskwie. Zamiłowanie artysty do wędrówek plenerowych ze szkicownikiem zaowocowało serią rysunków z różnych stron kraju - kielecczyzny, Kurpii, Poronina, Zakopanego, Ojcowa, Ogrodzieńca oraz zagranicy w 1872 - dom wuja Strzyżowskiego w Dreźnie, statek w Trieście, Pompeje, Neapol, Mediolan, Florencja, Rzym. W 1873 roku przez dwa semestry Jasiński studiował w monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych w klasie profesora Sandora Wagnera. Prace Jasińskiego wystawiane były i wielokrotnie nagradzane na pokazach Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych corocznie od 1860 roku aż do śmierci. Po powrocie z zesłania, w swoim malarstwie coraz odważniej odchodził od akademizmu, na rzecz portretów psychologicznych malowanych mocnymi pociągnięciami pędzla. Jasiński należał do straconego pokolenia artystów, od których - jak pisał Witkiewicz - zaczął się rzeczywisty, świadomy rozwój sztuki polskiej. Wspaniały i nagradzany portrecista, chwalony za "surowość pędzla", lapidarność i dosadność. Zmarł na gruźlicę 16 października 1878 roku w Meranie i tam też został pochowany.
Eugeniusz Jaskold
Drugie imię: Sylwester, w Prusach przybrał nazwisko – Zygmunt Roman Niedźwiecki, praktykant wiertniczy w kopalni nafty pana Stanisława Szczepanowskiego. Zamieszkały w Słobodzie Rungurskiej. Urodzony 31 grudnia 1845r. w folwarku Dębowa, parafii Kaletnik, guberni suwalskiej, kawaler, wyznania rzymskokatolickiego, dzierżawca folwarku Dębowa pod Suwałkami w guberni suwalskiej, powiat Sejny, gmina Sejny. Po powstaniu przez 17 lat był rządcą ekonomicznym „pod berłem pruskim”. Przed powstaniem „byłem przy rodzicach, chodziłem do szkół, z czwartek klasy gimnazjalnej wyszłem do powstania”. W powstaniu walczył jako szeregowiec. „Byłem w oddziale , przy kawalerii, wyłącznie pod zarządem adiutanta Świdrygajły. Było wszystkiego 20 koni. Dzień i noc musielim czuwać, z której strony nadciąga nam zawzięty wróg. W mniejszych potyczkach brałem udział, w lasach Bolbiałyszkowskich, w miasteczku Balbiałyszkach, w miasteczku Ładziejach i w Oliwie na Litwie przy ujściu Niemna, w głównej bitwie, w której został zabity nasz Najukochańszy Dowódca, było nas dwóch kawalerzystów przy boku Wodza do rozwożenia rozkazów wydanych przez niego. Na moim łonie oddał ducha Bogu. Była to straszna a zacięta walka, naszych było zabitych 42, ale moskali legła cała duża massa. Główna ta bitwa była pod Serejami w miesiącu czerwcu w niedzielę 20go lub 22go – z pewnością nie mogę pamiętać. Dokumentów nie posiadam żadnych, jako młody zapaleniec, który pałał nienawiścią przeciw swemu zawziętemu wrogowi, czy mógł myśleć o dokumentach na przyszłość, on był tą myślą zajęty, żeby bić wroga a oswobodzić najukochańszą Ojczyznę. Powołać się mam na kogo, powołuję się na sam przód na pamiętnik, który sam czytałem w Krakowie, gdzie jest zapisany mój rodzony brat Stanisław Jaskółd, syn Hipolita Jaskółd z folwarku Dębowa – był wachmistrzem żandarmerii polskiej, powieszony przez moskali w mieście Suwałkach na końcu listopada 1864. Po rozbiciu partyi ś.p. Suzina przeniosłem się do oddziału Wawra, byłem w kompletnej kawalerii majora Rychlewskiego. Małe potyczki pomijam. Główne, w których brałem udział – pod Gruszkami, na Kozim Rynku, pod Wizną, na Kurpiach, wieś (…) Siedziałem dwa lata w niewoli moskiewskiej (…), oddali mnie do wojska, służyłem 1 ½ roku przy artylerii polowej, stamtąd emigrowałem. Moi koledzy broni, dwóch braci Białkowskich, dwóch braci Birostajnów, dwóch brai Grabowskich z miasta Suwałki, Majewski z Sejn, Blichowski (…)”. Zobowiązał się do wpisowego 1 złotego reńskiego i składki rocznej w wysokości 3 złotych reńskich. Oświadczenie podpisał w Słobodzie Rungurskiej 29 marca 1888 r. Przyjęty na członka czynnego 23 czerwca 1888r.
Stanisław Jaszowski
Stanisław Wacław Jaszowski, h. Lubicz. Ur. 28.9.1834 Łychowska Wola, syn Józefa (syn Piotra pochodzącego z Galicji i Anieli Tatomir, właściciel dóbr, pułkownik Wojsk Polskich, zm. 1865) i Klementyny Kicińskiej. Miał brata Artura Dominika Erazma. Po ukończeniu szkoły realnej został studentem Instytutu Agronomicznego w Marymoncie. Właściciel ziemski, członek Towarzystwa Rolniczego. Zwolennik uwłaszczenia. Był przeciwny przedwczesnemu wybuchowi powstania, jednak na wezwanie pospieszył w pierwszych dniach. Służył pierwotnie jako szeregowiec w oddziale Jeziorańskiego. Szybko jednak otrzymał dowództwo szwadronu. Został odkomenderowany do wydobycia dwóch armat zatopionych przez Łakińskiego jeszcze w 1831 a odlanych z dzwonów kościelnych. Część oddziału wydelegował do zadania a z pozostał grupą przypuścił atak na Moskali celem odwrócenia ich uwagi, a następnie upozorował ucieczkę odciągając ich od terenu wydobycia armat. Dowodził 3 szwadronem jazdy. W Bitwie pod Lubochnią szwadron ten zasłaniał odwrót. Czynił to tak skutecznie że tylko jeden ułan z całego oddziału poległ. Szwadron ten był też wyznaczony do ochrony spotkania Jeziorańskiego z Langiewiczem. W bitwie pod Małogoszczem w desperackim oskrzydleniu oddział miał zaatakować piechotę moskiewską idącą od strony Jędrzejowa. Na skutek tragicznej sytuacji tylko 1/3 oddziału podążyła za dowódcą, który chwycił sztandar i użył go do zachęty w słowach "Bracia! w imię Ojczyzny za mną, ratujcie nasz sztandar". Okrzyk podziałał, lecz sam Jaszowski padł trafiony w głowę a obok niego 7 z czeladzi dworskiej z jego dóbr. Na jego pamiątkę szwadron nosił odtąd nazwę "szwadron Stacha". Pochowany: Małogoszcz Żona Wanda Katarzyna Zakrzewska (ślub Warszawa 1859). Pozostawił dwójkę dzieci urodzonych w Łychowskiej Woli: Kazimierz Tadeusz (ur. 1860, żona Wanda Miklaszewska), Józef Zachariasz (ur. 1861, żona Ludwika Wylazłowska)
Antoni Jawornicki
Właściciel dworu w miejscowości Kiełczyna. Przez okres powstania było to miejsce gdzie leczono rannych, organizowano pomoc, przerzucano materiały. ''Zmieniwszy parę razy konie, zajechaliśmy do pp. Antoniów Jawornickich w Kiełczynie, z którymi Eminowicz zaprzyjaźnił się poprzednio w czasach swego pobytu w tych stronach. Dom pp. Jawornickich był przykładem do jakiej biedy dochodziły pod koniec powstania zamożne rodziny obywatelskie. Na każdym kroku, z każdego kąta wyglądała tu ruina — tylko nie wiem, czy wszędzie było tyle ofiarności, tyle poświęcenia. Kiełczyna była ostoją rozbitków, szpitalem rannych i chorych, spiżarnią głodnych oddziałów, a cmentarz tamtejszy — miejscem spoczynku poległych lub zmarłych z ran wybitniejszych powstańców, sprowadzonych przez pp. Jawornickich i tu grzebanych. Niezwykle przyjazny w tych czasach stosunek z wsią ułatwiał pp. Jawornickim ich działalność — nie tylko nie obawiali się zdrady, co zresztą już się nie trafiało, lecz mieli wszelką pomoc od chłopów. Sołtysem był podoficer 4-go pułku piechoty b. wojska polskiego, starzec jeszcze czerstwy, który w chwilach krytycznych występował śmiało w charakterze urzędowym, z blachą na piersiach, i odwracał grożące niebezpieczeństwo. W Kiełczynie zastaliśmy prócz kilku innych rekonwalescentów, jednego z dawniejszych podkomendnych Eminowicza, Niemca Lengschmidta, wyleczonego świeżo z ran (...) We trzech ruszyliśmy do najbliższego oddziału Rembajły (...), obozującego u podnóża gór Ś-to-Krzyskich, w lasach Cisowskich. Przy rozstaniu, na pożegnanie otrzymaliśmy od pp. Jawornickich zapewnienie, że w razie niepowodzenia czeka nas w Kiełczynie dla żywych — przytułek, dla poległych cmentarz.''
Hipolit Jaworski
(pseud. Jan Drewnowski). Jaworski Hipolit, jeden z piętnastu tego imienia na wychodźtwie, urodził się w Opocznem, w Sandomierskiem 1812 r. Młodziutki, jeszcze przed wybuchem listopadowego powstania zaciągnął sic do wojska i odbył kampanią 1831 r., po czem z innymi wyszedł za granicę, znalazł sic na wyspie Jersey, gdzie miał pojedynek, wszedł później do legionu w Portugalii jako podporucznik, a gdy się tam wszystko skończyło, stęskniony do swoich, zdał się na łaskę i niełaskę i do kraju powrócił. Uwięziony w Warszawie. przebywszy tam kilkomiesięczne śledztwo, osądzonym został w sołdaty na Kaukaz i drogę tam piechota, etapami odbył. Przybywszy na miejsce w 1835 r.. przeznaczony do pułku Apszerońskiego, mającego stałe kwatery w twierdzy Temirchanszura zwanej, należał do rozmaitych tam wypraw przeciw Czerkiesom, ale długo nie awansował, bo chociaż w ogólności w stosunkach łatwy i do życia obozowego wdrożony, z przełożonymi chętnie zadzierał i tein sobie zazwyczaj szkodził, zaledwo w 1841 r. był podoficerem, kiedy w boju pod Sołtan-Andiwot, gdy oficerów nie stało, objąwszy dowództwo kompanii, taką przytomność umysłu i zimną krew przy szturmie okazał, że go nareszcie na oficera awansowano. Kpledzy co go w ogniu widzieli, mówili, że wśród strzałów w najlepszy wpadał humor i zdawał sic w swoim znajdować żywiole, teraz i awanse szły już raźniej, nie chciał jednak być całc życie żołnierzem, i skoro tylko nadarzyła się możność, wziął dymisją i w 1846 roku jako kapitan do kraju powrócił, objeżdżając z kolei dawnych towarzyszy, już także do domów wróconych. — Obdarzony był z natury tak nadzwyczajna pamięcią, że jadać z Kaukazu z jednym z kolegów, poznawał po drodze i po imieniu nazywał żołnierzy, którzy go przed dziesięciu latami prowadzili pod strażą od etapu do etapu. Towarzysz podróży wprawdzie dowodził nm wtenczas, że to nieszczęście być skazanym na noszenie w swej głowie wszystkiego co się tylko spotyka, ale nie mniej dla tego pamięć ta nieraz mu w życiu była pomocni, i on sam wcale się na to nieszczęście nie skarżył. — Osiadłszy w Warszawie, postrzegł prędko, że nie będzie miał czem zaspokoić swych potrzeb, skorzystał więc z bytności tani cesarza Mikołaja, i ze swym stanem służby poszedł prosto do niego, prosząc o kawałek chleba za długa na .Kaukazie wojaczkę, słuszna i wojskowa postawa Jaworskiego przy łatwem wysłowieniu, podobała się Mikołajowi, kazał mu dać tak zwane wtenczas miejsce bau-adjutanta, to jest dozorcy cesarskich pałaców w stolicy. Służba była łatwą, a zabezpieczała potrzeby, Jaworski jeszcze ożenił się prędko i życie zaczęło mu płynąć pogodnie, spokojnie i nawet wesoło. W 1858 r. w Gazecie warszawskiej drukował pod imieniem Mieczysława Terlicy "Wspomnienia moje o Kaukazie" /Wspomnienia Kaukazu/. Zerwała to wszystko burza 1863 roku. Od 1862 r. należał on do organizacji narodowej, a gdy wybuchło powstanie, i Rudzki, który był naczelnikiem wojennym województwa Kaliskiego, w chwili aresztowania go przez Moskali zastrzelił" się, Rząd narodowy dawnego wojaka kaukazkiego następcą jego mianował, przyznając mu stopień pułkownika. — Udał się Jaworski na miejsce swego przeznaczenia, nic jednak ważnego tym razem nie dokonawszy, przeszedł za granicę, ustępując swych obowiązków Taczanowskiemu. W Paryżu doszły go rozmaite smutki, pozostała w kraju żona protestantka zażądała rozwodu, niedostatek nieraz dokuczał, pierwsze przebolał, drugiemu bronił się przedsiębiorczością i tą łatwością zawierania stosunków jaką posiada zawsze, brał się za rozmaite przedsiębiorstwa, raz zdawało mu się nawet że wynalazł nowy, a niezawodny środek czernienia włosów i na tem nadzieje znacznej fortuny budował. Wśród niepowodzeń wszelkiego rodzaju pogodny umysł zachować umiał, niewyczerpana pamięć dostarczała coraz nowych do opowiadań przedmiotów i zawsze był mile widzianym, zwłaszcza w męzkich towarzystwach, biesiadnikiem i towarzyszem. W 1871 r. przeniósł się do Belgii, gdzie mu lepiej poszło — osiadł w Bruxelli, i tam należał do spółki składu win, W interesach tej spółki parę razy Galicyą nawet odwiedził. Zajechawszy w wycieczkach swoich do Poznania, zachęcony przez J. K. Żupańskiego, przygotował do druku dawne Wspomnienia Kaukazu, które rozszerzone teraz, w trzech częściach 1877 roku wyszły. Umarł nagle, tknięty apopleksyą dnia 2 grudnia 1877 r. w Bruxelli. Pogrzeb odbył przyjaciel jego, ksiądz Hilary Podgórski, wikaryusz kościoła na Schaerbeek.
Strona z 25 < Poprzednia Następna >