Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 789
Strona z 20 < Poprzednia Następna >
Adolf Promiński
Adolf Saryusz z Promny Promiński, syn Marcina, ur. 20. października 1826 r., gimnazyum ukończył w Samborze, uniwersytet we Lwowie. ]ako członek gwardyi akademickiej brał czynny udział w obronie Lwowa podczas słynnego bombardowania stolicy. Oskarżony o zbrodnię morderstwa, zastrzelił bowiem żołnierza austryackiego, zaledwie ukończył studya musiał emigrować z kraju. Dłuższy czas tułał się zagranicą, dopiero w r. 1855 otrzymał w Illok, na pograniczu wojskowem, posadę praktykanta konceptowego przy tamtejszym urzędzie powiatowym, następnie w Nowym Sadzie pozostawał do r. 1861 jako praktykant i adjunkt sądowy. W maju tegoż roku zdołał uzyskać posadę notaryusza w Mikulińcach przeważnie dlatego, że brakło na nią kompetentów. Na tem stanowisku zastały go wypadki z r. 1863. Gorący patryota, ufny w przyszłość narodu, natychmiast po przybyciu do kraju wziął czynny udział w tych wypadkach. Mianowany komisarzem Rządu Narodowego na okręg mikuliniecki, pracował nad organizacyą i wyekwipowaniem oddziałów powstańczych. Dom jego był centralnym punktem organizacyjnym całego okręgu. Narażony na liczne dochodzenia i rewizye zdołał zawsze wyjść z nich cało, jednak przed jedną z rewizyi nie mając czasu ukryć licznych dokumentów, dotyczących organizacyi, musiał je spalić wraz ze swym dekretem komisarskim. Długa tułaczka zagranicą, mitręga i trudy na rozjazdach podczas powstania podkopały organizm śp. Adolfa Promińskiego tak, że przez lat kilka nie mógł powrócić do zdrowia. Mianowany w r. 1866 notaryuszem w Trembowli staje do pracy na polu społecznem i narodowem i na nich wielkie kładzie zasługi, jako marszałek Rady powiatowej ma osobną kartę w dziejach powiatu trembowelskiego a jego dalekorzutnej inicyatywie szereg pięknych instytucyi zawdzięcza swój rozwój zarówno w Trembowli, jak i w Tarnopolu, dokąd się zczasem przeniósł. Nie było sprawy narodowej, któraby w nim nie miała gorącego orędownika, popierającego ją materyalnie i moralnie. Zmarł w dniu 3. kwietnia 1903 pozostawiając po sobie prócz gorącego patryoty pamięć człowieka, który i w życiu prywatnem był wzorem cnót i rzadkich przymiotów.
Łukasz Przybylski
Ur. 1917 Rabowice, zm. 17.2.1922 Lipno. Weteran powstania listopadowego, styczniowego oraz... I wojny światowej i powstania wielkopolskiego! Człowiek, który bił się za Polskę mając 105 lat! Gdy zaczynał swój szlak bojowy, walczono za pomocą pistoletów skałkowych i dział z brązu na czarny proch. Gdy kończył, w bojach stosowano już karabiny maszynowe, czołgi i samoloty. Płk Przybylski widział w Belwederze zarówno wielkiego księcia Konstantego jak i Piłsudskiego. W osobie tego prawie nieznanego szerszemu ogółowi wojaka zeszły się wszystkie trzy, a raczej cztery pokolenia, dzielące nas od ostatniego rozbioru; zeszły się też ich orężne czyny i ich cierpienia w niewoli. Urodzony w roku 1814, w roku 1830 wychowanek szkoły podchorążych w Warszawie, jako szesnastoletni wyrostek bije się w szeregach. Wzięty do niewoli w jednej z bitew, wywieziony do Rosji, zostaje wcielony do armii carskiej. Po latach dwudziestu pięciu wraca na zagon ojczysty i poczyna życie niejako na nowo. Lecz wtedy właśnie wybucha powstanie styczniowe. Przybylski rzuca dom, idzie w szeregi, obejmuje dowództwo oddziału, końcem bagnetu załatwia rachunki z Rosją. Pod Radzyminem schwycony, zakuty, zostaje wtrącony w podziemia kopalni sybirskiej na lat trzy, a następnie dożywotnim osiedleńcem zatrzymanym na Syberii. W takiej to przeciętnej polskiej konduicie dożył nasz kadet szkoły podchorążych lat stu, kiedy wybuchła wojna światowa. Doczekał i rewolucji, a poczuwszy się wolnym ruszył, mając lat 104, z guberni irkuckiej „do domu". Przebywa Sybir i Rosję, dociera do Bobrujska. Tu ujrzał ułańskie chorągiewki gen. Dowbora-Muśnickiego. Odżyły stare kości od ich barwnego furkotu. Poczuł żołnierz „listopadowy” dawny młody wigor w kościach, zobaczył się na powrót kadetem, trzasnął z siebie wiek żywota jak sen z młodych powiek i już w dni kilka siedział na koniu z lancą w ręku, on, stuczteroletni kadecik, zdrów jak dąb i siwy jak gołąb, w jednym szeregu ze smykami, którym mógłby śmiało pradziadkować. Jak się przedostał w rok potem w Poznańskie, tego nie wiem; dość, że w roku 1919 widzimy go w armii wielkopolskiej zajętego wymiataniem Niemców; nie w intendenturze, ale w walce frontowej. Ranny w lewą (stupięcioletnią) nogę, idzie rozmyślać na łóżku szpitalnym w Warszawie, co się to w tak krótkim czasie porobiło na świecie. Zwłaszcza,że Belweder niedaleko – a pan pułkownik Przybylski ma dotąd w pamięci mopsią twarz księcia Konstantego. Tu trzeba dodać, że generał Dowbór-Muśnicki, znalazłszy się w kropce, awansował tego kadeta z roku 1831 na pułkownika w r. 1919, przy odsyłaniu go do szpitala. Nigdy, jak świat światem i ziemia ziemią, żaden pułkownik tak długo na awans nie czekał. To prawda. Trzeba jednak uwzględnić drobne w tym czasie przeszkody: czterech carów, dwóch królów i pięciu cesarzów, no i armię złożoną z trzydziestu milionów chłopa, co wszystko trzeba było przeczekać i w końcu usunąć z drogi. Co to jednak znaczy nie zrażać się. Twarda kość mazurska pokonała te wszystkie obstacles. Teraz dopiero, zrobiwszy, co było w życiu do zrobienia, pan Łukasz Przybylski, odetchnąwszy jeszcze krzynę na rodzonej ziemi płockiej w zacisznym czystym Lipnie, z wdzięcznością w sercu, z pokojem w duszy – pomarł.Spłacił ostatnią ratę długu swego: oddał ciało ziemi, z której je wziął – i odszedł do Ojców swoich. Nie jestże ten żołnierz, znany i imienny, symbolem tych wszystkich bojowników naszych, znanych i nieznanych, imiennych i bezimiennych, którzy z bronią w ręku walczyli o wolność wydartą, znieść nie mogąc niewoli – i w nałożone pęta cięli szablą w roku trzydziestym pierwszym, sześćdziesiątym trzecim i w latach wojny narodów." Zmarł w 1922 mając 108 lat.
Anna Henryka Pustowojtów
Anna Henryka Pustowójtówna, zam. Lewenhard Urodziła się 26 lipca 1843 r. w majątku babci Brygidy Kossakowskiej w Wierzchowiskach koło Lublina. Od wczesnych lat dziecięcych słyszała wiele o powstaniu listopadowym, w którym walczył jej dziadek - major kawalerii. Dzielna babcia Brygida wcześnie owdowiała i całą miłość, najszlachetniejsze marzenia i nadzieje wiązała z ukochaną wnuczką. Chociaż była osobą schorowaną, bardzo często brała udział w kwestach kościelnych na rzecz osób biednych, sierot i kalek. Często bywała w Lublinie, gdzie była też właścicielką niewielkiej kamienicy. Właśnie tu, w jej domu, odbywały się spotkania artystów i patriotycznie usposobionej młodzieży. Od najmłodszych lat Henryka wzrastała zatem i wychowywała się w atmosferze polskiej i katolickiej. W roku 1853, za zgodą matki Marii, babka oddała Henrykę i starszą o dwa lata siostrę Julię do Instytutu Wychowania Panien w Puławach. I mimo, że instytut był bezpośrednio nadzorowany przez carową, a spośród uczennic była spora gromadka córek rosyjskich oficerów, królował tu duch polski. Działo się to za sprawą ofiarnych i solidarnych pań wychowawczyń i wielu nauczycieli przedmiotów humanistycznych. W tym przedziwnym instytucie nie odczuwało się skutków rusyfikacji w takim stopniu, jak w innych tego typu szkołach w imperium rosyjskim. Dziewczęta polskie były pod nieustannym urokiem tego wszystkiego, co w Puławach było dziełem Izabeli Czartoryskiej. Nieobce też im były utwory poetyckie A. Mickiewicza i J. U. Niemcewicza. Henryka znała na pamięć "Redutę Ordona" i poemat "Grażynę". Patriotyczny duch Puław był tak silny, że wszystkie dziewczęta nie zgadzały się na nabożeństwa cerkiewne. I wówczas to Henryce marzyła się sława Emilii Plater, a nawet oddanie życia za wiarę i ojczyznę. Instytut Puławski ukończyła po sześciu latach z biegłą znajomością języka francuskiego i rosyjskiego. Wkrótce wyjeżdża na wakacje do Żytomierza, gdzie zamieszkuje jej matka i rodzeństwo, jednak najchętniej przebywa w Lublinie z babcią. Zaprzyjaźniła się z wieloma studentami przebywającymi na wakacjach w Lublinie bądź w Żytomierzu. Szczególnie ceniła tych, dla których walka o wiarę katolicką, o język polski, o wyzwolenie narodowe - było najświętszą sprawą. Nie było jej w głowie zamążpójście. Przeciwnie, wielu adoratorów otrzymało tzw. kosza. Po tragicznych wydarzeniach warszawskich w 1861 r. organizuje patriotyczne manifestacje młodzieży w Lublinie, Zamościu i Żytomierzu, wygłaszając płomienne, patriotyczne przemówienia. Mimo kordonów wojska i żandarmerii rosyjskiej jako pierwsza składa pod pomnikami pamięci narodowej wiązanki kwiatów i szarfy biało-czerwone. Po religijno-patriotycznej manifestacji pod Dubienką w 70. rocznicę bitwy, zapadła w Petersburgu decyzja o zesłaniu Anny Henryki do monastyru w guberni kostromskiej. Rodzina i przyjaciele wiedzieli, co znaczy zamknięcie Henryki w tego typu "klasztorze". Biczowano tam i głodzono, a bardziej krnąbrne dziewczęta podlegały jeszcze wymyślniejszym metodom "nawracania" na prawomyślną wiarę i szacunek do samodzierżawia. 28 sierpnia 1862 r. wywieziono Henrykę pod eskortą do Lublina. Szczęśliwym trafem na postoju w Żytomierzu udało się jej uciec przy pomocy przyjaciół. Po wielu perypetiach, przedostała się w przebraniu do rumuńskiej Mołdawii, gdzie w pogranicznym miasteczku Michaleny płk Z. Miłkowski organizował polskie oddziały zbrojne. W Michalenach przebywała Pustowójtówna do wybuchu powstania. Nieustannie ćwiczyła się w strzelaniu i władaniu szablą. Każdego dnia modliła się na różańcu i polecała Matce Najśw. udręczony naród polski i ukochaną babcię Brygidę. W wolne wieczory grywała na fortepianie i śpiewała pieśni patriotyczne dla młodych polskich spiskowców. Na wieść o wybuchu powstania wyruszyła Henryka z ks. kapelanem i grupą młodzieży w kierunku Lwowa, a w kilka dni później przez tzw. kordon w lasy świętokrzyskie. W Staszowie gen. M. Langiewicz mianował ją adiutantem nieustraszonego płk. Czachowskiego. Nastały dni i noce wypełnione walką i cierpieniem. 24 lutego 1863 r. w bardzo krwawej bitwie pod Małogoszczą, a następnie pod Grochowiskami, Pustowójtówna wykazała się nadzwyczajną odwagą w boju i bezprzykładnym poświęceniem w ratowaniu rannych powstańców. W ogniu armat i broni strzeleckiej, jak błyskawica przelatywała wśród walczących, przekazując rozkazy gen. Langiewicza. W tym dowódcy widziała zbawcę Ojczyzny. Czy słusznie? Na to pytanie historia ma już odpowiedź. W oddziałach powstańczych nazywano ją "Michałkiem", a złośliwcy przezywali "Pustym Wojtkiem". W sztabie wodza miała pseudonim "Michał Smok". Do legendy przeszły jej zasługi w usuwaniu zawiści i pseudoambicji poszczególnych dowódców. Potrafiła m. in. przekonać płk. A. Jeziorańskiego do podporządkowania się gen. Langiewiczowi jako naczelnemu wodzowi i naczelnikowi województw sandomierskiego i krakowskiego, a następnie jako dyktatorowi powstania. Koło Pieskowej Skały, gdy w zamku grała na fortepianie "Warszawiankę", zapłonęły serca oficerów do dalszej walki. Wielu marzyło o pozyskaniu jej ręki. Ale ta nieustraszona dziewczyna miała jedną miłość - udręczoną ojczyznę. Po aresztowaniu gen. Langiewicza przez patrol austriacki w czasie przeprawy dyktatora do Krakowa na tajną naradę, Pustowójtówna czyniła wszystko, aby uratować wodza dla walczącego narodu. Przykładem może być próba zorganizowania ucieczki generała z aresztu w Tarnowie. Jak wiadomo, gen. Langiewicz został wywieziony do aresztu na Wawelu, a następnie do Tyszniowa na Morawach. Po uwolnieniu Henryki z krakowskiego aresztu, miejscowy komitet kobiet zaopatrzył ją w większą sumę pieniędzy, by mogła wyjechać za granicę. 3 kwietnia wyjechała do Pragi, a później zamieszkała u p. Romerów koło Krakowa, skąd bacznie śledziła dalsze losy powstania. Na wieść o bohaterskiej śmierci pułkownika D. Czachowskiego - ciężko zachorowała. Wiosną 1864 r. wyjechała do Szwajcarii, a następnie do Francji. Z pełnym poświęceniem rzuciła się w wir działalności charytatywnej i patriotycznej polskiej emigracji w tych krajach. Ze szczególnym oddaniem angażowała się w zbiórki funduszy dla byłych powstańców. Brała udział w wielu manifestacjach patriotycznych wychodźstwa polskiego we Francji. Kiedy car Aleksander II przybył z wizytą do Paryża, stała na czele polskiej młodzieży, wołającej: "Vive la Pologne!" Bardzo przeżywała proces A. Berezowskiego, który usiłował dokonać zamachu na życie cara. We Francji miała dużo przyjaciół. Nie była jednak wolna również od plotek i pomówień. Unikając tzw. oficjalnych spotkań, pochwał i komplementów za czyny powstańcze, zarabiała na życie przy modelowaniu i produkcji sztucznych kwiatów. Spod jej rąk wychodziły wręcz arcydzieła goździków, róż i orchidei. W Paryżu jakiś czas zamieszkała u rodziny J. K. Janowskiego, b. członka Rządu Narodowego. Przy tej okazji poznała wielu wybitnych rodaków, jak malarza Juliusza Kossaka czy Władysława Mickiewicza - syna wielkiego Adama. W kontaktach z ludźmi była niesłychanie skromna, budząc zarazem podziw swą inteligencją, miłością wobec ojczyzny, miłosierdziem względem ubogich i pięknym śpiewem pieśni religijnych czy patriotycznych. Często przystępowała do spowiedzi i Komunii św., a póki żyła ukochana babcia Brygida - pisywała do niej listy pełne nadziei na odzyskanie niepodległości przez Polskę. Przeżycia obozowe i rozterki osobiste dwukrotnie przyprawiły ją o zapalenie płuc. Za radą p. Janowskiej wyjechała na leczenie do Amelies les Bains u stóp Pirenejów. Zaczęła nawet myśleć o wstąpieniu do klasztoru. W roku szkolnym 1869 była nauczycielką muzyki i śpiewu w klasztorze Auteuil. Kiedy wybuchła wojna francusko-pruska, raz jeszcze wykazała męstwo i hart ducha. W stroju sanitariuszki, ciągle z krzyżem powstańczym na piersi, służyła ofiarnie rannym i konającym żołnierzom. W takich to okolicznościach odnowiła przyjaźń z lekarzem St. Lewenhardem, który jako ochotnik służył w oddziałach powstańczych M. Langiewicza. Po wojnie za ofiarną służbę sanitariuszki na polu walki Francuski Czerwony Krzyż uhonorował ją Krzyżem Zasługi. W dniu 8 sierpnia 1873 r. zawarła ślub ze Stanisławem Lewenhardem. Z tego udanego małżeństwa przyszło na świat czworo dzieci. Pan Stanisław zawsze był dumny ze swej szlachetnej małżonki podkreślając, ze Henryka jest najtroskliwszą matką dla dzieci. Jednak siły witalne Anny Henryki wyczerpały się. Zmarła nagle 2 maja 1881 r. w przeddzień patriotycznej manifestacji. Jej przedwczesna śmierć wywołała powszechny żal wśród wszystkich grup emigracji polskiej. Pochowano ją na cmentarzu Montparnasse w Paryżu wśród mogił wielu szlachetnych naszych braci i sióstr.
Walerian Remiszewski
Walerian Remiszewski urodził się 9 grudnia 1824 roku w Krasnymstawie i zapewne, niezwłocznie po urodzeniu, został ochrzczony z wody. Obrzędu dopełniono kilkanaście lat później, 13 września 1840 w parafii we Włostowicach koło Puław. Na chrzcie otrzymał imiona Walery Bronisław. Był synem porucznika żandarmów Karola i Wiktorii z Horochów. Jego rodzeństwo to, zmarła w niemowlęctwie dwójka, Leokadia (1819-1821) i Wiktor Julian (1822-1823), oraz najmłodsza z nich, Maria Alojza (1830-1893, zamężna Adamowa Pohorecka). Remiszewski od 1834 roku uczęszczał do Wojewódzkiego Gimnazjum Lubelskiego, które ukończył, nie bez pewnych trudności, zdając maturę 30.06.1842. W trakcie nauki zetknął się z działalnością patriotyczną, w którą było zaangażowanych wielu jego szkolnych kolegów. Choć on sam nie był mocno włączony w spisek, znalazł się w szerokiej grupie młodzieży, którą dotknęły represje. Został wcielony do wojska i zesłany do Tambrowskiego Wewnętrznego Batalionu Garnizonowego. O jego służbie wojskowej wiemy niewiele. Niewątpliwie, jak wynika z dokumentów, służył we wspomnianym batalionie 22.03.1849 r. W kolejnych latach brał udział w walkach na Kaukazie, niestety dotąd nie udało się ustalić w ramach jakiej jednostki. Musiał być cenionym żołnierzem, bo dość szybko w armii carskiej osiągnął stopień kapitana. Służył w 47 Ukraińskim pułku piechoty. W sierpniu 1862 roku uzyskał dymisję z wojska. Angażował się w działalność konspiracyjną w Warszawie i w przygotowanie powstania. W marcu 1863 roku otrzymał od Rządu Narodowego misję sformowania i przeszkolenia oddziału w Puszczy Kampinoskiej, a w dniu 11 kwietnia 1863 awans na stopień majora i naczelnika wojsk powstańczych w Puszczy. Oddział ten, nazwany później „Dziećmi Warszawy”, składał się głownie z garnącej się do walki, ogarniętej patriotycznym duchem młodzieży warszawskiej, którą kolejarze, pomimo straży kozackich rozmieszczony na rogatkach, przemycili poza miasto. Do powstańczej partii dołączyło się też trochę „miejscowych”, chłopów z okolicznych wsi. Oddział liczył, według różnych szacunków około 200 – 250 osób, niewyszkolonych i słabo uzbrojonych. Składał się z piechoty oraz kilkunastu konnych. Wyposażeni byli głównie broń białą, w tym kosy osadzone na sztorc i broń myśliwską. Tylko niewielka część powstańców posiadała karabiny. Bardzo ambitne zadanie, jakie im powierzono, polegało na wsparciu przygotowywanego uwolnienia więźniów z Cytadeli Warszawskiej. Przebywało tam wówczas kilku aktywnych organizatorów powstania, związanych z Komitetem Centralnym Narodowym, w tym Jarosław Dąbrowski ps. „Łokietek” i Bronisław Szwarce, obaj z frakcji tzw. „czerwonych". Dąbrowski był autorem planu i głównym organizatorem ucieczki. Więźniowie po samodzielnym wydostaniu się z cytadeli mieli, na rogatkach Warszawy, dołączyć do oddziału i razem z nim wycofać się do Puszczy Kampinoskiej, by tak uniknąć ponownego schwytania. Akcję zaplanowano na poniedziałek, 13 kwietnia 1863. Liczono na zmniejszoną czujność strażników w okresie, przypadających wówczas w kościele prawosławnym, świąt Wielkanocnych. Ostatecznie do ucieczki nie doszło, prawdopodobnie z uwagi na brak poparcia spisku ze strony ogółu więźniów. Rosjanie dowiedzieli się jednak, że w Puszczy Kampinoskiej organizuje się oddział powstańczy i wysłali przeciw niemu korpus ekspedycyjny. Generał major Mikołaj Krüdener poprowadził dwie kompanie z wołyńskiego gwardyjskiego pułku piechoty, szwadron huzarów grodzieńskich i sotnię kozaków (razem około 550 żołnierzy). Nad powstańcami, poza, miażdżącą przewagą w ludziach (w kluczowym momencie bitwy ta przewaga była nawet czterokrotna), regularne wojsko górowało także wyszkoleniem, wyposażeniem i uzbrojeniem. Major Remiszewski poległ 14.04.1863 w - w lesie, będąc praktycznie w okrążeniu przeważających sił rosyjskich. Podobnie jak sam przebieg bitwy, także dokładne okoliczności śmierci majora Waleriana Remiszewskiego, nie są znane. Podawano sprzeczne relacje. Jedna z nich mówi, że na początku bitwy major i oficer huzarów, kornet Römer, wystrzelili do siebie z pistoletów, wzajemnie się zabijając. Ale, według innego przekazu, ranny major dowodził dalej w bitwie, aż do godziny około 13.30, kiedy to padł rozsiekany szablami i bagnetami. Po bitwie, na jego ciele naliczono 17 ran. Trofeum bitewne, kieszonkowy zegarek majora, przebity bagnetem, kapitan Procenko okazał carowi podczas audiencji w Petersburgu. Są też przekazy, według mnie jednak mniej wiarygodne, jakoby Walerian w obliczu klęski swego oddziału popełnił samobójstwo, a wreszcie, że ranny przeżył, został zabrany z pola bitwy przez miejscowego dziedzica i ukryty przed Rosjanami we dworze w Truskawiu, gdzie wkrótce zmarł z odniesionych ran. Ma tego dowodzić krzyż postawiony na skraju Truskawia, na miejscu hipotetycznej, bezimiennej mogiły dowódcy oddziału. Ta relacja pojawiła się jednak dopiero w 1981 roku, czyli prawie 120 lat po opisywanych wydarzeniach i nie ma odzwierciedlenia we współczesnych bitwie źródłach historycznych. Wydaje mi się nieprawdopodobne, by ten sam dziedzic Truskawia, który jakoby, w obliczu zagrożenia śmiercią, wskazał Rosjanom miejsce pobytu powstańczego oddziału, następnie ratował rannego majora, zabierając go z pola walki. Przeczą temu też wspomniane wyżej informacje, które wskazują, że po bitwie ciało Waleriana Remiszewskiego zostało przez Rosjan zidentyfikowane (podana ilość odniesionych ran, zniszczony zegarek). Jest jednak bezspornym faktem, że zgonu i pogrzebu majora nie odnotowano w księgach metrykalnych parafii w Zaborowie, ani też w innych, okolicznych, czy warszawskich parafiach. Na zawsze pozostanie więc pole do snucia domysłów i spekulacji. Rodzina Walerian Remiszewski nie ożenił się i nie pozostawił po sobie dzieci. Z czwórki rodzeństwa dorosłość, poza nim, osiągnęła jedynie jego młodsza siostra, która wyszła za mąż i doczekała się potomstwa. Żyją także liczni potomkowie rodzeństwa jego ojca i dziada, mieszkający dziś w Polsce, w Austrii i we Francji. Należy do nich Grażyna Remiszewska, malarka i rzeźbiarka, mieszkająca w Paryżu. Walerian (Walery) Bogusław Remiszewski był synem Karola Remiszewskiego (1788-1833, porucznika żandarmów) i Wiktorii Horoch (1799-1845), wnukiem Tomasza Remiszewskiego (1765-?, rządcy w Hryniowcach k/ Tłumacza) i Katarzyny Raciborskiej (1763-1846), prawnukiem Stanisława Remiszewskiego (administratora dóbr w Rudnikach) i Anny Zalewskiej, praprawnukiem Michała Remiszewskiego i Marianny Słupskiej. Walerian wylegitymował się ze szlachectwa w 1849 r. w guberni lubelskiej. Otrzymał zatwierdzenie dziedzicznego szlachectwa rosyjskiego z tytułu stopnia oficerskiego swego ojca (czyli został wpisany do 2-giej księgi szlachty). Mógłby także, z racji swego pochodzenia, otrzymać wpis do 4-tej księgi szlachty (szlachta cudzoziemska, w tym przypadku austriacka), ponieważ jego dziad, Tomasz Remiszewski, wraz z bratem Marcinem, wylegitymowali się ze szlachectwa przed Galicyjskim Wydziałem Stanów w 1807 roku. Z tej drogi Walerian jednak nie skorzystał, zapewne z uwagi na trudności w pozyskaniu niezbędnych dokumentów ze Lwowa. Widać, że rodzina ta żyła na styku dwóch państw, dlatego dziś ich groby znajdują się zarówno w dawnym zaborze austriackim (w Galicji, na starym cmentarzu w Tarnowie), jak i w zaborze rosyjskim (w Królestwie Polskim, na starym cmentarzu w Kielcach). W teczce legitymacyjnej Remiszewskich, przechowywanej w Centralnym Archiwum Historycznym we Lwowie (CDIAL, sygn. 163-3-3925) znajdują się także dokumenty innej, starszej gałęzi rodziny wywodzącej się od Walentego Remiszewskiego z Gródka Jagiellońskiego, żyjącego na przełomie XVI/XVIII wieku. Niestety brak jest dowodów potwierdzających bezpośredni związek między obiema tymi liniami.
Leonard Rettel
Leonard Łazarz Rettel, franc. Léonard Lazare de Rettel, pseudonim Jan Zamostowski (ur. 6 listopada 1811 w Podhajcach, zm. 21 marca 1885 w Paryżu) – polski działacz polityczny, pisarz, poeta i tłumacz, pierwszy polski hispanista, belwederczyk, kapitan - żołnierz-ochotnik 20 Pułku Piechoty Liniowej w powstaniu listopadowym, dobry mówca, emigrant na Wielkiej Emigracji. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari 17 kwietnia 1831 po bitwie pod Liwem. Syna Jana Rettla i Franciszki primo voto Siennickiej z domu Lemnickiej lub Łempickiej, przeniósł się z rodzicami do Warszawy, gdzie ukończył Liceum Warszawskie. W 1830 zapisał się na wydział prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Publikował młodzieńcze wiersze w Pamiętniku dla płci pięknej czasopiśmie wydawanym przez Konstantego Gaszyńskiego i Leona Zienkowicza. Uczestnik sprzysiężenia Wysockiego, 29 listopada 1830 w Noc Listopadową wziął udział w grupie studentów i cywili wraz z podchorążymi w ataku na Belweder w celu ujęcia wielkiego księcia Konstantego, w dziewięcioosobowym oddziale dowodzonym przez pchor. Kobylańskiego, nacierającym na Belweder od ogrodu, następnie wraz z podchorążymi dotarł do Arsenału i brał udział w jego zdobyciu. Aktywny członek Towarzystwa Patriotycznego. W powstaniu listopadowym jako ochotnik odbył całą kampanię 1831 w 20 Pułku Piechoty Liniowej, dosłużył się stopnia kapitana. Od 7 listopada 1831 na emigracji w Paryżu, członek Komitetu Narodowego Polskiego i jeden z założycieli Towarzystwa Demokratycznego Polskiego od 17 marca 1832, publikował artykuły w Demokracie Polskim. Utrzymywał bliskie kontakty m.in. z Adamem Mickiewiczem i Fryderykiem Chopinem. Przeciwnik organizacji Legionu Polskiego w Portugalii przez Józefa Bema. W 1848 organizował Legion Mickiewicza we Włoszech. Podczas powstania styczniowego był przedstawicielem Rządu Narodowego w Hiszpanii. Związany z towianizmem. Korespondent Gazety Warszawskiej z Paryża pod pseudonimem Jan Zamostowski. Od 1869 brał udział w pracach Towarzystwa Naukowej Pomocy w Paryżu, założonym przez Agatona Gillera, prowadząc wykłady. Przetłumaczył m.in.: La Araucana Ercilli, Powieści Basków Antonio de Trueby i Powieści norweskie Magdaleny Torrenson wydane w odcinkach w Gazecie Polskiej i Kurierze Poznańskim. Autor biografii emigrantów w Rocznikach Towarzystwa Naukowo-Historycznego wydawanych przez Bronisława Zaleskiego w Paryżu. Współautor (redakcja, zebranie źródeł - nie wymieniony na stronie tytułowej, z uwagi na powiązania z towianizmem, który zabraniał swoim członkom wydawania książek) Henri de Valois et la Pologne en 1572 (pol. Henryk Walezy i Polska w 1572) autora: Emmanuela Henri Victurnien de Noailles, Paryż, 1867. 4 lutego 1872 (9 marca 1872) poślubił młodszą o 25 lat Natalię Loewenhardt (Lewenhard - franc. Nathalie Loewenhard ur. 1836), Polkę, córkę Maurycego i Franciszki z d. Reichman, siostrę znanego na emigracji lekarza i powstańca styczniowego Stanisława Loewenhardta, z którą miał dwoje dzieci: syna (ur. 1872) i córkę (ur. 1873). W 1872 Rettlowie mieszkali w Paryżu w pobliżu Towarzystwa Historyczno-Literackiego przy Quai d'Orléans 4. 2 maja 1880 w wypadku zginęła żona Natalia - podczas otwierania okna wypadła na bruk. 29 listopada 1880 wziął udział w uroczystościach 50-lecia wybuchu Powstania Listopadowego, jako honorowy gość, z drugim belwederczykiem - Karolem Paszkiewiczem, zorganizowanych we Lwowie oraz odbył dłuższą podróż po Galicji odwiedzając m.in. przyjaciela - Karola Rogawskiego w Ołpinach, Kraków. Po śmierci żony, córkę przekazał na wychowanie do Wyższego Zakładu Wychowania Panien Seweryny Górskiej w Krakowie, synem zaopiekowała się rodzina żony: Anna Henryka (z domu Pustowójtówna) i Stanisław Loewenhardtowie, sam zamieszkał w Domu św. Kazimierza, gdzie przebywał do końca życia. Pochowany tymczasowo w 1885 r. w grobie rodzinnym Loewenhardtów (Lewenhardów) na Cmentarzu Montparnasse. Obecnie pochowany w zbiorowej mogile polskich emigrantów - powstańców listopadowych i styczniowych na Cmentarzu Montparnasse w kwaterze franc. division 17 (1 sud, 10 ouest) numer koncesji: 553 P 1886. Natalia Rettel spoczywa na Cmentarzu Montparnasse w grobowcu Lewenhardtów z bratową - Henryką Lewenhard (Anną Pustowojtówną) division 18 (14 est, 1 nord) numer koncesji: 1255 P 1880.
Mojżesz Rogaczewski
Ur. 1823 r.-podporucznik. 108-letni żyd podporucznik - weteran W zapadłej wsi Tołoczki, woj. białostockiego, mieszka 108-letni kowal Mojżesz Rogaczewski. Starzec ten, otoczony powszechną czcią, miał szczególnie względy u okolicznych ziemian. Wiedziano o nim, że ma za sobą ciekawą przeszłość, nikt jednak nie mógł dokładnie powiedzieć jaką. Starzec, który cieszył się dobrem zdrowiem i pracował prawie do ostatniej chwili, jako kowal wiejski, był małomówny i zbywał ciekawych milczeniem, nie zdradzając swej przeszłości. W ostatnim czasie Rogaczewski osłabł zupełnie i nie był już w stanie nadal pracować. Nie mając środków do życia, zdecydował się udać o pomoc do władz i wysłał za pośrednictwem D. O. K. Grodno do min. spraw wojskowych podanie, w którem wyjawił, że był powstańcem 1863 r. i dopóki miał siły, pracował i nie chciał korzystać z przysługujących z tego tytułu praw, obecnie zaś prosi o emeryturę, gdyż jako powstańcowi nie wypada mu prosić o jałmużnę. Rogaczewski złożył jednocześnie niezbite dowody, że brał udział w kilkunastu potyczkach z Rosjanami. Obecnie pod adresem Rogaczewskiego nadeszła przychylna odpowiedź ministerstwa spraw wojskowych, które wyjaśniło, że - aczkolwiek wyznaczony termin dla zgłoszeń powstańców już mimął - jednak Rogaczewskiemu w drodze wyjątku przyznano tytuł weterana - podporucznika i dożywotnio rentę. Przyznając sędziwemu starcowi tę rentę, ministerstwo wzięło pod uwagę przedewszystkiem tę właśnie okoliczność, że Rogaczewski będąc żydem, jako 40-1etni mężczyzna, pozostawił żonę i dzieci i udał się do partji Woyczyńskiego. Ojciec jego zginął w r. 1831 na Litwie w wojskach gen. Giełguda. Decyzja ministerstwa wywarła wielkie wrażenie wśród ludności żydowskiej.
Mikołaj Rokitnicki
Pochodził ze szlacheckiej rodziny spod Płońska, gdzie rodzice mieli niewielki majątek. W 1848 w kancelarii Sadyka Paszy () w w Turcji, gdzie przeszedł na Islam. Z Omarem Paszą brał udział w kampanii krymskiej, następnie wraz z Mikołajem Wierzbickim próbował wywołać powstanie przeciwko przeciwko Cuzie w Rumunii. Zarzuca im się rozbiórkę za pieniądze rosyjskie pomnika bitwy pod Warną. "Zbiera pieniądze, skąd tylko może, i każden sposób ostania och jest dla niego dobry, o czym nawet sam głośno mówi, ale zaraz wszystko, co ma, przehula, a nawet odda innym biedniejszym. Z tego powodu mimo całej niewątpliwie brudnej przeszłości, mimo całej niepewności jego charakteru, ma swoich zwolenników z hula­ków podobnych sobie, a wreszcie wszyscy mu przyznają, że jest zdolnym wojskowym. Dość salonowe obejście się, które przybrać umie, gdy chce, dobra wy­mowa francuska, hulaszczość, która popłaca pomiędzy bojarami mołdawskimi, pomogły mu, że ożenił się z niemłodą wdową z domu Miklesko, matką pię­ciorga dzieci. Przez to ożenienie spokrewnił się z wielu rodzinami bojarski­mi na Multanach". Mieszkał w Botuszanach. W Postaniu szef sztabu Junoszy (Adolfa A. Otto), a następnie pułkownik, dowódca oddziału, działającego głównie w lubelskim i na Wołyniu. Następnie na emigracji w krajach naddunajskich, zbliżony do kręgów stronnictwa bojarskiego, zwanego rosyjskim, przez ożenek z wdową Miklesko, siostrą metropolity w Jassach. Utrzymywał się z dzierżawy dóbr cerkiewnych (płacił z nich 1200 dukatów) oraz z odsetek od majątku żony (5000 dukatów).
Strona z 20 < Poprzednia Następna >