Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Powstańcy styczniowi

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 275
Strona z 7 < Poprzednia Następna >
Walerian Fortunat Ryfiński
(11.04.1840 Rawa [2] - 24.08.1929 Łódź) - weteran Powstania Styczniowego [1], emerytowany rejent zmarł w wieku 89 lat w Łodzi Al. 1-go Maja nr 34, parafia pw. św. Józefa [2], stały mieszkaniec Łodzi [2] a rok wcześniej (w wieku 88 lat) ożenił się w Łodzi z Julią Heleną Bałas (panna pielęgniarka lat 38). [3] Urodził się w kwietniu 1840 r. [4] Rawie [2] par. Rawa Mazowiecka [4] jako syn Napoleona Ryfińskiego [2], [3], [4] woźnego Sądu Pokoju Powiatu Rawskiego [4] i Marianny Heynik [2], [4] vel Klejnik [3] małżonków Ryfińskich [2] [4] Miał czwórkę rodzeństwa: 1. Józefa Ryfińska ur 1834 r Rawa Mazowiecka 2. Julian Aleksander Ryfiński ur 1836 Rawa Mazowiecka 2. Teofil Józef Ryfiński ur 1836 Rawa Mazowiecka 3. Feliks Antoni Ryfiński ur 1842 Rawa Mazowiecka 4. Marianna Ryfińska ur 1846 Rawa Mazowiecka Rodzice wzięli ślub 20.05.1833 r w Rawie Mazowieckiej: Alojzy Napoleon Anitoni Ryfiński kawaler lat 26 urodzony w Nowym Mieście woj. płockie [6] i Marianna Heinik 1-vo Januszkiewicz wdowa lat 24 po Marcinie Januszkiewiczu zmarłym w obozie K.... . [6] Dziadkowie: Jakub Ryfiński i Anna Krajczkowska vel Krayczykowska [6] oraz Szymon Heinik i Marianna [6] "Przed 1900 r. był pełniącym obowiązki sędziego śledczego w Łodzi. Następnie został zamianowany na jedną z czterech nowo utworzonych posad notarialnych w Łodzi obok E. Trojanowskiego, F. Rybarskiego i J. Żyźniewskiego. Prowadził kancelarię przy ul. Piotrkowskiej 47 do 12 września 1915 r.748. Spisał w tym czasie prawie 98 tys. aktów. Dalszą pracę przerwała mu wojna. Dnia 10 września 1917 r. powrócił do pracy notariusza w Łodzi. Jego kancelaria znajdowała się wówczas przy ul. Piotrkowskiej 46. Do 30 września 1923 r. spisał kolejne 46 tys. aktów. Odszedł z notariatu na własną prośbę. Nie są znane dalsze jego losy. Prawdopodobnie zmarł 24 sierpnia 1928 r. przeżywszy lat 89 zmarł . Pochowany został w zbiorowym grobie powstańców." [5] Pochowany na Starym Cmentarzu w Łodzi przy ul. Ogrodowej, w kwaterze weteranów Powstania Styczniowego. [7]
Antoni Ryszard
Ur. 23.5.1841 Szczebrzeszyn, zm. 12.1.1894 Kraków. Syn Jana (syn Franciszka - ślusarza z Zamościa) i Antoniny Szyduczyńskiej. Uczył się w gimnazjum w Szczebrzeszynie i w Radomiu. Po tym czasie pracował jako subiekt w Radomiu. Tam zastało go powstanie, choć działalność niepodległościową prowadził już wcześniej, bo w 1862 złożył przysięgę Rządowi Narodowemu przed ks. Paulinem Domańskim, gwardianem oo. Bernardynów w Radomiu. Od 22 stycznia do 18 marca 1863 r. był szeregowcem w korpusie Langiewicza. Podporucznikiem został za męstwo, po bitwie pod Suchedniowem. Po bitwie pod Staszowem, 17 lutego został awansowany na porucznika strzelców. Brał udział w całej kampanii Langiewicza, uczestnicząc w bitwach pod Wąchockiem, Bodzentynem, na Świętym Krzyżu, pod Małogoszczą, Pieskową Skałą, Skałą, Chrobrzem, Grochowiskami i innymi. W ostatniej fazie walk Langiewicza był porucznikiem Żuawów Śmierci Franciszka Rochebrunne. Przejście do tego pułku świadczyło o wielkiej determinacji i odwadze Antoniego Ryszarda. Podczas krwawej i zwycięskiej bitwy powstańców pod Grochowiskami 18 marca 1863 r. został ranny w bok i nogę. Po pierwszym opatrzeniu ran przewieziono go najpierw do Piasków, majątku hrabiów Tarłów, później do Nowego Miasta. Granicę do Galicji przekroczył w Opatowcu, następnie był leczony przez miesiąc w szpitalu w Tarnowie. Stamtąd został przewieziony do dóbr Sanguszków w Krzyżu. Po powstaniu przeszedł do Galicji, gdzie pracował w składzie aptecznym u Waltera, pod przybranym nazwiskiem zmarłego subiekta Stanisława Zaczyńskiego. W 1866 założył swój własny sklep materiałów kolonialnych w Rynku Głównym. 7.7.1866 ożenił się (pod przybranym nazwiskiem) z Józefą Marią Turek. Do swojego nazwiska wrócił w 1879. Następnie do śmierci pracował jako kontroler Banku Pobożnego przy Arcybractwie Miłosierdzia. Pochowany na Rakowicach. Ma tablicę w kościele oo. Pijarów. Zapalony numizmatyk i kolekcjoner medali. Pisał artykuły i tematyce numizmatycznej. Był też pierwszym kustoszem zbiorów i biblioteki Krakowskiego Towarzystwa Numizmatycznego
Piotr Sanojca
Urodzony pod imieniem Józef. Ur. 19.10.1838 Kołomyja, Przemieście Nadwóreńskie 150 (chrzestny: Franciszek Ksawery Oczosalski) [2], zm. 5.7.1914 Kraków. Syn Macieja i Reginy Marcinkiewicz. Jego ojciec był lokajem (prawd.) u Oczosalskich w Cieniawie. Po ukończeniu 7 klas szkoły we Lwowie podjął studia teologiczne prowadzone przez oo. Karmelitów. W 1863 przebywał w klasztorze dominikańskim w Podkamieniu skąd 29 czerwca wyszedł do Powstania[1] zagitowany przez - mistrza nowicjatu. Walczył w oddziale Wysockiego, pod dowództwem [4] i został lekko ranny.[9] Po klęsce udało mu się powrócić do klasztoru, gdzie kontynuował naukę. 20.7.1863 przyjął habit dominikański. 26.7.1867 otrzymał święcenia kapłańskie w następnym roku śluby wieczyste w Żółkwi.[9] Prawie 50 lat piastował różne funkcję. Wpierw uczył w szkole normalnej w Żółkwi. 1873-81 był przeorem i administratorem parafii w Bohorodczanach, 11.1882-4 pełnił te same funkcje w Czortkowie. w 1881 i 1885 uczestniczył w Kapitule Prowincji Galicyjskiej. 1884-90 był przeorem w Podkamieniu. M.in. wymienił tu dach kościoła i odnowił wnętrze, szkarpy oraz basztę orbonną[7], prowadził obronę przed działaniami Rusinów pragnących przejąć kaplicę przykościelną, uzyskując w tej sprawie notę papieską[8]. Wybudował także nowy dwór w Zarudziu [9]. Otrzymał tu prawo zakładnia bractw różańcowych i tytuł kaznodziei generalnego. Niestety był tu odbierany negatywnie przez niektórych współbraci - jako podejrzliwy i mściwy.[1][9] Po odbyciu kilkumiesięcznej kuracji w Bawarii wg metody ks. Kneipa zamieszkał w Jarosławiu. 1898-1911 przebywał poza zakonem, pełniąc różne funkcje m.in. kapelana ss- Marianek w Łomnej. Od 1911 w Krakowie św klasztorze św. Trójcy, gdzie zarobione pieniądze przeznaczył na elektryfikację klasztoru i kościoła. Kaznodzieja, działacz narodowy. Był słabego zdrowia. W ostatnich latach życia pełnił funkcję podprzeora w Krakowie odbiera jako człowiek pełen poświęcenia i złożenia wszystkiego na ołtarzu Boga i Ojczyzny. Został poch. na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie[6], w grobowcu dominikańskim przy głównej alei.
Piotr Józef Sanojca
Zgon powstańca Dominikanina. Szereg bojowników z roku 1863 o wolność narodu znów się o Jednego pomniejszył. O. Piotr Józef Sanojca, Dominikanin, bohater z pod Radziwiłłowa rozsiał się w środę z tym światem w klasztorze OO. Dominikanów krakowskich. O. Piotr Józef urodził się w r. 1838 w Kołomyi. Po ukończeniu szkół wstąpił do Seminaryum duchownego we Lwowie, a będąc równie patryotycznie jak religijnie wychowany, gdy posłyszał o powstaniu, jeden z pierwszych wstąpił do szeregów. W czasie bitwy pod Radziwiłłowem szczególnie odznaczył się odważny, i śmiały Ojciec Sanojca. Zażył on wiele niewygód, wiele niebezpieczeństw mu groziło, z których cało wyszedłszy, po upadku powstania — jak tylu innych szlachetnych Polaków i O. Piotr poświęcił się wyłącznie Bogu w Zakonie św. Dominika, jakoby na expiracyę za Naród nieszczęśliwy. W Zakonie tym tyle dla Polski i Kościoła zasłużonym — przeżył pobożnie lat prawie pięćdziesiąt i dobrze się zasłużył zakonowi, który; go rozbitka narodowego, tak przygarnął miłośnie. Jakkolwiek wątłego zdrowia, O. Piotr Józef Sanojca gorliwie spełniał zakonne i kapłańskie obowiązki już jako Przeor OO. Dominikanów w Bohorodczanach, w Czortkowie i w Podkamieniu, już jako spowiednik i kaznodzieja, czy jako działacz polski. Prawie do ostatniej chwili czynny jako podprzeor klasztoru krakowskiego, w przeddzień swej śmierci odprawiwszv ostatnia Mszę św. zasnął cicho wśród Braci swoich zakonnych zasłużony Polak i gorliwy Dominikanin. Cześć Jego pamięci!
Jan Saski
Jan Saski h. Sas. Ur. 1810, zm. 1868. Syn Kacpra Kazimierza i Tekli Wysockiej. Powstaniec Listopadowy. Do 1852 dzierżawca Mieronic. Następnie od 1854 dzierżawca majątku Rudy Zajączkowskiej - składającego się z 13 wsi. Od 1832 wójt gminy. Kolator kościoła w Małogoszczu. Zdawał raporty władzom z działań przedpowstaniowych i powstańczych, ale czynił to na tyle umiejętnie, że nie szkodził działaniom niepodległościowym. Organizator zaplecza w Powstaniu - przygotowywał transporty, załatwiał lekarstwa, ukrywał rannych. Jest wymieniony na aktach zgonu powstańców w księgach małogoskich jako świadek. Za swoją działalność został osadzony w więzieniu w Kielcach. Na wiosnę 1864 jego dwór uległ spaleniu (prawdopodobnie w odwecie za działalność powstańczą). Kolejny pożar miał miejsce w 1867. Zmarł niedługo potem przytłoczony troskami. Jest pochowany w Małogoszczu. Był mężem Jozafaty Żeromskiej, ciotki Stefana. Został przez bratanka żony sportretowany w "Wiernej Rzece" - jako pan Rudecki - dziedzic Niezdołów. Jego trzech synów brało udział w Powstaniu: Gustaw został zasiekany pod Seceminem, Zygmunt ranny w kolano pod Pińczowem - ale niezdolny do walki wytwarzał bomby dla powstańców, Jan Ksawery przeszedł długi szlak walk. Oprócz tych dzieci miał jeszcze: Jana Kantego, Tadeusza, Józefa, Kazimierę Helenę, Kazimierza, Ludwika Teofila, Jozafata, Zofię. Jego wnukiem był m.in. Stanisław Nojszewski - powieściopisarz zamordowany Auschwitz, a prawnukiem m.in. Mieczysław Ignacy Wojciechowski, żołnierz AK
Seyfried
Postać ta notowana jest w literaturze pod dwoma imionami: Alfons, albo Józef Alojzy. (Możliwe że chodzi też o dwie różne osoby). Trudność rodzi tutaj olbrzymia mnogość wersji zapisywanego nazwiska, jak: Seifrid, Zejfryd, Sayfrit, Sifried itd. Prawdopodobnie był synem Teodora, budowniczego łożmyńskiego (autora m.in. katafalku na egzekwie Tadeusza Kościuszki) i Józefy Święcickiej. Kształcił się w Gimnazjum Realnym w Warszawie. Za próbę ucieczki do Prus został w 1846 skazany na wcieleni do armii carskiej. Zdołał jednak zbiec i schronić się w Poznańskim. Aby uchronić się przed ekstradycją zgłosił się na ochotnika do wojska pruskiego. Działał w wielkopolskiej Wiośnie Ludów w 1848. Następnie pracował jako bibliotekarz u E. Ponińskiego we Wrześni. W obliczu tych faktów wątpliwe są dane o tym, że był oficerem rosyjskim (być może chodzi jednak o dwie różne osoby). Od czasów przed Powstaniem jeden z najgorętszych stronników Mierosławskiego u którego walczył w straży chorągwianej w kampanii kujawskiej. Mianowany był naczelnikiem wojskowym woj. mazowieckiego w stopniu pułkownika. Utworzył on oddział składający się z ok 500 chłopów z Kujaw i z nimi przyłączył się do zgrupowania Taczanowskiego. Nie był jednak lubiany, szczególnie przez zwolenników Czartoryskiego i Hotelu Lambert. Niemal niewieściej fizjonomii, z małymi oczkami, ściągniętymi ustami, pod idealnie przystrzyżonym wąsem i falującą czupryną włosów, z żółtą cerą nie budził zaufania także w kontaktach osobistych. Po bitwie pod Nową Wsią wywiązała się między nim i Youngiem gwałtowna sprzeczka, po której Seyfried oraz Oborski odeszli ze swoimi oddziałami, nie chcą uznać pzrekazania naczelniej władzy Francuzowi. Po bitwie Younga pod Brdowem 29.4 - w której zginął ten dowódca, postawiono Seyfriedowi zarzut całkowitego braku reakcji, co nie było do końca prawdą. Sam Young, wzburzony po konflikcie, zbyt brawurowo podjął działania, które nie spotkały się z poparciem Seyfrieda. W dodatku Young odnosił się do niego władczo i pogardliwie - co znajdowało kontynuację w niechęci niższych oficerów. Stąd w efekcie wiele negatywnych i krytykujących wzmianek - co skończyło się 5.5. dymisją. Następnie Seyfried działał w partii Haukego, w jego sztabie, a także w Galicji, gdzie w czerwcu 64 zorganizował mały oddziałek, który został szybko rozbity pod Ojcowem. Po powrocie został 16.6 zaaresztowany przez Austriaków. Sądzony jednocześnie zaocznie w procesie w Berlinie. Więziony na zamku krakowskim uciekł stamtąd w 1865 razem z woźnym, po czym żył jakiś czas na emigracji, gdzie m.in. w Dreźnie był członkiem Towarzystwa Patriotów Polskich, a w 1866 pojedynkował się z Niemiryczem i został ranny. Dalsze jego losy nie są znane.
Dominik Sikorski
Urodzony w Warszawie 1842-go roku z ojca Michała, b. żołnierza wojsk napoleońskich i matki Marji z Cichockich. Wykształcenie otrzymał domowe. W 1856 roku wstąpił na praktykę do drukarni Józefa Ungra, gdzie pracował do 1860-go roku. Po skończeniu praktyki przeszedł do drukarni I. Krokoszyńskiego, gdzie z wiedzą właściciela drukował pisma, wydawane przez Rząd Narodowy. Dzięki znajomościom, porobionym przy tej pracy, został w 1862 r. powołany do objęcia posady w Banku Polskim, w wydziale biletowym, w którym drukował pieniądze papierowe. Czynny pozatem w organizacji powstania narodowego, na początku 1863 roku został aresztowany i skazany na karę rot aresztanckich z zesłaniem na Syberję. Tu dopiero wykazały się w pełni zalety ducha i charakteru p. Dominika. Wspomagał sercem całem, słowem i czynem współtowarzyszów kaźni, krzepił słabnących, przyjmował na siebie odpowiedziałność za mimowolne przekroczenia rodaków, narażając się wielokrotnie na rózgi i nahaje, a nawet ryzykując głową. Władze miejscowe wkrótce oceniły ofiarną naturę i zacny charakter więźnia. Słowo jego i opinja zaczęły mieć pewnego rodzaju moralny wpływ na „naczalstwo“, dzięki czemu zrodziła się możność ulżenia losu współwięźniom. Ceniony przez władze więzienne pan Dominik często bywał wzywany przez naczelnika „na czwartego“ do preferansa i zmuszony był grać całe noce. W roku 1870-ym powrócił do kraju i osiadł znowu na stałe w Warszawie, pracując w dalszym ciągu w swoim ulubionym zawodzie, zdrów i rzeźki do dziś dnia. Współkoledzy drukarze nazywają go żartobliwie „tate“, okazując mu słusznie bardzo wiele przyjażni, bo przez cały ciąg życia zajmował się ich losem, walcząc dla nich skutecznie o polepszenie ich bytu materjalnego. D. 4 sierpnia 1901 roku Dominik Sikorski obchodził 40-to letni jubileusz swojej pracy zawodowej, o czem zresztą Gazeta Warszawska w No 206 ym tegoż, 1901-go roku, pomieściła wzmankę następująsej treści: „. Skromna uczta z wręczeniem upominku oraz zdjęciem fotograficznem współudział biorących z jubilatem na czele, zakończyły tę piękną uroczystość. A miana „Wojewody“ już się doczekał, gdyż przed kilkoma tygodniami skończył 60 lat w zawodzie drukarskim.
Adam Skarbek Kozietulski
Najmłodszy syn Władysława Skarbka Kozietulskiego herbu Habdank, pisarza X Departamentu Rządzącego Senatu (zm. w 1860 r.) - właściciela majątku ziemskiego Porady koło Białej Rawskiej oraz folwarku Zagóźdź leżącego obecnie w granicach miasta Warszawy koło Miedzeszyna Letnisko i Honoraty z Wierzejskich (zm. w 1887 r.). Przedpowstaniowe niepokoje w Warszawie spowodowały, że matka postanowiła wysłać Adama do Suwałk, gdzie mieszkali teściowie jego siostry Natalii z Kozietulskich Rechniowskiej. Tam uczęszczał do szkoły - prawdopodobnie do Gimnazjum Gubernialnego, w którym teść Natalii, Łukasz Rechniowski, był nauczycielem matematyki. Adam uciekł z domu swoich opiekunów i wstąpił do partii powstańczej Suzina, w której służył jako kosynier. Bratanek Adama - Bolesław Skarbek Kozietulski - sporządził przed wyruszeniem na front w wojnie polsko-rosyjskiej w 1920 r. notatkę dla swoich synów, w której zawarł informację, że Adam miał wówczas 15 lat, poległ w lasach siedleckich i został pochowany w polu. Według notatki zamieszczonej w „Pamiątce dla rodzin polskich” Adam poległ w bitwie pod Staciszkami leżącymi dawniej w powiecie sejneńskim, obecnie na Litwie - na północ od drogi z Lazdijai (Łodzieje) do Alytus (Olita)[1]. Bitwę tę i śmierć dowódcy partii powstańczej pułkownika Suzina opisała Maria Konopnicka w noweli zatytułowanej „Jak zginął Suzin”. Jeżeli informacja o śmierci Adama w bitwie pod Staciszkami jest zgodna z prawdą to należy ustalić datę jego śmierci na dzień 21 czerwca 1863 r., a miejscem pochówku byłaby istniejąca do dziś mogiła powstańcza w lesie nad jeziorem Metele (po litewsku Metelys), w połowie drogi pomiędzy Staciszkami i miejscowością Mockonys – między jeziorami Metelys i Obelija. Wiadomo, że część partii Suzina po bitwie pod Staciszkami przyłączyła się do oddziału Wawra ()[2]. Według drugiej części notatki zamieszczonej w „Pamiątce dla rodzin polskich” Adam , (…), służył w oddziale Wawra, zginął pod Wizną. Zostawił matkę i siostrę[3]. Rodzi to przypuszczenie, że przeżył bitwę pod Staciszkami i szedł z partią Wawra na Warszawę. Poległ w dniu 7.VII.1863 r. w czasie krwawej i zwycięskiej przeprawy oddziału przez Narew pod Sieburczynem (w pobliżu Wizny). Miejsce jego pochówku nie jest znane. Zapis dotyczący osób, które powinny zostać powiadomione o jego ewentualnej śmierci dotyczy matki Honoraty z Wierzejskich Skarbkowej Kozietulskiej i siostry Natalii ze Skarbków Kozietulskich Rechniowskiej. Adam nie wymienił w tym miejscu swoich trzech braci Zdzisława Alfreda i Karola świadom tego, że w owym czasie wszyscy trzej również walczyli w Powstaniu. Zapewne Adam nie wiedział, czy jeszcze żyją. Służba Adama w oddziale Wawra jest bardzo prawdopodobna, gdyż najprawdopodobniej ten fakt został poświadczony przez jego kolegów z suwalskiego gimnazjum, którzy wraz z nim przeszli do oddziału Wawra. W pamięci rodzinnej zachowała się informacja, skrzętnie utrzymywana w tajemnicy w czasach carskich, że jeden z męskich potomków bardzo nielicznej rodziny Skarbków Kozietulskich, który uczestniczył w Powstaniu Styczniowym, nie poległ w bitwie jak oficjalnie twierdzono, lecz przeżył Powstanie i ukrył się pod zmienioną tożsamością. Otrzymał metrykę 10 letniego dziecka, które w owym czasie utopiło się w wyniku nieszczęśliwego wypadku. W obawie przed dekonspiracją i krwawymi represjami władz carskich musiał się on na wiele lat ukryć w środowisku, które nie znało jego prawdziwej tożsamości. Z genealogii rodziny wynika, że ta informacja mogła dotyczyć tylko jednej osoby, a mianowicie Adama Skarbka Kozietulskiego. Być może, Adam Skarbek-Kozietulski nie poległ w bitwie pod Sieburczynem, lecz został w niej tylko ranny, a następnie ukryty został przez towarzyszy broni w nieodległej wsi Kobylin. Wieś Kobylin położona jest ok. 15 km od wsi Grądy Woniecko. Do wsi Grądy Woniecko udała się po bitwie pod Sieburczynem (wieś sąsiadująca z Wizną) partia Wawra zabierając ze sobą z pola bitwy ciała zabitych i rannych. Tam mógł otrzymać metrykę zmarłego w owym czasie dziecka noszącego drobnoszlacheckie nazwisko Kapica. W dniu 8 maja 1903 roku do portu w Nowym Jorku przypłyną z Hamburga statek Graf Waldensee. Z jego pokładu zszedł człowiek, który amerykańskim władzom imigracyjnym podał się za Władysława Kozietulskiego urodzonego w 1876 r. Jako miejsce zamieszkania podał wieś Kobylin. Z analizy listy okrętowej wynika, że w Hamburgu wszedł na pokład statku podając się za Władysława Kapicę.[4] Ów Władysław Kozietulski, który przybył w 1903 r. do Nowego Jorku mógł być synem Adama. Po przypłynięciu do USA powrócił do prawdziwego nazwiska swojego ojca. W dniu 2 stycznia 1918 r. zgłosił się jako ochotnik do Armii Hallera. Jego gotowość do wyjazdu wyznaczona została na dzień 21 października 1918 r., a więc na 21 dni przed zakończeniem I wojny światowej. Był zaplanowany do transportu nr 92 do Buffalo i dalej do obozu Niagara Camp, ale z tej listy został wykreślony. Dalsze jego losy nie są znane. Wiadomo tylko, że był członkiem Związku Narodowego Polskiego w USA.[6]
Zdzisław Leonard Józef Skarbek-Kozietulski
Zdzisław Leonard Józef Skarbek Kozietulski. Syn Władysława Skarbka Kozietulskiego herbu Habdank i Honoraty z Wierzejskich, ur. 30.3.1843 r. w Radzyniu na Podlasiu, ochrzczony w dniu 6.06.1843 r. w Międzyrzeczu, żonaty z Bronisławą Marianną z Sikorskich (córką Józefa, redaktora Gazety Polskiej i Marii z Chrzanowskich).[1] Zdzisław był zapisany w Księgach Genealogicznych Szlachty Guberni Podlaskiej w dniu 1/13 sierpnia 1850 r.[2] Według informacji zawartej w życiorysie jego bratanka Bolesława Skarbka Kozietulskiego Zdzisław wziął udział w Powstaniu Styczniowym. Zgodnie z innymi przekazem rodzinnym -pozostawionym przez Jerzego Skarbka Kozietulskiego syna bratanka Zdzisława - Zdzisław początkowo studiował razem ze swoim rodzonym bratem Karolem Skarbkiem Kozietulskim i bratem ciotecznym Karolem de Saxe w Instytucie Politechnicznym w Puławach. Stamtąd razem ze wszystkimi studentami tej uczelni wstąpili do partii powstańczej. Później studiował podobno chemię na Uniwersytecie w Heidelbergu. Zapewne ukończył Wydział Matematyczno-Fizyczny Szkoły Głównej Warszawskiej (tak wówczas nazywał się Uniwersytet Warszawski), Twierdzenie, że ukończył tę szkołę opiera się na fakcie, że w roku akademickim 1866/1867 znalazł się na liście studentów czwartego roku - ostatniego roku nauki. Nie występuje jednak w żadnym innym spisie studentów Szkoły Głównej (nie ma go na liście studentów trzeciego roku w roku akademickim 1865/1866) – spisy z owego okresu częściowo nie zachowały się. Napisał rozprawę filozoficzną pt. „O granicach pojęć ludzkich” , Warszawa 1884. Na ostatniej stronie pracy jest adnotacja, że ukończył ją w Sokołówce w lutym 1883 roku. Według Bolesława Skarbka-Kozietulskiego Zdzisław był dyrektorem cukrowni Hermanów. [4] W dokumentach rodzinnych zachowała się notatka, że był również dyrektorem cukrowni w Rudzie Guzowskiej i Sannikach. W roku 1896 Zdzisław wystąpił do Heroldii o przywrócenie jego synowi Władysławowi podwójnego nazwiska (tzn. Skarbka Kozietulskiego) uzasadniając i dokumentując, że jego dziadek Jan Chrzciciel był zapisany w Heroldii pod podwójnym nazwiskiem, do czego prawo udowodnił przedkładając dokumenty rodzinne (sprzedaży majątków od 1635 r.). Heroldia przychyliła się do jego wniosku.[5] Mniej więcej w tym samym czasie Zdzisłąw kupił dla syna Władysława majątek Kąty koło Sochaczewa, gdzie zmarł w 27 lutego 1905 r. Został pochowany w Szymanowie w grobie swego syna Zygmunta zmarłego dzieckiem.[6]
Józefa Skrzeszewska
Zgon patrjotki. W Drohobyczu zmarła w 92 r.ż. Józefa z Junoszów z Rościszewa Borkowskich Jastrzębiec Skrzeszewska, jedna z tych dzielnych niewiast, które w dobie powstania niespożyte zasługi oddały sprawie narodowej. Już w młodocianym wieku zaprawić się je i przyszło w cierpieniach. Zaledwie wyszedłszy za mąż za śp. Erazma, gorącego patriotę z r. 1846, rozstać się z nim musiała gdyż osadzony w Kufsteinie, skazany został na dożywotnie więzienia. Amnestia po dwu latach wróciła mu wolność, ale nie powstrzymała od dalszej pracy patriotycznej. W r. 1S63 dom pp. Skrzeszewskich w Nieczajnie (Nieczajna, przyp. GP), w tarnowskiem służył drużynom powstańczym za punkt zborny. Bywało, że nieraz po stu ludzi zasiadało do stołu, a obejścia gospodarskie służyły za miejsce ćwiczeń. Wyćwiczonych odstawiał śp. Skrzeszewski nocami do Szczucina nad Wisłą, skąd łodzie przewoziły ich do Królestwa. Utrzymywanie tych drużyn, ekwipowanie i za ­opatrywanie w grosz na drogę' pochłaniało fortunę śp. Skrzeszewskich. Składali ja jednak chętnie na ołtarzu Ojczyzny, poczytując sobie za obowiązek, wspierać ruch narodowy bez względu na jego wyniki. Już po utracie fortuny jeszcze nie przestali się dzielić tem, co im pozostało. Śp. Skrzeszewska, ukochana przez włościan, uwielbiających ją jako swego opiekuńczego anioła, wpajała w dzieci gorącą miłość Ojczyzny. Gdy przybyła kwesta na rzecz powstania, bez wahania ofiarował a srebra i kosztowności, nie pozostawiając nawet kolczyków w uszach małej córeczki, by wszystko co przedstawiało jakąś wartość, odciąć na rzecz serdecznej 'sprawy. Cześć jej pamięci!
Edmund Slaski
Edmund Feliks Slaski. Pochodził z rodziny h. Krzywda, ze Slazów. Ur. 19.11.1829 Lwów[5][8], nr nr 437, zmarł z ran 30.10.1863. Syn Ignacego Slaskiego oraz Joanny Grobelskiej. Ojciec pochodził z Wysocka Wyżnego, syna Andrzeja i Marianny Wiśniewskiej[5], kontroler magistratu lwowskiego. Był aktywny niepodległościowo w czasie 1848 roku. Określany jako zagorzały nieprzyjaciel rządu i intrygant polityczny, pełnił funkcję Towarzystwa Przyjaciół Prawa. Działał także wg władz niepoprawnie podczas wyborów, na terenie trzeciej dzielnicy we Lwowie. Pozostawał pod obserwacją władz. Właściciel kamienicy pokarmelitańskiej (później szkoła realna przy ul. Kamiennej) na przeciwko więzienia, z której okien prowadzone było porozumiewanie się z więźniami za pomocą "telegrafu optycznego".[11] Edmund walczył w powstaniu węgierskim pod rozkazami . Następnie wcielony został do armii austriackiej do kawalerii, dosłużył się stopnia oficera pełnią funkcję adiutanta. Objął posadę suplementa w gimnazjum Franciszka Józefa, gdzie wykładając język niemiecki, geografię i rachunki kształcił w duchu narodowym, chodząc zawsze polskiej czamarce. Po wybuchu powstania zorganizował oddział młodzieży gimnazjalnej z którymi już 30.1. kierował się pod Tomaszów do oddziału Jana Czarneckiego. Edmund pełnił tam funkcję dowódcy 4 plutonu. Po rozwiązaniu był kapitanem na czele kompanii pod Leonem Czechowskim. Walczył tu nad Tanwią(20.3) i (21.3). Otrzymał stopień majora i misję uformowania własnego oddziału pod gen. Aleksandrem Waligórskim. Oddział był doskonale uzbrojony i składał się z wyszkolonych żołnierzy. Po pięciodniowych forsownych marszach oddział został otoczony (22.10) przez przeważające siły wroga składające się z 11 rot piechoty, 2 sotni kozaków, 1 sotni dragonów, 1 sotni ułanów i dwóch dział. Edmund śmiertelnie raniony zmarł z ran 30.10 w Zaleszanach gdzie w dobrach br. Konopki był urządzony lazaret. Spoczął w wspólnym grobie z również śmiertelnie rannym w tej samej bitwie. Powstańcem był też jego brat walczący pod komendą Edmunda. Oprócz tego miał jeszcze 6 rodzeństwa, z których 3 wcześnie zmarło. Przeżyli prawd. Ignacy Roman, Dionizy Franciszek, Karolina Augusta oraz wspomniany Leon.
Kazimierz Sokalski
Ur. 23.2.1841 Sieniawa, zm. 04.05.1918 Wadowice. Syn i Fryderyki Chrzanowskiej h. Korab. Uczył się w gimnazjum tarnowskich, gdzie prowadził działalność patriotyczną. Jeszcze przed powstaniem młodzież ta zorganizowała tajną grupę 130 osób przygotowanych do wymarszu. Ostatecznie przed wymarszem pojechał do ojca, który postanowił jechać z nimi. W ten sposób przez Tarnów i Kraków dostali się do Ojcowa, gdzie Kazimierz służył w oddziale strzelców Uhmy przy bezpośrednim udziale swojego ojca. Walczył w bitwie miechowskiej (uzbrojony w kosę). Następnie powrócił do Krakowa i przebywał w domu Marcina Strzelbieckiego. aby przedostać się do obozu w Goszczy, gdzie został, za radą ojca, przyjęty do Żuawów Rochebruna. Walczył pod Sosnówką, Chrobrzem i Grochowiskami - gdzie był ranny (w tej samej serii strzału zginął na jego rękach jego ojciec). Leczył się w domu Eliaszewicza w Tarnowie a następnie w Lubieniu i w szpitalu w Krzeszowicach przez 5 miesięcy. Po powstaniu w 1879 uczył się w Krajowej Szkole Lasowej we Lwowie[6], a następnie w 1881 zdał egzamin państwowy[7]. W 1880 pisał do Włodzimierza Dzieduszyckiego z prośbą o pomoc w znalezieniu posady[8]. Znalazł posadę w lasach państwowych w Kętach.[5] W 1894 podpisał deklarację przystąpienia do Towarzystwa Weteranów.[9] Pierwsza żona zmarła przez 1894[9]. Druga - Ludwika Buła, zm. po 1919[10]. Dwoje dzieci z pierwszego małżeństwa[9]. Z drugiego małżeństwa: - Stanisław (1895 Kęty) - Józefa Franciszka (1899 Kęty) - Stanisław (1911 Kęty)
Władysław Piotr Stroynowski
(Strojnowski) Ur. 29.4.1831 Targowica na Podolu (chrzest z wody, a następnie warunkowy 1 maja). Syn Rafała (właściciel dóbr Mychlin w łuckim) i Józefy Antonowicz. Zmarł 21.4.1895 Lwów[z=303767]. Zatrudniony był w armii carskiej w dziale zaopatrzenia. W 1856 był w Komisji Prowianckiej pomocnikiem Naczelnika Stołu. W 1861 członek tajnego Komitetu Miejskiego - był wśród pierwszych 17 osób, które zakładały tę organizację. Stroynowski gorliwie zabiegał o szybki wybuch powstania. Datę wybuchu ustalono już w 1862 na 15 stycznia (a więc mówiono o tym już przed ogłoszeniem branki do wojska carskiego). W 1863 została wydana w Paryżu broszura z notatek Stroynowskiego p.t. "Krótki rys historyczny o Polsce, ułożony z notatek hr. Władysława Stroynowskiego". Ciąży też na nim bezpośrednio zarzut przyspieszenia wybuchu powstania, bowiem to u niego w Głuchówku w początkach stycznia 1863 zebrali się komisarze wojewódzcy i przesłali Rządowi Narodowemu ulitimatum, że jeżeli on nie ogłosi Powstania to oni je po województwach ogłoszą. W powstaniu dowódca utrzymywanego z własnych środków oddziału. Od 17 stycznia 1863 roku formował oddziały rawsko-brzezińskie w okolicach Rawy oraz oddział łowicki w okolicach Bolimowa. Po połączeniu tych sił odbił oddział rekrutów 28 stycznia w okolicy Strzybogi na szosie skierniewickiej. Zabrał też kasę księstwa łowickiego w Łyszkowicach. Następnie zarządził przerwanie kolei Warszawsko-Berlińskiej pod Radziwiłłowem. Moskale dowiedzieli się o nim i urządzili wyprawę z Łowicza i Skierniewic. 9 lutego stoczył bitwę w obozie bolimowskim w Grabinie z której oddział wymknął się. Stroynowski przekazał dowództwo Józefowi Lenieckiemu z rozkazem połączenia się z płk. Jeziorańskim. Po powstaniu właściciel dóbr w rawskim i na Wołyniu. Żona: Malwina Fox. W latach 70-80 przebywał na emigracji w Szwajcarii i Francji. Ojciec 2 synów i jednej córki. Mieszkał Lwów, ul. Głęboka 4 i Leśna 4. W 1888 przyjęty do Towarzystwa Weteranów we Lwowie. na cm. Łyczakowskim.
Paulina Suchorzewska
urodzona w 1834 r. w Mielcu, córka Jana i Franciszki z Zafigórskich. Współwłaścicielka dominium Mielec. 2 II 1856 r. wyszła za mąż za Aleksandra Ignacego Suchorzewskiego. Młodzi zamieszkali w dworku w pobliżu kościoła parafialnego św. Mateusza. (Dziś dworek przy ul. T. Kościuszki 5.) Z tą chwilą Pieniążkowie przestali być współwłaścicielami dominium mieleckiego, a w indeksie współwłaścicieli pojawili się Suchorzewscy. W Mielcu w latach 1857-1870 urodziło się im ośmioro dzieci: Jan Alojzy, Marianna Franciszka, Adam Aleksander Maciej, Zygmunt Piotr Walenty, Bronisława Marianna, Zofia Maria Petronella, Aleksandra Józefa Maria i Stanisław Antoni. Mimo wielu obowiązków rodzicielskich Paulina dzielnie pomagała mężowi, który w czasie powstania styczniowego 1863-1864 pełnił funkcję naczelnika powiatowej organizacji narodowej wspierającej powstanie. Ponadto kierowała filialnym organem Komitetu Niewiast Polskich w powiecie mieleckim pomagającym powstaniu, zbierała składki na cele powstańcze oraz ukrywała nieznanego z nazwiska podoficera austriackiego, który zdezerterował z pułku w Tarnowie. W czasie podejmowania gościną oficerów austriackich podobno namawiała ich do złamania przysięgi. W wyniku rewizji w lutym 1864 r., kiedy znaleziono dowody na jej konspiracyjną działalność, została skazana na karę grzywny przez austriacki sąd wojenny w Tarnowie. Po wprowadzeniu w 1867 r. ustawy gminnej i uwłaszczeniu miasta wraz mężem w 1868 r. zwrócili się z wnioskiem o przyznanie obywatelstwa Mielca, ale Rada Gminna prawdopodobnie nie podjęła wiążącej decyzji. Po 1870 r. wraz z rodziną wyjechała z Mielca
Józef Szmyt
Ś. p. Józef Szmyt. W czwartek. 26. grudnia roku zeszłego o godzinie 3. rano umarł po krótkich cierpieniach najstarszy z dziennikarzy wielkopolskich, Józef Szmyt, redaktor „Wielkopolanina”, w 71. roku życia a dwudziestym drogim pracy w redakcyi wymienionego pisma. Ś. p. Józef Szmyt urodził się w r. 1885 w Radżowie pod Bninem; po ukończeniu nauk w gimnazyum Marii Magdaleny, oddał się nauce agronomii, poczem przez kilka lat spędził na praktyce w Lubelskiem. Walka w r. 1863 powołała go na plac boju, gdzie wraz z braćmi swymi dr. Lucyanem i Janem, mężnie walczył za ojczyznę; brat jego Lucyan, zginął w bitwie pod Strykowem, cięty szablą w głowę przez czerkiesa, drugi zaś Jan, raniony w obie nogi w bitwie pod Nową Wsią, umarł po trzech miesiącach ciężkich cierpień, śp. Józef zaś ciężko raniony został pod Olszową. — Powróciwszy do Księstwa w końcu roku 1863 przesiedział trzy miesiące w więzieniu w Śremie, za odmówienie świadectwa w sprawie śledczej, uwięzionego w Hausvogiel pułkownika Edmunda Calliera. W roku 1865 ożeniwszy się z Maryą z Kompfów, nabył wieś Stankowo pod Gostyniem, gdzie przez lat 18 przebywał. Sprzedawszy wieś, przeniósł się do Poznania i wstąpił do redakcyi „Kuryera Poznańskiego", za naczelnej redakcyi ks. dr. Kanteckicgo; następnie pracował przez krótki czas w „Orędowniku“, a w r. 1885 przeszedł do redakcyi „Wielkopolanina", gdzie przebył lat 22. Umarł niemal z piórem w ręku, gdyż jeszcze w numerze sobotnim, będąc już ciężko chorym, sam skorygował napisane przez siebie artykuły. Rok ubiegły i obecny był dzięki prokuratorom pruskim, niezwykle ciężki dla pism naszych, nękano pisma ciągłemi procesami za strajk szkolny. Nieboszczykowi wytoczono kilkanaście procesów z tego powodu, w których skazano go na wysokie kary pieniężne, aż w ostatnim procesie zapadł wyrok, skazujący go na więzienie; sprawa poszła do Lipska i jak się tego można było spodziewać, sąd rzeszy zatwierdził wyrok poznańskiej izby karnej, wyrok stał się prawomocnym i zaraz po świętach śp. Szmyt miał pójść odsiadywać kaźń. Śmierć wyzwoliła go od więzienia pruskiego. Ś. p. Józef Szmyt. W czwartek. 26. grudnia roku zeszłego o godzinie 3. rano umarł po krótkich cierpieniach najstarszy z dziennikarzy wielkopolskich, Józef Szmyt, redaktor „Wielkopolanina”, w 71. roku życia a dwudziestym drogim pracy w redakcyi wymienionego pisma. Ś. p. Józef Szmyt urodził się w r. 1885 w Radżowie pod Bninem; po ukończeniu nauk w gimnazyum Marii Magdaleny, oddał się nauce agronomii, poczem przez kilka lat spędził na praktyce w Lubelskiem. Walka w r. 1863 powołała go na plac boju, gdzie wraz z braćmi swymi dr. Lucyanem i Janem, mężnie walczył za ojczyznę; brat jego Lucyan, zginął w bitwie pod Strykowem, cięty szablą w głowę przez czerkiesa, drugi zaś Jan, raniony w obie nogi w bitwie pod Nową Wsią, umarł po trzech miesiącach ciężkich cierpień, śp. Józef zaś ciężko raniony został pod Olszową. — Powróciwszy do Księstwa w końcu roku 1863 przesiedział trzy miesiące w więzieniu w Śremie, za odmówienie świadectwa w sprawie śledczej, uwięzionego w Hausvogiel pułkownika Edmunda Calliera. W roku 1865 ożeniwszy się z Maryą z Kompfów, nabył wieś Stankowo pod Gostyniem, gdzie przez lat 18 przebywał. Sprzedawszy wieś, przeniósł się do Poznania i wstąpił do redakcyi „Kuryera Poznańskiego", za naczelnej redakcyi ks. dr. Kanteckicgo; następnie pracował przez krótki czas w „Orędowniku“, a w r. 1885 przeszedł do redakcyi „Wielkopolanina", gdzie przebył lat 22. Umarł niemal z piórem w ręku, gdyż jeszcze w numerze sobotnim, będąc już ciężko chorym, sam skorygował napisane przez siebie artykuły. Rok ubiegły i obecny był dzięki prokuratorom pruskim, niezwykle ciężki dla pism naszych, nękano pisma ciągłemi procesami za strajk szkolny. Nieboszczykowi wytoczono kilkanaście procesów z tego powodu, w których skazano go na wysokie kary pieniężne, aż w ostatnim procesie zapadł wyrok, skazujący go na więzienie; sprawa poszła do Lipska i jak się tego można było spodziewać, sąd rzeszy zatwierdził wyrok poznańskiej izby karnej, wyrok stał się prawomocnym i zaraz po świętach śp. Szmyt miał pójść odsiadywać kaźń. Śmierć wyzwoliła go od więzienia pruskiego. Śp. Józef Smyt miał niezwykły dar humorystycznego wierszowania, napisał kilka większych humoresek: „Lekarstwo na kota”", „Mody niewieście”, oraz komedye „Kto podsłuchuje” i „Kapitan jakich mało”. W roku zeszłym wydał zbiorowe wydanie swych pomniejszych prac pod tyt.: „Rymy oko- i nieokolicznościowe”. Przechodził w życiu ciężkie koleje, jak humorystycznie nieraz się wyrażał, że był więcej pod wozem niż na wozie ale humor dobroduszny, staropolski nie opuszczał go nigdy. Uczynny, przystępny dla wszystkich, prawego charakteru, oto zalety zmarłego. Patryotą był gorącym, nic ustami jednakże, ale sercem i wierzył zawsze w odrodzenie nasze. Umarł po kilkodniowej zaledwie chorobie na zapalenie płuc, osierocając sędziwą małżonkę i dwóch synów. Z prawdziwym żalem żegnamy naszego kolegę i przyjaciela, który całem sercem kochał Polskę. Cześć Jego pamięci, pokój Jego zacnej i prawej duszy! Pogrzeb ś p. Józefa Szmyta odbył się w ubiegłą niedzielę po południu z zakładu św. Józefa. Przed zamknięciem trumny pożegnał zmarłego kolegę naczelny redaktor „Wielkopolanina”, p. Walery Łebiński. Kondukt prowadził ks. prałat dr. Lewicki w asyście kilku duchownych. Jak wielką cieszył się Zmarły sympatyą, przekonać się można było z nader licznego udziału w pogrzebie osób ze wszystkich sfer naszego społeczeństwa. Zwłoki złożono na starym cmentarzu świętomarcińskim.
Edmund Taczanowski
Generał - naczelnik wojsk wielkopolskich 1863 roku. Pochodził z rodziny ziemiańskiej, był synem Józefa Taczanowskiego herbu Jastrzębiec i Katarzyny z Hersztopskich herbu Ogończyk. Kształcił się w poznańskim Gimnazjum św. Marii Magdaleny, następnie w szkole artylerii, którą ukończył w stopniu podporucznika. Po kilkuletniej służbie opuścił armię pruską na własną prośbę w 1846. Już wcześniej nawiązał kontakt ze spiskiem planującym powstanie w Wielkopolsce; po dymisji z wojska działał jako kurier powstańczy na południu Wielkopolski i wkrótce został aresztowany (12 lutego 1846) i osadzony w Forcie Winiary. Przebywał w więzieniu do grudnia 1847. W 1848 uczestniczył w walkach powstańczych. Dowodził oddziałem artylerii pod Pleszewem; po rozbiciu powstańców ponownie trafił do więzienia, tym razem w twierdzy w Kostrzynie. Został zwolniony w marcu 1849 i wyjechał do Genewy, potem do Turynu i Rzymu. Walczył w szeregach armii republikańskiej Giuseppe Garibaldiego, był ranny, przebywał w niewoli francuskiej. Po zwolnieniu powrócił do Wielkopolski. W okresie poprzedzającym wybuch powstania styczniowego przygotowywał potencjalnych uczestników walki zbrojnej poprzez Bractwo Kurkowe i Bractwo Jedności. Zaangażował się aktywnie w walki powstańcze. Komitet Działyńskiego wyznaczył go na dowódcę jednego z oddziałów ochotniczych; Edmund Taczanowski przystąpił do koncentracji oddziałów w okolicach Pleszewa, ale został zaskoczony przez wojsko pruskie i rozbity w lesie sławoszewskim. Taczanowski zebrał część swoich żołnierzy oraz nowych ochotników i sformował kolejny oddział, z którym odniósł zwycięstwo pod Pyzdrami (29 kwietnia 1863) i zajął Koło. Został rozbity przez Rosjan 8 maja w bitwie pod Ignacewem. W tej bitwie generał Edmund Taczanowski został poważnie ranny, a z rejonu zaciętych walk wydostał go Jakub Nawrocki (Nawrot) - organizator oddziałów z rejonu Baszkowa i Konarzewa w 1848 i 1863r., który torował kosą drogę, aby wydostać rannego dowódcę z miejsca zagrożenia. To o nim przed kadrą oficerską i szlachtą ranny generał powiedział: "Należą się słowa podzięki temu prostemu włościaninowi"[2]. Pod koniec maja 1863 Rząd Narodowy mianował Taczanowskiego dowódcą wojsk województwa kaliskiego i mazowieckiego oraz awansował do stopnia generała. Prowadził walki ze zmiennym szczęściem, tocząc walki pod Łaskiem, Goszczanowem, Czepowem, Pęcherzewkiem, Sędziejowicami; pod Kruszyną został rozbity. Po klęsce wyjechał do Francji, potem do Turcji; bez powodzenia szukał tam poparcia dla pomysłu stworzenia polskich oddziałów walczących o niepodległość. Wkrótce powrócił do Polski; mieszkał początkowo w Krakowie, a po amnestii władz pruskich powrócił do Wielkopolski i osiadł w swoim majątku w Choryni, gdzie mieszkał do końca życia. Z małżeństwa z Anielą z Baranowskich miał czterech synów (Stefana, Stanisława, Józefa, Władysława) i dwie córki (Katarzynę i Anielę).
Jan Józef Tarnowski
herbu Leliwa, urodzony w 1826 r. w Chorzelowie, syn Michała i Elżbiety z Wysockich. Po ojcu otrzymał dobra chorzelowskie i Chorzelów obrał za swoją siedzibę. Wychowywał się w klimacie uwielbienia dla Ojczyzny i w całym swoim życiu wielokrotnie wykazywał się postawą patriotyczną. Od 1862 r. należał do tzw. „Grona krakowskiego”, a później Komitetu Obywatelskiego (frakcja „Białych”), bardzo aktywnego na początku powstania styczniowego 1863 r. W powstańczym tarnowskim Wydziale Obwodowym odgrywał jedną z głównych ról. Wspólnie z żoną Karoliną stworzyli w chorzelowskim majątku jeden z najsilniejszych w Galicji ośrodków wsparcia powstania. W marcu, kwietniu i czerwcu 1863 r. stanowił bazę organizacyjną dla formujących się oddziałów Łopackiego, a później gen. Zygmunta Jordana (przez pewien czas jego sztab znajdował się w Chorzelowie). Hr. J. Tarnowski opłacił większość kosztów związanych z wyposażeniem oddziałów. Ponadto wpłacił sumę na specjalny podatek narodowy. W listopadzie 1863 r., kiedy Romuald Traugutt powołał Wydział Rządu Narodowego w Galicji, stanowisko naczelnika Wydziału Broni, Amunicji i Efektów powierzono J. Tarnowskiemu. Tenże, zagrożony aresztowaniem przez władze austriackie, musiał uciekać z Galicji i przez pewien czas mieszkał w Poznańskiem. Po uzyskaniu przez Galicję autonomii został wybrany posłem do Rady Państwa w Wiedniu (parlament austriacki) i posłem na Sejm Krajowy Galicyjski we Lwowie. Był pierwszym prezesem (marszałkiem) Rady Powiatowej w Mielcu w kadencji 1867-1871, a następnie do 1891 r. radnym tejże Rady. Ponadto należał do Krakowskiego Towarzystwa Rolniczego i Krakowskiego Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń. Jego wielką osobistą pasją była hodowla koni pełnej krwi, którą rozpoczął ok. 1850 r., kupując kilka klaczy od Dzieduszyckich, Sułkowskich i książąt de Rohan. Najsłynniejszym koniem jego stajni był „Przedświt”, który uczestniczył w 29 gonitwach w różnych miastach europejskich i zwyciężył 23 razy, m.in. w „Trial Stakes” w Wiedniu (1874), „Preis des Jockey Club” (Derby) w Wiedniu (1875) i „Grosser Preis von Baden” (1876). Hrabia Jan Józef Tarnowski zmarł w 1898 r. Spoczywa w krypcie pod prezbiterium kościoła parafialnego p.w. Wszystkich Świętych w Chorzelowie.
Józef Toczyski
Toczyski Józef, którego moskale zatytułowali dyrektorem skarbu, był synem właściciela ziemskiego w Łomżyńskiem, w Łomży ukończył gimnazyum, a następnie w Warszawie kursa prawne. Bok 1846 za stał go aplikantem sądowym. Zdolny, pracowity i w wysokim stopniu poetyczny umysł młodzieńca niedozwolił mu zasklepić się w rutynie biurowej i od wrócić oczy od wypadków jakich naówczas sceną była Polska. Miał udział w działaniach politycznych, które nieszczęściem rozbiły się w usiłowaniach kilku tylko jednostek. Po śmierci Zdżarskiego, Kociszewskiego i Potockiego, kiedy aresztowania szerzyły się coraz gwałtowniej, Toczyski opuścił Warszawę i udał się do matki w Łomżyńskie. Zeznania niektórych jego znajomych spowodowały tam jego aresztowanie po dwuletniem przebywaniu w cytadeli otrzymał wy rok do kopalń syberyjskich. Nie tu miejsce opisywać szczegóły tego smutnego życia wśród bandy opryszków z całej Rosji zegnanych i pod dozorem znikczemniałych czynowników moskiewskich. Wytrzymał dziesięć lat takiej niedoli i w 1858 r. wrócił do kraju z Ustkamenogorska ułaskawiony przez cara. Dzie sięć lat tego życia niestracił darmo: nieszczęścia wy robiły w nim męzki silny charakter; nie zaniedbał żadnej sposobności do kształcenia się naukowego, do czego jakkolwiek szczupłe, miał jednak środki na wy gnaniu. Był też to umysł niepospolity: marzenia poetyczne młodości rzucił dla surowej nauki, obdarzony żywem pojęciem i nadzwyczajną pamięcią wkrótce nabył niepospolitego ogólnego wykształcenia, a specjalnie studjował z wielkim pożytkiem ekonomję po lityczną. Ponieważ ukaz carski zagradzał mu drogę do służby publicznej, przyjął posadę w zarządzie byłego Towarzystwa rolniczego, a po zwinięciu tej instytucji, był buchhalterem w resursie obywatelskiej, a potem w zarządzie dróg szosowych. Umiarkowanych zasad politycznych, z początku nie brał udziału w pracach organizacji narodowej, wezwany jednak, widząc ogólną dążność narodu, nie mógł się uchylić i poświęcił wszystkie swojo zdolności w wydziale skarbowym, jako specjalista. Był to charakter silny, głę boki, łagodny; umarł błogosławiąc przyjaciół i nie przyjaciół swoich. Matka straciła w nim jedynego syna. Toczyski był wzrostu wysokiego, kościstej budowy; twarz jego blada regularnej budowy, ożywiała się przy dyskusjach naukowych, które lubił prowa dzić, mając zawsze na zawołanie niezliczoną ilość faktów i cyfr.
Strona z 7 < Poprzednia Następna >