Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 974
Strona z 25 < Poprzednia Następna >
Wilhelm Muldner
Artykuł | Wilhelm Müldner (później po spolszczeniu nazwiska Müldner-Nieckowski, mülde - niecka), ur. 9.2.1842 Kraków, ul. Grodzka 232, zm. 3.8.1887 Tarnów. Syn Józefa (kupiec, ur. w Czechach, s. Antoniego i Anny Machek) i Wilhelminy Lierhammer. Uczył się w dwuletniej szkole techniczno-kupieckiej przygotowując się do zawodu. Przez pewien czas prowadził ze szwagrem - Adolfem Schoon-Corbitzthal, od 1860 mężem Anny - usługi fotograficzne. W tym roku 3.11. zmarł jego ojciec. W czasie powstania zorganizował oddział konny i służył pod Langiewiczem. Brał udział w bitwach pod Miechowem, Grochowiskami oraz Opatowem. Podczas tej ostatniej został ranny i schwytany przez Rosjan. Zesłany na Sybir, spędził na katordze 2 lata. Był przenoszony z obozu pracy do obozu, m.in. do kamieniołomów do pracy przy taczkach, w końcu do więzienia w Orle pod tzw. celę bez wyjścia. O jego uwolnienie starał się ks. Ludwik Ruczka, który uzyskał w lutym 1865 roku rządowe wstawiennictwo, które poskutkowało powrotem Wilhelma pod koniec roku. Z Syberii wracał pod spolszczonym nazwiskiem. W Krakowie, gdzie powrócił został powitany entuzjastycznie, jak bohater, prasa publikowała jego wspomnienia z zesłania. Związał się z Komitetem Pomocy Sybiraków i przeniósł do Drezna a potem w 1869 do Tarnowa. Tam pracował jako rzetelny kupiec i społecznik. Na początku prowadził sklep kolonialny i z upływem lat okazał się bardzo rzutkim przedsiębiorcą, oferującym wysokiej jakości towary w sensownej cenie. Założył zakład higieniczno-kąpielowy "Neptun", był zastępcą radnego miejskiego, wchodził skład rady gminy, był współzałożycielem "Sokoła". Pochowany w Tarnowie, kw. XIV-136 (kaplica Polityńskich). W jego pogrzebie uczestniczyli m. innymi ks. Eustachy Sanguszko, burmistrz Tarnowa, liczne grono byłych powstańców i mieszkańcy Tarnowa. Z Marią Polityńską (córką Karola Polityńskiego st., wiceburmistrza Tarnowa), ślub w 1870, mieli 6 dzieci z których dwoje zmarło w niemowlęctwie Bratem Wilhelma był Artur Muldner, pułkownik marynarki, w latach 90-tych XIX w. jako 50-latek student Filozofii UJ. Syn Gustaw był profesorem inżynierem we Lwowie, brał udział w Obronie Lwowa w stopniu kapitana jako specjalista umocnień wojskowych (jego grób znajduje się w centrum Cmentarza Orląt - charakterystyczna figura anioła).
Karol Murzynowski
Herbu Ogończyk. (1829 lub 1831 Dębołęka - 1907 Głowno) - Powstaniec 1863 r. Urodził się 06.01.1831 r [1] lub w 1829 r w majątku rodzinnym Dębołęce w ziemi sieradzkiej [6] "Syn Andrzeja Murzynowskiego, pułkownika wojsk polskich, jednego z tych marzycieli, którzy podążyli na wezwanie Napoleona I i walczyli w dalekich krajach do ostatka w imię idei i nadziei, które się nigdy nie ziściły i nie miały i dopiero wtedy miecz swój złamał, gdy korpus Giełguta w 1831 r został rozbrojony" [6] Ślub 11.05.1856 r w Szymanowicach w Wielkopolsce [3], Żona - Jadwiga Gątkiewicz [2] , [3] córka Wincentego Gątkiewicza i Izabeli Bronikowskiej [3] Powstaniec 1863 r. [6] Jako powstaniec styczniowy był w czerwcu 1863 r ścigany listem gończym, wystawionym przez władze zaboru austriackiego: "Do ściganych listami gończymi jako podejrzanymi o zamierzoną zdradę stanu należą: (...) Karol Murzynowski, ranny pod Ignacewem w lewe ramię kulą karabinową, a niedawno pielęgnowany w Żegocinie skąd znikł" [11] "To też nic dziwnego, że syn napoleończyka, ś.p. Karol Murzynowski, z tą samą nadzieją wstąpił w szeregi powstańców w 1863 r., a opuścił je dopiero wtedy, gdy w bitwie pod Ignacewem w Konińskim, jako ciężko ranny, został wyjęty z placu boju. Kula nieprzyjacielska strzaskała mu obojczyk przy rozwożeniu rozkazów swego wodza, jako jego adiutant. Odtąd widzimy do znów gospodarującego w swoim majątku Ruda w Kaliskiem, co trwało z górą przez 40 lat". [6] Bitwa pod Ignacewem rozegrała się 8 maja 1863 r. Była to jedna z największych bitew Powstania Styczniowego. Oddziałem ok. 1100 powstańców dowodził Edmund Taczanowki. "Mimo, to, że skończył Marymont, gospodarstwo nie buło odpowiednim terenem dla jego zdolności, a gdyby był złamał ów przesąd dawniej panujący, że syn obywatela ziemskiego nie powinien był być nikim innym tylko rolnikiem, niezawodnie bylibyśmy do wiedzieli na katedrze profesorskiej, ku czemu niezaprzeczenie miał zdolności, przygłoszone w ciszy wiejskiej. " [6] "Ostatnie lat 7 przeżył w Łodzi. " [6] "Odszedł przyjaciel młodych i osierocił oprócz ukochanej żony, Jadwigi z Gątkiewiczów, z którą przeżył 51 lat, wiele innych serc, odszedł prawie z temi wyrazami na ustach: "więc mi nie sądzono, abym dożył lepszej jutrzenki dla kraju". [6] Zmarł 05.08.1907 [1], [2], pochowany na Cmentarzu Parafialnym św. Jakuba Apostoła w Głownie [1] Rodzeństwo: 1____Waleriana Murzynowska 1-vo Zakrzewska – ur 1833 Brzeźnio [obecnie woj. łódzkie] [4] - ślub 1856 Brzeźnio akt nr 3 2____Konstanty Murzynowski [5] Dzieci: 1__Jadwiga Józefa Murzynowska - ur 10.03.1857 Ruda Wieczyńska par. Szynamowice , urodzenie zgłosił jej ojciec, Karol Murzynowski dzierżawca Rudy lat 27 [10] Rodzice: 1____Andrzej Murzynowski [2] - ur we wsi rowy w Guberni Lubelskiej [9] - pułkownik Armii Królestwa Polskiego [6] ślub nr 1 z Jadwigą Gątkiewicz (zm, 05.01.1829) , ślub nr 2 jako wdowiec z Honoratą Gątkiewicz [7] - zm. 29.07. 1859 Dwór Stolec par. stolec, pułkownik byłych wojsk polskich, pozostawił owdowiałą żonę Helenę z Gątkiweiczów [9] zgon zgłosił Konstanty Murzynowski dziedzic dóbr [9] 2____Honorata Gątkiewicz 1-vo Murzynowska 2-vo Murzynowska [2] – ur. Chwaliszew Wielki w Księstwie Poznańskim [5] – ślub nr 2 jako wdowa po Feliksie Murzynowskim (zm, 1832 Dębołęka par. Brzeźnio, dziedzic Dębołęki [8]) - zm. 1860 Sieradz, jako wdowa lat 66 [5], zgon zgłosił Konstanty Murzynowski (syn, dziedzic dóbr S....) [5] ślub__1833 r Brzeżnio [7] Dziadkowie 1.1__Wawrzyniec Murzynowski [7] 1.2__Helena Gumińska [7] ślub__ 2.1__Tomasz Gątkiewicz [7] 2.2__Karolina Korytowska [7] ślub__
Ludwik Narbutt
Artykuł | Młodość i rodzina Urodzony w 1830 r. we wsi dziedzicznej Szawry, powiatu lidzkiego w województwie grodzieńskiem, od samej kolebki już był otoczony pamiątkami przeszłości — i mimowolnie czuć w sobie musiał tętno życia narodowego. Rodzina ojca przeważna niegdyś wpływem w okolicy, przez długie pokolenia wszystkie urzęda powiatowe w Rzeczypospolitej piastowała; nosiła więc w sobie tradycję tej średniej klasy narodu. Ojciec Ludwika Teodor, oddany nauce dziejów, autor ogromnej 10cio-tomowej historii Litwy, całą myślą i duszą żył w tej przeszłości, którą dla swego pokolenia rozświecał i opowiadał. Matka przeciwnie, córka ubogiego rolnika, żołnierza niegdyś Kościuszkowskich czasów, choć rodem szlachcica, ale pracą i obyczajem zupełnie z ludem zespolonego, należała do tej skromnej i najskromniejszej warstwy społeczności, co próżna wszelkich zaszczytów, nie głową ale sercem tylko obowiązek narodowy pojmowała, zawsze do ofiary gotowa, przez miłość ziemi rodzinnej zaczerpniętą nie z tradycji ale po prostu z macierzystego mleka. Ludwik najstarszy z dzieci Narbuttów, miał liczne rodzeństwo. Zaledwo chłopięcych lat dorastające dziecko ujrzało ukochanego ojca uwięzionego, zamkniętego w klasztornej celi w Wilnie. Matce utkwiło w sercu, co raz w tej epoce patrząc w lustro powiedział: „Matko, będzie ze mnie albo wielki człowiek, albo łotr wielki!" Zaledwie podrósł trochę, oddali go rodzice do szkół do Lidy, skąd później przeszedł do wileńskiego gimnazjum. Odwiedzał dom w święta i podczas wakacji zajmował się nauką młodszych swych braci. W dzieciństwie już piosenki i drobne wierszyki układać lubił, ale w miarę jak podrastał, zaczęła go coraz bardziej zajmować historia. W wojsku moskiewskim Przed Bożym Narodzeniem 1848, w skutek jakiejś denuncjacji, o północy policja z wojskiem otoczyła mieszkanie biednego studenta; rozbudzonemu powiedziano że jest aresztowany i od byto najściślejszą w jego pokoiku rewizję, rozbijano piece, odrywano podłogę w izdebce, szukając dowodów mniemanej winy. Nie znaleziono nic, na nie szczęście jednak była między szpargałami studenta kartka treści zupełnie niewinnej, przez niego do kolegi pisana, w której się podpisał Orzeł-Krzyż. Biegła w układaniu zarzutów oskarżających komisja śledcza, chciała w tem widzieć dowód jakiegoś, spisku i zatrzymano młodzieńca w więzieniu. Wiadomość o tem doszła do Szawr w chwili, kiedy rodzice Ludwika stracili jedno z najmłodszych swych dzieci. Po tygodniach w więzieniu nadszedł wyrok, skazujący dziewiętnastoletniego młodnieńca na 300 rózg i 12 lat sołdactwa. Sprowadzono umyślnie rodziców do Wilna, aby byli świadkami egzekucji, zebrano także wszystkich starszych uczniów z gimnazjum, kolegów Ludwika i po odczytaniu carskiego wyroku, wyliczono przepisaną chłostę. Młodzieniec zniósł ją mężnie, a żegnając się później z rodzicami, upadł im do nóg, prosząc o błogosławieństwo. Młodzieńca, kibitka pocztowa wywiozła do Kaługi. Dowódca kompanii, ob chodził się z nim grubiańśko, i pewnego dnia chcąc mu prawdziwie dokuczyć, łajał go wyrzucając że jest Polak buntownik. Krew młoda zawrzała u Narbutta i dał kapitanowi policzek. Aresztowany, miał ulec sądowi wojennemu, ale na jego szczęście, istniał ukaz Mikołaja zakazujący najsurowiej oficerom robienia podobnych wyrzutów zsyłanym do wojska Polakom, było to skutkiem licznych podobnego rodzaju wypadków jakie po 1831 r. miały miejsce. Przyjaźniejsi dla Narbuttta wyżsi oficerowie, skorzystali z ukazu, i skończyło się na prostym areszcie. Przeniesiony wkrótce do Moskwy, wyruszył stamtąd z pułkiem swoim na Kaukaz. Narbutt starał się poznać wojnę partyzancką i oddał się temu z zapałem. Podczas pobytu swego na Kaukazie, brał udział w dziewięciudziesięciu przeszło potyczkach, wpisując się nieraz jako ochotnik do oddziałów wyprawianych przeciw tak zwanym Kaczachom. Prowadził żywą korespondencję z siostrą. Miał udział w bitwie pod Karsem, tam w nogę ranionym został. Wyleczony, za odznaczenie się w bitwie w której jenerał Ganecki otoczony przez Turków, przerżnąć się do swoich potrafił, otrzymał w nagrodę 3 ruble srebrem. Później awansowany na podoficera. W 1859 r przesłużywszy lat 10 jako żołnierz, otrzymał stopień oficerski.poprosił o urlop który dostał na trzy miesiące, a później o dymisję którą otrzymał. Pewnego dnia w 1862 r. brat jego młodszy przyjechał nad rankiem z Wilna i przywiózłszy z sobą odezwę warszawskiego Centralnego Komitetu, obudził śpiącego Ludwika, aby mu ją, odczytać. Wysłuchawszy odezwy, zerwał się Narbutt, zdjął wiszącą nad łóżkiem czerkieską szablę, ucałował ją i już słowa sobie o tem powiedzieć nie pozwolił. W sąsiedztwie Szawr mieszkała młoda wdowa pani Siedlikowska. Przyjaciółka całej rodziny, kochana przez rodziców Ludwika, bywała często w Szawrach, poznanie się ustąpiło prędko miejsca tkliwszemu uczuciu, i w 1861 roku Ludwik Narbutt osiadał w Sierbieniszkach, majętności ukochanej żony, blisko Szawr położonej. Powstanie Powołany 13.2.1863 przyjął wezwanie i objął dowództwo w lidzkim powiecie. Brat młodszy Bolesław i sześciu domowników stanowiło najpierwszą garstkę, z którą wyruszył do lasu szuwry, siostra Teresa pełniła rolę Kuriera, sąsiad Leon Kraiński przyprowadził mu jeszcze ośmiu ludzi i tych 15tu stanowiło pierwszy zbrojny zastęp na Litwie. 14 lutego dołączyło 17 chłopów na czele z ks. wikarym Józefem Horbaczewskim z Ejszyszek. Kapelan odtąd powstańczego oddziału i nieodstępny aż do zgonu towarzysz wszystkich trudów Narbutta. W Ejszyskiej i Nackiej parafii, zebrał jeszcze kilkadziesiąt. W kościołach księża czytali manifesty, nawołując chłopów do walki o wolność. Wiejski skrzypek Stefan Wilbik chodząc od wsi do wsi agitował ludzi, werbował i kierował do oddziałów powstańczych. Wysławszy do Wilna umyślnego z wiadomością o swojem wystąpieniu, otrzymał stamtąd zapewnienie iż dano jeszcze dwom oddziałom rozkaz połączenia się z nim; czekał dni parę na ich przybycie, ucząc tymczasem musztry i wojennych obrotów swojego nowozaciężnego żołnierza, ale widząc że zapowiedziane posiłki nie nadchodzą, wysłał Kraińskiego z drobnym oddziałkiem dla dostania języka i gromadzenia sił większych, a sam pociągnął ku puszczy Rudnickiej, która była najbezpieczniejszym dla niego miejscem. Już 20 lutego wystąpił już na bój śmiertelny, ale pierwszy poważny chrzest ognia miał otrzymać przy wsi Rudniki. Kozacy urządzili zasadzkę na oddział Narbutta, lecz szczęśliwy bieg wypadków pozwolił uprzedzić wroga, i przypadkowo dać mu wrażenie że został otoczony (miał tu udział pluton Aleksandra Stawińskiego). Wywołało to popłoch i zwycięstwo Narbutta. Walka toczyła się do zachodu słońca. Wojska carskie cofnęły się w stronę Rudnik. Powstańcy pogrzebali 4 zabitych, rannych ukryli w chatach wiejskich, sami ukryli się w puszczy. Ostrożny i przezorny zwycięzca, pociągnął ze swoim oddziałem do puszczy Nackiej i zyskał przez to znowu trochę czasu na ćwiczenie swojego żołnierza. Wzmocnieni przyszłymi z Wilna pięciu kompaniami piechoty Moskale, nie wiedząc o tem, szukali go długo w okolicach Rudnik. On zręcznie unikał spotkania. Urządzał zasadzki, nużył nieprzyjaciela, a znając doskonałe miejscowość, zawsze zmylić go umiał. Tymczasem nadeszła wiadomość, że partia rekrutów z Królestwa Polskiego miała być prowadzoną przez Szczuczyn. Narbutt wychodzi z puszczy, bystrym marszem przenosi się na oznaczone miejsce, urządza zasadzkę i oczekuje tam zapowiedzianego oddziału. Wiadomość okazała się mylną, powrócił więc na powrót i w pierwszych dniach kwietnia rozłożył swój obóz w parafii Nowodworskiej, niedaleko Podubicz, gdzie przyjął w Wielką Sobotę. Moskale cofnęli się, a on ku Zubrowu, głębiej w lasy pociągnął. Jenerał-gubernator Nazimow cenę na głowę Narbutta nałożył. Ochotnicy coraz gęściej zaczęli się garnąć pod jego rozkazy. Syn rzeźbiarza, sam artysta, młody Andrioli, z pod oka Nazimowa, bo z samego Wilna, przyprowadził mu kilkudziesięciu ludzi. Niedostatek broni był największą przeszkodą — odległość ogromna od granicy, nie dozwala dowozu jej stamtąd, i trzeba było na środkach miejscowych, wewnętrznych poprzestać, zaledwo kilkanaście dobrych sztucerów liczono w całym oddziale Narbutta, reszta uzbrojoną była w myśliwskie strzelby, pojedynki i dubeltówki. Siły rosyjskie zwiększały się ciągle, i tropiąc zewsząd Narbutta, starały się go otoczyć do koła — on korzystając z miejscowości, za puszczał się głębiej w lasy i miejsc bagnistych, dla artylerii niedostępnych szukał. Nieraz marsze od bywały się w nocy. W jednym z takich, zatrzymał się około Łaksztucian (). Położenie miejsca nie było dla potyczki korzystne ale zmęczenie oddziału zmusiło go do tego. Gdy pokrzepieni mieli zwijać obóz naparli Moskale zbiegając z niewielkiej pochyłości. Narbutt dzięki zimnej krwi i zręcznym manewrom i wyćwiczenia żołnierza odniósł wielkie zwycięstwo pomimo starty kilkunastu osób - w tym kuzyna Wojciech Narbutta i adiutanta WładysławaNowickiego. Po łaksztuciańskiej potyczce, było znowu kilka mniejszych utarczek. W kilka dni później, nie mogąc obciążać rannymi obozu, który tak często miejsce zmieniać i przedzie rać się nieraz przez niedostępne ostępy musiał, zostawiono ich we wsi Melino zwanej, niedaleko Hryszeniszek, myśląc że się tam ukryć potrafią, a Narbutt unikając coraz większe gromadzącego siły nieprzyjaciela, postanowił dostać się do puszczy grodzieńskiej. Po kilku tygodniach, ranni odkryci przez Moskali, powiązani i do Wilna odstawieni zostali, skąd nie jeden z nich oparł się aż w głębi Syberii. Narbutt mylił tropiących go moskali licznymi fortelami. Np. kazał oddziałowi przez pół godziny maszerować tyłem, niszczył mosty, przechodził bagna po kładkach. Pozwoliło to oddziałowi znacznie wypocząć i zyskać nowych ludzi, których dowódcy oddziałów mieli okazję ćwiczyć. Otrzymawszy wiadomość o gromadzeniu się nowych oddziałów postanowił wrócił do puszczy nackiej. Przebył miasteczko Dubicze i rozłożył obóz nad Kotrą. Ostrzeżony zmienił sprytnie miejsce obozu pozostawiając rozpalone ogniska. Za głowę Narbutta wyznaczono nagrodę 10000 rubli. Moskalom dostarczył informację szpieg Bazyli Karpowicz, a pułkownik Timofiejew przebrany za rybaka sam podpłynął niemal pod obóz. Moskale otoczyli obóz ogromnymi siłami. , nieprzyjaciele sami oddawali sprawiedliwość niespożytemu męstwu walczących; Narbutt na czele zagrzewał swoich, wydawał rozkazy, zawsze przytomny, zdawał się mnożyć wśród niebezpieczeństwa, raniony nogę, podtrzymywany, a później niesiony przez sześciu swoich, nie przestawał kierować walką. Zgromadzona w około niego kupka, zwraca uwagę Moskali, wszystkie strzały swoje na ten punkt zwracają, już dwóch z pomiędzy sześciu upadło, na reszcie sam Narbutt ugodzony kulą w piersi, skonał z ostatnim uściśnieniem mówiąc do towarzyszy, ze miło jest za ojczyznę umierać. Obok niego poległo jedenastu najwaleczniejszych, reszta, ulegając przemagającej sile, musiała się rozproszyć po lasach, aby znowu na innem miejscu zebrać się do dalszej walki. Legenda Narbutta Wieść o zgonie kochanego powszechnie i już aureolą kilku szczęśliwych potyczek otoczonego wodza, rozbiegła się szybko po okolicy; nazajutrz, na plac boju zeszło się wielu włościan i ciała poległych przeniesiono ze łzami do skromnego w Dubiczach kościółka. Przybyła tam i siostra Ludwika, pani Teodora Mączynska, która przez cały czas tej kampanii sercem towarzyszyła bratu we wszystkich niebezpieczeństwach, ułatwiała mu komunikacje, nieraz dostarczała żywności, z nią razem była przyjaciółka jej, panna Antonina Tabeńska, która później w więzieniu miała cierpieć za swój patriotyzm i pomimo młodości i płci swojej, pierwsza z kobiet dostąpić zaszczytu służącego dotychczas największym obywatelom, skazaną została na kilkanaście lat do ciężkich robót w kopalniach syberyjskich. Zapytana przez Moskali czy i ona ma między poległymi brata, odpowiedziała: „Wszyscy walczący za Polskę są moi bracia!" Pułkownik zgodził się na odbycie nabożeństwa żałobnego. Dwanaście trumien ustawiono w maleńkim kościółku, najwyżej stojąca, pokryta kirem żałobnym, zawierała zwłoki Narbutta, między innemi były ciała dwóch braci Brzozowskich i Leona Kraińskiego, któremu nieraz dowództwo oddzielnych oddziałów poruczane było. Nabożeństwo, koncelebrowane przez 14 księży, odbyło się wśród łkania modlącego się ludu, który później jedną, wspólną dla wszystkich dwunastu usypał mogiłę. Na piaszczyste miejsce przywieziono darniny z daleka, miłość ludu darniną wyłożyła ten kopiec, otaczając go czcią prawdziwą, i tak trwał do czasu, kiedy Murawjew rozrzucić go kazał, mówiąc iż ciała podobnych ludzi powinny być psom na zjedzenie oddane. Po śmierci Narbutta, rozproszony oddział skupił się znowu i kilku kolejno miał dowódców, między którymi najwybitniejszą postacią był tak zwany Ostroga, ale żaden z nich dorównać Ludwikowi nic mógł. Imię jego tak było popularnem, zdolnościom tak wierzono, że pomimo publicznie odbytego pogrzebu, długo wierzyć nie chciano że już go nie ma, w kilka miesięcy jeszcze potem, spotykano włościan upewniających że go widzieli, stał się ludową legendą i pamięć jego długo zostanie świętą na Litwie. Teodorze udało się emigrować, brat Franciszek zginął, Bolesława zesłano na Sybir, podobnie jak matkę na grobie której dano napis "Matka synów". Ludwik Narbutt liczył lat 33 wieku, wzrostu zaledwo średniego, rysy miał regularne i ujmujące, czoło wyniosłe nosiło ślady trosk i myśli twardego bardzo życia, spokojny zazwyczaj, w chwilach stanowczych umiał wydobyć z siebie wielką energię i głos jego wtenczas przybierał ten ton uroczysty, który jak tok elektryczny obiegał i wstrząsał przytomnych. Słuchany jak wódz osiwiały w bojach, kochanym był przez podwładnych jak brat i kolega, wśród ludu wiejskie go szczególną dla siebie miłość wyjednać umiał, a pierwszy na Litwie podniósłszy sztandar powstania, otrzymał to jeszcze od Boga, że zginął w walce, wśród pełnego poczucia osobistej swobody, a nie po długiem jak tylu dzisiejszych obrońców więzieniu, na szubienicy.
Franciszek Nartowski
Franciszek h. Trzaska. Ur. 20.6.1845 Żegocina k. Bochni, zm. 13.4.1935 Narajów. Rodzice: Stanisław Nartowski (z rodziny osiadłej w Gwoźdźcu k. Kołomyi, urzędnik poczty) i Maria Pitka. Mając 1 rok jego rodzina doświadczyła pogromu w Rzezi Galicyjskiej[zt=1000]. Narażeni na śmierć matka uciekała z małym Franciszkiem na saniach, który w czasie gwałtownej jazdy wysunął się z szuby. Gdy to zauważono woźnica wrócił się i odnalazł dziecko, lecz matka Marianna w tym czasie postradała zmysły i niedługo zmarła. Ojca sługa wywiózł na wozie ukrywszy go w kupie gnoju. Stanisław nie chciał zostawać w tym miejscu w spalonym dworze. Przeniósł się do Narajowa, gdzie ożenił powtórnie z Teklą Smażewską (1-v Niżankowską), Franciszek uczył się w szkołach w Brzeżanach (1859), Stanisławowie i we Lwowie, gdzie działał w tajnych organizacjach. 28 stycznia 1863 jako 17-latek wyruszył do oddziału . Z , przez Przymichów, dotarł do , gdzie zawiązany został oddział. Tam przekroczono granicę. Wziął udział w zajęciu posterunku w wiosce Chodowańce, następnie w miasteczku Jaryszów (oba bez potyczki). Tam dołączył do oddziału Jana Czarneckiego z którym wyruszył pod Tomaszów, jednak z racji przeważających sił moskiewskich oddział nie wziął udziału w bitwie i został rozpuszczony do domów. Następnie planował dostać się do oddziału Jeziorańskiego, lecz został zaaresztowany w okolicach Kamionki Strumiłowej skąd uciekł i podążył do formującego się oddziału w Olejowie, mieszkając u państwa Woynarowskich. Służył jako szeregowy w oddziale Horodyńskiego. Walczył pod Radziwiłłowem, widział śmierć dowódcy. Po rozproszeniu błąkał się po lasach, lecz w końcu został schwytany, dostając się do niewoli. Więzień cytadeli kijowskiej. Zasądzony tam został wysłany na Sybir z nakazem osiedlenia w gub. Jenisiejskiej. Piechotą przeszedł przez Tobolsk, Tomsk do Krasjonarska i w końcu wsi Weirchobrodowa. Pracował tu jako parobek i także otworzył sklepik. O jego powrót, jako poddanego austriackiego starał się m.in ks. Ruczka. Franciszek uzyskał upoważnienie do powrotu rozkazem z dnia 31.5.i.17.6.1865. Po powrocie doświadczył jednak przykrego aresztowania w Warszawie będąc posądzony o drobne przestępstwo. Dopiero po uwolnieniu powrócił do Galicji i dokończył edukację we Lwowie. Po powstaniu poczmistrz w Narajowie, w końcu wójt i naczelnik gminy. Tu ożenił się w 1877 z Emilią Stanek. Stał na czele Towarzystwa Wzajemnej Pomocy Uczestników Powstania 1863/64 - delegatury w Narajowie. W 70. rocznicę powstania, awansowany był do stopnia porucznika i został odznaczony Krzyżem Niepodległości. Odznaczony także Złotym Krzyżem Zasługi. Został pochowany w Narajowie. Autor wspomnień "Z ław szkolnych na Sybir" Z Emilią Stanek (ślub (30.01.1877 Narajów) miał 5 dzieci: - Janina (ur. 1877, mąż: Józef Scholz) - Stanisław Bernard (1879-1964) - Januara Wanda (1880-1954, mąż Stanisław Biały, poseł i senator IIRP) - Wacław (1886-1969) - Antoni Bronisław (1891-1945)
Juliusz Natmiller
Juliusz (Julian) Karol Benedykt Natmiller (Nathmuller, Nadmiller, Nadmuller itp), ur. 21.3.1827 Jugowice, p. Krakowem[12], zm. 20.1.1903 Kraków[1]. Syn Michała i Barbary Puntner[11]. Pochodził z Galicji, z rodu szlacheckiego lecz nie zatwierdzongo przez heroldię. Oficer Legionu Polskiego na Węgrzech w 1848 roku, krakowskiej gwardii narodowej. ""[9] Uczestnik powstania 1863. Dowódca oddziału kawalerii litewskiej po naczelniku Kobylińskim.[4] W lipcu 1863 r. mianowany naczelnikiem województwa grodzieńskiego[5] Brał tu udział w bitwie pod Markowem 30.07.1863[6] Przeszedł w augustowskie. Przybył do oddziału rozlokowanego w Wiszniówku (lub Nieciece). Przywiózł ze sobą nowe krótkie belgijskie sztucery z bagnetami oraz znaczną ilość amunicji.[13] Usuwając z oddziału dowódcę Górskiego utworzył z całego oddziału dwa szwadrony, z których I-szy powierzył Kwapiszewskiemu a drugi Zdziechowskiemu. Zasłużony Kobyliński został przy oddziale jako adiutant.[9] Natmiller poniósł wyszkolenie oddziału rozpoczynając od ćwiczenia musztry.[13] Oddział krążył po partyzancku po Kongresówce[8]. Walczył niezwykle skutecznie 3.09.1863 pod Saniami (pod Zambrowem). "".[9] Następnie 7.09.1863 Pod Brzeźnicami. Tu dowiedziawszy się że Kozacy przybyli do wsi po siano, ""[8] Po tej bitwie w pobliżu Kobylina został usunięty z oddziału przez sam oddział.[8] Objeżdżając warty spostrzegł jednego żołnierza (Kuleszę) śpiącego i skazał go na śmierć przez rozstrzelanie. Pochodził z pobliskiej okolicy, był dobrym towarzyszem broni i miał wielu przyjaciół, którzy uprosili dowódcę o ułaskawienie, zgadzając się na wydalenie z oddziału. Jednak następnego dnia brat Kuleszy poinformował oddział, że został on powieszony w pobliskim lesie. Żandarmi wyjaśnili że taki rozkaz po kryjomu otrzymali od dowódcy. Spowodowało bunt wśród żołnierzy, którzy rozbroili dowódcę krzycząc "wolno ci było rozstrzelać go, ale nigdy powiesić!". Oficerowie akurat byli w kościele i po powrocie i zapoznaniu się z sytuacją postanowili następnego dnia postawić go pod sąd przy udziale naczelnika powiatu. Natmiller zdołał jednak nocą opuścić oddział, a dowództwo objął Kobyliński.[10] W Rządzie Narodowym zaistniałą sytuację oceniano początkowo jako bunt. Rozważano nawet wariant rozstrzelania winnych. Zwyciężył jednak rozsądek i trzeźwa ocena sytuacji.[13] Translokowano go potem do oddziału „dzieci warszawskich". Objął tu dowództwo na ok 200-konnym oddziałem[9]. Na ich czele, w stopniu majora[7] stoczył[5] 10.12.1863 pod Rawą utarczkę z 80 grenadierami i 70 kozakami. Bitwa ta trwała trzy dni (przy zmieniających się uczestnikach walk po stronie rosyjskiej) w formie pościgu na dystansie 192 km. "".[9] Po tej bitwie opuścił oddział, który przygnębiony bez dowódcy brał udział w bitwie pod Rzeżewem 15.12.1863.[6][9] Wkrótce dostał się do niewoli rosyjskiej (wraz z ). [5][6] Obaj skazani zostali 18.6.1864 na ciężkie roboty w twierdzach po lat 10, pozbawieni wszystkich praw stanu i konfiskatę majątku. Konfirmacja naczelnika nastąpiła 8/20.6.1864[5] Przebywał m.in w Czycie, gdzie mieszkał w koszarach artyleryjskich zajmując się rzemiosłem.. Po przewodnictwem Marczewskiego, razem z Ludwikiem Zielonką zostali skierowani do naprawy młyna na wyspie pod miastem. Młynu od dłuższego czasu nie udawało się naprawić, jednak zesłańcy, pracują 4 miesiące dokonali uruchomienia. Dzięki temu skierowano ich potem do reperacji tartaku w Siwakowej, gdzie Natmiller kierował pracami.[7] O jego powrót, jako poddanego austriackiego starał się ks. Ruczka[15]. W końcu udało się mu uzyskać prawo powrotu w grupie wysłanej 9.3.1869[11] Po powrocie z Syberii pracownik kolei. Między innymi pracował w zakładach Stratford pod Londynem.[7] W latach 70-tych prowadził Skład Narzędzi Rolniczych w Krakowie przy Rogatce Łobzowskiej nr 15.[16] przez pewien czas zajmował się też pałacem w Radziszowie. Pod koniec życia mieszkał w przytulisku dla weteranów 1863 r, w Krakowie. [3] Zmarł na Piasku, parafia Kraków św. Szczepan [3] Pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, kw. R, grób nadal istnieje. [2] Żonaty z Leoną Zapalską (c. Leona i Marii Zielońskiej)[11] Miał dwójkę dzieci w tym córkę: Marię Jadwigę ur. 1876 Nowa Wieś[11]
Juliusz Natmiller
Spodziewając się przeprawy moskali przez Narew, posyłano na zasadzkę pieszo, ale moskwa się nie ruszała. Wymaszerowano nieco w głąb, do Wiszniówka: przybył Nadmiller, i usuwając Górskiego, utworzył z całego oddziału dwa szwadrony, z których I-szy powierzył Kwapiszewskiemu a drugi Zdziechowskiemu; zasłużony Kobyliński, jako pomocnik Nadmillera pozostał przy oddziale. Krążąc po partyzancku w Kongresówce, mieli pod Zambrowem dwie bitwy o 2 wiorsty od Jabłonki, napadnięci na marszu przez moskali, trzy razy jak nasi tak również i moskale szli do ataku i zginęło w niej 52 kozaków: u nas 8iu zabitych i 4ch rannych. Odznaczył się w tej sprawie nasz oficer Laguna, bo będąc otoczony przez kozaków "położył 4ch trupem nim sam poległ. , 7go Września o 6 wiorst od Zambrowa rozpoczęła się z kozakami, którzy przybyli do wsi po siano w 38iu. Dowiedziawszy się o tem wysłano ze szwadronu Kwapiszewskiego pieszo 20tu i konno 15tu pod przywództwem wachmistrza Szajby. Szajba, naskoczywszy na kozaków 4ch na miejscu trupem położył, 3ch ranił, a po zostali uciekać poczęli ku Zambrowowi; nasi konni cofnęli się ku swoim pieszym pozostawionym w lasku, a gdy cofali się wszyscy dalej ku oddziałowi, już z Zambrowa nadbiegli kozacy z objezdczykami i dążyli za naszymi zdała. Kwapiszewski posłyszawszy strzały z 25ciu rzucił się Szajbie na pomoc; wkrótce za nim nadbiegł i cały jego szwadron. Nadmiller z drugim szwadronem obszedłszy wieś nadszedł później. Kilkakrotnie nasi rzucali się na kozaków, a ci odciągali do Zambrowa; gdy zaś nasi odpędziwszy ich cofali się, wtedy kozacy znowu najeżdżali. Wszedłszy do wsi, przed sprawą zajmowanej, Kwapiszewski z 40tu w niej pozostał. Nadmiller przeszedłszy wieś, udał się do lasu. Kozacy na pozostałych we wsi rzucili się całą silą, nasi zleźli z koni i ogniem z za płotów ich odpędzili. Odparłszy kozaków, Kwapiszewski opuścił wieś i ruszył do lasu, dla połączenia się z Nadmillerem, zbliżając się do lasu, jeszcze spotkali się z kozakami, którzy starali się tył zająć. W tej sprawie straty nasze: 2ch ranionych kawalerzystów i 4_konie ranione; moskale stracili 42ch zabitych, przeliczonych w trzech jamach odkopanych nazajutrz. Czas następny po bitwie drugiej pod Zambrowem, oznaczają trzy wypadki: 1) wyprawa ze swoim szwadronem Kwapiszewskiego do powiatów bielskiego i brzeskiego; 2) zdanie w Długiem -Kamieńskiem szwadronu przez Zdziechowskiego Szajbie, z powodu choroby pierwszego i 3) usunięcie przez sam oddział z dowództwa Nadmillera, nieopodal wsi kościelnej Kobylina.
Jakub Nawrocki
- brał udział w powstaniu poznańskim (oddział Pleszew) 1948 pod dowództwem gen. Ludwika Mierosławskiego - zebrał grupę 22 kosynierów w rejonie Konarzewa k. Krotoszyna - płk Ludwik Oborski zachęcał go do utworzenia grupy powstańczej w lutym 1863 roku - w lutym wraz z 19 kosynierami pod dowództwem kowala Kowalczyka spod Kalisza odbił powóz Naczelnika w lesie niedaleko Kalisza i uwolnił z rąk Moskali gen. Mariana Langiewicza oraz dziedziców z okolic Krotoszyna...Jakub został ranny w rękę i musiał poczekać - niedługo po tym zdobył z tą grupą powstańców magazyny uzbrojenia w pobliżu Pyzdr - walczył jako jeden z przybocznych Langiewicza, po przeprawie furmanką jako drwal wraz z trzema innymi powstańcami: Tomaszem Gurgielem, niejakim Zabielakiem z Ostrowa Wlkp. i Kowalczykiem - kowalem z Kalisza - po schwytaniu przez Austriaków gen. Langiewicza powrócił po oddzieleniu około 200 powstańców z oddziału płk. Dionizego Czachowskiego do naczelnika Edmunda Taczanowskiego w okolicy m. Brdów...Potem stoczył walki pod Pyzdrami i Ignacewem - 8 maja 1863 gdzie torował drogę szarży około 10 ułanów, aby wyciągnąć z zagrożenia samego generała Taczanowskiego (nieprawdą jest, że Taczanowski miał reumatyzm - jak podaje wiele źródeł, ponieważ w czasie walk został raniony i ledwo trzymał się konia, na którego wsadził go Jakub Nawrot)wraz z dwoma innymi powstańcami. Jakub zorganizował także powóz i sprowadził lekarza. Pod Kaliszem generał powiedział o Jakubie Nawrocie (Nawrockim):\"należą się słowa podzięki temu prostemu włościaninowi\" - uratował jednego z ułanów ciężko ranionego w czasie potyczki w lesie - powrócił w drugiej połowie czerwca 1863r. do Konarzewa k. Krotoszyna, furmanką wypełnioną drewnem - razem z niejakim Bednarzem z Koźmina, po tym jak jego dowódca popełnił samobójstwo, a oddział rozproszen został...
Michał Nawrocki
Urodził się w r. 1839 w Sulmierzycach, nauki gimnazyalne ukończył w Ostrowie, poczem wstąpił do seminaryuin duchownego w Poznaniu. Ztąd poszedł w r. 1863 do powstania, ale ciężko ranny zaraz na wstępie pod Olszakiem dnia 22 marca, zmuszony był plac boju opuścić. Zaledwo się wyleczył, wzięto go do wojska pruskiego i wcielono za karę do kompanii roboczej (t. zw. szarków) nasamprzód w Poznaniu na Winiarach, następnie w twierdzy Torgawie. Po 2 i 1/2-rocznej ciężkiej służbie uwolniony z wojska na mocy łaski monarszej ”dopraszał" się powtórnego przyjęcia do seminaryum, czego mu jednakże władza duchowna odmówiła. Zawiedziony w nadziei, osłabiony na zdrowiu i bez środków utrzymania życia, przyjął w zacnym domu hrabiów Kwileckich w Oporowie obowiązki nauczyciela domowego i na tern stanowisku umiał sobie zjednać szacunek i przyjaźń tak uczniów powierzonych jego pieczy, jak i ich rodziców. Po latach kilku oddał się za porada hr. Mieczysława Kwileckiego zawodowi owczarskiemu i był dyrektorem najznakomitszych w Księstwie owczarni. W środ pracy dokonał nagle zasłużonego żywota w Parczewie u hr. Józefa Szembeka, a wraz z nim straciło nasze społeczeństwo jednego z najszlachetniej szych synów, rodzina zaś, dla której wszystkie owoce swej pracy poświęcał rzeczywistego opiekuna i dobroczyńcę. Liczne grono przyjaciół, znajomych, a miedzy tymi i dwaj dawniejsi jego uczniowie, odprowadziło zwłoki ś. p. Michała na wieczny spoczynek na cmentarzu w Ostrowie.
Maurycy Niegolewski
D. 11 maja wieczór o godzinie poł do 11 przybył komisarz obwodowy Knopf ze Śmigla z żandarmem i dwoma policjantami do Morownicy w Kościańskiem dla aresztowania posła pleszewskiogo, Władysława Niegolewskiego, który ranny zaledwie mógł' dojechać do siebie. Zapytany komisarz obwodowy, czy ma polecenie piśmienne, pokazał rozkaz radzcy ziemiańskiego Madeja z Kościana. Niegolewaki protestował przeciw temu, ponieważ jest posłem i że jako taki tylko za pozwoleniem lsby deputowanych może być aresztowanym, powtóre protestował dla spóźnionej pory, gdyż to było po 10 godzinie, po trzecie, że radzcy ziemiańskiemu nie służy prawo nakazu aresztowania, a ostatecznie, że jest ranny i z miejsca ruszyć się nie może. Pan komisarz Knopf mimo energicznych protestacji obecnego dr. Antoniewicza ze względu na stan zdrowia posła Niegolewskiego, zaprowadził obserwację nad jego osobą, zostawując żandarma i dwóch policjantów przed domem, a sołtysa i ławnika ze wsi w sieni, których jako włościan morownickich p. Niegolewski umieścić pozwolił. Dodać tu należy, iż gmina Morownicy dowiedziawszy się, że przyjechano aresztować chorego p. Niegolewskiego, w oka mgnieniu chłopi i kobiety ze snu się zerwawszy, masą przybyli przede dwór w największem o niego zaniepokojeniu. Jesteśmy więc tutaj pod obserwacją policyjną. Spodziewać się należy, że posłowie nasi sejmujący obecnie w Berlinie sprawę tę poruszą. O ile nam wiadomo, sołtys i ławnik podali już dzisiaj do landrata prośbę, aby ich z tego niemiłego stanowiska uwolnić zechciał, bo pan Niegolewaki ledwie ruszyć się mogąc, uciekać nie będzie, a obserwacja taka tylko zdrowiu jego szkodzić musi, do czego oni przyczynić się nie chcą.
Telesfor Nieszokoć
Ur. 5.1.1841, rozstrzelany 15.3.1864. Pochodził z drobnej szlachty. Syn Benedykta i Józefaty. Krewny Wincentego, weterana napoleońskiego, kapitana artylerii wsławionego pod Grochowem w Powstaniu Listopadowym a wcześniej biorącego udział w działaniach "Nocy Listopadowej". Ukończył gimnazjum w Kownie. W 1861/2 wstąpił na Uniwersytet Petersburski, gdzie studiował na wydziale fizyczno-matematycznym a później prawo. Wędrował po Żmudzi. Rubaszny, o powierzchownym obejściu zyskiwał zaufanie i życzliwość chłopów. Zajął się działalnością patriotyczną - m.in przetłumaczył i wydrukował zakazane śpiewy patriotyczne w języku żmudzkim, które po wypadkach warszawskich chętnie w Polsce były śpiewane - m.in "Boże coś Polskę" i "Matko Chrystusa". Zaaresztowany wziął za to 60 batów. Po uwolnieniu wyjechał wpierw w augustowskie przyjmując posadę wiejskiego nauczyciela, a następnie do Paryża, Genui i szkoły w Cuneo a także dzięki poręczeniu ks. Włodzimierza Czetwertyńskiego - współlokatora - do szkoły w Montparnasse. W 1863 przyjechał do kraju wraz z Molędzińskim i wszedł do partii Langiewicza. Był z nim we wszystkich bitwach, aż do wkroczenia do Galicji i przesiedział miesiąc w więzieniu austriackim. Następnie pod koniec kwiętnia (dzięki pomocy państwa S.) został wysłany do augustowskiego, gdzie pod pseudonimem "Antoni Budrys" (jako chłop żmudzki) pełnił funkcję dowódcy kosynierów w partii . Dowodząc w języku żmudzkim był uwielbiany przez szeregowych. 23 maja pod otrzymał przykaz stworzenia własnej partii. Zorganizował ją tak, że w obozie miał warsztaty puszkarzy, rymarzy, szewców, krawców, ruszników oraz sąd - do którego uciekali się okoliczni chłopi. W ten sposób zgromadził partię składając się ze 116 ochotników, utrzymywaną przez okolicznych mieszkańców, lecz na liście gotowych było 500 - którzy oczekiwali na wezwanie gdy przybędzie broń. Jego adiutantem w obozie był Rosjanin Bułatow, później rozstrzelany w Suwałkach, zaś poza obozem do pomocą służył Antoni M, oraz Gwazdajtys z 14 synem i parobkiem Augustem wyznania ewangelickiego. Zręcznie unikał okrążenia przez Moskali. Następnie połączył się ze , lecz został wzięty do niewoli 5.7. w okolicach Klonowa w mariampolskim podczas rekonesansu. Został zbity pałkami prawie do nieprzytomności. Odpowiadał tylko po litewsku do niczego się nie przyznając. Uznawany był za chłopa nazwiskiem Budrys. Przesiedział w Kownie i Dyneburgu. Skazany na Sybir, lecz karę zamieniono na rozstrzelanie na skutek wyjawienia że był organizatorem partii. Ponowne skazanie nastąpiło na mocy konfirmacji Dowódcy Wojsk Wileńskiego Wojennego Okręgu, wynikłej z decyzji Audytorjatu z dn. 6 lutego 1864 r. Rozstrzelany na esplanadzie twierdzy Dyneburskiej 15 (2) marca 1864. Pseudonim Antoni Budrys uznano za prawdziwe nazwisko - syn Feliksa, zaś błędnie opisano go jako używający pseudonimu "Niesiakac syn Andrzeja".
Nikeforow
W oddziale Czechowskiego znany był sztabskapitan rosyjski Nikeforów, który sam nazywał się Rykowem. Siadywał on często w lesie pod drzewem, otwierał torebkę z tytoniem i oddzielną skrętką na papiery, pisywał coś w tajemnicy, oddalał się i wracał.Odziany był w granatową baranią kapotę, wysoką baranią czapkę i czerwoną koszulę. Na oczach miał ciemne okulary. Podczas bitwy rozpinał się tak że czerwona koszula z daleka wpadała w oko. Po śmierci majora Englerta i jednego z kapitanów, objął na własną prośbę po nim komendę, a w bitwie pod Hutą Krzeszowską, prowadził do walki grupę, złożoną przeważnie z młodzieży akademickiej. Oddziałek ten, oderwany, walczył na boku wśród leśnego zrębu, osaczony przez nieprzyjaciela. Nikeforów wołał bez przerwy "Kapitan Ryków, naprzód!" i pozostawał jednak stale w tyle w rozpiętej kapocie i cerwonej koszuli. Nie było żadnej u mnie wątpliwości iż kryje się pozatem umówiona z przeciwnikiem akcya. Przyskoczyłem do Nikeforowa z pistoletem i zagroziłem mu śmiercią, jeśli nie poprowadzi młodzieży do ataku. "Niech kolega sam poprowadzi" odrzekł i ustąpił z miejsca. Przy pomocy Pawlikowskiego tudzież Bogusza z Buniowic, który wzięty potem pod Radziwiłłowem do niewoli, zmarł na Syberii, wydobyła się młodzież po trzykrotnem natarciu z matni. Po przejściu oddziału do Galicji jechałem z Ulanowa przez Rzeszów , Przemyśl do Ustrzyk. W Chyrowie spotkałem Nikeforowa w sprzeczce z pocztmistrzem. , który z powodu niegrzecznego zachowania się odmówił mu biletu w szybkowozie. Nikeforów podążył wynajętymi końmi w sanockie i zajechał do Jana Terleckiego w Smloniku koło Żurawina, w pobliżu mojego miejsca pobytu. Terlecki służy pod Czachowski i stąd znał Nikeforowa. Ostrzegłem listownie Terleckiego iż Nikeforów jest podejrzany o szpiegostwo, miał zamiar zebrać oddział młodzieży sanockiej i wyprowadzić go na łup Moskali. Na skutek mego listu wdrożono dochodzenia, otoczono Nikeforowa nadzorem organizacyi narodowej, wysłano pod pozorem służbowym do Lwowa, ztamtąd dalej do obozu Marcina Lelewela Borelowskiego i zebrawszy dowody winy oddano tutaj pod sąd wojenny pod przewodnictwem kapitana audytora - znanego poety Mieczysława Romanowskiego Z mocy wyroku tegoż sądu został Nikeforów powieszony. Imiennika jego, drugiego kapitana Nikeforowa kazał powiesić pułkownik Dionizy Czachowski
Ludwik Nowakowski
Urodził się w Mirowie koło Poręby Żegoty 9 sierpnia 1844, w rodzinie Feliksa i Anieli Nowakowskich. Miał liczne rodzeństwo: Amelię, Helenę, Stanisława, Józefa i Wacława. Dorastał w rodzinie, która miała ambicje wykształcenia dzieci. Ludwik trafił na nauki do Krakowa. Edukacja w szkole technicznej nie trwała jednak długo. Przerwał ją udział w powstaniu. W 1863 roku dziewiętnastoletni Ludwik wyruszył do powstania w partii Lipczyńskiego. Oddział, w którym miał walczyć, skierował się w stronę granicy, na komorę celną Szyce. Tam powstańcy palili portrety dygnitarzy rosyjskich, a portret cara powiesili na drzewie. Po przekroczeniu granicy rosyjskiej i dotarciu do obozu powstańczego w Ojcowie Nowakowski został przydzielony do kawalerii. Oddział pod dowództwem Rozego przeprowadzał zwiad na ziemi kieleckiej. Krwawy chrzest otrzymał pod Miechowem. Do bitwy doszło 17 lutego 1863. Było to jedno z najtragiczniejszych starć powstania styczniowego. Oddział polski pod dowództwem pułkownika Apolinarego Kurowskiego, w sile około 2500 ludzi, zaatakował miasto licząc na słabość Rosjan. Ci jednak zaalarmowali okoliczne oddziały, które zaatakowały Polaków od tyłu. Bitwa zakończyła się klęską Polaków, zginęło 200 powstańców. Aby ukarać mieszkańców, Rosjanie podpalili miasto, a mieszkańcom nie pozwolili go gasić. Z oddziału, do którego należał Ludwik Nowakowski, udało się ujść z życiem tylko jemu i jego dwóm współtowarzyszom. Partie walczące pod Miechowem zostały zmuszone do wycofania się w kierunku Słomnik, gdzie doszło do kolejnej potyczki. Ostatecznie oddziały te dotarły do Krzeszowic i zostały tam przez Austriaków rozbrojone. Ludwik Nowakowski po krótkim czasie ponownie się zaciągnął. Tym razem trafił pod dowództwo hrabiego Ludwika Mycielskiego. Po licznych utarczkach z Rosjanami oddział jego zmuszony był wycofać się za granicę austriacką. Nowakowski nie zamierzał jednak składać broni. Po raz trzeci zaciągnął się do oddziału powstańczego formowanego przez hrabiego Adama Potockiego a dowodzonego przez Jana Popiela. Walczył pod Szycami, Ojcowem, Wolbromiem. Po zakończeniu powstania zamieszkał w Chrzanowie. Ożenił się z Karoliną Jabłońską, z którą miał dziewięcioro dzieci: Stanisławę, Elżbietę, Marię, Jadwigę, Adama, Karolinę, Antoniego, Zofię i Anielę. Pracował wiele lat jako zarządca dóbr hrabiego Wodzickiego w Kościelcu pod Chrzanowem.
Edward Nyary
hrabia, wieku lat 24, rodem z Węgier, w dziecinnym wieku oddany do akademii wojskowej w Wiedniu. Zdolnościami i pilnością wszystkich przewyższał tak, iż już w 17 roku życia wyszedł jako oficer. Przydzielonym został do pułku huzarów w Żółkwi w Galicji stojącego, gdzie tak się zbratał z Polakami, aż w r. 1849 jako oficer huzarów poszedł z kilkunastu towarzyszami do legionów polskich, gdzie ozdobiony dwoma znakami honorowymi i stopniem rotmistrza po upadku rewolucji wkroczył z do Turcji, gdzie wstąpił do wojsk sułtana. Miał udział w wojnie krymskiej, następnie walczył w wyprawach Garibaldiego we Włoszech, skąd nazad powrócił do Turcji. W r. 1863 już w marcu przybył do Galicji z 17 towarzyszami, z których każdy przyprowadził konia i całe uzbrojenie. Najpierw walczył z Leszkiem Wiśniewskim, a następnie w nieszczęśliwej wyprawie radziwiłłowskiej, po której pospieszył pod dowództwo Lelewela, gdzie otrzymał dowództwo nad oddziałem kawalerii i niezmordowany był w pełnieniu służby. Przy samym końcu bitwy zwanej powszechnie 3 września 1863 r. pod Panasówką, po odbytych świetnych szarżach konnicy, będąc juz rannym chciał jeszcze pogonić za uciekającymi dragonami, lecz odbiegł za daleko i tam go kula karabinowa dosięgła i trafiony w brzuch we wnętrznościach ugrzęzła. Przyniesiony do ambulansów wytrzymał wyjęcie kuli z mniejszej rany w nogę, lecz rana w brzuchu nie mogła być operowaną i wskutek tego o godzinie 5 rano waleczny ten żołnierz z lat 1848-1855, 1857 w karczmie w Zwierzyńcu rycerskiego ducha wyzionął. Będąc wyznania kalwińskiego na pół godziny przed śmiercią przyjął wiarę katolicką, utrzymując, że chce umrzeć w tej wierze, którą wyznają jego towarzysze broni i w obronie której życie swoje położył. [1] Podczas bitwy ubrany był w biały płaszcz z czerwonym kołnierzem. [2]
Wacław Oborski
urodzony w 1847 r. w Proszewie koło Kałuszyna (Siedleckie), syn i Marii z Jawornickich. W randze porucznika polskich wojsk powstańczych uczestniczył (wspólnie z ojcem i bratem Antonim) w powstaniu styczniowym 1863 r. Po upadku powstania i wyjściu z więzienia oraz skonfiskowaniu przez carskie władze majątku w Proszewie – pomagał matce w prowadzeniu jej rodzinnego gospodarstwa w Husowie. (Maksymilian został zesłany na Sybir, skąd powrócił w 1874 r.) Ok. 1885 r. został wybrany do Rady Powiatowej w Łańcucie i pełnił funkcję członka tamtejszego Wydziału Powiatowego. Był także członkiem oddziału jarosławsko-łańcuckiego Galicyjskiego Towarzystwa Gospodarskiego we Lwowie oraz członkiem wydziału okręgowego łańcucko-kolbuszowskiego Galicyjskiego Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego we Lwowie. Po ślubie z Konstancją z Wołowskich przyjął (z nieznanych przyczyn) po żonie herb Colonna – Kolumna. W 1890 r. przekazał część gruntów w Husowie dla miejscowej szkoły. W 1891 r. odkupił od Nuty i Serli Grossów dworek i majątek ziemski w Mielcu. Po kilku latach na jego zlecenie zbudowano przy dworku pałacyk (oddano go do użytku prawdopodobnie w 1905 r.). Planowanej przebudowy samego dworku nie udało mu się zrealizować. Wiele czasu poświęcał działalności politycznej i społecznej. Opowiadał się za obozem „Stańczyków” – konserwatystów krakowskich. Był wybierany do Rad Powiatowych w Łańcucie i Mielcu, Okręgowego Towarzystwa Rolniczego i Powiatowej Komisji dla Zalesień Ochronnych w Mielcu. Należał także do Sodalicji Mariańskiej. Zmarł 26 IV 1914 r. Dwa dni później w uroczystym kondukcie przewieziono zmarłego na stację kolejową, skąd pociągiem przetransportowano do Husowa. Spoczywa w rodzinnym grobowcu na cmentarzu parafialnym w Husowie.
Napoleon Obuchowicz
syn Jana i Pauliny Oskierczanki, rodzonej siostry Bolesława Oskierki, o którym wspominają pamiętniki (ob.), ur. w r. 1840. Dzieciństwo spędził przy rodzicach w majątku ich Nowodwórce i Kruhowi- czach, koło Kiecka, następnie oddany był do gimnazjum słuc- kiego. Potem był na uniwersytecie w Moskwie, lecz na pierwszą wiadomość o powstaniu pośpieszył do Kruhowicz, które przed jego przybyciem ledwo uniknęły katastrofy, gdyż omal że nie stały się miejscem potyczki niewielkiej partji Rogiń- skiego (już rozbitej pod Siemiatyczami) i zdążającego wślad za nim wojska rosyjskiego. Ponieważ dzierżawca i zacny sąsiad ojca p. Napoi. Obuchowicza, ex-wojskowy Władysław Maszewski, otrzymał rozporządzenie od Rządu Narodowego utworzenia partji, przeto Napoleon Obuchowicz znalazł się w liczbie pięćdziesięciu kilku źle uzbrojonej młodzieży, która pod wodzą Maszewskiego podążyła, by się połączyć z partją Świętorzeckiego (a raczej Laskowskiego), operującej w lasach Ihumeńskich. Po drodze Maszewski miał się spotkać z inną partyjką i otrzymać pieniądze oraz marszrutę, coby mu ułatwiło dojście do Świętorzeckiego, — nie spotkał się wszakże,. „Bez żadnych tedy wskazówek — opowiada p. Obuchowicz w łaskawie nadesłanym do redakcji „Biblj. pamiętników" liście — poszliśmy dalej i na trzeci dzień po wyjściu 1 maja 1863 r. doścignęło nas wojsko (2 czy 3 roty i sotnia kożaków). W tej chwila byliśmy otoczeni i zasypani gradem kul. Stałem tuż kolo Maszewskiego. Po kilku naszych wystrzałach, Maszewski padł ugodzony kulą w serce, padł też obok stojący Milarewski, student uniwers. kijowskiego, padł szlachcic Osijewski i kilku innych. Ja otrzymałem, kulę kolo ramienia, która i dziś gdzieś siedzi w mojem ciele, chociaż mi nie dokucza. I my kilku żołnierzy zabiliśmy, ale naturalnie nie przeszkodziło to nas otoczyć, powiązać i popędziś do poblizkiej wioski. Działo się to wi ihumeńskiim1 powiecie, koło wsi, - Ozierce. Więźniów zaprowadzono, a o ile byli ranni, zawieziono do Słucka, o kilka mil odległego.. Trzeba oddać sprawiedliwość, iż obejście się z nami było ludzkie, - rannych wziął pod swoją opiekę lekarz z naszej partji, zacny Kiernożycki". W Słucku, po śledztwie, w czasie którego uczestnicy partji nikogo nie skompromitowali, skazani oni zostali (jako niechcący się zgodzić na wyrażenie skruchy z powodu udziału w powstaniu) wszyscy do ciężkich robót, w tej liczbie i Napoleon Obuchowicz na cztery lata katorgi. Po pięciomiesięcznymi pobycie w Słucku— w październiku r. 1863 Nap. Obuchowicz wraz z innymi przetranzlokowany został do Bobrujska (gdzie już znaleźli uczestników partji Horyhoreckiej). Na wiosnę r. 1864 przyszła konfirmacja wyroku oid Murawjewa. Skazani na katorgę wyprawieni zostali do Wilna, a stamtąd zwykłą drogą przez Niż- ny Nowogrod, Perm, — etapem do Tiumenia, Tomska przez Krasnojarsk, Irkuck do Siwakowa (o wiorst kilka od Czyty). Był to początek r. 1865. W liczbie koło 200 skazańców N. Obuchowicz odesłany został do t. zw. „zawodów" Nerczyńskich, gdzie został okuty w kajdany i tu rozpoczął katorgę (w t. zw. „Aleksandrowskim zawodzie"). Na wiosnę r. 1866 wrócony został znowuż pod Czytę i doczekał manifestu z r. 1867, który skracał termin katorgi. Z kilkunastu innymi znalazł się wreszcie O. w lutym r. 1868 na osiedleniu w Irkucku. Tu zaczęło się dla niego nowe życie. Zajmował się udzielaniem lekcji muzyki, zamieszkał z sąsiadem swoim Jerzym Mogilni,ckim, spotkał się z wujem Emilem Dybowskim (dotąd żyjącym), potajemne robił wycieczki do Usola, gdzie między innemi spotykał się z Jakóbem Gieysztorem. — „Zawsze czułem dla niego wiele sympatji i szacunku, — pisze do nas p. N. O. — miałem mu tylko za złe jego stosunek do Antoniego Jeleńskiego, którego sądził zbyt surowo" (wspominamy o tem zdaniu ze względu na to, iż i „pamiętniki" Gieysztora zawierają n,ie jeden sąd cierpki o Ant. Jel.). Na mocy manifestu wierzbołow- skiego w r. 1871 otrzymał powrócenie praw i po przebyciu t. zw. przez wygnańców, „kwarantanny europejskiej" w Wiatce (gdzie znowu się spotka! z Jakóbem Gieysztorem, Bolesławem Oskierką, blizkim przyjacielem swoim Karolem Stankiewiczem oraz pozna! się z biskupem Krasińskim) — powróci! do umiłowanych swych Kruchowicz, wi których dotychczas przebywa.
Tytus O'Byrn
Uczestnictwo w potyczkach: podlaskie: Międzyrzecz 9.06.1863, Zbilitów 10.06.1863, lubelskie: Częstoborowice 30.07.1863, Chruślina 4.08.1863, Żyrzyn 8.08.1863, Wola Okrzejska 26.09.1863, (Dęblin 26.09.1863), Kock 25.12.1863, lubelskie: Żulin 27.01.1864 Przypisy dot. Częstoborowic i udziału Tytus O'Byrna: Wasiutyński ARN. Rkps. 1330. - Niepodległość 10. - Dz. Pow. 174. - Czas 247, 178. - Dz. Pozn. 231. – Przyb. Dz. IV. 325. Z pod Częstoborowic Zieliński i Jankowski poszli nad kordon po broń, a 8.8. walczyli pod Zyżynem. - Zachodzą w pracy tej nazwiska: Grzymała, Loewenhard Karol, O'Byrn de Lassy Tytus i Jarocki; szczegóły, odnoszące się do nich, są niezmiernie powikłane, może żyjący uczestnicy wyjaśnią tę sprawę. Loewenhard Karol jest wymieniony już pod Siemiatyczami'; o nim, jako dowódzcy zandarmeryi konnej wspomina Chołodecki w życiorysie Wrzoska, Wasiutyński pisze, że przed Rybczewicami zeszli się Jankowski, Zieliński, Loewenhard, mający 800 ludzi i Grzymała, nazywający się O'Brien de Lassy, będący nacz, woj. woj. podlaskiego, otoczony eskortą kilkudziesięciu wyborowej jazdy; Kruk w raporcie o Zyżynie pisze o oddziele Jarockiego i eskorcie Grzymały, a w obronie swej (Dz. Pozn. 208) o rozpuszczeniu oddziałów Jankowskiego i Jarockiego po Żyrzynie a przed Fajsławicami, bałamuci mnie ponadto dokument w ARN. N. 559, jest to dymisya Karola Loewenhardta, w nawiasach dodano: Grzymały, jako nacz woj. woj. Podlaskiego! Kilku Żyjących w Paryżu wybitnych uczestników powstania powiada, zc Locwenhardt nie był wojskowym, w czem się mylą, gdyż 1, wymieniony jest w paryskiej liście kwalifikowanych żołnierzy jako oficer. W liście tej jest także Grzymała Tytus (zatem O'Byrn) jako pułkownik; w spisie oficerów są nominacye z dnia 20. 4. dla Grzymały na podporucznika w Augustowskiem; będzie to jeden z Grzymałow, którzy walczyli pod Wawrem, a było ich w Augustowskiem dwóch starszy" więc i chyba młodszy, z dnia 1. 5. na kapitana dla Loewenharda na Podlasiu, bez daty dla Grzymały na majora w Płockiem; z d. 23 7. na porucznika dla Jarockiego na Podlasiu i z 7.8. na kapitana w Krakowskiem, Kolumna w życiorysie Obnińskiego pisze, że wysłano go na Podlasie, aby objął dowództwo oddziału po Grzymale-Jarockim i że oddział ten był do końca pod nazwą oddziału Grzymały i że nim dowodził Obniński wspólnie z Loewenhardem. -- Żychliński Wspomnienia str. 138 pisze o Grzymale jako szwagrze pułkownika mosk. Andruszewicza, był to O'Byrn Tytus, bo i Wasiutyński pisze o nim jako O szwagrze Andruszewicza. - Chwila N. 7 z 10 1. pisze o konnym oddziele Grzymały, uwijającym się w końcu grudnia i początku stycznia. - Czas 226 podaje, że po Grzymale nacz woj woj. podlaskiego został Adam Zieliński. - Wasiutyński po Kaniowoli str. 47. Za Lutyúskim nadszedł wkrótce Loewenhard z 800 ludźmi - z Jankowskim połączył się w Chojnie Grzymała, komenderujący powstaniem w woj. Podlaskiem, miał ze sobą 40 ludzi kawaleryi. Z pochodzenia nazywał się Obrien de Lassy... jego oddział brał udział w bitwie pod Chruślina i Żyżynem..." - Przy opisie bitwy pod Chruśliną znowu nic wspomina o Grzymale, ale o Loewenhardzie, zaś Kruk pisze o Jarockim i Grzymale. - Co się tyczy Grzymałów na Podlasiu i Lubelskiem sprawa przedstawia mi się tak. Już od chwili Siemniatycz był oddział Jarockiego, który się zwał Grzymałą. Oddziałem tym dowodził Karol Loewenhard. Stąd K. Loewenhard u Chołodeckiego nosi pseudonim Grzymały, atoli, kto był ów Jarocki, nie wiem. Oddział ten, w chwili największego rozwoju, tj. gdy się przesuwał koło Częstoborowic miał liczyć ponad 800 ludzi. Loewenhard ów nigdy nie był nacz, woj. województwa, więc zachodzi tu niewytłómaczona dla mnie omyłka w dokumencie urzędowym wydziału wojny, w którym zamiast O'Byrn-Grzymała powiedziano Loewenhard-Grzymała - Pseudonim Grzymała był pseudonimem O'Byrna Tytusa (właściwie O'Brien de Lassy), który miał tylko kilkudziesięciu jazdy, stanowiącej jego eskortę jako nacz woj woj. podlaskiego. Ponadto ów Jarocki musiał mieć pseudonim Grzymała i stąd pseudonim ten przyczepił się także do osób, które oddziałem Jarockiego dowodziły.
Tytus O'Byrn
Tytus O'Byrn (nie O'Brien de Lacy[8]), herbu {{O'Byrn|własnego}}. Ur. 4.1.1839 Irlandka k. Brześcia Litewskiego, zm. 11.3.1897 Nowy Targ[9]. Syn Feliksa i Aleksandry Falconi. Potomek irlandzkiej rodziny jakobickiej, której przedstawiciel wyemigrował do Polski na początku 18 w. W grudniu 1862 ukończył Akademię Sztabu Generalnego w Sankt Petersburgu.[1] Krótko po tym, według przekazów rodzinnych, miał przyłączyć się do powstania styczniowego, używając pseudonimu "Grzymała". Pojawiające się w literaturze wzmianki jakoby walczył w oddziale Żuawów Śmierci nie zostały potwierdzone, choć był tam oficer o takim pseudonimie. E. Maliszewski uważał jednak, że O'Byrn mógł opuścić armię rosyjską dopiero na początku maja 1863 gdy rozpoczęło się powstanie na Litwie, i identyfikował go z "Grzymałą", dowódcą partii na Podlasiu walczącym tam od maja 1863 zanim w sierpniu dołączy do gen. "Kruka".[2] Walczył na pewno oddziale , biorąc udział w oraz , gdzie został ranny. W późniejszym podaniu o przyjęcie do Towarzystwa Weteranów we Lwowie napisał tylko o kontuzji pod Kockiem oraz że przez jakiś czas sprawował funkcję Naczelnika /Wojennego/ Województwa Podlaskiego. Prawdopodobnie w 1864 znalazł się na emigracji. W kolekcji J.P. Blocha Ad Usque Fidelis [3] znajduje się zdjęcie podpisane Tytus O'Byrn w stroju powstańczym z pieczątką zakładu fotograficznego w London, Canada West - od 1868 prowincja nazywa się Ontario. Tytus mógł tam pracować przy budowie linii kolejowych, którą nadzorował polski inżynier Kazimierz Gzowski. Powrócił jednak najpóźniej w 1866. W 1870 wziął udział w wojnie francusko-pruskiej jako ochotnik, uciekł z niewoli po bitwie pod Sedanem, po czym włączył się w akcję próby utworzenia Legionu Polskiego. Wyznaczony na dowódcę w zastępstwie przebywającego w Paryżu , poniósł porażkę. Krytykowany za nieudolność przez Bronisława Wołowskiego[4], bronił się w cyklu artykułów zamieszczonych w krakowskim "Kraju"[5]. Po zakończeniu Komuny Paryskiej przez krótki czas był więziony przez władze francuskie; podobno wskutek pomyłki; uratowało go może wstawiennictwo generała i innych oficerów. Powróciwszy do Polski, zamieszkał na terenie zaboru austriackiego, początkowo we Lwowie, później w Nowym Targu, gdzie przez wiele lat był na stanowisku p.o. inżyniera wydziału krajowego, nadzorując budowę linii kolejowych. Był w Nowym Targu pierwszym prezesem Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, udzielał się na uroczystościach rocznicowych, ale nie zajmował polityką. Zmarł w Nowym Targu w 1897; jako miejsce jego pochowku niekiedy cytowany jest Cmentarz Łyczakowski we Lwowie, jednakże brak na ten temat danych.[6] Żona: Aurelia (Aniela) Pouset Dzieci: Jan Bolesław, zm. 1895 Nowy Targ (Poronin) w wieku 12 (łub 25) lat.
Władysław Okólski
uczest. spisku i więzień stanu z r. 1844 był w czasie powst. w r. 1863 pełuomoc. hr. Adama Potockiego i mieszkał w dobrach Staszowskich . Obaj gorąco oddani sprawie naród. Okólski należał do ludzi pełnych wiary w przyszłość narodu, całe życie ofiarował tej idei. W czasie powst, pracował w organiz. woj. Sandomierskiego wraz z Skotnickim, Piotrowskim, Glesmerem, ks Brzozowskim i innymi Przewóz broni po wielokroć był mu powierzonym. Zaopatrywał w żywność obóz Langiewicza. przebrańy za handlarza świń Marcina Chmielę w czasie jarmarków w Słupi, Domaradzu, Iłży i innych miasteczkach w pasie Swiętokrzyzkim, w których sprzedawał pozornie wędliny, by je dostawić potem do oddz. Wymieniony Marcin Chmiel i Antoni Jelc, dzielnie mu pomagali. Gdy Langiewicz przyszedł do Staszowa, Okólski rozkwaterował i rozprowiantował cały oddział i był obecny z bronią w ręku w czasie ataku na Staszów, mimo próśb Langiewicza aby się nie narażał, bo oddziałowi wielkie oddaje usługi, większe niż służbą wojskową. Dom Okolskich pełen był zawsze powstańców, to spieszących w szeregi, to zebranych dla narady, to rannych, lub wypoczywających. Bewizye sypały się na dom: w jednym miesiącu było ich kilkanaście, ale życzliwa służba udaremniała zawsze poszukiwania, wypuszczając do ogrodu przez okno po drabinie powstańców, kryjąc ich w zawalonej i opuszczonej lodowni. Z okazyi tych rewizyi poznał się bliżej Okólski z pułk. Zwierowem, którego podejmując u siebie. zjednał serce i ten srogi dla wszystkich człowiek, niejedną, przyjazną usługę mu oddał. Po bitwie pod Komorowem, dostał od Zwierowa list żelazny, że mu wolno zabrać wszystkich rannych, których około 100 umieścił w szpitalu S. S. miłosierdzia w Kurozwękach. Poległych pochował uroczyście na cmentarzu w Beszowej. Rannych z Kurozwęk wykradał, gdy przychodzili do zdrowia, używając zozlicznyeh przebrań i podstępów. Do r. 1867 utrzymał się Okólski w Królestwie, opłacając chwilowem więzieniem i kontrybucyami swoją wolność. W tym czasie odkryto, że broń dostawiał i gdzie ją przechowywał. Zwierów dał znać, że go będzie aresztować, więc spakowawszy kuferek tylko, tejże nocy jeszcze przebył granicę. Z resztek ocalonego mienia kupił wioskę Zawadka w Jasielskiem i tam żywota uczciwego dokonał r. 1869.
Stanisław Olędzki
syn Stanisława i Antoniny Rywigajłłówny, ar. 10 lipca 1832 r.; nauki pobierał w szkole powiatowej szawelskiej, potem, w „korpusie szlacheckim" i akademii wojskowej. Z czasem doszedł stopnia pułkownika i naczelnika sztabu dywizji. Odbył kampanię na Kaukazie, był przy wzięciu w niewolę Szamila i sam go odwiózł do księcia Bariatyńskiego, naczelnika wojsk kaukaskich. W r. 1860 podał się do dymisji i wrócił do kraju, gdzie stryjenka Aleksandrowa Olędzka prawem sprzedażnem oddała mu dwa folwarki w pow. słuckim — Zaułki i Pniwody, zaś po jej zgonie wkrótce potem odziedziczył dobra Kosieze w Mińszczyźnie. W roku 1863 został mianowany powstańczym naczelnikiem wojennym nowogródzkim (?), lecz obowiązki te spełniał bez energii i stąd ściągnął na siebie zarzuty. Dopiero w r. 1864 aresztowany obywatel pow. lidzkiego Kaszyc, będąc w więzieniu, zeznał, że Stanisław Olędzki „był wojewodą i przygotowywał powstanie". Olędzki przyznał się i został skazany do robót ciężkich, które odbywał wi Usołu^ ii konfiskatę dóbr. Kaszyc zaś, pomimo zeznań, był skazany na wygnanie i konfiskatę dóbr, które kupił jenerał Mawros. W Irkucku Olędzki ożenił się z Heleną Podgórską, siostrzenicą towarzysza z katorgi Haumana. Po pozwoleniu powrotu do Królestwa, dzierżawił od Zamoyskich maj. Stabrów, lecz nie powiodło się mu i schodził na dzierżawę coraz mniejszą. W końcu dostał posadę w cukrowni Izabelinie pod Warszawą, gdzie też zmarł nagle w r. 190. (?), pozostawiwszy syna Stanisława.
Strona z 25 < Poprzednia Następna >